Sprawiła, że wszystkie Francuzki zaczęły nosić dzianinowe sweterki w paski. Sama była uosobieniem paryskiego szyku. Sonia Rykiel przyszła na świat 92 lata temu. Półtora roku temu założony przez nią dom mody zbankrutował.
− Ten rok musimy uczynić rokiem Sonii Rykiel – takim postanowieniem noworocznym podzielił się na początku 2018 roku Jean-Marc Loubier, dyrektor generalny First Heritage Brands, do którego należała marka. Obchody jubileuszu rozpoczęły się już w styczniu ubiegłego roku – od otwarcia instalacji „Manifesto”, którą stworzył Jaro Varga. Jej premiera miała miejsce we flagowym butiku marki przy 175 Boulevard Saint-Germain w Paryżu, a następnie przeniosła się także do innych sklepów tego francuskiego domu mody. Słowacki artysta zmienił ściany i fasady butików w biblioteki wypełnione niezapisanymi książkami, na których grzbietach własne wiadomości – inspirowane projektantką lub nie – mogli zostawiać odwiedzający. Uzupełnienie artystycznej instalacji stanowiła kapsułowa kolekcja – była ona hołdem oddanym założycielce marki i nie zabrakło w niej nie tylko odniesień do książek, lecz także pasków, dzianiny i czerni, które wpisują się w charakterystyczny styl projektantki.
− Sonia Rykiel była kobietą słowa, wykorzystywała ubrania do przekazywania wiadomości i tworzenia atmosfery zabawy – powiedziała w rozmowie z „Women’s Wear Daily” Julie de Libran, która projektując nową kolekcję, wiele inspiracji czerpała z książki „Dictionnaire déglingué” („Szalony słownik”) wydanej przez Sonię Rykiel w 2002 roku. Osobisty leksykon projektantki, zawierający jej własne definicje słów, był świetnym punktem wyjścia. De Libran przetłumaczyła ten słownik na ubrania, haftując wyrazy z wyróżnionymi literami S i R. Definicje umieściła na wewnętrznej stronie odzieży lub z tyłu, tak by trzeba było je odkryć.
Kolejny rozdział obchodów jubileuszu marki rozpoczął pierwszy w jej historii pokaz haute couture. Kolekcja na jesień-zimę 2018-2019 zatytułowana „L’Atelier Sonia Rykiel” to ukłon nie tylko w stronę zmarłej w 2016 roku projektantki, lecz także – wszystkich ludzi, którzy w ciągu ostatnich 50 lat tworzyli ten francuski dom mody.
Sonia Rykiel nie uznawała kompromisów. Sama zaczęła projektować, spodziewając się dziecka – brakowało jej bowiem ciążowych ubrań, w których mogłaby czuć się dobrze. Uważała, że seksowny strój zawsze musi iść w parze z wygodą. Punktem odniesienia był dla niej styl życia klientek, a nie pogoń za trendami. Z tego powodu nawet kolekcja haute couture nie mogła zostać zdominowana przez balowe suknie, które nie nadawałyby się do noszenia na co dzień. Marka zbudowana na wierze w prawdziwe, tworzące garderobę ubrania, które przemawiają do kobiet, musiała zatem zaprezentować własną wizję wysokiego krawiectwa.
Dla Julie de Libran to połączenie mody haute couture z założeniami dotyczącymi strojów prêt-à-porter naturalnie wynika z DNA marki. Jak sama powiedziała o kolekcji w rozmowie z „Women’s Wear Daily”: – To nie jest coś tak cennego, że nigdy tego nie nosisz. W efekcie mogliśmy zobaczyć na wybiegu oversize’owe marynarki i swetry, obszerne płaszcze, klasyczne spodnie, a nawet dżinsy, których prezentację gdzieniegdzie uzupełniały mniej codzienne sukienki. Wydanie mody haute couture w duchu Sonii Rykiel stanowiło ukłon w stronę wyzwolonych i niezależnych klientek.
Ważnym wydarzeniem w kalendarzu jubileuszowych uroczystości był również kolejny pokaz, jak się później okazało – ostatni w historii marki. Kolekcja na wiosnę-lato 2019 została zaprezentowana podczas Paris Fashion Week w wyjątkowych okolicznościach. Tuż przed pokazem władze Paryża zmieniły nazwę części bulwaru Raspail – pomiędzy rue de Sèvres a rue de Rennes – na Allée Sonia Rykiel. Dzięki temu Sonia Rykiel została pierwszą projektantką mody, na której cześć nazwano paryską ulicę. Wydarzenie stało się pretekstem nie tylko do stworzenia formuły show, lecz także inspiracją dla kolekcji.
Zaraz przed rozpoczęciem pokazu tablicę z nową nazwą ulicy odsłoniła mer Paryża, Anne Hidalgo. Goście siedzący pod pasiastymi markizami – w miejscu, gdzie w tak szczególny sposób została upamiętniona francuska projektantka – mogli zobaczyć kolekcję wynikającą w naturalny sposób z tej lokalizacji. Nieopodal znajduje się bowiem niedzielny poranny targ organiczny, którego de Libran jest stałą klientką. Jej weekendowa obsesja nie tylko na punkcie oferowanych produktów, lecz także postaci, które przyciąga ekologiczny towar, okazała się bardzo pomocna przy stworzeniu nietypowego show. Zadaniem, jakie sobie postawiła, było odtworzenie atmosfery panującej na targu – w tym celu do roli modeli zaangażowała dzieci, a nawet psy, bo przecież po świeże owoce i warzywa przychodzą tam co tydzień całe rodziny.
Jak się okazało inspiracje czekały na każdym kroku. Siatki zakupowe zostały zinterpretowane jako wszelkiego rodzaju ażurowe dzianiny. Markizy znalazły natomiast swoje odbicie w paskach na swetrach i płaszczu. Dużym krokiem naprzód w tym historycznym pokazie było przejście w kierunku zrównoważonych materiałów, takich jak przetworzony poliester i skóra organiczna. Europa wydaje się pozostawać w tyle za Stanami Zjednoczonymi, jeśli chodzi o praktyki związane z modą przyjazną dla środowiska, a jeżeli marka Sonia Rykiel planowała funkcjonowanie przez kolejne 50 lat, to takie kroki wydawały się wręcz niezbędne.
Choć 2018 rok był dla domu mody Sonia Rykiel taki, jak być powinien, czyli wspaniały, to jednak kolejny od samego początku odsłaniał problemy, z którymi od dłuższego czasu borykała się marka. Pierwszym wydarzeniem budzącym zastrzeżenia co do jej dalszych losów był brak pokazu Sonii Rykiel w kalendarzu Paris Fashion Week. Kolekcja na jesień-zimę 2019-2020 została pokazana we flagowym butiku, a towarzyszył jej lookbook. – Nie chodzi o modę, lecz o ikoniczne wartości marki – przekonywała de Libran podczas prezentacji.
Zdjęcia, które stanowiły uzupełnienie tego spotkania, idealnie oddawały to, o czym mówiła projektantka. Widzimy na nich ubrania Sonii Rykiel zgodne z wizją założycielki – dynamiczne i przedstawione w swoim naturalnym środowisku: na kobietach chodzących po paryskich ulicach. To prawdziwe podejście do klientek miało w sobie tyle autentyzmu, że trudno było się w nim dopatrzyć widma końca pewnej ery we francuskiej modzie. Nawet jeżeli nie wszystko wyglądało wspaniale, to jednocześnie mało kto zakładał, że Sonia Rykiel niebawem może zamknąć swoje podwoje.
Tymczasem dom mody zaczął się restrukturyzować w 2014 roku. Dwa lata później jego zarząd przedstawił strategiczny plan redukcji 1/4 miejsc pracy, by „ożywić markę”, która znalazła się w trudnej sytuacji z powodu – jak to ujęto – „niekorzystnego kontekstu”. Wśród przyczyn spadku zainteresowania zakupami podano m.in. zamachy we Francji, które ograniczyły napływ turystów. Sonia Rykiel przedstawiła w oświadczeniu działania, które miały na celu wykorzystać i utrzymać trwające w tamtym czasie ożywienie międzynarodowe, a także plan reorganizacji firmy, należącej do chińskiego inwestora First Heritage Brands. Marka zdecydowała się np. na zamknięcie kilku linii, w tym Sonia by Sonia Rykiel skierowanej do młodszych klientek, na rzecz pełnego poświęcenia się głównej linii Sonia Rykiel. Kolekcje Julie de Libran, która dołączyła do Sonii Rykiel w 2014 roku, odbijały się szerokim echem w prasie, a odnowione butiki, wzorowane na paryskiej bibliotece, oczarowały klientów, co ogólnie wróżyło poprawę sytuacji.
Ogromny kryzys, który dotknął markę Sonia Rykiel, wyszedł na światło dzienne razem z odejściem Julie de Libran w marcu 2019 roku. Projektantka tłumaczyła swoją decyzję naruszeniem kontraktu przez właścicieli First Heritage Brands. Przedstawicielka firmy nie potwierdziła jednak tej wersji, informując, że de Libran zrezygnowała z własnej woli. Niezależnie od tego, po której stronie leżała racja, dom mody został bez głównego projektanta. Wiadomość o odejściu Julie de Libran pojawiła się w obliczu spekulacji, że marka może zostać wystawiona na sprzedaż. By uniknąć bankructwa we Francji, zdecydowano się na likwidację Sonii Rykiel w Stanach Zjednoczonych. Słabnąca marka uzyskała ochronę francuskiego sądu gospodarczego do końca czerwca 2019 roku.
Równocześnie borykała się także z innym problemem. Pomimo odejścia de Libran Sonia Rykiel musiała sprostać kalendarzowi i zaprezentować w czerwcu kolekcję resort 2020. Na przekór trudnościom i uciekającemu czasowi, udało się ją stworzyć. Ratunkiem okazała się sama założycielka, a dokładnie archiwa marki. Sięgnięcie do korzeni i postawienie na charakterystyczne paski, dzianiny oraz czerń okazało się pewnym podsumowaniem, bo była to ostatnia kolekcja w historii tego francuskiego domu mody. Decyzja o natychmiastowej likwidacji została podjęta po tym, jak sędzia sądu gospodarczego w Paryżu odrzucił jedynego oferenta – Lévy, paryską rodzinę działającą w sektorach nieruchomości i medycznym, która próbowała odkupić markę za 200 tys. euro. Było to jednak za mało, by uratować Sonię Rykiel. Jak podaje „Business of Fashion”, w ciągu ostatnich siedmiu lat First Heritage Brands zainwestowało 200 mln euro w ożywienie marki, ale te wysiłki okazały się niewystarczające.
Królowa dzianiny, jak nazwali Sonię Rykiel w latach 70. dziennikarze „Women’s Wear Daily”, jest tylko jedna. Tego tytułu nikt jej nie odbierze, a duch francuskiej rebelii lat 60., którego symbolem była założycielka, przetrwa, nawet jeżeli idąc Boulevard Saint-Germain w Paryżu, nie będziemy mogli zrobić zakupów w jej wypełnionym książkami butiku. Pozostaje jednak pewien niedosyt i żal, że to już koniec.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.