Bliska skórze i naturze linia polskich kosmetyków z ekocertyfikatem

Jak znaleźć produkty do pielęgnacji, które pozytywnie wpłyną na stan cery i będą też odpowiedzialnym wyborem konsumenckim? Warto zainteresować się certyfikatem Ecocert oraz oznaczeniem Cosmos i markami, które spełniają ich założenia. Tak jak polskie kosmetyki Clochee.

Konsumenci coraz częściej wnikliwie przyglądają się temu, czy ich ulubione marki naprawdę są godne zaufania. Zwracają uwagę na ich odpowiedzialność społeczną, spełnianie ekologicznych standardów, składy, dostawców. Choć wciąż nie jest to łatwe zadanie, dobrym tropem są odpowiednie certyfikaty. Numerem jeden, jeśli chodzi o odpowiedzialność ekologiczną w świecie kosmetyków, jest oznaczenie Ecocert powstałe na początku lat 90. we Francji, po latach wspierania rolnictwa ekologicznego przez inżynierów, lekarzy, nauczycieli i konsumentów, którzy pragnęli zdrowszego i bardziej przyjaznego dla środowiska systemu rolno-spożywczego. W 1991 roku ich wizjonerskie podejście i założenia, które opracowali, oficjalnie ujrzały światło dzienne i zaczęły wspierać firmy o podobnych wartościach. Kryteria, które muszą spełnić marki i producenci, aby otrzymać certyfikat, są bardzo rygorystyczne (od składu, przez metody produkcji, po wspieranie środowiska).

Dzięki temu konsumenci mają pewność, że kupują prawdziwie „zielone” produkty, a ich decyzje zakupowe są dobre.

„Zielone” kosmetyki

Z czasem poszerzył się nie tylko zasięg, lecz także zakres działań Ecocert, który dziś obejmuje już, poza rolnictwem, różne inne sektory produkcji. W 2002 roku organizacja stworzyła autorski standard kosmetyków ekologicznych i organicznych, Cosmos, który na zawsze zmienił branżę beauty. Punkty, które należy spełnić, by przejść proces certyfikacji i uzyskać wspomniane odznaczenie, są bardzo ściśle określone. Obejmują: przyjazne dla środowiska procesy produkcji i przetwarzania (z poszanowaniem zdrowia ludzkiego), rozwój koncepcji „zielonej chemii”, odpowiedzialne korzystanie z zasobów naturalnych, poszanowanie różnorodności biologicznej, brak składników petrochemicznych (z wyjątkiem dozwolonych konserwantów): parabenów, fenoksyetanolu, substancji zapachowych i barwników syntetycznych oraz opakowanie, które nadaje się do recyklingu.

Kosmetyki są dokładnie weryfikowane przez wyszkolony i specjalistyczny zespół, który bada każdą składową produktu. Przygląda się on temu, jakich surowców używają marki kosmetyczne – powinny być średnio w 99 proc. pochodzenia naturalnego (z wyjątkiem restrykcyjnej listy innych, dopuszczonych przez organizację w małych ilościach). Zwraca też uwagę na obróbkę i pakowanie. Dla konsumentów to przejrzysta informacja, czy marka jest godna zaufania. Dla marek – potwierdzenie, że ich kosmetyki są naprawdę organiczne lub naturalne i zostały wyprodukowane zgodnie z najwyższymi możliwymi praktykami zrównoważonego rozwoju.

Clochee z prestiżowym certyfikatem

O certyfikat może ubiegać się każda firma z branży beauty, ale nie każdej udaje się przejść długi i skomplikowany proces certyfikacji. W Polsce prestiżowe odznaczenie Ecocert uzyskała m.in. marka Clochee. Nic dziwnego – od lat kładzie nacisk na naturalność swoich produktów i jest aktywnie zaangażowana w działania na rzecz ekologii. Powstała z taką właśnie misją i propaguje ideę „powrotu do natury”, zamykając w słoiczkach swoich kosmetyków między innymi zioła, owoce, kwiaty i oleje. „Powrót do natury nie jest tylko sloganem, a to, z czego korzystali nasi przodkowie, to najlepsze źródło i recepta na piękno. Działamy w myśl tej idei, tworząc produkty zgodne z normami europejskimi, składające się wyłącznie z wyselekcjonowanych składników naturalnych oraz z certyfikowanych surowców” – możemy przeczytać na stronie marki, której współzałożycielką jest Daria Prochenka.