Jedyna w swoim rodzaju – Cher. Wokalistka, aktorka, ikona nad ikonami. Do show-biznesu drzwi otworzył jej hit „I Got You Babe”, który wykonywała jako połowa duetu „Sonny & Cher”. Dziś ma na koncie 100 mln sprzedanych płyt i nie zamierza zwalniać tempa. W wieku 75 lat dostała angaż w kampanii MAC Challenge Accepted, w której występuje u boku raperki Saweetie. W rozmowie z Hannah Coates opowiada o porannej rutynie, wieloletniej przyjaźni z Bobem Mackiem i nawiązanej niedawno znajomości z Kim Kardashian.
O porannej rutynie
„Dzień zaczynam od szklanki wody. Niestety z roztargnienia na ogół zapominam nawadniać się w ciągu dnia. Od czasu podróży do Nepalu, wiele lat temu, moim porankom towarzyszy również medytacja. Wciąż mam swój hinduistyczny sznur modlitewny rudraksza, który podarował mi Rinpocze [buddyjski przywódca duchowy – przyp. red.]. Głęboki wdech i wydech – wszystko z panoramicznym widokiem na plażę z tarasu mojego domu”.
O jednej ze swoich największych fanek, Kim Kardashian
„Lubię ją, rozmawiałyśmy kilka razy o byciu sławnym – w tej kwestii doskonale się rozumiemy. Obu nam nieustannie towarzyszą kamery, więc wiem, przez co przechodzi. Lubię też jej styl, zwłaszcza gdy ubiera się podobnie do mnie. Ma taką jedną kurtkę, która do złudzenia przypomina moją zaginioną przed laty… Gdy po raz pierwszy zobaczyłam ją na niej, powinnam krzyknąć: «Kim, podaj mi numer swojego stylisty. Chcę moją kurtkę z powrotem!»”.
O najlepszej poradzie kosmetycznej, jaką kiedykolwiek usłyszała
„Moja mama kiedyś powiedziała: «Jeśli wylądujesz na bezludnej wyspie, upewnij się, że masz ze sobą zalotkę»”.
O współpracy z projektantem i kostiumografem Bobem Mackiem
„Poznaliśmy się w latach 60. Byłam na planie «The Carol Burnett Show», przy którym Bob pracował jako kostiumograf. Natychmiast złapaliśmy wspólny język. Gdy wszedł na salę… Pamiętam, że był wtedy taki młody, przystojny, blondwłosy, wysoki – powiedziałam: «Jesteś znacznie młodszy, niż przypuszczałam». A on odparł: «A ty znacznie drobniejsza!». Zostaliśmy przyjaciółmi. Kiedy niedługo później ja i Sonny dostaliśmy własny program telewizyjny, Bob został moim projektantem. Jest nim do dziś. To on odpowiada za moją garderobę podczas występów. Szył wszystko, z wyjątkiem jednej kreacji. Ta zresztą okazała się koszmarem na jawie. Jednym słowem – jest niepowtarzalny. Widzę, że wschodzący projektanci próbują go naśladować. Kto by pomyślał, że na początku ludzie kpili z jego prac. Kiedy grałam w Las Vegas, co chwilę słyszałam: «Po co jej te wszystkie głupie kostiumy, rekwizyty i zastępy tancerzy?». Zawsze odpowiadam na to: «Ok, a teraz walcie się»”.
O eksperymentowaniu z wizerunkiem
„Życie to ciągłe podejmowanie ryzyka. Nie chodzi o szalone wybory, ale takie, które sprawiają, że rozwijasz się jako osoba. Makijaż jest formą sztuki i tak jak w sztuce nie powinno być w nim żadnych ograniczeń. Czasami musisz zaryzykować, licząc się z niezrozumieniem. Ale w końcu w sztuce nie chodzi o zrozumienie. Chodzi o indywidualność, wizję. Kiedy byłam młoda, wyśmiewano mnie za to, za co dziś jestem uwielbiana”.
O swoich wiecznie lśniących włosach
„Gdy spotkałyśmy się z Michelle Pfeiffer krótko po jej występie w «Zaklętej w sokoła»… a może to było po jednym z jej filmów z Alem Pacino? Nie jestem pewna. Chodzi jednak o włosy. Gdy ją zobaczyłam, zrozumiałam, że nigdy nie powinnam zgadzać się na koloryzację czy cięcie na potrzeby produkcji. Odstępstwo od reguły zrobiłam raz, dla «Maski». Żałowałam. Reżyser mówił, że widzowie poznają, że noszę perukę – skończyłam ze swoimi kruczoczarnymi włosami malowanymi w czerwone kropki. Porażkę przekułam w sukces. Chwilę później miałam na głowie platynowy buzz cut i to jeszcze zanim był modny”.
O ulubionym produkcie w kosmetyczce
„Mam siedem cieni do powiek od MAC Cosmetics, których używam niemal codziennie. Uwielbiam kolory. Swoje ulubione trzymam w paletce, na której skompletowałam sztabki z cieniami z innych zestawów do makijażu oczu”.
O Twitterze
„Piszę, co czuję. Czasem wracam do tych cyfrowych zapisków. Ale moja dysleksja to największa zmora internetowych wpisów. Nawet jak je zredaguję kilka razy, wyglądają jakby napisało je dziecko”.
O trikach pielęgnacyjnych
„Przed przystąpieniem do pracy wykonuję uciskowy masaż twarzy w celu pobudzenia krążenia limfy. Później sięgam po sztuczkę, którą podejrzałam w «Najdroższej mamusi» – nurkuję twarzą w misce lodu. A właściwie jedynie nieudolnie naśladuję Joan Crawford i zamiast dawać pełnego nura, schładzam twarz ręcznikiem zwilżonym w zimnej wodzie. Mój dawny wizażysta, z którym pracowałam przy wszystkich filmach – Leonard Engelman – miał znakomitą maskę z glinki. Wciąż ją stosuję, gdy tylko sobie przypomnę. Kiedy nałożysz ją po raz pierwszy, możesz czuć się dziwnie, ale chwilę później dzieje się magia”.
O ćwiczeniach
„Ćwiczę całe życie. Bez porannego rozciągania nie czuję się sobą. Często zapraszam przyjaciół i wówczas wspólnie ćwiczymy na sali gimnastycznej”.
O współpracy z MAC Cosmetics i Saweetie
„Mój i MAC-a romans trwa od 25 lat, ale nigdy dotąd nie przypieczętowaliśmy naszego związku. Byłam podekscytowana współpracą z Saweetie. Jesteśmy idealnym duetem, Saweetie jest niesamowicie piękną, utalentowaną młodą artystką. Kocham ją – i nie mówię tego tylko dlatego, że chcę być miła, ona jest po prostu bajeczna. I inteligentna. Spędziłyśmy wspaniały wieczór, wciąż piszemy do siebie SMS-y. Ma talent. Jest taka naturalna. Przypomina mi mnie”.
Cher i Saweetie prowadzą kampanię MAC Cosmetics „Challenge Accepted”, która zachęca wszystkich do przetestowania produktów MAC. Dowiedz się więcej tutaj. #MACCHALLENGEACCEPTED
Artykuł oryginalnie ukazał się na Vogue.co.uk.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.