Znaleziono 0 artykułów
18.08.2024

Czym jest „ick”? Czy ten irytujący drobiazg pomaga czy przeszkadza w szukaniu miłości

18.08.2024
Fot. Orlando / Getty Imafes

Co się dzieje, jeśli brak akceptacji dla nielubianych przez nas cech wpływa na kontakty międzyludzkie, na łączenie się w pary, poszukiwanie miłości? Czy we współczesnym randkowaniu, z teoretycznie nieograniczonym wyborem, wciąż znaczenie mają nasze uprzedzenia, wybredność, wstręt? Czy trendujące na TikToku długie listy „icks” to nowa obsesja, która niszczy życie miłosne?

Randkowanie jest dzisiaj drogą przez mękę z wielu powodów. Jakby tego było mało, do trudności dochodzi lista „fuj” – cech nieakceptowanych przez nas samych albo takich, które uchodzą za nieakceptowane przez większość. Podobno prawdziwa miłość pokona wszystkie przeszkody, pozwala akceptować drugiego człowieka z jego wadami i zaletami. Pod warunkiem jednak, że pozwolimy jej się rozwinąć, czyli wcześniej nie odrzucą nas włosy pojawiające się w nieodpowiednim według nas miejscu czy powtarzający się błąd językowy.

Co wywołuje u nas „ick”, czyli poczucie, że coś jest „fuj”?

„Ick” to określenie używane w świecie randek i social mediów, głównie na TikToku, na określenie czegoś, co jest dla nas „fuj”, czyli niemal automatycznie nas odrzuca, obrzydza, odpycha i sprawia, że ktoś przestaje być dla nas atrakcyjny. „Reakcje są różne u różnych osób, ale niektórzy opisują to uczucie jako frustrację, irytację, złość, obrzydzenie, urazę lub nieufność” – opisuje Emily Sotiriadis, licencjonowana terapeutka małżeńska i rodzinna, cytowana przez Verywellmind.com. Z kolei Naomi Bernstein, psycholożka kliniczna z Dallas, uważa, że „ick” „to coś, co jest instynktowne i automatyczne, bardziej reakcja ciała niż racjonalna myśl”. 

Co ciekawe, choć „the ick” używane jest głównie przez osoby z generacji Z i milenialsów, to wyrażenie po raz pierwszy użyte zostało przez Ally, główną bohaterkę serialu „Ally McBeal”, hitowego na przełomie lat 90. i pierwszej dekady XXI wieku. Po jednej z randek z kolegą z kancelarii, która była raczej nieudana, Ally tłumaczy mu, że „fuj”, nawet jeśli brzmi negatywnie, oznacza, że nie pasują do siebie – „bycie razem nie jest nam pisane”. 

Ale czy jedno „ick” powinno przekreślić wszystko? Czy dotyczy tylko jednej cechy, która nas odrzuca, czy ta reakcja mówi o całokształcie danej relacji? I co mówi o nas? Przy okazji warto pamiętać, że – niezależnie od tego, jakbyśmy się starali – coś nas może u kogoś drażnić. I vice versa. 

Jakie zachowania składają się na długą listę naszych „icków”?

To swoją drogą ciekawe, co u ludzi wywołuje obrzydzenie i skreślenie drugiej osoby. Choć każdego będzie odpychać coś nieco innego, istnieje kilka takich rzeczy, które odrzucają większość. Kiedy zapytałam moje przyjaciółki, co dla nich jest „ick” u facetów, wszystkie zgodziły się, że: brak higieny, nieprzyjemny zapach z ust, brak szacunku do innych, traktowanie z pogardą osób pracujących w usługach, na przykład kelnerek czy kelnerów, obcinanie wzrokiem innych kobiet, opowiadanie na pierwszej randce o eks, klaskanie po lądowaniu samolotu, błędy językowe, zwłaszcza błędne wymawianie nazwisk znanych osób, mlaskanie, mówienie z pełną buzią, noszenie zbyt obcisłych spodni czy brzydkie tatuaże. Sporo z tych cech albo zachowań znajdziemy w sieci na listach najpopularniejszych czy największych „fuj”, między innymi na TikToku pod hasłem „ick”. Niektóre oczywiście wiążą się z prześmiewczym podejściem do tematu – kiedy na przykład ktoś opowiada, że odrzucają go osoby zamawiające frappuccino, a nie americano (przykład z jednego z tiktokowych kont) – zwłaszcza jeśli są to osoby płci męskiej. Z drugiej strony możemy mieć swoje preferencje – pytanie jednak dotyczy tego, jak bardzo nas one ograniczają w poszukiwaniu miłości czy romansu. 

Fot. FPG/ Getty Images

Dlaczego „ick” bywa traktowany jak prawdziwa czerwona flaga?

Autorka tekstu o „ickach” i randkowaniu, opublikowanego na łamach magazynu „Time”, zastanawia się, gdzie leży granica między nieszkodliwym „fuj” a nietolerancją dla innych, związaną z surowym ocenianiem słabości czy dziwactw, do których każdy ma prawo, o ile nie krzywdzi przy tym innych. Często niestety zaczynamy traktować nielubiane przez nas cechy jak prawdziwe czerwone flagi.

Czy nie za bardzo skupiamy się na wadach, wybrzydzamy, bo wiemy, że potencjalnie mamy duży wybór partnerów lub partnerek? I czy ten ostatni fakt nie jest złudzeniem? Choć w aplikacjach randkowych jest wciąż bardzo dużo użytkowniczek i użytkowników, to coraz bardziej frustruje nas korzystanie z tych narzędzi.

Badanie randkowego serwisu Seeking, w którym wzięło udział 2000 dorosłych singli i osób będących w związkach, wykazało, że połowa z nich (49%) rozstała się z partnerem z powodu „obrzydzenia”. Ekspertka randkowa Seeking, Emma Hathorn, tak to podsumowała: „Ludzie są bardzo zdeterminowani, by znaleźć dokładnie to, czego oczekują. Randki online otworzyły zupełnie nowy świat singli, w którym wydaje się, że możemy pozwolić sobie na wyższe standardy”. 

Najbardziej odpychające rzeczy, wymieniane przez badane osoby, to potwierdzenie, że wybredna postawa z TikToka przenika do realu i „złe dżinsy” czy tatuaż wystarczą, by przesunąć kogoś w lewo na Bumble czy Tinderze lub nie umówić się na kolejną randkę. 

Niepokojący może wydawać się fakt, że niektóre z „fuj” są dowodem na wciąż silne uleganie stereotypom związanym z płcią. Niby chcemy fruity boys, wrażliwych chłopaków z wąsami, mówiących o uczuciach i szanujących innych, ale z drugiej strony nie chcemy faceta, który pije frappuccino albo nosi zbyt obcisłe spodnie, ma piskliwy głos, płacze albo boi się os.

Niewątpliwie czasem po prostu szukamy wytłumaczenia, by kogoś odrzucić, bo czujemy, że nie ma między nami chemii. Chcemy mieć jednak usprawiedliwienie. A czasem nie chce nam się zaryzykować, popracować nad sobą, żeby coś zaakceptować, poznać kogoś lepiej mimo wszystko albo w empatyczny sposób zasugerować zmianę tego, co nam nie odpowiada. 

Bernstein sądzi, że uczucie obrzydzenia może być „pozostałością ewolucyjnego pragnienia”, aby potencjalni partnerzy charakteryzowali się pewnymi cechami wpisującymi się w stereotypy. Nawet jeśli nie przyznalibyśmy się do takiego pragnienia. Do tych wartości zaliczamy: dobre geny, które wskazują na zdolność mężczyzny do przekazywania cech związanych z przetrwaniem potomstwa, czy zachowania akceptowane społecznie lub świadczące o statusie.

„Obrzydzenie pojawia się głównie na początku związku, kiedy poznajesz osobę, z którą się umawiasz, zwykle w ciągu pierwszych kilku miesięcy lub w okresie miesiąca miodowego. Możesz zacząć zauważać powtarzające się zachowania, które wywołują obrzydzenie” – relacjonuje z kolei na łamach brytyjskiej edycji „Cosmopolitan” Gurpreet Singh, doradca do spraw związków i psychoterapeuta, współpracujący z serwisem randkowym Relate. „Jeśli jednak w kolejnych etapach związku zaczynasz mieć wątpliwości, prawdopodobnie jest to oznaka, że ​​po prostu się od siebie oddalacie” – dodaje.

Co zrobić z poczuciem „ick”? Walczyć z nim czy nie?

Ekspertka od randek Hayley Quinn zdradziła „Cosmopolitan”, że warto zastanowić się, jak bardzo nam przeszkadza cecha, przez którą odczuwamy „ick”. „Kiedy to poczujesz, dobrze jest zastanowić się nad sobą. Czy jestem zbyt wybredny? Czy po prostu potrzebuję więcej czasu, aby poczuć się komfortowo z tą osobą? Czasami nasza reakcja może odzwierciedlać nasz dyskomfort związany ze zbliżeniem się do kogoś, a nie świadczyć o tym, że ktoś robi coś naprawdę źle”. Doradza, by ostatecznie zaufać własnemu instynktowi.

Istnieją jednak czynniki, które mogą potęgować u nas szukanie wad w potencjalnej osobie partnerskiej. Dziś powszechne jest dążenie do perfekcji, zastanawianie się, co ludzie pomyślą. Dlatego tak ważne jest dla nas, czy ktoś naprawdę pasuje do naszego stylu życia, wizerunku, do nas. Z tego też powodu zbyt często ważne są dla nas aspekty wizualne. 

Czasem powodem szukania w innych wad jest również fakt, że trudno nam opuścić bezpieczną strefę samotności, boimy się zranienia i odrzucenia. W takiej sytuacji poczucie „obrzydzenia” to swego rodzaju reakcja obronna. 

A dążenie do tego, by być najlepszą wersją siebie, nie tylko w mediach społecznościowych, ale zawsze, potęguje również pragnienie, żeby wszystko było uładzone, bezbłędne.

Zgadza się Phoebe Shepherd, psycholożka kliniczna z Brooklynu, która specjalizuje się w terapii par: – Czasami zastanawiam się, czy jeśli ktoś czuje odrazę, to tak naprawdę jego ciało nie mówi: „To jest nieznane”.

Shepherd wskazuje też, że cechy nas samych, których najbardziej się wstydzimy, to te, które trzymamy w ukryciu i które odpychamy

– Szczególnie na początku randkowania nasze reakcje na zachowanie drugiej osoby mogą być projekcją wstydliwych części nas samych lub różnych naszych niepewności.

Ludzie odrzucani z powodu swoich drobnych wad mogą poczuć się zniechęceni do randkowania. Niedawny raport Hinge dotyczący generacji Z wykazał, że „ponad połowa (56%) osób z generacji Z korzystających z Hinge twierdzi, że strach przed odrzuceniem powstrzymał ich przed nawiązaniem nowej relacji”.

Oczywiście czasami „ick” nie jest niczym głębszym niż zwyczajny wstręt. – Może wiązać się ze sprawami tak prostymi, jak działanie feromonów i chemii lub zauważanie zachowań podobnych do irytującego nawyku rodzicielskiego – mówi Rachel Goldberg, licencjonowana terapeutka małżeńska i rodzinna z Los Angeles. Jej klienci często mówią jej, że naprawdę chcieli polubić jakąś osobę, ale „po prostu nie mogą”. Wyzwaniem jest zatem rozpoznanie, kiedy „ick” jest uzasadnionym powodem zakończenia znajomości, potencjalnego związku, a kiedy warto jednak zastanowić się, czy czyjaś wada powinna przekreślać relację.

Dlaczego warto akceptować drobne wady innych osób

„Mamy uprzedzenia, tendencję do przywiązywania większej wagi do tego, co negatywne, niż do tego, co pozytywne” – wyjaśnia na łamach „Time” Giulia Zoppolat, psycholożka społeczna z Amsterdam University Medical Center. „Świadomość tego i niedopuszczenie, by taki sposób myślenia zdominował nasze decyzje o relacjach, mogą być przełomem. Pomyśl o obrzydzeniu jako o sygnale, że coś wymaga uwagi, ale niekoniecznie, że ktoś jest skazany w naszych oczach na skreślenie” – tłumaczy.

Odrzucanie innych z błahych powodów może być groźną tendencją pogłębiającą samotność, izolację. Pamiętajmy, że każdy z nas, na swój sposób, jest nieidealny. I to właśnie czyni nas wyjątkowymi.

„Icks”, które odczuwamy, mogą wynikać z naszych lęków, uprzedzeń, ale i kompleksów. Jeśli jednak chcemy tworzyć relacje, jeśli zależy nam na wspólnocie, czasem musimy zmierzyć się z zażenowaniem, irytacją, wstydem. Za tą przeszkodą zwykle czeka nagroda. 

Paulina Klepacz
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Czym jest „ick”? Czy ten irytujący drobiazg pomaga czy przeszkadza w szukaniu miłości
Proszę czekać..
Zamknij