Po dziesięciu latach jedno jest pewne – Instagram zmienił modę, showbiznes i nasze życie bardziej niż inne aplikacje, mocniej niż inne platformy społecznościowe. Na dobre i złe. Otworzył drzwi dla różnorodności, pomógł wypromować ważne idee. Jednocześnie wraz z filtrami na twarze, nałożył je na rzeczywistość. Zamazał granice między prawdą a fikcją.
W 2010 roku internet działał sprawnie, Facebook zyskiwał popularność, ale na przykład pokazy mody były zarezerwowane dla ludzi z branży, a o ich przebiegu można było przeczytać w wiodących magazynach mody i na ich raczkujących stronach internetowych. Rozwijające się blogi modowe branża dostrzegała, ale traktowała jako ciekawostkę. Gdy na pokaz kolekcji wiosna-lato 2010 dom mody Dolce&Gabbana zaprosił Bryanboya, w „Financial Times” uzasadniał: „Poznajcie Bryana Graya-Yambao, znanego jako Bryanboy, którego blog odwiedza 215 tys. unikalnych użytkowników. Dla porównania brytyjski magazyn „Vogue” sprzedaje się w nieco ponad 200 tys. egzemplarzy miesięcznie”.
Słowem, Instagram zastał świat mody i showbiznesu w stanie dość analogowym.
Jak Instagram zmienił świat
Zmienił to. Zmienił zresztą wiele więcej – przedefiniował kulturę wizualną, modę, fotografię, podejście do marketingu i handlu, sposób, w jaki korzystamy z telefonu i, w jaki żyjemy. Całodobowe źródło bodźców i możliwości wyrażania siebie, cyfrowy młyn pełny treści i obrazów, momentalnie odniósł sukces. W ciągu zaledwie dwóch miesięcy zarejestrowało się tam ponad milion użytkowników. Ogromne zainteresowanie założoną przez Kevina Systroma aplikacją, sprawiło, że po 18 miesiącach kupił ją, za miliard dolarów, Facebook. Dzisiaj według Bloomberg Intelligence warta jest sto razy więcej, a rynek obecnych tam influencerów, agencja marketingowe Mediakix wycenia na 1,6 mld dolarów.
Instagram to potężna siła. Nie tylko ze względu na zasięgi, jakie może nam dać, ale i przez możliwość kreowania alternatywnego świata. Dobrym tego przykładem jest historia Fyre Festival, festiwalu muzycznego, który okazał się być jedynie zamkniętą w internecie iluzją. Wszystko wyglądało doskonale – luksusowa zabawa na Bahamach, reklamowana na Instagramie przez topowe modelki, jak Kendall Jenner, Hailey Bieber czy Emily Ratajkowski. Bilety, których ceny zaczynały się od 500 dolarów, a kończyły na 12 tys. za pakiet VIP, wyprzedały się w 48 godzin. Sprzedano coś, czego nie było. Doskonale doprawioną przez media społecznościowe i promowaną przez największe nazwiska fikcję.
Followersi, czyli jak zdobyć publiczność
Dzisiaj na słynnej platformie ciężko odcedzić prawdę od fałszu, ale jej początki były dość niewinne. Na starcie użytkownicy traktowali Instagram jako aplikację do przerabiania zdjęć – nakładali na nie poprawiające wygląd filtry, po to, by móc się pochwalić znajomym na Facebooku. Dopiero z czasem zaczął być traktowany jako odrębny byt, stając się konkurencją dla innych portali społecznościowych.
Przed erą Instagrama media społecznościowe, jak np. Facebook, służyły głównie do komunikowania się ze znajomymi. Instagram to zmienił, zamieniając „przyjaciół” na „obserwujących”. W efekcie zdemokratyzował przekaz i każdemu, kto chciał z niego skorzystać, dał głos. Im więcej miał użytkowników, tym bardziej zaczął rewolucjonizować świat mody i showbiznesu. A to miało swoje dobre i złe strony.
Pochwała różnorodności
Obecnie, z miliardem aktywnych użytkowników (więcej niż jedna ósma globu), Instagram jest jedną z najpopularniejszych platform społecznościowych. Poza tym, że fałszuje rzeczywistość, ma spore zasługi w promowaniu – jeśli nie prawdy, to przynajmniej różnorodności.
Przez lata dojrzałe aktorki ubolewały, że im są starsze, tym mniej dostają propozycji. Dziewczyny marzące o karierze w modzie skarżyły się na drakońskie wymagania dotyczące rozmiarów. Krótko mówiąc – tradycyjne media lansowały tradycyjnie rozumiane piękno.
Instagram pozwolił pokazać się osobom różnych kształtów, kolorów skóry, niekoniecznie młodym (choć, prawdę mówiąc, 90 proc. użytkowników ma mniej niż 35 lat).
Odbiorcy zaczęli wymagać od showbiznesu i branży mody większego otwarcia na świat, dzięki czemu światła reflektorów padły na osoby, które przez media z głównego nurty były dotąd ignorowane.
– Kiedy widzę projektantów pracujących z modelkami o pełnych kształtach, z niepełnosprawnościami lub o niekonwencjonalnej urodzie, myślę, jak wspaniałe jest to, że licząca setki milionów ludzi społeczność powiedziała: „Dlaczego powinna istnieć definicja konwencjonalności?” Niekonwencjonalność na jednym rynku może i powinna być konwencjonalna na innym. Myślę, że globalne poczucie piękna w dużym stopniu przypisuje się właśnie Instagramowi – mówi Eva Chen, była redaktor naczelna magazynu „Lucky”, obecna szefowa działu mody w Instagramie.
Oznaczanie zdjęć hashtagami pozwala wypromować osoby i marki, ale – i to jest bardzo ważne – pomaga też ideom. Akcje w rodzaju #MeToo czy #Time’sUp prawdopodobnie przed Instagramem nie miałyby tak ogromnych zasięgów. To on sprawił, że zyskały globalny wymiar i przyniosły rezulataty. Koncerny takie jak LVMH i Kering podpisały statuty, w których zobowiązują się do ochrony modelek przed nadużyciami i poprawienia standardów pracy.
Instant, czyli natychmiast
Instagram zmienił też podejście do zakupów i reklamy. Największe domy mody walczą o najmłodszych klientów, zarówno samymi projektami jak i strategią marketingową. Instagram jest tutaj bezkonkurencyjny. Stawka jest duża, ponieważ co miesiąc treści związane z zakupami odbiera aż 130 mln użytkowników. W Stanach 11 proc. kupuje za pośrednictwem aplikacji. Instagram wpisał się w światową kulturę handlu instant, która każe mieć wszystko natychmiast i jeszcze ją podkręcił.
Trafia jednak na godnego przeciwnika. Milenialsi i generacja Z to świadomi odbiorcy. Ostrożnie podchodzą do reklam, intuicyjnie wyczuwają fałsz. Chętniej uwierzą osobie, którą cenią niż modelce z twarzą poprawioną w Photoshopie. Ale i tu nie są tak naiwni, jak marzyłyby marki. Wiedzą, że wielu influencerów rekomenduje tylko to, za co dostaje honorarium.
Influencer – zawód z Instagrama
Influencerzy. Gdyby chcieć wskazać grupę, która najbardziej skorzystała na Instagramie, byliby to pewnie oni. Wcześniej ich po prostu nie było. To Instagram stworzył profesję dla internetowych osobowości, których praca polega na pokazywaniu prywatności.
Nie całej oczywiście, tylko tego jej wycinka, który generuje lajki i zasięgi. To one zapewniają społeczne uznanie i ekonomiczne profity, a że o zasięgach w dużym stopniu decydują algorytmy, to wielu influencerów woli powielać schematy zamiast kreować trendy. Stąd wciąż mnożące się niemal identyczne profile, na których zdjęcia wyglądają jakby zrobiła je jedna osoba.
Przegrana w tej grze o popularność, może skończyć się poważnymi problemami. I nie chodzi o stan konta. Instagram został uznany za jedną z najbardziej szkodliwych dla psychiki platform internetowych.
Zasięgi dla utalentowanych
Podobne artykułyHarry Styles: Poradnik pozytywnego myśleniaVogue, tłum. Michalina Murawska Można się krzywić, ale warto pamiętać, że jest druga strona medalu. Dzięki aplikacji poznaliśmy wiele utalentowanych osób, które bez niej nie przebiłyby się do tradycyjnych mediów albo czekały na odkrycie latami. Kiedyś studenci mody musieli liczyć na to, że ich talent dostrzeże dziennikarz lub kupiec domu towarowego. Dzisiaj, zanim ukończą studia, mogą mieć rzeszę fanów gotową wydać pieniądze na ich projekty.
– Kupcy z Matchesfashion skontaktowali się ze mną za pośrednictwem Instagrama. Powiedzieli, że porwał ich świat, który stworzyłem. Nie musiałem iść na spotkanie z wydrukowanym portfolio, żeby rozumieli co mam na myśli – mówi 22-letni Harris Reed, student Central Saint Martins, którego projekty nosi między innymi Harry Styles.
Popularna aplikacja ma wpływ prawie na każdy aspekt branży mody i większość związanych z nią zawodów. Najtrudniej, wbrew pozorom, idzie z modelingiem. Dyrektorzy castingów oficjalnie mówią, że jednym z kryteriów, którymi kierują się przy doborze modeli i modelek, jest liczba obserwujących na Instagramie. Taka informacja, dotycząca każdej osoby z branży, widnieje już na oficjalnej stronie models.com. W rezultacie początkujący mają niewiele szans na to, by zdobyć lukratywne kontrakty, coraz rzadziej ktoś szuka ich na ulicach. Projektantanci wybierają bogate pewniaczki – Kendall Jenner, Hailey Bieber, Bellę Hadid czy Kaię Gerber. Zatrudnienie jednej z nich to po prostu dodatkowa reklama.
Życie według algorytmu
Podobne artykułyCiemność na InstagramieHarel „Nie ma zdjęć, nie wydarzyło się”. Rytm naszych dni, naszego życia wystukuje dźwięk stop klatki zrobionej telefonem. Instagram zmienił podejście do fotografii, która teraz jest nieodłączną częścią naszej codzienności. Coraz mniej dziwią nas osoby fotografujące jedzenie w restauracji, dzieła sztuki w muzeum czy robiące selfie na środku ulicy. Instagram sprawił, że prawie wszyscy chcemy i możemy być artystami, produkować piękne obrazy, którymi teraz najłatwiej nam się między sobą komunikować. Ich nadmiar spowodował takie zjawisko jak FOMO (ang. fear of missing out), czyli obawę przed tym, że coś nas omija. Szczególnie dotkliwą, kiedy w samotnie spędząny wieczór, obserwujemy w internecie bawiących się wspólnie znajomych.
Co gorsze – są też tacy i nie jest to nisza, którzy wybierają miasta, restauracje czy hotele, które odwiedzą, kierując się wizualnością i popularną na Instagramie kolorystyki. Obiad, książka i wakacje zyskują, jeśli są #instafriendly. Instagram bez wątpienia zmienił świat, ale i sposób w jaki żyjemy i myślimy. Myślimy obrazami, przez co o wiele trudniej niż kiedyś, skupiamy się na tekstach.
Z jednej strony zdemokratyzował modę i showbiznes, ułatwiając dostęp do elitarnego niegdyś świata. Możemy zajrzeć na plan filmowy, obejrzeć pokaz mody czy, zadać pytanie ulubionej gwieździe, co dawniej mogli robić tylko dziennikarze. Z drugiej strony, przebodźcowanie setkami przerobionych zdjęć, powoduje, że przestajemy rozróżniać prawdę od fikcji. Co więcej, prawda przestaje nam się podobać. Z jednej strony pomógł wprowadzić na wybiegi różnorodność, z drugiej spopularyzował (przez korzystające z rozszerzonej rzeczywistości filtry) cyber-twarze: małe, zadarte nosy, migdałowe, kocie oczy i duże usta. Coraz częściej zdarza się, że kobiety proszą chirurgów plastycznych o takie właśnie rysy. Zbudował wiele karier i rzesze użytkowników zrujnował psychicznie.
Instagram jest pełen sprzeczności. Ma mnóstwo zalet i tyle samo wad. Ale jedno jest pewne – świat bez niego wyglądałby inaczej.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.