Czego nie mówić zaprzyjaźnionym singielkom i singlom w walentynki (oraz nigdy)
Nowojorska komiczka Mary Beth Barone pisze o swoich doświadczeniach życia w pojedynkę, a jednocześnie wyjaśnia, jakich słów singielki i single nie oczekują od przyjaciół, zakochanych, wszystkich, którym wydaje się, że doradzając, pomagają.
Dopiero, gdy miałam 25 lat, walentynki nabrały dla mnie jakiegokolwiek znaczenia; w dniu, w którym zdecydowałam się na to, co przede mną zrobiło wiele wspaniałych kobiet: zerwałam z moim chłopakiem. Rozstałam się z nim po trzech latach bycia razem i dwóch miesiącach wspólnego mieszkania, a 14 lutego stał się moją rocznicą zostania singielką. Choć ta zbieżność dat była lekko niefortunna, dała mi wyraźny i łatwy do zapamiętania wyznacznik czasu, kiedy postanowiłam zaryzykować i dołączyć do grona dziesiątek tysięcy (a może setek tysięcy; jestem kiepska z matematyki) mieszkających w Nowym Jorku osób pozostających poza związkami.
Naprawdę nie jestem w stanie wyrazić tego, jak bardzo byłam podekscytowana, gdy zostałam singielką. Ale, jak w przypadku większości spraw w życiu, i ta sytuacja wiąże się ze wzlotami i upadkami. W momencie wzlotu jesteś niewzruszoną, nietykalną boginią. Gdy upadasz, wydajesz się sobie nic nieznaczącą drobinką kurzu, której nikt nigdy nie kochał i nigdy nie pokocha. (W tej drugiej fazie należy dzwonić do przyjaciółek, które zapewnią wsparcie oraz nienawiść wobec każdego, kto kiedykolwiek wyrządził ci krzywdę).
Nie każda niezwiązana z nikim osoba ma takie same cele. Moim było pozostanie singielką, a także niezła zabawa, w czym jestem naprawdę dobra. Czy cel uświęcał środki – któż potrafi powiedzieć? (Ci, którzy spotykali się ze mną, nie potrafili). Dla mnie bycie singielką oznacza chodzenie na wiele nic nieznaczących randek, przygodny seks z najgorszymi ludźmi na świecie, a nawet, czasami, złe samopoczucie z tego powodu. W rezultacie często stawałam się adresatką naprawdę frustrujących porad – czasami o nie prosiłam, ale bywało przeciwnie, nie chciałam ich słyszeć. Zawsze wygłaszane były z dobrymi intencjami, jednak często brzmiały banalnie, rzadko konstruktywnie; zaczęłam zauważać truizmy, które przewijały się w wypowiedziach wszystkich wokół, którzy chcieli „pomóc”.
Zatem, by uczcić najbardziej świąteczne święto spośród wszystkich, stworzyłam listę porad, jakie możemy przestać wygłaszać, dodałam do nich zdania, które single i singielki chcieliby tak naprawdę wypowiedzieć, gdy słyszą frustrujące wskazówki po raz milionowy, oraz – dla wszystkich zakochanych – sugestie alternatywnych rad, jakie mogą zostać wykorzystane w przyszłych rozmowach ze wspaniałymi singielkami na grupowych czatach.
Nadszedł czas, by odegrać parę scenek (pikantnych!).
Unikaj: „Tego kwiatu jest pół światu”
„Okej, fajnie, czyli mam przebierać w nich wszystkich? Świat jest wielki! To cała planeta”.
Zamiast tego spróbuj: „Właściwy człowiek gdzieś na ciebie czeka, po prostu jeszcze go nie spotkałeś, nie spotkałaś!”
„Masz rację. Nie będę tracić nadziei. Byłam w związku zdecydowanie z niewłaściwą osobą, nie chcę tracić czasu na opłakiwanie tej relacji”.
Unikaj: „Wykorzystaj ten czas do pracy nad sobą”
„Lubię siebie. Problem w tym, że ta druga osoba mnie nie lubiła. Czy ty w ogóle mnie słuchasz?”.
Zamiast tego spróbuj: „Wykorzystaj ten czas, by lepiej poznać siebie”
„Wydaje mi się, że nie ma pośpiechu. Im dłużej jestem singielką, tym więcej mam czasu, by odkryć, czego chcę, a czego nie chcę od swojego kolejnego związku. Pójdę pomedytować”.
Unikaj: „Marnujesz tyle czasu, chodząc na randki. To się wydarzy, gdy przestaniesz szukać!”
„Szczerze? Brzmisz jak wariatka. Gdybym chciała kupić samochód (czego nigdy nie zrobię, ponieważ za dużo z tym papierkowej roboty), nie mówiłabyś, żeby nie szukać go w salonach i mieć nadzieję, że właściwy samochód po prostu nagle zostanie zatrudniony w firmie, w której pracuję”.
Zamiast tego spróbuj: „Chodzenie na randki powinno być dobrą zabawą, a nie pracą na pełen etat”
„Czuję, że wkładam w to tyle czasu i wysiłku, a tak naprawdę nic z tego nie mam. Może muszę postawić na jakość, nie ilość”.
Unikaj: „Jeśli rzeczywiście oczekujesz stabilnego związku, musisz się na niego otworzyć”
„I słyszę to od tej samej osoby, która mówiła, że muszę przestać szukać? To, co mówisz, czasami naprawdę nie ma sensu. Poza tym, widziałaś, co ostatnio znaczy dla mnie „otworzyć się”? Jest źle! Boję się tak naprawdę otworzyć. Łatwiej jest po prostu sypiać z ludźmi, a potem nigdy więcej z nimi nie rozmawiać”.
Zamiast tego spróbuj: „Jeśli rzeczywiście chcesz stabilnego związku, musisz pozwolić komuś na dostęp do twoich emocji"
„Brzmi prawdziwie. Dawanie dostępu do emocji jest łatwiejsze niż prawdziwa otwartość, dążenie do niej na pewno zajmie trochę czasu. Jeśli nie daję dostępu do swoich emocji, nie jestem fair ani wobec siebie, ani wobec drugiej osoby”.
Udało ci się przeczytać prawie cały artykuł. Teraz zapraszam cię do pójścia w świat i proponowania w wiadomościach słów wsparcia (gdy zostaniesz o to poproszona), aż kciuki zaczną cię boleć od pisania.
Czekaj! Jeszcze jedno. Czytelnicy i czytelniczki, pozostający poza związkami, zwracam się bezpośrednio do was. Moją ostatnią, naprawdę wartościową radą jest, by pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy: bycie singielką albo singlem nie zawsze oznacza to samo. Nie da się być kimś takim w dobry albo zły sposób. Największe porażki, jakich doświadczyłam jako singielka, zdarzyły się dlatego, że próbowałam wymusić na sobie coś, co nie było właściwe. Życie w pojedynkę to coś, co należy celebrować. Nawet najgorsze dni, które spędziłam sama, były lepsze niż najlepsze dni, które spędziłam, będąc dziewczyną niewłaściwej osoby. Nie potrzebujesz nikogo, kto będzie ci mówił, w jaki sposób powinieneś albo powinnaś być solo. Teraz robisz to dobrze!
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.