Gdy zaczęła się kwarantanna, Paweł Żukowski wywiesił na swoim balkonie karton z hasłem „Damy radę”. Artysta doczekał się już naśladowców. Na fasadach warszawskich budynków pojawiają się te same, krzepiące transparenty. – Paweł bardzo trafnie wyczuł nastroje społeczne – zbiorową alienację i potrzebę sąsiedzkiej solidarności – mówi Natalia Sielewicz, kuratorka Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które też wywiesiło swój karton.
Zaczęło się trzy lata temu. – W tym czasie chodziłem na parady równości, a obok mojego bloku zobaczyłem pięknie przycięte tektury po pudle od telewizora. Zdecydowałem, że nie mogą się zmarnować. Coś na nich namaluję – wspomina Paweł Żukowski. Tak powstał pierwszy karton z napisem „Coś poszło nie tak”. Hasło okazało się na tyle mocne i niejednoznaczne, że transparenty szybko rozwinęły się w cykl obrazów, które spontanicznie komentowały rzeczywistość.
Paweł często wychodził ze swoimi pracami na ulicę. Z „Nigdy w życiu na baliśmy się tak bardzo” stanął samotnie pod Sejmem. „Życie łatwo przechodzi w śmierć” trzymał w ręku, stojąc na pełnym beztroskich spacerowiczów Krakowskim Przedmieściu. A z „LBGT to ja” protestował pod redakcją „Gazety Polskiej”, gdy ta kolportowała naklejki z hasłami „Strefa wolna od LGBT”. Wtedy do Żukowskiego przyłączyli się też inni z kartonami wyprodukowanymi własnym sumptem. Akcja przebiła się do mediów, a jednocześnie wywołała reakcję w środowisku artystycznym. W sierpniu Żukowski wziął udział w wystawie w warszawskim Biurze Wystaw, w lutym w galerii Doris Ghetty w Ortisei w Dolomitach. Pojechał tam, wiedząc, że we Włoszech szerzy się już koronawirus. – Tematem wystawy był współczesny niepokój. Na miejscu czekały na mnie grube, luksusowe kartony i czarna farba. Zamknięty sam w galerii, przez tydzień malowałem – opowiada artysta. Powstało 40 prac w pięciu językach, a wśród nich jedna po polsku: „Ludzie chcą być lepsi, odważniejsi, tylko nie wiedzą, jak to zrobić, ktoś im to musi pokazać”. To hasło zaczerpnięte z filmu „Bez końca” Krzysztofa Kieślowskiego z 1985 r. Być może stało się dla Żukowskiego drogowskazem.
Po powrocie do Warszawy, zamknięty w domu, w samotnej kwarantannie, Paweł wywiesił na balkonie karton z hasłem: „Damy radę”. – Przyznam, ta praca nie była wymierzona i dopracowana. Litery były krzywe, więc szybko ją zdjąłem – mówi i dodaje. – Ale zawrzało. Sąsiedzi zaczęli wrzucać zdjęcia na muranowskie forum na Facebooku. Gdzieś w okolicy pojawił się inny karton z tym samym hasłem. Wtedy Żukowski postanowił poszerzyć akcję – wywieszać kartony na balkonach przyjaciół, znajomych i nieznajomych. Wszystkich tych, którzy zmierzą balkony, sfotografują kształt barierek i zgodzą się przymocować je samodzielnie. Bo zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, prace są dostarczane bez kontaktu, pod drzwi. „Kartony”, jak Żukowski nazywa swoje obiekty, powoli zmieniają się w trwałe konstrukcje – zrobione ze sklejki z precyzyjnie wkręconymi haczykami, malowane wodoodporną farbą i podpisane na rewersie. Z jednej strony są porządnymi transparentami, które przetrwają wiatr i deszcz podczas długiej pandemii, z drugiej – stają się obiektami artystycznymi sygnowanymi przez twórcę – obrazami, instalacjami albo interwencjami artysty. Zwłaszcza że jedna z prac wisi na fasadzie biura warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej. – Paweł bardzo trafnie wyczuł społeczne nastroje, zbiorową alienację, potrzebę solidarności sąsiedzkiej. Za pomocą prostego gestu trafił zarówno do najbliższej społeczności, jak i do odbiorców internetowych. Jak mówi sam Paweł, czasem jego osobisty protest ustaje, ale metoda i hasło zostają przechwycone – mówi Natalia Sielewicz, kuratorka MSN. Niedawno zaprosiła Żukowskiego do współpracy w ramach inicjatywy L’Internationale (instytucje kultury z całego świata zachęcają twórców do działania w trakcie pandemii). – Artyści i artystki oraz osoby pracujące w sektorze kultury na umowach śmieciowych czy samozatrudnieniu znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Odwołano koncerty, spektakle, wystawy i wykłady. Zamknięto teatry, galerie, muzea, kina i domy kultury. Część działalności przeniosła się tymczasowo do internetu, ponieważ funkcjonowanie w przestrzeni miejskiej jest bardzo utrudnione i ryzykowne – dodaje Sielewicz.
W „Damy radę” Żukowskiego wybrzmiewa spokój. Ten sam, który niedawno towarzyszył mu w trakcie wyjazdu do Włoch. To głos, który bierze się z doświadczenia. Paweł jest zdeklarowanym gejem, a w jego środowisku groźba zarażenia się poważnymi chorobami zakaźnymi albo życie z nimi to codzienność, która trwa nieprzerwanie od pandemii HIV w latach 80.
W tym świetle koronawirus nie jest niczym nowym. To kolejne poważne zagrożenie, z którym musimy sobie metodycznie poradzić. Przestrzegając zasad higieny, ograniczając kontakty z ludźmi do minimum, robiąc testy i spokojnie czekając. Jeśli podejdziemy do sprawy zadaniowo, zbierzemy siły i będziemy się wspierać, to damy radę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.