„Dandyism”, teatralno-taneczny spektakl w reżyserii Patricka Zizy, który będzie można zobaczyć na festiwalu Malta w Poznaniu, opowiada o subkulturze sapeurów. Jak mówi reżyser, to widowisko jest zaproszeniem do eksplorowania indywidualności, do przebieranek, popisywania się, bezwstydnego demonstrowania, że jesteśmy tu, żyjemy.
Wysiadam z metra na stacji Chateaux Rouge. Parny dzień, środek lata w Paryżu, w afrykańskiej dzielnicy jednak upał wydaje się na miejscu. Pachnie warzywami ze straganów, olejkami do włosów z niewielkich salonów fryzjerskich i korzennymi przyprawami. Pomiędzy rzeźnikiem a supermarketem – niewielki butik. Na witrynie – niebieski garnitur, kolorowe krawaty – i szyld Connivances, co można tłumaczyć jako partners in crime, wspólnicy.
W drzwiach witam się z właścicielem powszechnie tutaj znanym jako Le Bachelor. Ma na sobie marynarkę w kratę, pomarańczowe spodnie i intensywnie brzoskwiniowy krawat. Rozglądam się po sklepie – patrzę na garnitury, poszetki, krawaty, skarpetki, na barwy, wzory. To nie jest zwykły sklep z eleganckimi garniturami. Mają klasyczne kroje, ale barwy nie należą do przytłumionej palety europejskiej kultury. W czasie, gdy przyglądam się strojom, do sklepu wchodzi kolejny klient. Nazywa się Moukacha – jest znanym w okolicy dandysem. Biała koszula, szelki, spodnie w kratę, kapelusz. Porusza się jak tancerz, ma subtelne, ale zdecydowane ruchy modelki, która wie, jak eksponować ubranie.
Jest sapeurem.
Sapeurzy przybyli do Paryża, Brukseli czy Londynu z Afryki Środkowej, szczególnie zaś z Konga i Demokratycznej Republiki Konga. Oba państwa łączy szczególny rodzaj nieposłuszeństwa obywatelskiego – ulicami bliźniaczych stolic, Kinszasy i Brazzaville, od lat spacerują szykowni, ubrani w europejskie garnitury mężczyźni i (rzadziej) kobiety. To sapeurs – „ci, którzy ubierają się z klasą”, członkowie bractwa SAPE – La Société des Ambianceurs et Persons Élégants (Stowarzyszenia Osób Eleganckich i Wprowadzających Dobry Nastrój). Ich wieloletni upór w praktykowaniu mody sprawił, że Konga nie tylko plasują się wysoko w rankingach państw o najniższym dochodzie na mieszkańca i o najwyższej śmiertelności, lecz także w tych zestawieniach, które typują miejsca wpływające na światowe trendy w stylu. Brazzaville i Kinszasa, odległe o setki kilometrów od Paryża, stają się stolicami mody, wbrew wszystkim i wszystkiemu.
Praktyka sapologie: Mistyczny rytuał i sztuka, której Zachód nie zrozumie
– To nie jest zwykłe ubieranie się, to praktyka duchowa – tłumaczy mi Moukacha.
Dandyzm w rozumieniu sapeurów jest religią narzucającą rygor, estetyzm, a nadającą dandysowi siłę. Jak głosi jedna z zasad ruchu: „Kiedy sapeur wyraża się poprzez harmonię swoich ubrań, to jest tak, jakby poprzez swój strój dziękował Bogu za stworzenie pięknego i dobrego świata”. Widzę więc w Moukachy nie tylko dandysa, ale wręcz szamana mody. Praktyka sapologie to mistyczny rytuał i sztuka, której konsumpcyjnie nastawiony do mody Zachód nie zrozumie.
W lutym tego roku, w kolejną rocznicę śmierci jednego ze słynnych sapeurów, Stervosa Niarcosa, na ulice Kinszasy wyszły tłumy dandysów, domagając się od rządu DRC uznania swoich praw jako artystów – muzycy mają prawo do otrzymywania wsparcia od pańtwa, pisarze również – dlaczego więc nie adepci la sape? Są przecież najważniejszym kulturowym towarem eksportowym regionu.
Moukacha urządza przede mną show. Przechadza się tam i z powrotem, prezentuje ubranie i swój szarm. Jestem widzką pokazu mody, tańca, choreografii odzieżowej, w której strój nie jest jedynie kostiumem – jest sposobem istnienia.
Taki właśnie show będzie można zobaczyć na tegorocznym festiwalu Malta. W sobotę, 1 lipca 2023 r., na podwórko przed Starym Browarem w Poznaniu wyjdą tancerze prezentujący subkulturę sapeurów w „Dandyismie”, teatralno-tanecznym widowisku w reżyserii Patricka Zizy. Jak mówi sam reżyser, „Dandyism” to zaproszenie do eksplorowania indywidualności, do przebieranek, do popisywania się, bezwstydnego demonstrowania, że jesteśmy tu, żyjemy.
Sapologie narodziła się bowiem jako deklaracja praw człowieka, odzieżowa partyzantka tych, którym odmawiano prawa do samostanowienia. A stała się powszechną praktyką dla tych, którym zależy na podtrzymaniu dziedzictwa afrykańskiego buntu, stylu i wytrwałości.
Patrick Ziza dobrze czuje temat – do lat nastoletnich mieszkał w Rwandzie i stamtąd czerpie inspirację do swoich surowych, dynamicznych choreografii, zanurzonych w szamańskich tańcach. Uzupełnienie ich o arsenał gestów i kroków sapeurów, które kojarzą się z nowojorskim voguingiem i catwalkiem, sprawia, że powstaje mieszanka kulturowa oparta na pragnieniu twórczości, akceptacji i zabawy modą jako manifestacją osobistej wolności wobec wszelkich autorytaryzmów.
Dewiza sapeurów: Porzuć broń, pracuj i ubieraj się elegancko
Wszystko zaczęło się w Afryce w latach 60. i 70. XX w. Postkolonialni dyktatorzy w ramach formowania nowego obywatela nie chcieli, żeby jego wygląd przypominał o historycznie zamkniętej epoce. Szczególnie wyraźnie widać to było w dwóch sąsiadujących, młodych państwach – właśnie w Demokratycznej Republice Konga oraz Kongo. W Demokratycznej Republice Konga od 1971 r. Mobutu Sese Seko wprowadził ideologię authencite – autentyczności, jako oficjalną linię narodowego myślenia. Autentyczność w rozumieniu prezydenta Mobutu oznaczała zerwanie zarówno z wpływami zagranicznymi, jak i kulturą plemienną. Mężczyzn zachęcano do noszenia tuniki przypominającej nieco uniform w stylu Mao, znanej jako abacost (od à bas le costume – czyli precz z garniturem). Nie wszyscy jednak mieli zamiar podporządkować się nakazowi odzieżowej izolacji od Zachodu. Nowe pokolenie Kongijczyków nie chciało ubierać się jak biali, ale ich ubranie uczynić własnym, przywłaszczyć sobie do niego prawo. Zatem to, co na Zachodzie jest atrybutem konserwatywnego burżuja, w Kongo stało się atrybutem biedaka rewolucjonisty.
W przylegającej do Konga Republice Ludowej Konga, w latach 60. trawionej wojną domową i konfliktami związanymi z przymusowym renesansem kulturowym, również dojrzewał bunt pokolenia, które w oferowanej przez rząd szansie na narodową tożsamość widziało kolejny, podobny kolonialnemu zamach na własną autonomię. Po dwóch stronach rzeki Kongo, w dwóch stolicach rządzonych przez dwóch dyktatorów – w Brazzaville i Kinszasie – zaczęły się formować wspólnoty, które w odzieżowym buncie obywatelskim manifestowały własną wizję wspólnotowej ekspresji.
Przez pierwszych kilkanaście lat sapeurs byli realnie zagrożeni fizycznym prześladowaniem, wyśmiewani, nazywani pedałami i mięczakami. Pod koniec lat 70. raczkującym ruchem zainteresował się jednak popularny kongijski muzyk – Papa Wemba, który postanowił wypromować postawę sapeurs i postawić ich za przykład całemu pokoleniu. Porzuć broń, pracuj i ubieraj się elegancko – to dewiza sapeurów. Apelował, by nie uciekać się do przemocy w celu zyskania społecznego szacunku. Sapeur jest bowiem pacyfistą – w jego kodeksie nie mieści się agresja. Może co najwyżej głośno przechwalać się swoim ubraniem, obnosić się z nim.
Czasem członkowie stowarzyszenia urządzają specjalne pojedynki – zbierają się przed lokalną knajpą, siadają na zewnątrz przy stolikach i po kolei prezentują strój, głośno go opisując. Przechadzają się po ulicy jak po wybiegu i za pomocą gestów podkreślają swoje atuty. W kodeksie sapeura takie bitwy zastępują lewe i prawe sierpowe. Walkę toczy się za pomocą ubrań, ich cen i marek: Pierre Cardin, Roberto Cavalli, Dior, Fendi, Gaultier, Gucci, Issey Miyake, Prada, Saint Laurent, Versace i Yohji Yamamoto.
Taki właśnie radosny pojedynek na taniec i modę zobaczymy 1 lipca przed Starym Browarem w Poznaniu.
Filozof Roland Barthes pisał, że euforię mody buduje jej zdolność do systemowego oporu przed cierpieniem. „Człowiek mody zasadniczo różni się od wszelkich modeli kultury masowej: zło – w jakiejkolwiek postaci – jest mu obce. (…) Moda zawsze zanurza w stanie niewinności tego, o którym mówi i do którego mówi. Zanurza w stanie, gdzie wszystko jest najlepsze na tym najlepszym ze światów”.
Dobry ton mody zabrania jej wypowiadania czegokolwiek, co jest estetycznie lub moralnie przykre, symbolicznie chroni jej użytkownika przed jakimkolwiek kontaktem ze złem. Wyrzekający się przemocy eleganccy sapeurs z Konga są więc ucieleśnieniem języka mody – widocznym znakiem tego, że marzy nam się lepszy świat.
Pełen program Malta Festival w Poznaniu znajdziecie na: https://malta-festival.pl/
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.