Znaleziono 0 artykułów
14.01.2019

„Detektyw”: Nie ma łatwych rozwiązań

14.01.2019
Kadr z 3. sezonu serialu "Detektyw" (Fot. Warrick Page, materiały prasowe HBO)

Trzeci sezon „Detektywa” czuć przez skórę. Oprócz zagadki kryminalnej dostajemy od twórców serialu refleksję na temat rasizmu, ambiwalencji natury ludzkiej i zarażenia złem.

Głównym bohaterem trzeciego sezonu „Detektywa” jest Wayne Hays, czarny policjant, w którego wciela się Mahershala Ali, nagrodzony Oscarem za „Moonlight”. Początkowo miał być bohaterem drugoplanowym. Nie myślcie jednak, że awansowano go, bo twórcy ugięli się pod ciężarem poprawności politycznej. Decyzja zapadła po tym, jak na jaw wyszła przeszłość dziadka aktora. W efekcie dostaliśmy mroczne, filozoficzne studium zła, które przybiera różne formy – zbrodni, rasizmu, zawiści, ale też zaniechania. Atakuje znienacka albo wprost przeciwnie, jawnie i za społecznym przyzwoleniem.

Kadr z 3. sezonu serialu "Detektyw" (Fot. Warrick Page, materiały prasowe HBO)

Rasizm wciąż żywy 

Dziadek Aliego był policjantem. Pełnił służbę w połowie XX wieku, gdy rasowe uprzedzenia były na porządku dziennym. – Wiódł schizofreniczne życie. Z jednej strony, mundurem budził powszechny szacunek. Wyzierało jednak spod niego to, co dystansowało wobec niego ludzi, czyli kolor skóry. Ali senior starał się jednak koncentrować na służbie. I budować obraz rzetelnego czarnego policjanta. Tłumaczył nam, że ostatecznie ludzie rozliczą go z tego, ilu przestępców wsadził za kratki, a nie z ilości pigmentu w skórze. Mocno w to wierzył. Tak chciał zostać zapamiętany, przez świat i przez nas, swoich najbliższych – mówił mi aktor na dniu prasowym serialu w Los Angeles.

Gdy opowiadał o dziadku pomysłodawcy „Detektywa”, a zarazem scenarzyście i reżyserowi trzeciego sezonu, Nicowi Pizzolatto, ten odkrył, że napisana przez niego opowieść może być jeszcze głębsza, jeśli dołoży do niej temat rasizmu. W efekcie zmienił pierwotny projekt, którego wiodącym bohaterem miał być biały Roland West (gra go znany z „Somewhere. Między miejscami” Stephen Dorff). Wydarzenia w serialu rozpoczynają się w latach 80., gdy niechęć do czarnych bywa otwarcie wyrażana, zwłaszcza na południu kraju, gdzie u podnóża gór Ozark dzieje się akcja. Twórcom udało się wydobyć grozę tamtego miejsca i czasu poprzez oddanie charakterystycznej południowej nieufności idącej pod rękę z rasowymi uprzedzeniami. Ale gdy ginie rodzeństwo – nastolatka i kilkulatek, kolor skóry przestaje mieć znaczenie. Pokrzywdzeni biali ratunku szukają u każdego.

Dla Pizzolatto zbrodnia to przede wszystkim zaburzenie panującego porządku. Po niej już nic nie będzie takie samo. W trzecim sezonie skupia się na tym, jak tragedia jednoczy ludzi, którzy w innych okolicznościach nie podaliby sobie ręki. Widzowi trudno rozstrzygnąć, czy w świecie, w którym wszyscy kłamią, ci, którzy decydują się na współpracę z czarnym policjantem, działają dla dobra sprawy. A może próbują zdobyć sympatię policjanta, bo ich zdaniem, pogardzanym czarnym łatwo manipulować. Rasa staje się więc nie tylko przyczynkiem do rozważań o wykluczeniu, ale dodatkowym elementem gry między postaciami.

Kadr z 3. sezonu serialu "Detektyw" (Fot. Warrick Page, materiały prasowe HBO)

Świeże spojrzenie

Pizzolatto, o czym mogliśmy się przekonać zwłaszcza w pierwszy sezonie „Detektywa” z Matthew McConaugheyem w roli głównej, lubi budować postaci poprzez ich relacje z otoczeniem. Nie inaczej jest w tym sezonie. Scenarzysta wchodzi w banalną codzienność czarnych bohaterów. Ich problemy ograniczają się do tego, w co się ubrać, skąd wziąć na czynsz albo jak upewnić się, że partner na pewno ich kocha. Gdy jednostka ma tyle ma na głowie, nikt nie myśli o emancypacji całej społeczności.

Mam wrażenie, że kino prezentuje postać czarnego tak, żeby widzom wydawało się, że my o niczym innym nie myślimy, tylko o tym, że jesteśmy czarni, więc mamy przerąbane. Ja naprawdę wiem, co to znaczy być czarnym dzieckiem, czarnym nastolatkiem, czarnym mężczyzną, czy wreszcie czarnym aktorem, i mogę zagwarantować, że większą część życia spędzam na myśleniu o wszystkim innym. A nie o moim kolorze skóry. Refleksje na ten temat powracają wciąż na spotkaniach z dziennikarzami i fanami. Filmowcy po prostu uznali, że czarny bohater musi na ekranie toczyć walkę o swoją emancypację, więc rasa jest fundamentem jego tożsamości. Nie mam nic przeciwko temu. Niech tak będzie, ale stwórzmy też jakiś kontrapunkt w postaci produkcji zupełnie tego tematu nie dotykających – apeluje Ali.

Taki właśnie jest „Detektyw”, w którym oglądamy to, czego nie uświadczymy ani w kinie, ani w innych serialach robionych przez białych z myślą o białych widzach. Pizzolatto wypełnia lukę. Kręci sceny pod wieloma względami pionierskie, jak choćby seks, który nie był jeszcze tak płomienny, namiętny i naturalny. Zbliżenia między Mahershalą Alim a Carmen Ejogo, wcielającą się w rolę Amelii Reardon, czarnej nauczycielki, ujmują. Kamera uważnie przygląda się ciałom aktorów, kontempluje ich skórę, śledzi spływające po niej strużki potu, wydobywając naturalne piękno. Te sceny są nie tylko zmysłowe i estetyczne, co zwyczajnie w świecie, podniecające. Tak z rasizmem jeszcze w kinie ani telewizji nie walczono. Warto zwrócić uwagę na to, że w najbliższym czasie czeka nas premiera, która seksualność i cielesność czarnych pokazuje równie śmiało. To „Gdyby ulica Beale umiała mówić” w reżyserii Barry’ego Jenkinsa, twórcy głośnego „Moonlight” z Alim. Tym samym aktor staje się twarzą dziejącej się na naszych oczach rewolucji. To bez wątpienia najważniejszy niebiały aktor współczesny, który gra tak w głośnych serialach („House of Cards”, „Luke Cage”), jak i filmach („Green Book”, „Alita: Battle Angel”).

Kadr z 3. sezonu serialu "Detektyw" (Fot. Warrick Page, materiały prasowe HBO)

Nie ma dobrych i złych ludzi

Współpraca Aliego i Pizzalatto sprawiła, że „Detektyw” z gatunku serialu kryminalnego stał się produkcją oferującą szersze spojrzenie na kwestie społeczne. Intryga przez to nie traci. Przeprowadzane przez śledczych dochodzenie wciąga, kolejne niepasujące elementy układanki wzbudzają ciekawość, a nawet gdy wydaje się, że liczne sceny rodzajowe nic nie wnoszą do akcji, twórcy potrafią nas zaskoczyć. Spotkanie Amelii i Wayne’a może wydawać się co najwyżej kontrapunktem do ponurej całości. A jednak z ich wspólnych scen dowiadujemy się, że dzieciaki mają z Amelią lepszy kontakt niż z rodzicami, co zresztą stało się osobnym wątkiem dzięki aktorce.

Kadr z 3. sezonu serialu "Detektyw" (Fot. Warrick Page, materiały prasowe HBO)

Wychowywałam się w rodzinie belfrów. Moja ciotka często opowiadała mi, jakich relacji wysłuchuje od dzieci, które nie mają się komu zwierzyć. Ufali jej, bo sprawowała funkcję, która wiąże się z autorytetem. Rodzice uczniów nie mieli bladego pojęcia, z jakimi wyzwaniami się mierzą. A ciotka zawsze stała przed dylematem, czy zachować informacje dla siebie i tym samym dochować tajemnicy, czy dla dobra dzieci powiadomić rodziców albo nawet opiekę społeczną. Z Amelią jest podobnie, ona też jest w posiadaniu wiedzy, której nikt by się po niej nie spodziewał – mówiła mi aktorka.

Jej postać pozwala zrozumieć, jak skomplikowane motywacje kierują bohaterami. Nie chcą utrudniać śledztwa, ani działać na czyjąś krzywdę, ale mają powody, żeby nie zdradzać wszystkiego, co wiedzą. Położenie Amelii jest trudne, ale wiarygodne, a my przekonujemy się, że kreując świat przedstawiony, twórcy nie poszli na łatwiznę. Nie zastaniemy tu tradycyjnego podziału na dobrych i złych, co dotyczy nawet głównych postaci policjantów, których połączyło wspólne śledztwo, ale i coś przez lata poróżniło.

Teatrzyk twardzieli

Akcja „Detektywa” dzieje się w trzech planach czasowych – w latach 80., 90. i pierwszej dekadzie XX wieku. Relacja między śledczymi zmienia się w zależności od tego, w jakim okresie się znajdujemy. Musimy więc dociekać, jakie wydarzenia doprowadziły do napięć między nimi. Twórcy na każdym kroku podrzucają nam fałszywe tropy. Jak choćby demencja starcza, na którą współcześnie cierpi Wayne. Udziela wywiadu reporterce, która chce cofnąć się do niewyjaśnionej zbrodni z przeszłości. Mężczyzna ma jednak problem, żeby przypomnieć sobie co ważniejsze fragmenty historii, a my zostajemy z pytaniem, ile w jego narracji jest prawdy, a ile urojeń.

To zresztą w „Detektywie” ważny wątek. Już wcześniej, nawet gdy bohaterowie byli zdrowi na ciele i umyśle, i tak okazywali się niewiarygodni. Na Waynie i Rolandzie też nie można polegać. Obiecują ludziom, że rozwikłają zagadkę, nęcą ich wizją opanowania zła, wymierzenia sprawiedliwości, naprawienia zadżumionego świata. Ale gdy zostają sami, widać, że wiara w człowieka, prawo, sprawiedliwość została w nich nie tyle nadwątlona, co kompletnie wypalona. Swoją robotę robią bardziej z uzależnienia od emocji, które daje, niż z przekonania. Obcowanie ze złem pozostawiło w nich trwałe ślady.

– Nie da się pozostać niewzruszonym, gdy na co dzień obcuje się ze śmiercią i ogląda najgorsze zbrodnie, do których zdolny jest człowiek. Często zapominamy o tym, że policjanci też mają swoje emocje, a praca, którą wykonują, zmusza ich do obcowania z sytuacjami granicznymi. Od początku zależało mi, żeby dać Rolandowi prawo do reagowania na takie momenty. Trudno było mi o nim myśleć jak o maszynie, która robi swoje, bez względu na to, co dzieje się dookoła. Roland jest zanurzony w tym, co tu i teraz. Gdy widzi zamordowane dziecko, musi to odreagować. I to nie jest kwestia tego, że jest słaby albo nadwrażliwy. Tak działa ludzka psychika. Nie ma znaczenia, czy jesteś policjantem, chirurgiem czy aktorem. Jest w nas naturalna potrzeba odreagowania – zapewniał mnie Stephen Dorff, któremu udało się wykreować dwuznacznego bohatera. Jego Roland jest zarazem silny i słaby, progresywny i konserwatywny, otwarty na innych i zamknięty w kokonie.

Kadr z 3. sezonu serialu "Detektyw" (Fot. Warrick Page, materiały prasowe HBO)

I to właśnie największa siła trzeciego sezonu „Detektywa”, w którym na pierwszy plan wybija się obraz skomplikowanej konstrukcji człowieka. Bohaterowie – niezależnie od proweniencji, wykształcenia, doświadczeń – wymykają się łatwej klasyfikacji, a ich motywacje pozostają niemożliwe do odkrycia. Złapanie mordercy okazuje się sztuką o wiele prostszą niż zrozumienie drugiego człowieka. Nawet tego, z którym dzieli się radiowóz.

Trzeci sezon „Detektywa” można już oglądać w HBO i HBO GO.

Artur Zaborski
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. „Detektyw”: Nie ma łatwych rozwiązań
Proszę czekać..
Zamknij