Dostałam scenariusz, który zwalił mnie z nóg. Nigdy wcześniej nie czytałam czegoś podobnego. Dwa dni później spotkałyśmy się z reżyserką na kawę, a ja błagałam ją, żeby móc zagrać Cassie – mówi Carey Mulligan o filmie „Obiecująca. Młoda. Kobieta”. Za tę rolę otrzymała drugą nominację do Oscara, która tylko potwierdziła, że Mulligan bynajmniej nie jest obiecującą, ale jedną z najwybitniejszych aktorek w Hollywood. Dziś obchodzi 37. urodziny.
Lubi skomplikowane, nieoczywiste role. Takie, które stanowią dla niej wyzwanie. Woli zrobić sobie dłuższą przerwę w pracy niż przyjąć propozycję, do której nie jest przekonana. Gra kobiety zmuszone podejmować ważne decyzje. I jest w tym świetna. Ale choć ma na koncie dziesiątki nagród i nominacji, Carey Mulligan jest skromna. Rzadko udziela wywiadów, chroni życie prywatne, nie gwiazdorzy.
Odkąd w 2009 roku za rolę w filmie „Była sobie dziewczyna” została nominowana do Oscara i Złotego Globu, a także zdobyła nagrodę BAFTA dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej, światowi krytycy bacznie jej się przyglądają. Wtedy Carey Mulligan kazała im czekać niemal rok na swój kolejny krok, bo woli nie pracować niż przyjąć rolę, która jej nie przekonuje. Nie chce grać kobiet, które stoją w cieniu mężczyzn. Gdy nie występuje w filmach, angażuje się w działalność charytatywną. A potem wraca w wielkim stylu, by rzucić wszystkich na kolana. Krytycy i fani pokochali Mulligan za rolę we „Wstydzie” Steve’a McQueena, w którym pokonując własne kompleksy, wystąpiła nago. Unika wysokobudżetowych hollywoodzkich produkcji. Wyjątek zrobiła tylko dla roli Daisy w „Wielkim Gatsbym”, bo występ u boku Leonardo Di Caprio był spełnieniem jej młodzieńczych marzeń. Grane przez nią bohaterki są nieoczywiste. Choć na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie słabych i biernych, mają wewnętrzną siłę i coś, co sprawia, że widz nie może od nich oderwać wzroku. Tak jak Laura z „Mudbound”, nominowanej do Oscara w czterech kategoriach produkcji Netfliksa, Maud Watts z głośnej „Sufrażystki”, Batsheba z adaptacji powieści Thomasa Hardy’ego „Z dala od zgiełku”, Irene z kultowego „Drive”, wyłamująca się ze stereotypu idealnej amerykańskiej żony i matki z lat 60. Jeanette z „Krainy wielkiego nieba” czy wreszcie mszcząca się na mężczyznach Cassie z filmu „Obiecująca. Młoda. Kobieta”.
Była sobie dziewczyna
Carey Hannah Mulligan przyszła na świat w Londynie 28 maja 1985. Już w wieku sześciu lat postanowiła, że zostanie aktorką. Wszystko za sprawą brata, który grał w szkolnym przedstawieniu. Być może gdyby urodziła się w Stanach, Carey podzieliłaby los dziecięcych gwiazdek, które dorastając na oczach widzów, błyskawicznie robią karierę. Droga Mulligan wyglądała jednak zupełnie inaczej. Dziewczynka najpierw występowała w przedstawieniach w katolickiej szkole z internatem, do której uczęszczała, następnie sprawowała funkcję szefowej szkolnej grupy teatralnej. Chodziła na przedstawienia wystawiane na West Endzie, napisała nawet do Kennetha Brannagha list, w którym prosiła, żeby został jej mentorem. Odpowiedź była odmowna. Młodzieńcze marzenia zostały wystawione na próbę jeszcze kilkukrotnie. 17-letnia Carey w tajemnicy przed rodzicami wysłała aplikacje do akademii teatralnych. Wszystkie trzy zostały odrzucone. W dodatku rodzice dziewczyny nalegali, żeby poszła na „poważne” studia. Wszystko to sprawiło, że Carey zaczęła się zastanawiać, czy jej aktorskie powołanie jest prawdziwe. Praca przy sprzątaniu studia filmowego, jako goniec i barmanka uświadomiła jej jednak, jak bardzo chce grać. Postanowiła dać sobie jeszcze jedną szansę i spróbować sił nie na studiach, ale na planie filmowym.
Wierna sobie
W zdobyciu debiutanckiej roli Kitty Bennett w ekranizacji „Dumy i uprzedzenia” Carey pomogła dyrektorka jej dawnej szkoły. Znała scenarzystę filmu, Juliana Fellowesa, uruchomiła więc swoje kontakty, by Mulligan trafiła na casting. Rola u boku Keiry Knightley była niewielka, ale utwierdziła Carey w przekonaniu, że jest na dobrej drodze. Ale na prawdziwy przełom przyszło jej jeszcze poczekać. Ten przyszedł w 2009 roku, gdy wygrała casting do filmu „Była sobie dziewczyna”. Postać Jenny, 16-latki wchodzącej w dorosłość w swingującym Londynie lat 60., okazała się dla Carey przepustką do sławy. Krytycy porównywali ją do młodej Audrey Hepburn, została doceniona nie tylko w rodzinnej Anglii, gdzie nagrodzono ją nagrodą BAFTA dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Rolę Carey zauważono też za oceanem – przyniosła jej nominacje do Oscara i Złotego Globu. Chociaż ostatecznie nie zdobyła żadnej ze statuetek, prestiżowe wyróżnienie sprawiło, że Mulligan mogła przebierać w rolach. Ale zamiast rzucić się w wir pracy i odcinać kupony od sukcesu, ona uważnie czytała scenariusze, które jeden po drugim odrzucała. Nie chciała być tylko ładną buzią, tłem dla męskich bohaterów w amerykańskich superprodukcjach. Wycofała się na blisko rok. Powróciła dopiero w dramacie „Najlepszy” w reżyserii Susan Sarandon. Choć film zebrał chłodne recenzje, rola dziewczyny spodziewającej się dziecka chłopaka, który ginie w wypadku samochodowym, została doceniona przez krytykę.
Role Mulligan nie zawsze jednak wzbudzają wyłącznie zachwyt. Kiedy w 2011 roku w niskobudżetowej produkcji „Drive” u boku Ryana Goslinga zagrała Irene, wplątaną w gangsterskie porachunki samotną matkę, wielu uważało, że nie pasuje do tej postaci. Film zebrał entuzjastyczne recenzje, odnosząc kasowy sukces. Jego zarobki sześciokrotnie przekroczyły budżet produkcji. Ale występ Carey podzielił tak krytykę, jak widzów. Jedni chwalili jej aktorską wrażliwość i umiejętność stworzenia drugoplanowej roli, która się wyróżnia, inni twierdzili, że jest nijaka. Ale Mulligan nie przejęła się krytyką. Pozostała wierna swoim przekonaniom. Rok później przyjęła rolę Sissy we „Wstydzie” Steve’a McQueena, jedną z trudniejszych w swoim życiu. Wymagała od niej wyzbycia się zahamowań i kompleksów. Aktorka przyznała, że realizacja odważnych scen na planie filmu była dla niej przełomowym wydarzeniem, bo w życiu jest raczej pruderyjna i woli zakrywać ciało, niż je odkrywać. Ale nie chciała dublerki do rozbieranych scen. Podkreślała, że nagość we „Wstydzie” była niezbędna do wykreowania postaci. Grana przez Carey Sissy nie była szczególnie atrakcyjna, a na dodatek zagubiona. Potrafiła rozebrać się przed własnym bratem i nie czuć absolutnie nic. Wysiłek włożony w zbudowanie tak nieoczywistej roli się Carey opłacił. Choć film wzbudził szereg kontrowersji ze względu na dość śmiałe sceny erotyczne, doceniono zarówno kreację Mulligan, jak i jej wykonanie szlagieru „New York, New York”.
Choć Mulligan mogłaby bez trudu stać się gwiazdą amerykańskich superprodukcji, pokusie wystąpienia w kasowym przeboju uległa dotąd tylko raz. W castingu do ponownej ekranizacji bestsellera Francisa Scotta Fitzgeralda, „Wielkiego Gatsby’ego” w reżyserii Baza Luhrmanna Carey pokonała czołowe aktorki młodego pokolenia. Daisy Buchanan chciały zagrać m.in. Amanda Seyfried, Keira Knightley, Natalie Portman czy Michelle Williams, ale Luhrmann zdecydował się postawić na Carey. Wielu uważa, że popełnił błąd, uznając rolę za najsłabszą w dorobku Carey – nudną i bez wyrazu. Mulligan zdecydowała się pokazać w superprodukcji Disneya, bo w wieku 12 lat wymarzyła sobie, że chciałaby zagrać u boku Leonarda Di Caprio. Spełniła marzenie, a gdy szum wokół filmu ucichł, wróciła do ról, w których sprawdza się najlepiej. Ale że ambitnych ról kobiecych jest niestety niewiele, ma całkiem sporo wolnego czasu. Na szczęście potrafi go wykorzystać z pożytkiem dla innych.
Film to nie wszystko
Gdy Carey robi sobie przerwę od występowania w filmach, udziela się charytatywnie. Suknię, którą miała na sobie podczas ceremonii wręczenia nagród BAFTA w 2010 roku, wystawiła na licytację, a uzyskane w ten sposób pieniądze przekazała organizacji charytatywnej Oxfam zajmującej się walką z głodem na świecie. W tym samym roku wraz z kilkoma brytyjskimi aktorkami wzięła udział w akcji Safe Project, mającej na celu zwrócenie uwagi na problem handlu ludźmi. W ramach akcji Carey została sfotografowana przez fotografa Nicka Haddowa w najbardziej bezpiecznym dla siebie miejscu. Zdjęcia trafiły na licytację, z której dochód zasilił konto organizacji charytatywnej. Mulligan spiera też Alzheimer Society. Ta choroba jest szczególnie bliska aktorce, bo cierpiała na nią jej ukochana babcia. Od 2014 roku Mulligan jest też ambasadorką organizacji charytatywnej War Child opiekującej się dziećmi z terenów objętych działaniami zbrojnymi.
Wolny czas aktorka chętnie poświęca też rodzinie – mężowi Marcusowi Mumfordowi, liderowi zespołu Mumford and Sons oraz dwójce dzieci, córeczce Evelyn i jej młodszemu braciszkowi Wilfredowi. W przeciwieństwie do wielu gwiazd, nie zdecydowała się sprzedać zdjęć dzieci kolorowym magazynom. Zabiera je za to na plan filmowy, a w przerwie zdjęć karmiła piersią. Chroni swoją prywatność, przyznaje też, że nic nie drażni ją tak, jak pytania o to, jak udaje jej się łączyć pracę zawodową z macierzyństwem. – Dlaczego mężczyznom nie zadaje się takich pytań?! – zastanawia się. Trudno nie przyznać jej racji.
Uznana. Młoda. Aktorka
Mulligan otwarcie mówi też o seksizmie w Hollywood. Zetknęła się z nim choćby, kiedy recenzent magazynu „Variety” nazwał Carey niedostatecznie atrakcyjną do roli Cassie, głównej bohaterki filmu „Obiecująca. Młoda. Kobieta”. Mulligan na jego słowa nie zareagowała od razu. Ale kiedy już to zrobiła, trafiła w dziesiątkę. W grudniu 2020, przy okazji premiery filmu w amerykańskich kinach, Carey w wywiadzie dla „The New York Timesa” przyznała, że czytała tamtą recenzję. Na samo jej wspomnienie skrzywiła się, mówiąc: – Miałam wrażenie, że w zasadzie chodziło o stwierdzenie, że nie jestem wystarczająco seksowna, by zastawiać sidła tego typu. To nie było coś, co zraniło moje ego, ale doprowadziło mnie to do szału. Pomyślałam sobie: „Serio? W przypadku takiego filmu piszesz coś takiego? Teraz? W 2020 roku?”. Nie mogłam w to uwierzyć – mówiła Carey. I dodawała: – Zaniepokoiło mnie, że w tak wpływowej gazecie krytyka wygląda może zostać potraktowana jako rzetelna argumentacja.
„Variety” zareagowało natychmiast, tłumacząc, że autor recenzji jest tylko współpracownikiem pisma, a stała redakcja magazynu zgadza się z Mulligan. Film stał się hitem festiwalu Sundace. Rola przyniosła też Carey nominację do Oscara, a pozostali recenzenci nie szczędzili jej pochwał. Ale „Obiecująca. Młoda. Kobieta” to nie pierwsza i pewnie nie ostatnia produkcja, w której oczy wszystkich są zwrócone właśnie na Carey. Na listopad 2022 roku planowana jest premiera filmu „She Said”, w którym Mulligan wciela się w jedną z reporterek „New York Timesa”, które ujawniły przestępstwa i nadużycia seksualne producenta filmowego Harveya Weinsteina. Bo Mulligan konsekwentnie wybiera tylko te filmy, w które sama wierzy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.