Znaleziono 0 artykułów
15.03.2025

Panna młoda powiedziała „tak” w eleganckiej sukni ślubnej swojej babci

15.03.2025
Fot. Íris Dögg

Elegancką suknię ślubną swojej babci – w kolorze złamanej bieli, z długim rękawem i drobnym kołnierzykiem – islandzka DJ-ka Dóra Júlía Agnarsdóttir przymierzała już jako dziecko. Gdy więc razem ze swoją partnerką Bárą Guðmundsdóttir postanowiły się pobrać, nawet nie spojrzała na inne kreacje. Do sukni z 1950 roku, w której powiedziała „tak” w kościele w Reykjavíku, dobrała torebkę Jacquemusa i perłowe kolczyki Gucci.

– Zawsze uwielbiałam przymierzać suknię ślubną mojej babci – mówi Dóra Júlía Agnarsdóttir, islandzka DJ-ka, dziennikarka zajmująca się kulturą i trenerka pilatesu. – Przechadzałam się, ciągnąc ją po podłodze, i pozowałam. Matka mojej matki, Dóra, po której mam imię, była ikoną mody, a jej niesamowicie szykowna, elegancka suknia ślubna w odcieniu złamanej bieli zawsze była moim ulubionym ubraniem – opowiada.

Dóra Júlía przyznaje, że nigdy nie myślała na poważnie o ślubie – do czasu, gdy poznała swoją żonę, Bárę Guðmundsdóttir. – Nie byłam dziewczyną, która marzy o tym, jak wyglądałaby jej idealna suknia ślubna – mówi. Dóra Júlía poznała się z Bárą, gdy organizowała cotygodniowy wieczór z karaoke w centrum Reykjavíku. – Bára przychodziła tam czasem na randki, co wydaje mi się zabawne i urocze – opowiada Dóra Júlía, dodając: – Rozmawiałyśmy zawsze, gdy na siebie wpadłyśmy, i mamy naprawdę śmieszne wspólne zdjęcie z tamtego wieczoru karaoke, które zostało zrobione na kilka miesięcy przed tym, jak zaczęłyśmy się spotykać.

Fot. Íris Dögg

Po przegadaniu całej nocy na imprezie coś między nimi zaskoczyło i jak mówi Dóra Júlía, „naprawdę się w sobie zakochały”: – Poznałyśmy się na początku pandemii, więc Bára w zasadzie wprowadziła się do mnie po kilku tygodniach randkowania. I oto gdzie jesteśmy pięć lat później!

Fot. Íris Dögg

Para zaręczyła się podczas wyjazdu do Paryża w 2022 roku, choć początkowo tego nie planowała. – Wypiłyśmy trochę szampana, jak to w Paryżu, i po prostu rozmawiałyśmy o tym, że chcemy spędzić wspólnie życie, a potem zgodziłyśmy się, że powinnyśmy wziąć ślub – mówi Dóra Júlía. – Kupiłyśmy dwa identyczne pierścionki w butiku Vivienne Westwood i założyłyśmy je przed Luwrem podczas zachodu słońca. Potem, rok później, kupiłyśmy prawdziwe pierścionki zaręczynowe – wspomina panna młoda.

Fot. Íris Dögg

Panna młoda nawet nie spojrzała na inne kreacje. Powiedziała „tak” w eleganckiej sukni ślubnej swojej babci

W toku przygotowań do „bajecznego przyjęcia z naszymi ulubionymi ludźmi” nadszedł czas, by para pomyślała o swojej ślubnej garderobie. Dóra Júlía szybko podjęła decyzję, że założy suknię ślubną swojej babci z długimi rękawami z lat 50., którą jako dziecko nieustannie przymierzała. – Gdy postanowiłyśmy, że weźmiemy ślub, od razu wiedziałam, że chcę ją założyć, i nawet nie spojrzałam na inne suknie ślubne. Zawsze ubóstwiałam tę suknię i mam naprawdę piękne zdjęcia mojej babci z dniu jej ślubu – wspomina, dodając: – Babcia zmarła w 2019 roku, a byłyśmy ze sobą bardzo blisko. To, że mogłam założyć jej suknię, było niesamowicie cennym doświadczeniem i ogromnym zaszczytem.

Babka panny młodej na swoim ślubie w 1950 r. / Fot. archiwum rodzinne Dóra Júlía Agnarsdóttir

Jako entuzjastka zakupów z drugiej ręki, Dóra Júlía była świadoma, że praca z projektem vintage zazwyczaj wymaga traktowania ubrania z odrobiną miłości. Na szczęście suknia ślubna jej babci praktycznie nie wymagała żadnych poprawek. – Dosłownie jakby została uszyta specjalnie dla mnie, bo leżała idealnie. To naprawdę szalone – mówi Dóra Júlía. Panna młoda była również tak zachwycona ponadczasowym krojem i detalami w postaci guzików, że nie miała poczucia, by musiała je jakoś uwspółcześniać. Jedyne przeróbki? – Moja ulubiona islandzka projektantka, założycielka marki Sif Benedicta, przez wiele godzin ją prasowała i naprawiła dwa guziki – mówi panna młoda.

Fot. Íris Dögg

Jako dodatki Dóra Júlía kupiła białą torebkę od Jacquemusa i sztuczne futro marki Staud w tym samym odcieniu. Założyła również perłowe kolczyki Gucci, buty od islandzkiej projektantki Kaldy oraz welon pożyczony od Sif Benedicty, brandu, który zaprojektował ślubny garnitur Báry. – Zawsze wiedziałyśmy, że w związku z naszym ślubem chcemy współpracować z islandzkimi artystami i projektantami. Mamy tu mnóstwo utalentowanych ludzi – mówi Dóra Júlía, dodając: – Naprawdę łatwo było wybrać Sif. Obie mamy obsesję na punkcie tych kultowych garniturów i nie zawiodłyśmy się, gdy projektantka przygotowywała te niesamowite looki ślubne.

Na drugą kreację ślubną panna młoda wybrała suknię o fasonie marynarki, by nawiązać do garnituru swojej świeżo upieczonej żony

Naturalne więc było, że Dóra Júlía poprosiła projektantkę Sif Benedictę także o zaprojektowanie jej drugiej stylizacji – krótszej sukienki o kroju marynarki, która byłaby wariacją na temat garnituru jej przyszłej żony. – Byłam niesamowicie podekscytowana jej lookiem, a jej styl jest dla mnie inspiracją – wyjaśnia. – Bardzo się od siebie różnimy, a ona nigdy, przenigdy nie założyłaby sukienki. Była przepiękną panną młodą w swoim białym garniturze wykonanym na zamówienie. Choć nasze osobiste style bardzo się różnią, uwielbiamy odnajdywać punkty wspólne, podobne motywy, lubimy, by nasze stroje przemawiały w tym samym języku, jeśli wiecie, co mam na myśli – mówi.

Fot. Íris Dögg

Choć niektóre pary wolą swoje ślubne kreacje utrzymywać w tajemnicy przed sobą nawzajem, te panny młode szły przez cały proces ich planowania ramię w ramię. – Nie było żadnych sekretów i żadnych niespodzianek, wszystko chciałyśmy zrobić wspólnie. Razem chodziłyśmy na przymiarki z naszymi najlepszymi przyjaciółkami i piłyśmy szampana. Gdy twoja żona to zarazem twoja najlepsza przyjaciółka, naprawdę nie chcesz robić nic bez jej udziału – mówi Dóra Júlía.

Dóra Júlía opisuje przygotowania do swojego wesela w Reykjavíku jako „piękny poranek z miłością mojego życia i naszymi wspaniałymi matkami”. – Moja mama pomogła mi zapiąć suknię. Nigdy wcześniej nie byłam tak zadowolona ze swojego looku, jak w dniu mojego ślubu – dodaje. Ich ulubionym momentem była wspólna spokojna chwila w hotelu, gdy patrzyły, jak goście przybywają do kościoła, który znajdował się dosłownie po drugiej stronie ulicy. – Żadna z nas nie miała ze sobą telefonu, więc po prostu sprawdzałyśmy godzinę na kościelnej wieży, czekając na 16:00, by wyskoczyć z hotelu i wziąć ślub – mówi panna młoda. – Było przepięknie.

Fot. Íris Dögg

Kolejną wyjątkową chwilą była ta, w której biskupka Islandii Guðrún Karls Helgudóttir udzieliła im ślubu. – Jest wielkim sprzymierzeńcem osób LGBTQI+. Zanim w 2010 roku w Islandii zalegalizowano małżeństwa osób tej samej płci, głośno się wypowiadała i walczyła o prawa queerowej społeczności, co zresztą nadal robi – wyjaśnia Dóra Júlía. – Myślę, że miało to ogromną moc – dodaje panna młoda.

Świeżo upieczona żona określa wesele mianem epickiej imprezy. – Wystąpili fantastyczni artyści, a Bára z dziesięć razy skakała ze sceny – zdradza Dóra Júlía i wspomina: – Przed pierwszym tańcem przebrałam się w moją sukienkę o fasonie marynarki, dopasowaną do jej looku, a ludzie utworzyli wokół nas okrąg, podczas gdy Emmsjé Gauti, jeden z największych islandzkich artystów, śpiewał naszą ulubioną piosenkę o miłości jego autorstwa. To było takie urocze. Mam łzy w oczach za każdym razem, gdy ją słyszę.

 

Zastanawiając się nad modą ślubną, Dóra Júlía radzi innym przyszłym pannom młodym, by pamiętały, że nie ma w tej kwestii żadnych zasad. – Bądź po prostu być sobą i, na miłość boską, nie zakładaj nic niewygodnego na swój ślub – mówi i dodaje: – Musisz być w stanie jeść, oddychać, cieszyć się każdą chwilą i czuć się naprawdę sobą. Właśnie tym jest dla mnie moda.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.co.uk

Shelby Wax
  1. Styl życia
  2. Wedding
  3. Panna młoda powiedziała „tak” w eleganckiej sukni ślubnej swojej babci
Proszę czekać..
Zamknij