Ich ulubione hobby? Pielenie ogródka. Cate Blanchett i jej mąż Andrew Upton od 25 lat wiodą zwykłe życie z dala od Hollywood. Razem pracują, wychowują czwórkę dzieci i prowadzą dom.
To na pewno nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Gdy się poznali, 28-letnia Cate Blanchett pomyślała, że Andrew Upton to „arogancki dupek”. Jemu młodsza od niego o trzy lata aktorka wydała się oschła i zarozumiała. – Ale już trzy dni później wylądowaliśmy w łóżku – wyznała aktorka w jednym z wywiadów. Zaręczyli się trzy tygodnie później. Dziś Blanchett i Upton uchodzą za jedną z najbardziej zgranych hollywoodzkich par. Wychowują czwórkę dzieci, prowadzą firmę produkcyjną, wspólnie pielą ogródek. W minionym roku świętowali 25. rocznicę ślubu.
Cate Blanchett i Andrew Upton parą zostali trzy dni po pierwszym spotkaniu, a zaręczyli się trzy tygodnie później
Cate Blanchett i Andrew Upton pochodzą z Australii. Ich ścieżki wielokrotnie się przecinały, ale oficjalnie poznali się na początku 1997 r. Ona dopiero rozpoczynała karierę, on w środowisku filmowym uchodził za zdolnego scenarzystę. Choć ich wspólni znajomi byli przekonani, że Blanchett i Upton są dla siebie stworzeni, oni początkowo nie podzielali entuzjazmu. Poza tym Cate nie była wtedy singielką, Andrew również z kimś się spotykał. Gdy wdali się w rozmowę przy stoliku do pokera, wszystko potoczyło się szybko. W pewnym momencie Upton pocałował Blanchett. – I to wystarczyło, bym zrozumiała, że coś jest na rzeczy – wyznała aktorka na łamach „Vanity Fair”.
Parą zostali trzy dni od pierwszego pocałunku. Zaś już niespełna trzy tygodnie później zdecydowali, że chcą iść razem przez życie. Cate Blanchett w jednym z wywiadów zdradziła, kiedy poczuła, że Upton jest „tym jedynym”. – Leżeliśmy akurat w łóżku, z którego, wiadomo, na początku związku w zasadzie się nie wychodzi. I wtedy Andrew nagle wymówił moje imię z poważną miną. Pomyślałam: „Cholera, jeśli zapyta mnie teraz, czy za niego wyjdę, zgodzę się!” Ale on zapytał tylko, czy mam ochotę coś przekąsić.
Ostatecznie Andrew Upton oświadczył się Cate Blanchett właśnie podczas jedzenia. Wpadł kiedyś do aktorki znienacka, a ta postanowiła przygotować dla nich kolację. Dysponowała jedynie pstrągiem, kozim serem i orzechami laskowymi. – Uznałam, że połączenie tych składników to wspaniały pomysł – śmiała się później aktorka. Taki „wykwintny” posiłek podała Uptonowi. Do dziś nie wie, jak go przełknął, ale najwyraźniej ryba faszerowana orzechami i serem wybitnie przypadła mu do gustu – chwilę później poprosił ją o rękę.
Po latach Blanchett, wspominając ten wyjątkowy moment, żartowała: – Jeśli chcesz, by facet ci się oświadczył, podaj mu truciznę i czekaj, aż dostanie halucynacji. Ale Andrew Upton oświadczając się aktorce, był w pełni władz umysłowych. Koleżanka go fascynowała – urodą, inteligencją i talentem. Nie miał zamiaru pozwolić jej się wymknąć.
Po ślubie Cate Blanchett i Andrew Upton powrócili do Australii, by razem prowadzić teatr
Pobrali się 29 grudnia 1997 r. Niestety, nie mają żadnych zdjęć z tej uroczystości, bo nie było ich stać na fotografa. Ledwie wiązali koniec z końcem. Nie mieli pojęcia, że już za chwilę Cate Blanchett stanie się supergwiazdą. A wszystko za sprawą filmu „Elizabeth”, w którym wcieliła się w królową Elżbietę I. Do roli musiała zgolić brwi i do perfekcji opanować brytyjski akcent. Filmowa metamorfoza aktorki (mając niespełna 30 lat, grała kobietę po pięćdziesiątce) robiła wrażenie. Podobnie jak jej umiejętności, za które otrzymała pierwszą nominację do Oscara. Od tego momentu Blanchett i Upton nie musieli już martwić się o rachunki. Ale skromnego stylu życia nie zmienili.
W jednym z wywiadów aktorka wyjawiła, że mąż nie ma w zwyczaju obsypywać ją luksusowymi prezentami. Na pierwszą rocznicę ślubu Upton podarował Blanchett… odkurzacz. Na drugą mikser. Te mało romantyczne, ale jakże praktyczne upominki zawsze ją rozczulają. Aktorka nazywa męża „pragmatykiem z głową w chmurach”.
Kariera aktorska Cate Blanchett nabierała tempa. Gwiazda zawsze wiedziała jednak, co jest najważniejsze. Choć kocha grać, nie zamierzała dla pasji rezygnować z rodziny. Pierwsze dziecko Blanchett i Upton powitali na świecie cztery lata po ślubie. Dali synowi na imię Dashiell John. Nie ukrywali, że rodzicielstwo bardzo im się podoba i że na jednym dziecku nie poprzestaną. W kwietniu 2004 r. aktorka urodziła więc kolejnego syna, Romana Roberta. Ten rok był dla niej wyjątkowy również ze względów zawodowych – do kin wszedł „Aviator”. W filmie Martina Scorsesego wcieliła się w niezapomnianą gwiazdę wielkiego ekranu, Katharine Hepburn. Na początku 2005 r. odebrała za tę rolę Oscara. Na gali towarzyszył jej oczywiście mąż. – Kochanie, wiem, że uznasz to za kiczowate, ale muszę podziękować przede wszystkim tobie – zwróciła się do Uptona ze sceny wyraźnie wzruszona.
Trzeciego syna, Ignatiusa Martina, Cate Blanchett urodziła wiosną 2008 r. Miała już wtedy na koncie trzy kolejne nominacje do Oscara, dwa Złote Globy i tyle samo nagród BAFTA. Chciała po prostu trochę pożyć. Poza tym, odkąd się poznali, Cate i Andrew zawsze chcieli razem pracować. Wkrótce nadarzyła się ku temu wspaniała okazja.
Blanchett i Uptonowi zaoferowano posadę w Sydney Theatre Company. I to nie byle jaką – mieli wspólnie nie tylko zarządzać teatrem, lecz także pełnić funkcję dyrektorów artystycznych. Blanchett często podkreślała w wywiadach, że chciałaby na dłużej przenieść się do Australii, gdzie zostało jej rodzeństwo. Nie zastanawiali się więc z Andrew długo – podpisali pięcioletni kontrakt i przeprowadzili się do Sydney.
W Hollywood na Cate Blanchett oczywiście postawiono krzyżyk. Wierzono, że po tak długiej przerwie w pracy nie zdoła utrzymać się na szczycie. Ale aktorka kompletnie się tym nie przejmowała. Poza tym w Los Angeles nigdy nie czuła się do końca u siebie. Ani jej, ani Andrew nie odpowiadała wielkomiejska gonitwa. Marzyli o prostym życiu w otoczeniu tego, co kochali najbardziej – rodziny i sztuki.
– Praca w teatrze w Sydney to z jednej strony ogromne wyzwanie, ale też równie ogromna satysfakcja, która wszystko wynagradza – tłumaczyła Cate. – Poza tym Andrew i ja od dawna pragnęliśmy mniej podróżować i osiąść w jednym miejscu, przynajmniej na jakiś czas. Gdy więc pojawiła się możliwość pracy w Sydney, nie mieliśmy żadnych wątpliwości. Chcemy też, by nasze dzieci mogły się gdzieś zakorzenić i by były blisko swojej rodziny.
Jak się okazało, w pracy Blanchett i Upton dogadywali się tak samo, jak w życiu – świetnie. Już rok po przeprowadzce do Sydney wypromowali swój teatr, adaptując słynną sztukę Tennessee Williamsa „Tramwaj zwany pożądaniem” z Cate w roli głównej. Sztukę reżyserowała Liv Ullmann, a Blanchett na scenie towarzyszył m.in. Joel Edgerton. Wkrótce po premierze w Sydney spektakl trafił na Broadway, gdzie odniósł spektakularny sukces. Na widowni zasiadły legendy kina Jane Fonda i Meryl Streep. Obie zachwyciły się Blanchett w roli Blanche DuBois, a Fonda nazwała występ aktorki „najlepszym, jaki w życiu widziała”. Żonę podziwiał także dumny mąż. Wiedział, że aktorką teatralną jest tak samo wybitną, jak filmową. W końcu kilka lat wcześniej obsadził ją w swojej adaptacji sztuki „Tak jest, jak się państwu zdaje”. Do dziś uwielbia oglądać żonę na scenie.
W 2013 r. wspólny kontrakt Cate Blanchett i Andrew Uptona wygasł. Nadszedł czas na powrót do Hollywood. Jednak Upton, za namową żony, postanowił przedłużyć współpracę z Sydney Theatre Company. Kursowali więc między Los Angeles a Sydney – razem, bo Blanchett zdecydowała, że będzie zawsze zabierać na plan zdjęciowy całą rodzinę. Jeśli nie było takiej możliwości – trudno, rezygnowała z roli. Na szczęście producenci niemal zawsze przystawali na jej warunki.
Zwyczajne życie Cate Blanchett i Andrew Uptona
Cate Blanchett powróciła do Hollywood w wielkim stylu. W 2013 r. zgarnęła drugiego w karierze Oscara za rolę tytułową w komediodramacie „Blue Jasmine” Woody’ego Allena. W podziękowaniach Blanchett zwróciła się do męża, mówiąc: – Dziękuję ci, Andrew, jesteś najlepszy. Podziękowała także synom, podkreślając, że gdyby nie oni, nigdy nie zaszłaby tak daleko.
Dwa lata później do ich pięcioosobowej rodziny dołączyła sześciotygodniowa Edith Vivian Patricia. Cate Blanchett i Andrew Upton zdecydowali się adoptować dziewczynkę. Jako rodzice trzech chłopców marzyli o córce. Aktorka zbliżała się już jednak do pięćdziesiątki, więc adopcja okazała się najlepszą decyzją. – Jest dla nas niezwykłym błogosławieństwem – powiedziała mediom gwiazda.
Żadne z dzieci Cate Blanchett i Andrew Uptona nie myśli o aktorstwie. Gwiazda zdradziła kiedyś, że mają jej karierę „w głębokim poważaniu”. Zresztą Blanchett i Upton od początku wychowywali dzieci z dala od blichtru, w poszanowaniu dla pracy i „zwykłego życia”, które ich zdaniem jest luksusem. Sami starają się je wieść od 1997 r., mimo że oboje odnieśli ogromne sukcesy i mogliby pozwolić sobie na absolutnie wszystko. Zamiast tego żyją w brytyjskiej posiadłości, którą nabyli w 2016 r. To XIX-wieczna wiejska willa, niegdyś okryta złą sławą. Zanim wprowadziła się do niej rodzina Blanchett i Uptona, dom był bowiem ruiną, w której koczowali bezdomni. Dziś rezydencja uchodzi zaś za jedną z najpiękniejszych w okolicy.
Cate Blanchett w niemal każdym wywiadzie podkreśla, że kocha prozę życia, od której tak wielu stara się uciec. Robienie śniadań dla dzieci ją odpręża, kocha uprawiać ogródek, a poczucie humoru męża wciąż, po ponad 25 wspólnych latach, bawi ją do łez. Nieustannie się inspirują i zgodnie współprowadzą firmę produkcyjną Dirty Films. Ich ostatni film, „The New Boy”, miał premierę na tegorocznym festiwalu w Cannes. – Dzięki mężowi żyję w zgodzie ze sobą – powiedziała kiedyś Blanchett. I choć nie jest to życie na świeczniku, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że Cate Blanchett i Andrew Upton są prawdziwą power couple.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.