Wszystko, co warto wiedzieć o ajurwedyjskiej pielęgnacji twarzy, włosów i ciała
Ajurweda przez lata była jak egzotyczny „magnes” w spa, atut zdrowych diet, element medytacji. Dziś coraz częściej związkami z ajurwedą chwalą się również firmy kosmetyczne. Czym jest, co warto o niej wiedzieć i jak znaleźć najlepszą pielęgnację, która czerpie z jej korzeni?
Ajurweda, dawniej kojarzona z podróżami do Indii, dziś dostępna jest również na półkach w perfumeriach. Wystarczy wspomnieć niektóre marki, takie jak Rituals Cosmetics, która ma swoim w portfolio serum Namaste Bakuchiol Natural Booster, linię The Ritual of Ayurveda z indyjską różą i miodem z Himalajów czy The Ritual of Karma z białą herbatą i lotosem. Albo polską markę Orientanę z kremem do twarzy z ashwagandhą i flagowym olejkiem antycellulitowym 17 roślin ajurwedy. Zowu Sattva Ayurveda to kompleksowa oferta kosmetyków do pielęgnacji włosów: wcierek, szamponów, masek, farb. A to tylko niektóre przykłady. Do popularności ajurwedy przyczynił się m.in. kinowy szlagier „Jedz, módl się, kochaj” z Julią Roberts, a także Instagram. Okazuje się jednak, że nie wszystkie kosmetyki z ajurwedą w nazwie mają z nią faktycznie wiele wspólnego, dlatego zgłębiam temat na własnej skórze.
Olejowanie: Słynny element ajurwedy
Ayur oznacza w sanskrycie zdrowie, veda to nauka. Ile jest ajurwedy w ajurwedzie – w kosmetykach i zabiegach, które się nią chwalą? Ta najstarsza nauka o życiu i zdrowiu człowieka praktykowana od 5 tys. lat ma pewne zasady, które nie podlegają dyskusji. Sam aromat ziół, dobra karma w opisie czy znak OM nie wystarczą. Co jest najważniejsze w ajurwedyjskiej pielęgnacji?
– Skóra jest olbrzymią powierzchnią chłonną, dlatego ajurweda podpowiada, aby stosować do pielęgnacji tylko naturalne składniki, które moglibyśmy potencjalnie zjeść. Częścią kuracji przywracających zdrowie i równowagę jest olejowanie. Olej nakłada się na całe ciało i twarz, płucze się nim usta, aplikuje go do dziurek od uszu, nosa, a nawet wykonuje się nim zabiegi oczyszczające będące częścią tzw. panchakarmy (terapii oczyszczających). Ciekawostką jest, że sanskryckie słowo „sneha” oznacza zarówno olej, jak i miłość – mówi Karolina Szaciłło, dziennikarka, współautorka książek o zdrowym stylu życia, współorganizatorka warsztatów medytacji (na Instagramie znana jako @medytujemy), współtwórczyni (wraz z mężem Maćkiem) marki Prakriti.
Wspomniane oleje ziołowe producenci gotują w miedzianym naczyniu. Kilogramy ziół (polskich i indyjskich, jak np. brahmi czy shatavari) mieszają z zimno tłoczonymi olejami i wodą do jej odparowania. W ten sposób punkt dymienia oleju nie zostaje przekroczony i nie trzeba dodawać konserwantów. A same oleje ziołowe są bogate w substancje czynne rozpuszczalne zarówno w wodzie, jak i oleju. Na dodatek proces wielogodzinnego gotowania z wodą zmienia strukturę oleju, sprawiając, że szybciej i lepiej się wchłania. Zdaniem ajurwedy olej (sneha) wspiera nie tylko kondycję skóry, ale również stawów, jelit, kości i układu nerwowego.
Jak opowiada Szaciłło, istotną częścią ajurwedy są poranne rytuały olejowe. Zabieg płukania ust olejem (np. zimno tłoczonym sezamowym lub słonecznikowym; zimą w Polsce nie powinno się używać oleju kokosowego, który wychładza) propagowała już w latach 70. dr Jadwiga Górnicka, nestorka polskiego ziołolecznictwa. Dobrze jest połączyć płukanie ust z olejowym masażem ciała (tzw. autoabhayngą), w trakcie którego nakłada się delikatnie podgrzany olej od czubka głowy po stopy: podłużnymi ruchami na kończynach, okrężnymi w stawach i na brzuchu. 20 minut trwa masaż, a na kolejne 20 minut należy pozostawić olej na skórze i włosach. I dopiero wziąć prysznic. Opcjonalnie potraktować olej jak balsam do ciała i zastosować go po kąpieli.
– Ajurwedyjskie oleje ziołowe oraz oleje bazowe nakładamy na suchą skórę. Nasze ajurwedyjskie oleje ziołowe Prakriti dobieramy do obecnej nierównowagi. Vata będzie odpowiednia dla osoby, która ma zimne stopy i zimne dłonie, suchą skórę. To olej rozgrzewający m.in. z cynamonem, ashwagandhą, imbirem. Można go łączyć z zimno tłoczonym olejem sezamowym. Wiosną i latem, kiedy robi się cieplej, sprawdzi się nawilżający olej aloesowy. Nawadnia i koi skórę. Kiedy jest gorąco, olejem bazowym może być zimno tłoczony kokosowy, a w okresach przejściowych słonecznikowy – opisuje Karolina Szaciłło.
Podstawą pielęgnacji w ajurwedzie jest olej sezamowy, mniej rozgrzewającą alternatywą – olej słonecznikowy. Przy tłustej skórze oleju używa się 2–3 razy w tygodniu, częściej wykonuje suchy masaż. Do twarzy powinno się używać wyłącznie olejów, które są dla niej przeznaczone i np. gotowane, więc nie wywołają działania komedogennego (świetny olejek do twarzy Prakriti testuję do masażu twarzy, szyi i dekoltu, wchłania się błyskawicznie). Karolina Szaciłło poleca również Kumkumadi Shankara, który dostał wyróżnienie w konkursie „Vogue India”. Alternatywą do pielęgnacji twarzy jest olejek z kiełków pszenicy lub zimno tłoczony olej migdałowy. Z godnych polecenia marek kosmetyków ajurwedyjskich warto poznać takie jak wspomniana Shankara (wspaniały olejek do ust!), Kama Ayurveda czy Banyan Botanicals.
Pielęgnacja ajurwedyjska dla pitty, vaty i kaphy. Jak wygląda w praktyce?
Według ajurwedy cały świat, jak i ludzie zbudowani są z pięciu żywiołów (powietrze, przestrzeń, ogień, woda i ziemia), które składają się na trzy tzw. doshe: pitta, vata, kapha. Pitta to osoba, której jest ciepło, o gorącym temperamencie. Szybka, energiczna, konkretna, wybuchowa. Ma jasną skórę, piegi i źle reaguje na promienie słoneczne. Vata to osobowość artystyczna, uduchowiona, smukła, której często jest zimno, ma suchą skórę, zmienny nastrój, jest podatna na stres i lęki. Kapha zwykle ma pełniejsze kształty, lśniące włosy, przetłuszczającą się skórę o oliwkowej karnacji, pełne usta. Jest stateczna, opanowana i spokojna. Układ dosh to inaczej konstytucja, natura (prakriti). Jest taka sama przez całe życie. Jednak zmiana pory roku, nieprzespana noc, eksperymenty z dietą czy kłótnia z przyjaciółką mogą wpływać na obecną nierównowagę (vikriti). Im bardziej tu i teraz różni się od natury, tym bardziej jest się podatnym na różne choroby, złe samopoczucie psychiczne, jak i fizyczne.
Zgodnie z ajurwedą dietę, ćwiczenia, a także zabiegi i pielęgnację dobiera się indywidualnie. Osoba, której z natury jest ciepło, dodając do jedzenia chili czy imbiru, prowokuje brak równowagi. U niektórych objawia się to wysypką, zaostrzeniem zmian trądzikowych czy trądziku różowatego. To zasada znana nie tylko z ajurwedy, ale i dermatologii – przy trądziku różowatym odradza się spożywania pikantnych potraw, bo zaostrzają stan zapalny. Człowiek w równowadze nie choruje, ma stabilny nastrój i świeży wygląd. Ale samemu sobie diagnozy wystawiać nie warto.
Konsultacja ajurwedyjska. Co mówi specjalista?
Wiem, jaki mam typ skóry i włosów i że energii dodaje mi poranne americano. Określam siebie jako vatę. Marznę i się przeziębiam, najlepiej się czuję w upalne dni, miewam stany zapalne na twarzy i alergie kontaktowe. Umawiam się na konsultację w Sri Sri Ayurveda do doktora Dilbaga Jindala, lekarza medycyny ajurwedyjskiej specjalizującego się w diagnostyce. Doktor zaczyna spotkanie od manualnego badania pulsu i z precyzją ciśnieniomierza i jasnowidza opisuje dokładnie moje problemy zdrowotne oraz typ osobowości, trafiając w dziesiątkę.
– Twoją naturą jest pitta, czyli ogień i woda. Aktualnie masz za dużo vaty w ciele, stąd zimne stopy przy gorącym sercu i temperamencie – nie działasz zgodnie ze swoją naturą. Widzę brak równowagi hormonalnej, problemy z trawieniem i odpornością. A także tendencję do zanieczyszczenia skóry. To wynika z niewłaściwego trawienia i jedzenia, które cię nie odżywia – mówi dr Dilbag Jindal.
Dorzucam problemy ze snem, migreny i alergie. Doktor ze stoickim spokojem poleca zmianę stylu życia. Mam kłaść się spać o 22.30 (zapomnieć o Netfliksie), a wstawać pomiędzy 6 a 6.30. Dzień zaczynać od szklanki ciepłej wody. I pić tylko jedną kawę dziennie. Dieta, żeby przywrócić uczucie ciepła, ma być bogata w słodki, kwaśny i słony smak. Oprócz tego mam spacerować, pracować w ustalonych godzinach, ćwiczyć jogę, tańczyć, medytować. I oddychać świadomie. Stać się kwintesencją Julii Roberts, ale w Polsce i bez Javiera Bardema przy boku. A także wprowadzić rozgrzewający ziołowy olej do masażu stóp, dłoni i czubka głowy i chodzić na zabiegi.
– Rezultaty związane ze zmianą stylu życia mogą pojawić się po dwóch tygodniach, miesiącu, a u innych osób po kilku miesiącach. Ogromnym wsparciem w poprawie wyglądu i samopoczucia są odpowiednie zioła. Pomagają powrócić do dobrostanu. Natomiast w ajurwedzie wszystko działa, jeśli jednocześnie dba się o ciało (dieta, ćwiczenia, zdrowy sen, masaż), ducha (medytacja, oddech, joga) i emocje (czyli jak wyrażamy siebie w życiu, relacje z innymi). Bo wszystko jest jedną całością – wyjaśnia dr Dilbag Jindal.
Profesjonalne zabiegi ajurwedyjskie w gabinecie. Jak wyglądają?
Tuż po konsultacji wybieram się na zabiegi. Ajurwedyjskie menu dostępne u nas jest znacznie skromniejsze niż w Indiach czy na Sri Lance, gdzie doktor poleca mi pojechać do kliniki ajurwedyjskiej na regenerację i detoks. Czego można się spodziewać w polskich gabinetach?
– Shirodara to lanie oleju na tzw. trzecie oko, wycisza natłok myśli, ułatwia zasypianie. Abhyanga to masaż całego ciała ciepłym olejem. Marma to masaż i dotykanie punktów połączeń, gdzie stykają się ciało, umysł i dusza. Punkty te znajdują się na kanałach przepływu energii. Nasya – olejowanie nosa przy użyciu ajurwedyjskiego oleju ziołowego (genialne na górne drogi oddechowe, odżywia mózg, poprawia pamięć i koncentrację). Netra Basti to wałki z mąki z ciecierzycy, w które wlewa się masło klarowane na oko. Zabieg poprawia wzrok, ściąga zmęczenie, sprawdza się przy bólach migrenowych – opisuje Karolina Szaciłło.
W Sri Sri Ayurveda na mojej recepcie znajduje się Abhyanga, czyli masaż ciała ciepłym olejem, oraz Marma (dawniej praktykowana na wojownikach, żeby ich odstresować i wyciszyć przed bitwą). Abhyanga zaczyna się obmywaniem olejem pleców i karku w pozycji siedzącej. Następnie przenoszę się na podgrzewane łóżko i kładę na plecy. Doświadczam masażu tzw. trzeciego oka, czyli polewania ciepłym olejem przestrzeni pomiędzy brwiami. Wszystkie gesty są niezwykle odprężające. Masowane są uszy, włosy, cała głowa, paliczki u stóp i podeszwy. Abhyanga przynosi ulgę i przypomina dryfowanie w kabinie floatingowej. Następnie czas na Marmę. To inny, bardziej energetyczny zabieg – masażystka uciska różne punkty na głowie i ciele. Wychodzę po masażach, jakbym stąpała po miękkich poduszkach, i budzę się kolejnego dnia wypoczęta. Jedyny mankament – olej powinno się zmyć dopiero wieczorem samą wodą, przed pójściem spać, więc olejowanie włosów mam gratis. Kolejnego dnia niezbędne jest oczyszczanie włosów techniką OMO (odżywka, podwójne mycie i znów odżywka). Włosy są miękkie, lśniące i genialnie się układają. Takie „skutki uboczne” można polubić.
– Zabiegi ajurwedyjskie pomagają, jeśli procedura jest dopasowana do stanu organizmu i jego aktualnych potrzeb. Dlatego najpierw jest konsultacja, a po niej diagnoza i leczenie – wyjaśnia dr Dilbag Jindal i dodaje: – Do zabiegów ajurwedyjskich wykorzystuje się naturalne zimno tłoczone oleje, masło ghee albo wykonuje się suche masaże z ziół i mąki z ciecierzycy, mieszamy ją z kozieradką i pudrem sezamowym oraz triphalą (z trzech ziół). Taki proszek można nakładać jak peeling do ciała, kiedy trzeba usunąć nadmiar wody z organizmu, przy uporczywym cellulicie czy otyłości.
Jednym zabiegiem równowagi w ciele i głowie się nie przywróci. Podobnie jak pojedynczym użyciem ajurwedyjskiego kosmetyku – to żadne czary-mary. Warto zadbać o globalny dobrostan. Zaczęłam więc wcielać zasady dr. Dilbaga Jindala. Po kilku dobach z ajurwedą przestało mi być zimno. Zmiana diety? Poranne masaże stóp rozgrzewającym olejem? A może świadomość, że nie taka ze mnie vata, jak myślałam, ale gorący człowiek pitta, sprawiła, że czuję się lepiej. Ciekawe, jak będzie za miesiąc podczas kolejnej konsultacji.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.