Jak zrobić przyjemność mężczyźnie? Wystarczy przekazać mu kontrolę – mówiła rudowłosa prawniczka Miranda Hobbes, którą Cynthia Nixon grała w serialu „Seks w wielkim mieście”. Teraz to ona jako aktorka, aktywistka i matka sięga po władzę, ubiegając się o fotel gubernatora stanu Nowy Jork.
Chociaż z okrytym niesławą 37. prezydentem Stanów Zjednoczonych łączy ją wyłącznie zbieżność nazwisk, ambicje polityczne Cynthii Nixon mogą sięgać Białego Domu. Pierwszym krokiem w nowej karierze jest dla 51-letniej aktorki start w prawyborach, podczas których będzie ubiegać się o nominację Partii Demokratycznej na urząd gubernatora stanu Nowy Jork.
Dlaczego stanowisko, które od siedmiu lat zajmuje Andrew M. Cuomo, doświadczony urzędnik z rodziny o politycznych tradycjach (jego ojciec Mario pełnił tę samą funkcję od 1979 do 1982 roku), miałaby obsadzić „niewykwalifikowana lesbijka”, jak określiła Nixon Christine Quinn z nowojorskiej rady miasta?
A dlaczego nie? – pyta odrobinę buńczucznie gwiazda. Podkreśla też, że nie wzięła się znikąd, a hollywoodzką sławę od dawna wykorzystywała w słusznej sprawie. W latach 80. i 90. działała na rzecz walki z AIDS, po tym, jak zachorowała na raka piersi w 2006 roku, brała udział w kampaniach dotyczących profilaktyki, a w końcu zaangażowała się w działalność organizacji LGBTQ, starając się o legalizację małżeństw jednopłciowych.
Rola aktywistki nie zastąpi twardego doświadczenia politycznego, ale w połączeniu ze znaną twarzą, może przyczynić się do zwycięstwa Cynthii. Jak dowodzi sukces prezydentów Ronalda Reagana i, niestety, Donalda Trumpa, rozpoznawalne nazwisko pozwala uzyskać przewagę nad konkurentami, jako że wyborcom wydaje się, że znają gwiazdy lepiej niż technokratycznych polityków.
W ciągu 20 minut od ogłoszenia kandydatury Nixon była najgorętszym tematem na Twitterze, a w 24 godziny udało jej się zebrać więcej datków od osób prywatnych niż Cuomo w siedem lat. Co nie znaczy, że Nixon dysponuje większą sumą pieniędzy. Cuomo popierają korporacje, których interesy podczas swoich rządów przedkładał nad dobro szarego mieszkańca stanu.
Aktorka wierzy w powodzenie swojej kampanii, chociaż od lat 70. żadnemu kontrkandydatowi nie udało się odebrać urzędującemu gubernatorowi stanowiska. Na razie Nixon popiera 19 proc. uprawnionych do głosowania, a Cuomo aż 66 proc. Gubernator jest tak pewny swojej pozycji, że jeszcze kilka tygodni po wygranej Donalda Trumpa jego hasło na stronie internetowej brzmiało: „Make New York Great Again”.
Nawet jeśli Nixon przegra, jej podstawowym celem nie jest kariera polityczna, a przeciwstawienie się „tyranom”. Chociaż Cuomo jest jej bezpośrednim przeciwnikiem, prawdziwy wróg Nixon, Nowego Jorku i wolnej Ameryki, to Trump.
Zaczęłam myśleć poważnie o polityce po porażce Hillary Clinton. Bernie Sanders pokazał nam, co nie działa w partii demokratycznej. A Marsz Kobiet uświadomił mi, jak wiele można zdziałać – tłumaczy Nixon. Aktywistka nie ogranicza się jednak do sloganów. Za jej antyestablishmentowym manifestem stoi konkretny program – usprawnienie działania metra, reforma szkolnictwa publicznego, ochrona nielegalnych emigrantów. Swoje postulaty przedstawiła po raz pierwszy nieprzypadkowo w Brownsville, biednej części Brooklynu zamieszkałej przez czarnych i Latynosów. „Czy wiecie, że jeden procent najbogatszych nowojorczyków zarabia 45 razy więcej niż pozostałe 99 proc. w sumie?” – mówiła.
O swoich planach opowiedziała też w filmie pokazującym typowy dzień z życia swojego i wielu innych nowojorczyków – odprowadzanie córki do szkoły, spacer z papierowym kubkiem z kawą, przejażdżka metrem.
Zaczęłam myśleć poważnie o polityce po porażce Hillary Clinton. Bernie Sanders pokazał nam, co nie działa w partii demokratycznej. A Marsz Kobiet uświadomił mi, jak wiele można zdziałać
Wychowałam się w jednym pokoju na piątym piętrze bez windy. Rodzice rozwiedli się, gdy miałam sześć lat, potem mama wychowywała mnie właściwie samotnie – wspomina Nixon. Uważa się za dziecko Nowego Jorku. Nie wyobraża sobie życia nigdzie indziej, bo tylko tutaj można żyć na przekór konwenansom. Lubi wielkomiejskie tempo, otwartych ludzi, ambitne życie zawodowe.
Ale to nie znaczy, że miasto nie wymaga zmian. Nierówność szans, przywileje najbogatszych, rozwarstwienie społeczne to bolączka Nowego Jorku. Zdaniem Nixon bezkrwawą rewolucję należy rozpocząć od szkół.
Między setką najbogatszych, a najbiedniejszych szkół różnica wydatków na jednego ucznia wynosi 10 tysięcy dolarów – tłumaczy. Sama chodziła do publicznej placówki, teraz posyła tam swoje dzieci.
Ma ich trójkę. 21-letnią Samanthę i 15-letniego Charlesa dzieli z licealną miłością Dannym Mozesem. Najmłodszego syna Maxa urodziła Nixon jej żona, Christine Marinoni. Działaczkę ruchu LGBTQ, która pracowała dla demokratycznego burmistrza Nowego Jorku, Billa de Blasio, Cynthia poznała na demonstracji w 2002 roku. Od tego czasu jej życie prywatne jest nierozerwalnie splecione z działalnością publiczną.
Przed związkiem z Marinoni Nixon nigdy wcześniej nie umawiała się z kobietą. Do dzisiaj nie lubi etykietek. Zakochałam się w kobiecie, mimo że spotykałam się wcześniej z mężczyznami. Dla mnie bycie z kobietą, którą kocham, to wybór – mówiła. Nazywając swój biseksualizm „wyborem”, naraziła się środowisku LGBT, co nie przeszkodziło jej zdobywać nagrody za działalność na rzecz równouprawnienia. Za walkę o prawa mniejszości została w 2010 roku uhonorowana nagrodą GLAAD Media Awards, a w 2013 wyróżnieniem Artist for Equality przyznawanym przez uniwersytet Yale. Dwa lata temu opublikowała w magazynie „Time” esej o tym, że „prawo do aborcji to prawo człowieka”.
Zakochałam się w kobiecie, mimo że spotykałam się wcześniej z mężczyznami. Dla mnie bycie z kobietą, którą kocham, to wybór
Czy Miranda Hobbes, którą Cynthia grała w „Seksie w wielkim mieście” (od 1999 do 2004 roku), byłaby z niej dumna? Kiedyś aktorka odżegnywała się od porównań z bezwzględną prawniczką, która nosiła garnitury, otwarcie mówiła o tym, czego pragnie w łóżku, i nie marzyła o mężu, tylko o biurze z widokiem na Manhattan. Najbardziej progresywna z postaci w serialu chciała cieszyć się sukcesem, a nie za niego przepraszać, nie miała problemu z tym, że zarabiała więcej od swojego mężczyzny, i wkurzała się na przyjaciółki, że związki były dla nich najważniejszym punktem odniesienia.
Gdy zaczynałam występować w serialu, byłam trzydziestoletnią mamuśką w długoletnim związku z mężczyzną. Nie rozumiałam Mirandy. Dziś jest mi bliska jak nigdy dotąd – mówi Nixon. Także w tym, że bezrefleksyjny zachwyt nad kobiecą wrażliwością uważa za szkodliwy. My, kobiety, jesteśmy równie fascynujące, co pochrzanione, prawda? – śmieje się Nixon.
Może Nixon od początku bliżej było do Mirandy niż mogło się wydawać? Siłą charakteru z pewnością jej dorównuje. Cynthia grała w filmach od 11 roku życia (m.in. w „Książę wielkiego miasta”, „Amadeusz” i „Nastolatki”), ale mimo ryzykownego statusu dziecięcej gwiazdy, nie uległa łatwym pieniądzom, narkotykom ani imprezom. Karierę zdecydowała się kontynuować dlatego, że filmy pozwalały jej opłacić studia na uniwersytecie Columbia. Mimo tego, że została gwiazdą niejako mimochodem, zdobyła Emmy za „Seks w wielkim mieście”, Tony za spektakl „Rabbit Hole” i Grammy za najlepszy album mówiony „An Inconvenient Truth”.
Gdy zaczynałam występować w serialu, byłam trzydziestoletnią mamuśką w długoletnim związku z mężczyzną. Nie rozumiałam Mirandy. Dziś jest mi bliska jak nigdy dotąd
Tak jak Miranda, która w końcu wyszła za mąż za Steve'a, ojca swojego synka, Cynthia odnalazła też równowagę między życiem prywatnym, a zawodowym. Macierzyństwo nauczyło ją tego, żeby „troszczyć się o dzieci, ale nie zapominać o sobie”.
Aktorka ma szczęście, bo pochodzi z rodziny silnych kobiet, które sięgały po więcej, nie oglądając się na mężczyzn. Mama i babcia zarabiały więcej od swoich mężów. Mama nas utrzymywała. Babcia była naukowcem. Gdy przychodziła po moją mamę do szkoły ubrana w kostium kobiety pracującej, a inne mamy miały na sobie domowe sukienki, mama wstydziła się, że babcia robi karierę. Dzisiaj to nie do pomyślenia. Przeszłyśmy daleką drogę – mówi Cynthia. I ma zamiar walczyć o to, żebyśmy my, kobiety, mogły robić jeszcze większe postępy w walce o równouprawnienie. Nie tylko w Nowym Jorku.
Na pytanie, jak chciałaby zostać zapamiętana, Nixon odpowiada bez wahania: Chciałabym zapisać się na kartach historii jako obywatelka zaangażowana w życie swojej społeczności. Czy będzie jej dane poprawić jakość życia nowojorczyków? To okaże się już podczas demokratycznych prawyborów we wrześniu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.