Znaleziono 0 artykułów
02.09.2024

Czy etyczne podróżowanie jest w ogóle możliwe?

02.09.2024
(Fot. Getty Images)

W Katalonii mieszkańcy witają turystów pistoletami na wodę, a stolica regionu zmienia politykę i nie chce już zachęcać do przyjazdu hasłem „Visit Barcelona”. Na Majorce w lipcu odbyły się protesty przeciwko obciążającej wyspę masowej turystyce. Wenecja, chcąc ograniczyć liczbę jednodniowych wizyt, wprowadziła opłaty za wejście do historycznego centrum. Władze Santorini optują za ograniczeniem liczby turystów przybywających na wyspę, aby zapobiec degradacji dziedzictwa kulturowego. Dubrownik zaleca, aby nie hałasować w centrum walizkami na kółkach, a mieszkańcy miasta mówią dość windującemu ceny wynajmowi apartamentów w sezonie.

W popularnych miejscach wakacyjnych podróży coraz częściej nadmiernej turystyce stawiane są mniej lub bardziej oficjalne granice. Tym ważniejsze stało się pytanie, jak nie być turystą intruzem. O tym, jak podróżować świadomie i odpowiedzialnie, rozmawiamy z osobami, którym bliska jest idea turystyki zrównoważonej.

Potrzebuję urlopu, czyli czego?

Marco D’Eramo, włoski socjolog, autor książki „The World in Selfie”, twierdzi, że największym paradoksem dzisiejszej turystyki jest to, że każdy z nas jest turystą, ale nikt z nas nie chce nim być. – Zacznijmy od tego, że nie ma lepszych i gorszych wyjazdów, pod warunkiem że odbywają się one w zgodzie z nami samymi i z poszanowaniem osób i miejsc, które odwiedzamy – uważa Małgorzata Szumska, autorka książek podróżniczych, propagatorka świadomej turystyki i prezeska Kopalni Złota na Dolnym Śląsku. Choć bywa przedstawiana jako podróżniczka, nie zgadza się na uproszczenia. – Kiedy przemierzam Kenię terenówką i śpię w namiocie na dachu, dla mnie jest to podróż, ale dla ludzi stamtąd jestem turystką. Nieważne, czy jadę na wakacje all-inclusive, w półroczną podróż po Azji, na weekend do Paryża czy do miasteczka oddalonego 20 km od domu. Ważne, jakich dokonuję wyborów i co po sobie zostawiam – stwierdza.

Według niej świadome podejście do wyjazdów zaczyna się od rozpoznania potrzeb – własnych i osób, które nam towarzyszą. – Często wybieramy się tam, gdzie jeżdżą inni, nie zadając sobie pytania, jak lubimy spędzać czas. Może odpoczywasz w lesie, nie robiąc nic, ale twój partner potrzebuje adrenaliny? Rzadko pytamy też dzieci, co chcą robić na wakacjach, zakładając, że wiemy lepiej. Jeśli źle znosimy tłumy, starajmy się nie wybierać najbardziej popularnych kierunków w szczycie sezonu. Kiedy ludzi jest tam mniej, dodatkowo wspieramy lokalnych przedsiębiorców. Nasz wyjazd będzie bardziej wartościowy, jeśli poznamy siebie. Dopiero wtedy przyjdzie uważność na świat wokół nas – mówi Szumska, która swoimi doświadczeniami dzieli się w najnowszej książce „Uważnik. Przewodnik świadomego podróżowania”.

Jako turyści mamy ogromną moc

Dla Renaty Sabeli, podróżniczki i właścicielki biura podróży Soul Travel, świadome podróżowanie zaczyna się od świadomych przygotowań. – Dużą część emocji związanych z podróżą przeżywamy, jeszcze zanim się ona rozpocznie. Przy czym fakt, że chcemy mieć przyjemne wakacje, nie zwalnia nas z podejmowania przemyślanych decyzji – zaznacza.

 

Od lat organizuje wyprawy do Azji, Afryki, Ameryki Centralnej. Niektóre z nich projektuje latami: uważnie dobiera miejsca, nawiązuje kontakty z przedstawicielami lokalnych społeczności, sprawdza politykę hoteli i etyczność oferowanych turystom atrakcji. – Przeglądając oferty biur podróży, widzimy wyłącznie słoneczną stronę wakacji. Nikt nam nie powie, że aby mógł powstać hotel, w którym spędzimy czas, wysiedlono lokalne społeczności. Nie pytamy, jak są traktowane zwierzęta, które zapewniają nam rozrywkę w oceanariach, rezerwatach, sanktuariach. Jako turyści mamy ogromną moc, ponieważ wybory, jakich dokonujemy teraz, mają wpływ na to, jak w przyszłości będą wyglądały miejsca, które odwiedzamy – przypomina Sabela.

(Fot. Getty Images)

Z centrum na peryferia

Michał Wojtas, autor bloga Notatki Fotograficzne, chętnie zwiedza europejskie miasta i nie unika tych najpopularniejszych. W tym roku odwiedził Barcelonę, Walencję, Rzym, Bari i Mediolan. – Napisy na murach „Tourists go home” widuję od lat, ale problem masowej turystyki jest widoczny głównie w ścisłym centrum i tam, gdzie znajdują się atrakcje oznaczone na mapach czy znane z widokówek – mówi.

Jego zdaniem nie chodzi o to, żeby w poczuciu winy za nadmierną turystykę samemu przestać podróżować. Można robić to tak, aby unikać utartych szlaków. – Oddalam się na peryferia, żeby zobaczyć, jak toczy się prawdziwe życie. To tam szukam emocji, zaskoczeń i odkryć – zdradza. W miarę możliwości spaceruje, bo po drodze przypadkiem można napotkać coś ciekawego. – Kiedy wyłączamy automatyzm poruszania się od punktu do punktu, nagle okazuje się, że dookoła mamy piękny, nieznany świat. Interesują mnie dzieje miejsc opuszczonych, dawnych fabryk, niezamieszkałych kamienic. To alternatywa dla zwiedzania muzeów czy typowych zabytków i swego rodzaju lekcja historii – dodaje.

Nie tylko nie szkodzić, lecz także wspierać

Wydawałoby się, że wraz z rozwojem technologii upowszechnieniem się lotów i różnorodnością oferty turystycznej podróżowanie stanie się łatwiejsze i bardziej dostępne. W ujęciu globalnym to jednak wciąż przywilej nielicznych. W 2023 r. 1,3 mld podróży turystycznych odbyło tylko 2 proc. światowej populacji. Wpływy z turystyki międzynarodowej osiągnęły 1,4 bln dolarów, ale ruch turystyczny, a wraz z nim przepływ pieniędzy, wciąż odbywa się głównie z krajów globalnej Północy do globalnego Południa. – Zyski z turystyki często zamiast do mieszkańców zaangażowanych w lokalne biznesy, trafiają do globalnych inwestorów. Ale nie musi tak być. Na przykład: ekologiczny kemping nad jeziorem Chubsuguł w Mongolii prowadzony jest przez rodziny od pokoleń zajmujące się ochroną przyrody tamtego regionu. Zależy im na tym, aby zachować to miejsce dla swoich dzieci, a my, wspierając takie inicjatywy, możemy być dźwignią, która przyczyni się do rozwoju lokalnych wspólnot – mówi Renata Sabela.

Bliska jest jej idea regenerative travel, czyli podróżowania, które przyczynia się do odnowy odwiedzanych miejsc, ich środowiska naturalnego i społeczności. – Pięć procent przychodów z każdej wyprawy przeznaczam na wsparcie organizacji, które wiedzą, czego potrzebuje dana społeczność. Przy czym ważne jest, żeby wysłuchać mieszkańców i rozpoznać ich realne potrzeby. To wymaga czasu i zaangażowania. Lepiej pomóc mądrze rok później, niż przywieźć dzieciom słodycze, a dorosłym długopisy – podkreśla. Okazało się, że mongolscy pasterze najbardziej potrzebowali lekarstw dla zwierząt, aby choroby nie rozprzestrzeniały się na całe stada. W Bhutanie pilną potrzebą było doprowadzenie internetu. – To, że my szukamy w tamtej części świata dzikości i odcięcia od technologii, nie musi oznaczać, że tego samego chcą mieszkańcy – przypomina Sabela.

Kim jest post-turysta?

„Powstaliśmy, aby skomplikować ludziom myślenie o wakacjach”, czytamy na stronie projektu Post-turysta zapoczątkowanego w 2013 r., który tylko zyskuje na aktualności. W 52 artykułach, dostępnych bezpłatnie online, naukowczynie i naukowcy zajmujący się turystyką w prosty sposób wyjaśniają złożoność zjawisk i mechanizmów, którym podlegają osoby podróżujące po świecie oraz biznes turystyczny. Zdaniem twórców inicjatywy świadomy turysta nie tylko ogląda, lecz także myśli krytycznie i docieka, poszukując etycznych sposobów podróży. Każdy wyjazd traktuje jako spotkanie z ludźmi, których odwiedza w ich krajach.

Świadomość mechanizmów rządzących turystyką pomaga nam też ustrzec się przed obecnym w branży tzw. etycznym marketingiem. – Sprzedaje nam się iluzję autentyczności, a często jest to tylko folklorystyczne odtworzenie naszych wyobrażeń o danej kulturze, świat stworzony pod turystów, choćby w postaci pokazów tradycyjnych ubiorów, tańców, zwyczajów. Gdyby ktoś przyjechał do nas w połowie lipca i oczekiwał, że będziemy śpiewać kolędy, bo taka jest polska tradycja, popukalibyśmy się w czoło. Podążanie za lokalną społecznością sprzyja poznawaniu jej kultury, dlatego wybierając ceremonie dla uczestników moich wypraw, zazwyczaj pytam osobę z lokalnej społeczności, czy wzięłaby w niej udział i zabrała tam swoją rodzinę – mówi Renata Sabela.

Dla Małgorzaty Szumskiej równie ważne, co odpowiedzialne działania turystów i właścicieli turystycznych biznesów, są systemowe regulacje, polityka państw wobec turystyki. – W alpejskim kurorcie Zermatt na południu Szwajcarii samorząd dba o zrównoważony rozwój infrastruktury hotelowej, miejscowość jest też zamknięta dla ruchu drogowego. To dobry przykład świadomie prowadzonej polityki turystycznej: mamy coś wartościowego i nie chcemy tego zniszczyć – tłumaczy.

Innym przykładem zarządzania ruchem turystycznym jest Bhutan, w którym istnieje sustainable development fee, czyli opłata za każdy dzień pobytu w kraju. Światowa Organizacja Turystyki Narodów Zjednoczonych (UNWTO) definiuje turystykę zrównoważoną jako taką, która uwzględnia swoje obecne i przyszłe skutki gospodarcze, społeczne i środowiskowe, odpowiadając na potrzeby odwiedzających, przemysłu, środowiska i społeczności przyjmujących.

Wspomnienia zamiast slajdów

„Podróżujemy szybciej, częściej, dalej, choć zamiast wspomnień przywozimy slajdy”, pisała w wierszu „Nieczytanie” poetka Wisława Szymborska na długo przed tym, nim zaczęliśmy robić sobie selfie na wakacyjnych wyjazdach.

Kiedyś w podróży robiłam mnóstwo zdjęć, teraz robię jedno-dwa, odkładam telefon i chłonę to, co dookoła. Koncentrując się na uwiecznianiu kadrów, pozbawiamy się wspomnień. Nie zapamiętujemy obrazów, ponieważ wiemy, że zawsze możemy do nich wrócić – zauważa Małgorzata Szumska.

Michał Wojtas mówi o sobie „obserwator”. – Siadam na ławce w parku i przyglądam się ludziom. W ten sposób poznaję ich styl życia – mówi. Patrzy też na napisy na ścianach, graffiti, murale. – To język ulicy, dzięki któremu dowiaduję się, co gra w duszy lokalnej społeczności – opowiada. Zawsze ma przy sobie telefon, żeby w formie fotografii „zanotować” to, co zobaczył. Dzieli się tym w mediach społecznościowych, ale nie upublicznia dokładnych lokalizacji. – O niektórych miejscach lepiej głośno nie mówić. Bunkers del Carmel w Barcelonie, opuszczone zabudowania wojskowe stały się internetowym viralem i teraz ciągną tam tłumy, a ogrodzonego terenu pilnuje policja. Ale też dzięki internetowi o zaniedbaną restaurację Panorâmico de Monsanto na wzgórzu w Lizbonie zatroszczyło się miasto i promuje ją jako punkt do odwiedzenia poza głównym szlakiem – zaznacza.

„Potrzebowałam błędów”

Wojtas przyznaje, że ma swoją małą misję. – Chcę pokazać ludziom, że zwiedzanie miast nie musi być tylko odhaczaniem popularnych miejscówek. Można to robić po swojemu. Polubiłem też wracanie do tych samych miejsc, ponieważ za każdym razem inaczej się je ogląda. I nie ma już presji, żeby zobaczyć jak najwięcej.

Dla podróżniczki Renaty Sabeli przeistaczanie się w odpowiedzialną turystkę też jest podróżą. – Zostaliśmy wychowani w społeczeństwie, któremu należy się spełnianie marzeń. Jako 20-latka zachłysnęłam się światem: pływałam z delfinami, jeździłam na słoniach, zdobyłam szczyt świętej góry Aborygenów. Robiłam wszystkie te rzeczy, co do których dzisiaj mam pewność, że naruszają etykę ludzi i zwierząt, niszczą przyrodę. Chciałabym to wiedzieć wcześniej, ale potrzebowałam tych błędów, by zrozumieć, że mamy wybór. Świadome podróżowanie to droga. Warto być w niej dla siebie dobrym, nie obwiniać się. Czasami dopiero po powrocie wiemy, co następnym razem moglibyśmy zrobić lepiej – mówi.

Agnieszka Kamińska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Czy etyczne podróżowanie jest w ogóle możliwe?
Proszę czekać..
Zamknij