Efekt Pigmaliona w relacjach, czyli jak nasze oczekiwania kształtują zachowania partnerów
Efekt Pigmaliona w związkach pokazuje, jak nasze oczekiwania wobec partnera mogą kształtować jego zachowania i dynamikę relacji. Czy wyobrażenia o drugiej osobie naprawdę mogą zmienić związek? Gdzie jest granica między wizją idealnego partnera a manipulacją? Pytamy o to dr. Roberta Kowalczyka, psychoterapeutę i seksuologa klinicznego, oraz Katarzynę Nowosielską – terapeutkę i mediatorkę specjalizującą się w konfliktach małżeńskich.
Czy nasze oczekiwania mogą kształtować rzeczywistość podobnie jak rzeźbiarz, który formuje swoje dzieło sztuki? Tę metaforę w ciekawy sposób tłumaczy efekt Pigmaliona – psychologiczne zjawisko polegające na tym, że oczekiwania i wyobrażenia wobec drugiej osoby mogą wpływać na jej zachowanie, a czasem również na postrzeganie samego siebie. Czy to zjawisko ma jednak wyłącznie pozytywne efekty? A może niesie za sobą również pewne zagrożenia?
Starożytny mit a współczesne związki
Mit o Pigmalionie opowiada o cypryjskim rzeźbiarzu, który nie mógł znaleźć idealnej kobiety. Wyrzeźbił więc posąg z białego marmuru przedstawiający kobietę jego marzeń. Zakochał się w nim tak głęboko, że modlił się do bogini Afrodyty, by ożywiła postać, którą wyrzeźbił. Wysłuchała jego prośby, a posąg ożył. Pigmalion poślubił swoją idealną kobietę i nadał jej imię Galatea.
Jego marzenie stało się rzeczywistością, a on i Galatea szybko stali się nierozłączni. Ich miłość była tak głęboka i czysta, że sami bogowie błogosławili ich związek. Pigmalion i Galatea żyli długo i szczęśliwie, dowodząc, że czasem siła marzeń i pragnień potrafi uczynić cuda.
Jak ta historia ma się do współczesności? To właśnie ten starożytny mit był inspiracją do zdefiniowania efektu Pigmaliona, znanego również jako „samospełniająca się przepowiednia”. Został odkryty naukowo w latach 60. przez psychologa Roberta Rosenthala i Lenore Jacobson. W klasycznym eksperymencie badali oni wpływ oczekiwań nauczycieli na osiągnięcia uczniów. Podczas badań zasugerowano nauczycielom, że pewna grupa uczniów ma wyjątkowy potencjał intelektualny, choć w rzeczywistości zostali oni wybrani losowo. W efekcie ci właśnie uczniowie rzeczywiście zaczęli osiągać lepsze wyniki od pozostałych. Naukowcy doszli do wniosku, że nauczyciele, wierząc w ich sukces, podświadomie traktowali ich inaczej – bardziej wspierali, dawali im większe szanse na rozwój, a tym samym uczniowie mieli lepsze warunki do rozwoju i osiągania sukcesów. Zjawisko to ma pewne przełożenie również w kontekście związków. Czy jednak wyłącznie pozytywne?
Partner według matrycy, czyli pułapki wyobrażeń
Efekt Pigmaliona w związku ma swój początek tam, gdzie zaczynają się nasze wyobrażenia o idealnym partnerze. Z psychologicznego punktu widzenia nie jest on jednak tak czysty i doskonały jak mityczna miłość do Galatei. Dr Robert Kowalczyk tłumaczy, że warto zainspirować się mitem o Pigmalionie, ponieważ podkreśla pewną tendencję, która może zaistnieć w związkach. – Po pierwsze tworzymy w wyobraźni idealnego partnera, a następnie fantazjujemy, że jeśli ktoś spełni nasze wyobrażenia, to obdarzymy go największą możliwą miłością. W świetle wielu badań to właśnie m.in. te wyidealizowane oczekiwania utrudniają nam nawiązywanie relacji.
Zdaniem psychoterapeuty może stanowić to pewnego rodzaju zagrożenie dla osób, które wchodząc w relacje z takim partnerem, już na wstępie mają niskie poczucie własnej wartości. – Mogą pojawić się bardzo konkretne wyobrażenia, jak druga osoba powinna się zachowywać i wyglądać, co może prowadzić do prób dostosowania partnera do naszych wymagań, np. „gdybyś wyglądała tak i tak, pożądałbym cię bardziej”. Zwracanie uwagi na to, że preferuję określony typ urody, może pojawiać się nieintencjonalnie, na przykład w rozmowach o gustach. Jednak w relacji, zwłaszcza u osób z kruchym poczuciem bezpieczeństwa, może to stworzyć sytuację, w której partner zaczyna wsłuchiwać się w te sugestie, starając się spełnić oczekiwania. Jest to swego rodzaju samospełniająca się przepowiednia, ponieważ niektórzy są bardziej od innych podatni na tego typu sugestie – dodaje dr Robert Kowalczyk. Zauważa również, że jest to współczesne odbicie narcystycznych potrzeb. – Zamiast widzieć prawdziwą osobę, dostrzegamy jedynie wyobrażenie idealnego partnera i próbujemy formować drugą osobę na jego wzór, wierząc, że dopiero wtedy osiągniemy pełnię w związku. To jest fantazja o idealnym partnerze, a kiedy ktoś dopasuje się do niej, uważamy, że będziemy w stanie obdarzyć go prawdziwą miłością lub pożądaniem, albo jednym i drugim.
Efekt Pigmaliona w relacjach romantycznych może mieć również negatywny wpływ, gdy w związku szwankuje wzajemne zaufanie. Katarzyna Nowosielska zwraca uwagę na to, jak partnerzy mogą zachowywać się w obliczu niesłusznych podejrzeń o zdradę. – W kontekście relacji partnerskich często obserwuję, że brak zaufania między partnerami może prowadzić do destrukcyjnych skutków. Kiedy jedna osoba podejrzewa drugą o zdradę, nawet jeśli do niej nie doszło, a jednocześnie stale ją kontroluje, efekt Pigmaliona może objawić się w ten sposób, że niewinna osoba ostatecznie zdecyduje się na zdradę. Dzieje się tak, ponieważ ciągłe oskarżenia i podejrzenia sprawiają, że osoba czuje się niesprawiedliwie traktowana i zmęczona, co może prowadzić do myślenia: Skoro i tak mnie o to oskarżasz, to dam ci prawdziwy powód do zazdrości – komentuje terapeutka.
Biały marmur, czyli kto może zostać potencjalną Galateą
Czy jednak występowanie efektu Pigmaliona w związkach jest powszechne? Jego częstotliwość, nasilenie oraz skutki zależne są w dużej mierze od „podatności gruntu”, a zatem od tego, czy osoba partnerska, wobec której świadomie lub podświadomie kieruje się sugestie, jest skłonna poddawać się sugestiom, lub w przypadku toksycznej relacji – manipulacjom drugiej osoby. Bez wątpienia bardziej na formowanie przez partnera na wzór greckiej rzeźby podatne są osoby z niskim poczuciem własnej wartości, people-pleaserzy (osoby starające się zadowolić otoczenie za wszelką cenę) lub też takie, które w przeszłości doświadczyły traumy bądź przemocy. – Sytuacje te są szczególnie częste u osób z osobowością lękową, które nieustannie obawiają się zdrady lub innych problemów w związku. Często te osoby doświadczyły w dzieciństwie trudnych sytuacji, np. związanych z alkoholizmem w rodzinie. Dorastając w atmosferze niepewności, nauczyły się być w ciągłej gotowości na najgorsze, co w dorosłym życiu przekłada się na oczekiwanie i przygotowywanie się na trudne sytuacje, nawet jeśli nie mają one miejsca – wskazuje Katarzyna Nowosielska i dodaje, że lękowy styl przywiązania, który rzutuje na późniejszą podatność na sugestie, kształtuje się już w dzieciństwie. –Taka osoba od najmłodszych lat uczona jest – najczęściej przez matkę – że aby zasłużyć na miłość i uwagę, musi spełniać oczekiwania innych. Często brak ciepła i wsparcia prowadzi do rozwinięcia perfekcjonizmu – jeśli dostanie czwórkę, pojawia się pytanie: „Dlaczego nie piątka?”. W dorosłym życiu takie osoby mogą przyciągać partnerów o cechach narcystycznych, którzy najpierw zalewają je uwagą i komplementami (stosują tzw. love bombing), sprawiając, że czują się bezpieczne. Następnie te osoby, pragnąc utrzymać to poczucie akceptacji, starają się spełniać często wygórowane oczekiwania partnera.
Zdrowe oczekiwania, czyli pozytywne wzmocnienie
Wracając jednak do źródeł pojęcia efektu Pigmaliona, czyli do badania przeprowadzonego przez Rosenthala i Jacobson w 1968 r., warto zadać sobie pytanie, czy również w kontekście relacji partnerskich samospełniająca się przepowiednia może pozytywnie wzmacniać drugą osobę. – Rzeczywiście, możemy w ten sposób wzmacniać poczucie atrakcyjności naszego partnera. Jeśli na przykład biegnie w maratonie, a ja go dopinguję, mówiąc: „Widzę cię jako zwycięzcę”, to taka osoba zyskuje dodatkową motywację. Pytanie jednak, na ile takie działanie jest intencjonalne. Powszechne jest, że chcemy zaspokajać potrzeby najbliższej nam osoby. Jeśli jednak budowanie relacji opiera się wyłącznie na oczekiwaniu, że partner stanie się przedłużeniem, a nawet kompensacją naszych pragnień, to powinna zapalić się nam czerwona lampka – mówi dr Robert Kowalczyk.
Nasze oczekiwania lub postrzeganie partnera w dany sposób mogą w pewnym stopniu determinować rzeczywistość poprzez wpływanie na samopoczucie drugiej osoby, wspieranie jej i wzmacnianie. – Okazywanie wsparcia i szacunku jest kluczowe, a responsywny, emocjonalnie dostępny partner może wzmocnić drugą osobę, także w przypadku, gdy wchodzi ona w związek z relatywnie niskim poczuciem własnej wartości. Nawet jeśli ktoś wcześniej nie doświadczał wsparcia w domu rodzinnym, to mając u swojego boku partnera, który w niego wierzy, może w końcu uwierzyć w siebie sam. Ważne jednak, aby ta osoba potrafiła przyjąć to wsparcie i nie zakładała z góry, że jest ono manipulacją – mówi Katarzyna Nowosielska.
Doktor Robert Kowalczyk zwraca przy tym uwagę na pewne zagrożenia związane z pozytywnym na pozór wpływem na partnera. Wskazuje, że niezwykle ważne jest rozpoznanie, czy motywujemy i tworzymy pozytywny klimat do realizacji własnego potencjału, jak i potencjału partnera w relacji, czy też realizujemy potrzeby jego kosztem. – Wymaga to dość dużej samoświadomości, dlatego przed wejściem w relację warto zadać sobie pytanie: „Kogo naprawdę szukam?”. Kogoś, kogo ukształtuję według własnych pragnień, nie dostrzegając lub pomijając jego potrzeby, gdy nie będzie w pełni spełniał moich oczekiwań? Współczesny świat nie ułatwia nam tego zadania: tworzenie obrazu idealnej osoby zaczyna się w momencie przeglądania aplikacji randkowych, traktowania Tindera jak katalogu z osobami, które są modelem podstawowym – do dalszego ulepszania podług własnych pragnień. Takie podejście przypomina tworzenie „erotyczno-kuchennego robota” i nie jest obecne tylko w thrillerach, ale wkrada się do mainstreamu.
Granica między manipulacją a wyobrażeniem
Cienka granica skutków między pozytywnym wzmocnieniem a wywieraniem presji może być jednak niełatwa do zdefiniowania. W którym zatem momencie z psychologicznej perspektywy należy bliżej przyjrzeć się zachowaniom sugerującym przekroczenie tej granicy? Kiedy kończy się działanie na rzecz tego, co można poprawić w związku, a zaczyna się manipulacja?
– Jeśli doświadczamy specyficznego zachowania podobnego w swoim celu do tresury, z całą pewnością jest to sygnał alarmowy. Czyli gdy czujemy, że na przykład jesteśmy nagradzani i karani za daną postawę czy zachowanie. Gdy nagle dostrzegamy wybuch szczęścia, gdy spełnimy oczekiwania, a kara następuje w momencie, gdy tego nie robimy. Zdarzyło mi się usłyszeć w gabinecie jednoznacznie agresywny przekaz w rodzaju: „Trzeba wychowywać sobie partnera” – wyjaśnia dr Robert Kowalczyk.
Nie zawsze jest to tak jasny przekaz, a manipulacyjne działania mogą być bardziej subtelne. – Najbardziej narażone są osoby szczególnie wyczulone na zmiany nastroju u partnera, takie jak obrażanie się czy karanie ciszą. Trening oparty na oczekiwaniach może szczególnie przejawiać się w relacjach, gdzie głęboko zakorzenione są przekonania typu „Jeśli nie spełnię oczekiwań, odejdzie”, gdy mamy kruche poczucie własnej wartości i bezpieczeństwa. Jeżeli czuję, że ktoś mnie nagradza i karze, to nie są to zachowania mieszczące się w definicji relacji partnerskiej. Mit Pigmaliona jest pociągający, ale w rzeczywistości skrajnie uprzedmiotawiający. Kluczowym problemem jest założenie, że „wiem lepiej”, które prowadzi do zacierania granicy między partnerstwem a tresurą. Stanisław Jerzy Lec jest autorem zdania, które bardzo lubię: „Wszyscy chcą naszego dobra, nie dajcie go sobie zabrać” – przypomina psychoterapeuta.
Jak zatem w świadomy, zdrowy sposób korzystać z dobrodziejstw, które może przynieść efekt Pigmaliona? – Warto dać drugiej osobie przestrzeń do działania, oddelegować do zadań, które mogą ukazać jej ukryty potencjał, który rozwinie się, jeśli tylko stworzymy do tego możliwość. Osoba, o której mówimy, że jest „doskonałym mówcą”, często zyskuje zapał, pewność siebie i staje się odważniejsza, podejmuje trudniejsze wyzwania. Skuteczne wspieranie to umiejętność dobrych liderów – potrafią wydobywać potencjał innych, zamiast go tłumić. Podobnie jest w związkach. Osoba z większą skłonnością do wycofywania się może związać się z kimś, kto ma łatwość w podejmowaniu decyzji. Odpowiednio wspierana, zacznie bardziej aktywnie radzić sobie z przeciwnościami. Kluczowe jest to, na ile jesteśmy świadomi tego, czy wspieramy, czy wymuszamy zmianę – podsumowuje dr Robert Kowalczyk.
Zwraca również uwagę na ciekawy aspekt intencji, z jakimi wyrażamy nasze oczekiwania wobec osoby partnerskiej i tego, jak chcemy kształtować z nią związek. – Często w gabinecie pacjenci dzielą się ze mną spostrzeżeniem, że partnerzy nie spełniają ich oczekiwań. W takich momentach zastanawiam się, na ile naprawdę dostrzegamy drugą osobę i jesteśmy gotowi do dialogu o kompromisie, a na ile oczekujemy, że partner będzie jedynie zaspokajał nasze potrzeby. Tu podkreślę, nie chodzi o to, żeby nie mieć oczekiwań względem drugiej osoby, tylko o to, aby nie traktować jej instrumentalnie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.