Zaczynała od skromnego konta na Tumblrze i profilu na Instagramie, który założyła jeszcze w szkole średniej, w rodzinnym New Jersey. Jej kariera nabrała tempa, gdy przeprowadziła się do Nowego Jorku, podpisała kontrakt z agencją talentów Wilhelmina i przez cztery lata łączyła dzienne studia z pełnoetatową pracą influencerki. Świeżo upieczona absolwentka kierunku marketing mody to kolejna młoda gwiazda internetu, którą warto dodać do obserwowanych.
Jest koniec maja. Christie Tyler, szerokiej publiczności znana lepiej jako „NYC Bambi”, wreszcie zaczyna pokazywać swoim obserwatorom wnętrza nowego mieszkania. Przeprowadziła się do niego razem z chłopakiem, Adamem, z niewielkiego lokum, w którym spędziła cztery lata studiów. Ciepłą, wypełnioną oryginalnymi i niezwykle fotogenicznymi detalami przestrzeń zamieniła na znacznie większe i jaśniejsze wnętrza, w których wreszcie da upust swojej miłości do neutralnych barw. Będzie miała na to sporo czasu. Jak mówi, zakończenie studiów nie oznacza, że rzuci się w wir pracy. Owszem, ma w planach kilka ciekawych, komercyjnych projektów, ale lato spędzi w dużej mierze w Nowym Jorku, relaksując się w ulubionych restauracjach, chodząc na długie spacery i dekorując swoje wymarzone mieszkanie.
Christie Tyler do Nowego Jorku przeprowadziła się cztery lata temu z rodzinnego New Jersey. Jej konto na Instagramie, założone pod nazwą „cctylr” jeszcze przed rozpoczęciem studiów, miało już wtedy spore grono wiernych obserwatorów. Kariera Tyler mogła nabrać tempa. I nabrała. Przełomem był kontrakt z prestiżową agencją modelek i talentów Wilhelmina. – Nagle zaczęłam pracować z markami – mówi Tyler. – Chodziłam na wiele spotkań, budowałam relacje i zaczęłam naprawdę motywować się do tego, by tworzyć najlepszy kontent, jaki potrafię. Jednocześnie codziennie uczęszczała na zajęcia, nie opuściła ani jednego seminarium ani egzaminu. Opłaciło się. Dziś Christie jest świeżo upieczoną absolwentką marketingu mody, na Instagramie śledzi ją ponad 320 tysięcy osób, a na równi z pracą influencerki rozwija autorski biznes. To kreatywne studio, które wspólnie z partnerem powołała do życia kilka miesięcy temu. Gdy sama nie korzysta z jego przestronnych i pięknie oświetlonych wnętrz, wynajmuje je innym blogerom, magazynom i markom. – To miejsce ma w sobie po prostu to „coś” – zachwyca się Tyler. – Gdy tylko zobaczyłam ten lokal, zakochałam się w nim bez pamięci. Miesiąc później mieliśmy już klucze. W Nowym Jorku wszystko dzieje się naprawdę błyskawicznie!
Tyler słynie nie tylko z ogromnego wyczucia stylu, ale także z umiejętnej gry detalem i kolorem. Zarówno w modzie, jak i we wnętrzach kocha neutralne barwy. Jej instagramowe konto, złożone z umiejętnie zbalansowanych zdjęć stylizacji, wnętrz, podróży i portretów, czasami wygląda bardziej jak osobisty moodboard niż profil odnoszącej biznesowe sukcesy blogerki. I taki chyba też jest zamysł Tyler. Amerykanka zapewnia jednak, że stara się nie myśleć za dużo o tym, co i kiedy wrzucić na Instagram. Jak mówi, odbiera jej to całą zabawę. Zdjęcia są po prostu naturalnym odbiciem jej stylu i inspiracji. – Praktycznie cały czas obracam się wokół neutralnych kolorów – w domu, w szafie, w restauracjach, do których chodzę – mówi. – Dokumentując na Instagramie swoje codzienne życie, łatwiej jest mi więc utrzymywać tę konkretną paletę kolorystyczną. Swojego stylu nie odnalazłam jednak z dnia na dzień. W Nowym Jorku inspirowało mnie tyle rzeczy! Ostatecznie doszłam jednak do wniosku, że najlepiej się czuję w komfortowych ubraniach, w których mogę biegać po mieście cały dzień. Zawsze staram się ubierać prosto, ale jednocześnie szykownie.
W naszej rozmowie Christie kilkakrotnie kładzie nacisk na to, że bez względu na to, jak bardzo trywialna może wydawać się jej praca, moda to dla niej wcale nie ubrania. Tych oczywiście ma sporo i są one ważną częścią jej życia. Branżę postrzega jednak przede wszystkim jako kreatywną przestrzeń, w której każdy może wyrazić siebie w sposób, jaki tylko przyjdzie mu do głowy. – W modzie powinno chodzić o kreatywność i różnorodność, a nie o przedmioty, status czy kult posiadania – mówi. Jej konikiem jest idea zrównoważonej i długowiecznej mody. Świadomej, otwartej dla wszystkich, znoszącej bariery i podziały. – Będę mieć teraz znacznie więcej wolnego czasu. Chcę więc się otworzyć i mówić głośno o sprawach, które mnie fascynują.
Z głosu, jaki daje jej Instagram, Christie korzysta nieustannie. Swoim odbiorcom pokazuje przedmioty, które ją zachwyciły, poleca nowojorskie restauracje oraz bary z najlepszym menu i z inspirującym wystrojem, radzi, jak zestawić klasyczny sweter Zadig&Voltaire z najnowszymi klapkami od Totême i torbą nerką Burberry. Fanów traktuje jak przyjaciół – odpisuje na wszystkie wiadomości, dziękuje za każdy komplement, odpowiada na pytania. W realu jest jednak nieśmiałą dwudziestoparolatką, która uwielbia własne towarzystwo. – W przeciwieństwie do tego, co można pomyśleć, patrząc na mnie na Instagramie, jestem bardzo zamknięta w sobie i zachowawcza – mówi. – Nie lubię być w centrum uwagi, wolę przejść niezauważona. Uwielbiam chodzić na samotne spacery, a wieczorami zostawać z Adamem w domu i zamawiać jedzenie na wynos.
Pracując w branży mody i influencerów, łatwo jest prowadzić szalone, wystawne życie. Ja jednak za bardzo cenię sobie spokój. Z równie dużym spokojem, co do swojego życia towarzyskiego, Tyler podchodzi do przyszłej zawodowej kariery. Wie, że bycie influencerem szybko przestanie jej wystarczać. – Mimo że to moja wymarzona praca, cały czas myślę o tym, żeby zacząć się rozwijać jako stylistka – mówi. – Zawsze chciałam być dyrektor kreatywną – czy to jako freelancerka, czy jako osoba związana z konkretną marką. Na razie kocham jednak to, co robię. Mogę realizować się kreatywnie, mieć ważny i słyszalny głos oraz stawać się kobietą biznesu, jaką zawsze chciałam być.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.