Znaleziono 0 artykułów
29.05.2023

Psi parenting: Niedaleko psu do dziecka, a dziecku do psa

Psi parenting / Getty Images

Czworonogi stały się pełnoprawnymi członkami naszych rodzin. Miłość łączącą psy i ich nowe mamy śmiało można porównać do tej rodzicielskiej. Problem zaczyna się, gdy nasza nadopiekuńczość nie uwzględnia odmienności gatunkowej. Behawiorystka, trenerka psów i mama dwójki dzieci Zofia Zaniewska-Wojtków w książce „Pies i dziecko” napisanej z mężem Piotrem opowiada o jasnych i ciemnych stronach psiego parentingu.

Coraz więcej młodych ludzi decyduje się na bezdzietność. Wielu z nich traktuje zwierzęta jak dzieci. Jesteś i mamą, i doświadczoną behawiorystką. Czy czułaś się mamą Borda?

Absolutnie czułam się jego mamą! Kochałam go tak samo mocno jak moje ludzkie dzieci. Czasami ludzie boją się do tego przyznać. Dziewczyny wstydzą się, że kochają swoje psy tak samo jak własne dzieci. Uważam, że nie ma się czego wstydzić, to jest w porządku. Nie martwmy się, co ktoś pomyśli, bo takie są po prostu nasze uczucia. Natomiast miałam pewien opór przed nazywaniem się mamą Borda – został kupiony w hodowli, więc tak naprawdę zabrałam go jego mamie. Miałabym mniej oporów, gdybym go znalazła albo adoptowała.

Z jednej strony ludzie bardzo świadomie podchodzą do wychowywania zwierząt z miłości i potrafią wyznaczyć sobie pewne racjonalne granice. Z drugiej – co jest najbardziej widoczne w mediach społecznościowych – niektórym zdarza się zacierać te granice. Zwierzaki mają swoje pokoje, ubrania, są pielęgnowane jak ludzkie dzieci. Jak oceniasz ten trend jako behawiorystka, miłośniczka psów i mama?

Z perspektywy i behawiorystki, i mamy mogę powiedzieć, że czasami robimy pewne rzeczy, które sprawiają nam przyjemność, jak chociażby przebieranie dzieci w urocze ciuszki. Wszystko jest w porządku, dopóki potrzeby drugiej strony są szanowane i nie przekraczamy ich granic. Niestety, rzadko pytamy dzieci o zgodę w różnych kwestiach, jak np. witanie się z obcymi.

W przypadku psa sami musimy się nauczyć, jak czytać jego język ciała, by wiedzieć, czy nie przekraczamy granic pupila i nie robimy mu krzywdy. Zapominamy, że pies reprezentuje jednak inny gatunek, i gdy próbujemy przełożyć pewne zachowania na jego wychowanie, wkracza to już w jego dobrostan.

Widziałam filmiki, na których pies siedzi w krzesełku i je. Cały układ pokarmowy jest wtedy inaczej ułożony, co może wpłynąć na samopoczucie zwierzęcia, gdyż jest to dla niego nienaturalna pozycja. Z kolei różne stroje mogą ograniczyć ruch psa oraz możliwość komunikacji z innymi osobnikami. A to jest już groźne, bo psy komunikują się, by uniknąć konfliktów. Oczywiście są psy o krótkiej sierści lub z problemami zdrowotnymi i zwyczajnie potrzebują tych ubranek. Kwestią jest nadmiar.

Jeszcze 10 lat temu mieliśmy zupełnie inne podejście do zwierząt. Co – twoim zdaniem – daje ludziom parentingowy stosunek do psów, traktowanie ich jak dzieci?

Przede wszystkim: ta zmiana jest korzystna. To dobrze, że ludzie świadomie nie decydują się na dzieci. Jestem wdzięczna tym osobom, bo sama mam dwójkę i czasami czuję wyrzuty sumienia, że na świecie jest zbyt dużo ludzi, a ja z egoistycznego pragnienia powołałam do życia kolejne dwie istoty.

To bardzo zaskakujące, co mówisz, bo zazwyczaj kobiety mają wyrzuty sumienia, że nie chcą mieć dzieci.

Reprezentuję zupełnie inne podejście. Społeczeństwo wmawia nam, że dzieci to sens życia, powinnyśmy je mieć, a gdy nie chcemy, to jeszcze zechcemy. A ja rozumiem osoby, które nie mają i nie chcą mieć dzieci, zaś pies w jakimś stopniu wypełnia im te potrzeby. Pies to po prostu bardzo fajny członek rodziny, który jest łatwiejszy od dziecka – przynajmniej w moim doświadczeniu. Nie wywraca ci życia do góry nogami, a w dodatku jest bardzo emocjonalnie rozwinięty. Za mało traktujemy psy po ludzku, oczywiście z poszanowaniem ich odmienności gatunkowej. Zbyt często uznajemy, że robią coś przypadkowo, że czegoś nie rozumieją. Jeśli zechcemy otworzyć głowę na to, że psy są jednak bardzo inteligentne, emocjonalne i rozwinięte, zyskamy bardzo ludzkiego, fajnego towarzysza.

Czy psi parenting ma negatywne strony?

Dobre na pewno są mocne uczucia wobec psa i chęć przebywania z nim, ale fizyczne uczłowieczanie psa jest raczej niebezpieczne. Jeżeli chcemy zrobić coś dla naszego czworonoga, to dostosujmy siebie i nasze mieszkanie do jego potrzeb, nie odwrotnie. Pies ma inne potrzeby środowiskowe, pragnie przestrzeni, ale nie musi mieć swojego pokoju, woli być bliżej człowieka. Dla wspólnego dobra warto nauczyć się realnych potrzeb psa.

Piszecie: „Niedaleko psu do dziecka, a dziecku do psa”. Zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale pewnie wiele osób mogłoby ono urazić.

Zosia Zaniewska-Wojtków z synami i psem Bordo (Fot. Piesek warszawski)

Jeśli kogoś boli takie stwierdzenie, za mało wie o psach. Dzieci to ludzie, którzy jeszcze nie są aż tak rozwinięci i nie zyskali umiejętności jasnej komunikacji. Psy i dzieci komunikują się troszeczkę prościej, a my też nie wejdziemy w pełen dialog ani z dzieckiem, ani z psem. Ale ważne, by się w tych tematach kształcić, dowiadywać nowych rzeczy i odchodzić od przestarzałych praktyk. Kształcenie się w temacie dzieci pomaga też funkcjonować z psami, bo psu bliżej do dziecka niż do dorosłego. Dzięki temu łatwiej przełożyć te emocje, by zrozumieć, że pies tak samo cierpi i czuje.

Macie doświadczenie zarówno w wychowywaniu psów, jak i dzieci. Jak zmieniają się relacje w parze i relacje z psem, gdy na świat przychodzi dziecko? Bo jednak to pies był do tej pory numerem jeden. Jak postępować, by pies nie poczuł się odrzucony lub zazdrosny?

To trudne, bo nie da się wygospodarować więcej czasu – dzieci są potwornie wymagające, a musimy dbać także o siebie. Nie możemy się skreślić i podzielić czas tylko między dzieci i psa. W naszym przypadku Bordo ucierpiał w taki sposób, że przestaliśmy trenować z nim sportowo. Stracił ważny kawałek swojego hobby. Bardzo lubiliśmy trenować, ale po prostu nie miałam już na to czasu. Jednak starałam się mu to rekompensować.

Znam kilka par, które zdecydowały się na psa, myśląc, że są na to gotowe, a okazywało się, że zupełnie inaczej wyobrażali sobie wychowanie czworonoga. W rezultacie związek się rozpadał. Analogiczne historie słyszymy o dzieciach.

Wiele par decyduje się na dziecko, żeby wnieść związek na wyższy poziom albo żeby go ratować. A dziecko sprowadza kryzys, generuje strasznie trudne sytuacje i wcale nie mamy tak dużo słodkich momentów do rodzinnego albumu. Na przykład my musieliśmy pójść na terapię rodzinną, żeby nauczyć się zamieniać obowiązkami. Gdy mi lub Piotrowi kończy się cierpliwość albo siła, drugi rodzic musi przejąć pałeczkę, ale tak, żeby ten pierwszy nie miał poczucia winy.

Są też osoby, które myślą, że skoro poradziły sobie z psem, to z dzieckiem też dadzą radę. To dopiero pułapka.

Spotykam dużo rodzin, które poświęcają całe życie na to, żeby pomóc psu po ciężkich przejściach. Czasami są to trudności podobne do tych, jakie przechodzą świeżo upieczeni rodzice. Ale faktycznie może to być pułapka, bo nie sposób się przygotować na to, co przyniesie nam życie z dzieckiem.

Piszesz też o tym, że ludzie bez pytania psy głaskają, przytulają, karmią. Jak sobie w takich sytuacjach radzić?

Warto stawiać granice w imieniu istot, które same nie potrafią tego robić, albo których zdanie nie jest szanowane i nawet nie są pytane o zdanie.

Zostałaś mamą, mając już psie dziecko. Co było dla ciebie najtrudniejsze w tej nowej relacji, gdy miłością i czasem należało się dzielić także z nowym człowiekiem?

Jeszcze nie spotkałam nikogo, kto czuł to samo, co ja. Po narodzinach pierwszego synka wcale nie zalała mnie fala miłości. Dodatkowo trochę traumatyczne były dla mnie problemy z karmieniem. Miałam depresję poporodową i wyrzuty sumienia, że kocham mojego psa bardziej niż dziecko. Potrafiłam liczyć, ile razy dziennie dałam buzi mojemu psu, a ile dziecku. I czasami to było 20 do 0. Musiałam pracować nad tym z terapeutką, pytałam, co jest ze mną nie tak.

Potem miłość przyszła sama, nie należało się martwić. Było to dla mnie zaskakujące, bo myślałam, że skoro tak bardzo kocham mojego psa, to automatycznie obdarzę wielkim uczuciem także dziecko, które się narodzi. Ale okazało się, że musiałam je najpierw poznać. Pokochanie nie zadziałało z automatu.

Psy i dzieci. Jak ugryźć temat, Zofia Zaniewska-Wojtków, Piotr Wojtków / Wydawnictwo Buchmann

Więcej o relacjach z psem i jego wychowaniu dowiecie się z książki Zofii Zaniewskiej-Wojtków i Piotra Wojtków Psy i dzieci. Jak ugryźć temat", która ukazała się nakładem wydawnictwa Buchmann.

Ewelina Kołodziej
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Psi parenting: Niedaleko psu do dziecka, a dziecku do psa
Proszę czekać..
Zamknij