Nie powinniśmy byli umieszczać dzieci na fotografiach zawierających przedmioty, które nie odnosiły się do nich i były dla nich niewłaściwe. Bardzo tego żałuję – mówi Demna w wywiadzie udzielonym redakcji amerykańskiego „Vogue’a”, dodając: – To doświadczenie zmusiło mnie do przewartościowania wielu rzeczy w sposobie, w jaki ja, my, pracujemy, w sposobie, w jaki tworzymy i komunikujemy obrazy, w sposobie, w jaki wchodzimy w interakcję z naszymi odbiorcami, i w sposobie, w jaki uczymy się na swoich błędach i idziemy naprzód.
W listopadzie zeszłego roku Balenciaga wypuściła dwie kampanie reklamowe: jedną promującą jej ofertę świąteczną, nazwaną Gift Shop, drugą, która pojawiła się pięć dni później, w związku z kolekcją Spring 2023 na wiosnę, pokazaną na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych kilka miesięcy wcześniej.
W ciągu kilku dni od publikacji reakcja na kampanię Gift Shop w mediach społecznościowych szybko przerodziła się ze strużki w burzę: krytycy potępiali dom mody za pokazywanie dzieci trzymających torebki zaprojektowane tak, by wyglądały jak zniszczone pluszowe misie z ćwiekami i uprzężami, wśród znajdującego się przed nimi szerokiego wyboru przedmiotów dla dorosłych – na przykład kieliszka do wina oznakowanego marką Balenciaga. Wiele osób miało wrażenie, że torebki te były odniesieniem do BDSM oraz że ich obecność na sesji była odrażającą seksualizacją dzieci. (Torebki zostały zaprezentowane w październiku podczas paryskiego tygodnia mody, gdzie były noszone przez dorosłych; Balenciaga oświadczyła, że projekt nie nawiązywał do BDSM, ale do punka).
Kilka dni później została opublikowana kampania Spring 2023, a internetowe dochodzenie odkryło obecność trzech rekwizytów, które dolały oliwy do ognia: wydruku orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie Stany Zjednoczone przeciwko Williamsowi – które potwierdzało, że pierwsza poprawka nie dotyczy promocji pornografii dziecięcej – widocznego w połowie spod torebki Balenciagi; książki belgijskiego artysty Michaëla Borremansa, którego prace wywoływały w przeszłości kontrowersje, szczególnie wokół złowieszczych obrazów małych dzieci bawiących się w sposób, który wydaje się zaburzony, obłąkany lub pełen przemocy (choć książka, która znalazła się w kampanii, nie zawierała takich prac); oraz wiszący na ścianie, podrabiany, oprawiony w ramkę certyfikat ukończenia studiów, na którym znajdowało się nazwisko, które po wpisaniu do wyszukiwarki Google wyświetlało tożsamość wielu prawdziwych ludzi, między innymi skazanego pedofila.
Balenciaga odpowiedziała na to na wiele sposobów. Wycofała obie kampanie, zaprzeczyła zarzutom promowania molestowania dzieci oraz, w przypadku reklam kolekcji na wiosnę 2023, wytoczyła opiewający na 25 milionów dolarów pozew przeciwko osobom zatrudnionym do wykonania projektu scenografii i produkcji sesji. 28 listopada dom mody przeprosił za to, co nazwał „serią poważnych błędów, za które Balenciaga bierze odpowiedzialność”.
„Zdecydowanie potępiamy molestowanie dzieci” – napisano dalej w oświadczeniu. „Naszą intencją nigdy nie było zawarcie go w naszej narracji… Bierzemy pełną odpowiedzialność za brak nadzoru i kontroli dokumentów w tle, mogliśmy zrobić to inaczej”.
Kilka dni później, 2 grudnia, dyrektor artystyczny Demna (postanowił, że od 2021 roku będzie posługiwał się tylko imieniem) opublikował oświadczenie, w którym napisał między innymi: „Chcę osobiście przeprosić za zły wybór artystyczny koncepcji kampanii prezentowej z dziećmi i biorę za nią odpowiedzialność. Niewłaściwym było to, że dzieci promowały przedmioty, które nie miały z nimi nic wspólnego. Choć czasami chciałbym prowokować swoją pracą do myślenia, NIGDY nie miałem zamiaru zrobić tego za pomocą tak okropnego tematu jak wykorzystywanie dzieci, co potępiam”.
W oświadczeniu dla „Vogue’a” Cédric Charbit, dyrektor generalny i prezes Balenciagi, rozwinął tę myśl: „Dyrektor artystyczny nadzoruje pracę twórczą. Ja podejmuję wszystkie decyzje biznesowe, podejmuję ostateczne decyzje i ponoszę odpowiedzialność. Pomiędzy jest wiele kroków, jeśli chodzi o tworzenie i walidację, a kilka zespołów zaangażowanych jest w to na zasadzie współpracy. Wszystko to było niezamierzone, ale wspólnie zawiedliśmy. Dokonałem błędnej oceny sytuacji i biorę za to odpowiedzialność. Wszyscy wyciągnęliśmy z tego naukę, podjęliśmy działania i zmieniliśmy sposób, w jaki pracujemy, tak by nigdy więcej się to nie zdarzyło”. Charbit przedstawił również w zarysie konkretne działania: jak powiedział, dom mody przechodził wewnętrzną reorganizację, implementował nowe kontrole redakcyjne i programy edukacyjne, miał też zacząć wysłuchania z grupami wsparcia, których praca ukierunkowana jest na ochronę dzieci. Charbit wskazał też, że pozew został wycofany. Gdy „Vogue” zapytał o to później, Balenciaga odpowiedziała: „Nasze dochodzenie wykazało, że nie doszło do żadnego zaplanowanego lub wrogo nastawionego czynu, a wtedy natychmiast zaprzestaliśmy dalszych działań”.
Wczoraj Balenciaga i Kering Foundation ogłosiły, że na kolejne trzy lata podejmą współpracę z National Children’s Alliance (NCA) przy niedawno otwartym Instytucie Zdrowia Psychicznego. Jak powiedziała Balenciaga, celem jest pomoc w leczeniu dzieci z traumy, a dla NCA jest to praca z domem mody przy edukacji na temat ochrony dzieci.
„Vogue” zapytał o to wszystko Demnę w serii długich rozmów, które odbyły się w Paryżu na początku tego roku. To, co znajduje się poniżej, zostało skrócone i zredagowane.
„Vogue”: Dwie kampanie, które pojawiły się pod koniec zeszłego roku, Gift Shop i Spring 2023, i które pojawiły się w odstępie kilku dni, wywołały kryzys dla ciebie i dla Balenciagi. Jaka była geneza tych kampanii? Jakie były proces twórczy i cel? Jakie rozmowy odbywały się wokół nich?
Demna: Kampania Spring 2023 była bezpośrednio inspirowana pokazem, który zrobiliśmy w zeszłym roku na Wall Street w Nowym Jorku. Chciałem zrobić sesję w typowej nowojorskiej korporacyjnej scenerii, podkreślając ideę power dressingu. Zasadniczo sfotografować biuro w stylu CEO. Widziałem przykład tego, jak mogą wyglądać te biura, zatwierdziłem, jaki rodzaj mebli zostanie użyty oraz jakie pozy przyjmą modelki. Ponieważ nigdy nie uczestniczę w sesjach, obrazy zostały mi zaprezentowane, abym wybrał te zdjęcia, które podobały mi się najbardziej z selekcji dokonanej przez fotografa.
Kampania Gift Shop była zupełnie niepowiązana z kampanią Spring 2023 – zostały sfotografowane w różnym czasie, jedna w październiku, a druga w lipcu. Ta kampania została stworzona, by promować linię przedmiotów wiążących się z świętami przypadającymi na końcówkę roku. Był to duży wybór niezwiązanych ze sobą produktów, co wymagało koncepcji, w której wiele różnych produktów mogłoby zostać sfotografowanych razem. Częścią przedmiotów wybranych do gift shopu była odzież dziecięca, jak również torebki wyglądające jak pluszowe misie, stanowiące odniesienie do kultury punkowej i DIY, absolutnie nie do BDSM, a na pokazie w październiku 2022 roku noszone przez osoby dorosłe.
Bazując na tym, zespół odpowiedzialny za obrazy zaproponował fotografa do tej kampanii, ponieważ wcześniej w tamtym roku zaprezentowali mi jego prace, a mnie spodobała się kompozycja jego zdjęć i został on dodany do folderu talentów, z którymi możemy potencjalnie kiedyś pracować. Ponieważ na pracach fotografa często znajdowała się mnogość zabawek rozłożonych po pokoju z dziećmi pośród nich, pomyśleliśmy, że na każdym zdjęciu będziemy w stanie umieścić wiele różnych produktów i przedmiotów z asortymentu gift shopu, ponieważ, wiesz, nie możemy zrobić 100 obrazów dla wszystkich różnych produktów, jakie musimy zaprezentować.
To tu pojawia się mój błąd. Był to mój wielki błąd. Nie zdawałem sobie sprawy, jak niewłaściwe będzie umieszczenie tych obiektów [na zdjęciu], a potem wstawienie pomiędzy nie dziecka. Niestety był to zły pomysł i zła decyzja z mojej strony. Nie powinniśmy byli umieszczać dzieci na fotografiach zawierających przedmioty, które nie odnosiły się do nich i były dla nich niewłaściwe. Nikt, w tym ja, nie podniósł kwestii tego, że jest to niestosowne. Odbyły się procesy kontrolne – wewnętrzne i zewnętrzne – brali w nich udział ludzie, ale po prostu nie dostrzegliśmy, co było problematyczne. Był to błąd w ocenie. Bardzo tego żałuję. Wyciągnęliśmy z tego teraz naukę i przed wypuszczeniem jakiegokolwiek zdjęcia będą odbywać się uważniejsze kontrole i walidacja. Za to chcę przeprosić; szczerze przepraszam za to, co się wydarzyło, i przepraszam każdego, kogo to zraniło.
Kampania Gift Shop została opublikowana online i przez mniej więcej tydzień nic się nie działo, a potem była reakcja w mediach społecznościowych – bardzo negatywna reakcja, bardzo krytyczna, pełna złości, zwłaszcza wobec zdjęć dzieci trzymających torebki. Co myślałeś o tej reakcji?
Zdałem sobie sprawę, że naprawdę muszę przyjrzeć się wszystkiemu z bardzo obiektywnego punktu widzenia i wyobrazić sobie, jak może to przemawiać do innej publiczności, i być za to odpowiedzialnym. Była to reakcja, której nigdy, przenigdy nie chciałbym wywołać. Zdaję sobie sprawę, że moje prace są postrzegane jako prowokacyjne, jednak ta konkretna sytuacja nigdy nie byłaby częścią mojej, wiesz, prowokacyjnej natury. To była najtrudniejsza rzecz dla mnie osobiście: jak mogłem nie zauważyć [tego problemu]? Ponieważ teraz jest dla mnie całkowicie jasne, że było to coś złego.
Chodzi mi o to, że mówiono o mnie okropne rzeczy, które nie są prawdą o mnie i które nie są prawdą o Balenciadze. Było to trudne na domiar horroru, jakim jest bycie kojarzonym z tym problemem [wykorzystywania dzieci]. To błędy, które popełniliśmy, i musimy brać za nie odpowiedzialność. Nigdy nie chciałbym bawić się takim tematem. No bo kto by chciał? A zdawałem sobie sprawę, że już wcześniej natura moich prac była czasami postrzegana jako prowokacyjna. I myślę, że to również odegrało rolę w tym, wiesz, w tym, jak ludzie widzieli [moją pracę]. Jakby mógł to być kolejny chwyt reklamowy. Ale tak nie było. Musiałem zastanowić się, co było nie tak z moim osądem.
Kampania Spring 2023 została wypuszczona wkrótce po kampanii Gift Shop. Trzy rekwizyty w tej kampanii wywołały dużo kontrowersji. Niektórzy, szczególnie w social mediach, twierdzili, że znalazły się tam celowo i że te dwie kampanie się ze sobą łączyły. Co powiesz na to?
Byłem w szoku, gdy usłyszałem o ich obecności na planie kampanii Spring 2023. Było to kilka wynikających z zaniedbań i niefortunnych, ale nie intencjonalnych, zbiegów okoliczności. Na początku powiedziano nam, że dokumenty z pewnością były nieprawdziwe. Kampania Gift Shop była inna, ponieważ niestosowna natura kojarzenia dzieci z tymi przedmiotami była zdecydowanie naszym błędem. Gdy wybuchł skandal [przez dokumenty i rekwizyty], byłem, każdy był, mój zespół, w szoku. Nie wiedziałem, jak się tam znalazły. Nie miało ich tam być. Byłem kompletnie oszołomiony.
W swoim życiu widziałem wiele dramatów, jednak ten był szczególnie trudny [do przejścia], błąd, z którego trzeba wyciągnąć wnioski. Dla mnie było to szczególnie bolesne, ponieważ nie umiałem nic z tego wytłumaczyć, ale również dlatego, że nazwa Balenciaga i dziedzictwo Cristóbala Balenciagi to coś, co bardzo cenię, do czego mam największy szacunek i czym jestem oczarowany. Balenciaga to dom mody, który ma ponad sto lat i opiera się na silnych i pięknych wartościach twórczych, a ja robię wszystko, co w mojej kreatywnej mocy, by wynieść go na jego współczesne wyżyny, a tu nagle zostaliśmy zaatakowani i określeni jako coś, czym absolutnie nie jesteśmy. Z pewnością popełniliśmy ogromny, głupi błąd z kampanią prezentową i z pewnością wyciągnęliśmy z niego wnioski.
Czułem, że cała rodzina Balenciagi wpadła w kłopoty. Wiem, że wielu pracowników domu ucierpiało z powodu tej sytuacji. Wiem również, że ten błąd był bolesny dla niektórych ludzi, którzy kochają tę markę. To doświadczenie zmusiło mnie do przewartościowania wielu rzeczy w sposobie, w jaki ja, my, pracujemy, w sposobie, w jaki tworzymy i komunikujemy obrazy, w sposobie, w jaki wchodzimy w interakcję z naszymi odbiorcami, i w sposobie, w jaki uczymy się na swoich błędach i idziemy naprzód.
Mówisz, że obecność tych trzech przedmiotów na zdjęciach była przypadkowa. Czy możesz powiedzieć coś więcej o twoim wyobrażeniu na temat tego przypadku?
To jedyne wyjaśnienie, które jest dla mnie przekonujące. Tylko tak mogę to wyjaśnić. Oczywiście, gdy szukasz kropek, możesz wszystko ze sobą połączyć, ale nie mam na to innego wyjaśnienia.
Będą tacy, którzy zgodzą się z tobą, że było to przypadkowe, będą też tacy, którzy się nie zgodzą. Co powiesz tym ludziom, którzy wierzą, że to było intencjonalne?
Intencjonalne z czyjej strony? Z naszej? Mogę powiedzieć na pewno, że nie było to zamierzone przeze mnie ani przez Balenciagę. Jeśli było to zamierzone przez kogoś innego, ja o tym nie wiem.
Jak Balenciaga reaguje na wszystko to, co się wydarzyło? Jakie inicjatywy podejmujecie, by strzec się przed symboliką, która mogłaby zostać uznana za niestosowną? Jak zamierzacie iść naprzód?
Początkiem jest restrukturyzacja działu wizerunkowego oraz ustanowienie nowych zasad sprawdzania i walidacji, które przechodzą przez wiele kanałów, wewnętrznych i zewnętrznych, by dany obraz został sprawdzony i zaaprobowany. Mamy teraz nową radę do spraw wizerunku, obejmującą różne rodzaje wrażliwości. Przed wypuszczeniem obrazu rada wyda opinię na jego temat.
Z mojego osobistego punktu widzenia jako dyrektora kreatywnego będę musiał teraz kwestionować absolutnie wszystko. To naprawdę zmienia mój sposób pracy, który wcześniej był bardziej instynktowny; robienie czegoś, co być może byłoby postrzegane jako prowokacyjne tylko dlatego, że myślałem „O, to fajne”. Tego między innymi się nauczyłem: będę miał dojrzalsze i poważniejsze podejście do wszystkiego, co publikuję jako ideę lub obraz. Postanowiłem sięgnąć z powrotem do swoich modowych korzeni oraz do korzeni Balenciagi, czyli robienia dobrej jakości ubrań – nie tworzenia wizerunku czy szumu.
Uczenie się na tym błędzie to między innymi edukowanie się na ten temat i wkład w tę konkretną sprawę. Podjęliśmy kilkuletnią partnerską współpracę z organizacją non profit, która nazywa się National Children’s Alliance (NCA), co jest według mnie wspaniałe, ponieważ będzie pomagać tysiącom dzieci w procesie przezwyciężania traumy i pracy nad ich zdrowiem psychicznym. To jedyna rzecz, z której cieszę się w tej całej okropnej sytuacji: że zrobimy dzięki niej coś dobrego.
Z kreatywnego punktu widzenia, jak myślisz, chciałbyś, życzyłbyś sobie poprowadzić Balenciagę naprzód?
Zawsze wierzyłem, że wzrastałem i rozwijałem się poprzez trudne doświadczenia w moim życiu, a to zdecydowanie najtrudniejsze z nich. W tej sytuacji zdałem sobie sprawę, że tworzenie ubrań to coś, co najbardziej mnie uszczęśliwia. Wykrajałem i szyłem ubrania z moim zespołem przez większość grudnia w zeszłym roku. Odzyskałem ponownie kontakt z tym, od czego zaczynałem, i zdałem sobie sprawę, jakie to dla mnie ważne. Wiesz, tworzenie ubrań to poważna praca. Nie chodzi o tworzenie wizerunku ani szumu, ani niczego w tym rodzaju. Wróciłem do robienia marynarek. To od tego zaczynał ten dom mody i to od tego zaczynałem ja jako projektant.
Wiele z tych pomysłów [z grudnia] znajdzie się na pokazie w marcu. Czułem to niemożliwe do opisania pragnienie, by tworzyć. Wróciłem do wykrajania marynarek i spodni, eksperymentowania z wzorami i formami. Nie umiem wyjaśnić tego w żaden inny sposób niż taki, że chroniłem się, robiąc to, co kocham: tworząc ubrania. Dokładnie na tym będę się od teraz skupiał w Balenciadze. Chcę więcej pracować manualnie i bezpośrednio, zamiast po prostu zarządzać procesem. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo mi tego brakuje i jak bardzo mnie to uszczęśliwia.
Użyłeś słowa „prowokacyjne”, a jakaś liczba prowokacji z pewnością była częścią twojej wizji Balenciagi. Dlaczego tak było?
Prowokacyjny aspekt mojej pracy często był źle interpretowany i nierozumiany, a ja nie mam już ochoty stosować go w swoich projektach. W moim języku projektowania często używałem pewnego rodzaju dowcipu i to często uważano za coś prowokacyjnego. Mnie chodziło bardziej o dobrą zabawę i nietraktowanie mody zbyt serio. Pomimo tego, co podejrzewa wielu ludzi, problem z tymi kampaniami absolutnie w żaden sposób nie wynikał z mojego prowokacyjnego języka projektowania – nigdy, przenigdy nie wpadłbym na pomysł, by bawić się tak okropną, straszną rzeczą jak molestowanie dzieci.
Twoja kariera w Balenciadze często w bezlitosny sposób przedstawia rzeczywistość – na przykład katastrofę klimatyczną – i zdarzają się też radosne momenty: powiedzmy takie jak pokaz na czerwonym dywanie „The Simpsons” albo popowy teledysk „Sunglasses at Night” w stylu lat 80. Jednak w ciągu ostatniego roku, może nie całego, miało się poczucie, że w Balenciadze wszystko jest zdecydowanie ciemniejsze – ciężkie, ponure.
Nie wydaje mi się, by tak było. Gdy jesteśmy w trakcie pracy twórczej, nie możemy zupełnie zablokować naszego, być może wewnętrznego, stanu. Tego, jakie mamy uczucia w związku z różnymi rzeczami, z bólem, emocjonalnie lub psychologicznie, i to przesącza się do naszej pracy, czy tego chcemy, czy nie. Było we mnie coś, co przekazałem za pomocą swojej pracy, i sprawiłem, że ludzie też to poczuli. To zawsze w pewnym sensie tam było, ale było to, tak jak mówisz, przerywane zabawowymi elementami, czymś trochę lżejszym – wiesz, pośmiejmy się i nie róbmy dramatu. Ale w zeszłym roku… Nie wiem, z czego to wynika…
Nie było żadnej konkretnej przyczyny
Może przebija się coś z przeszłości. To coś, czego nie potrafię do końca wyjaśnić. To powód, dla którego chcę zmienić swoje podejście, w sposobie, w jaki tworzę kolekcje, a także w sposobie, w jaki je prezentuję, ponieważ bardzo trudno jest oddzielić te dwie rzeczy. Skupiam się na moich kolekcjach, ponieważ to [dla mnie] akcent w tym, jak siebie wyrażam, jednak kiedy mówisz o [ciężkości w moich pracach], chodzi o projekt dekoracji scenicznych, typ pokazów, jakie robię. Więc to również się zmieni. W pokazach będzie chodziło bardziej o pokazanie kolekcji niż tworzenie chwili. Zdałem sobie sprawę, że to może bardzo odwracać uwagę od mojej prawdziwej pracy, czyli robienia ubrań. Chcę upewnić się, że to na nie ludzie patrzą, ponieważ myślę, że moją wartością jako twórcy jest projektowanie produktu, a nie bycie showmanem.
Pod koniec zeszłego roku na instagramowym koncie domu mody pojawił się montaż pokazów z salonu Cristóbala Balenciagi z przeszłości. W nich zdecydowanie chodziło o projektanta robiącego ubrania – nie o tworzenie spektaklu czy pokazu. Czy tamte prezentacje Cristóbala są częścią twojego obecnego myślenia?
Tak, dokładnie. Teraz kładę nacisk na moją miłość do rzemiosła, jakim jest tworzenie ubrań. Odnosiłem się do tego już w naszych kolekcjach couture, ale teraz będzie się to stosowało do całej reszty. Koniec końców to dlatego robię to, co robię. Moje zainteresowanie skupia się na wycięciach na ramiona, główkach rękawa i liniach ramion, nie na robieniu sezonowych kampanii, nawet jeśli jest to część mojej pracy. Celowo zakończyliśmy zeszły rok wideo zmontowanym z materiału filmowego z kolekcji Cristóbala Balenciagi z lat 60., by przypomnieć naszym odbiorcom, co reprezentuje ten historyczny dom mody i skąd się wywodzi.
Był to dla mnie bardzo ważny film. Dziedzictwo Cristóbala Balenciagi, bronienie go i rozwijanie go to najważniejszy powód, dla którego tu jestem. Jeśli mam być zupełnie szczery, nie interesuje mnie popkultura. Tak, staliśmy się jej częścią, z mojej strony trochę nieświadomie, i jest to w porządku, ale nie mogę powiedzieć, by wpłynęła ona na moją wizję twórczą czy podejście do projektowania. To ona przyszła do nas, a nie na odwrót.
Czy możesz powiedzieć coś więcej o roli, jaką odgrywa popkultura w twojej pracy dla tego domu mody? Ponieważ z zewnątrz czasami wyglądało to tak, jakby Balenciaga świadomie i celowo pozycjonowała się jako część popkultury.
W swojej pracy często odnoszę się do rzeczy, które w jakiś sposób są prozaiczne, bliskie ludziom i łatwe do zrozumienia, i z czasem z powodu tego podejścia zaczęliśmy być kojarzeni z popkulturą. Oczywiście jest też aspekt związany z celebrytami, ale muszę powiedzieć, że nigdy nie myślałem o ubieraniu celebrytów ani celowaniu w nich swoimi projektami. Tak naprawdę przez jakiś czas byłem temu raczej przeciwny, aż marka w pewien sposób się rozwinęła i wtedy [praca z nimi] stała się nieunikniona.
Dla mnie całe to pojęcie popkultury jest naprawdę… jest to kultura popularna; przemawia do bardzo wielu różnych typów ludzi. A część popkultury, jaką jest branding, była dla Balenciagi bardzo korzystna z powodu swojej widzialności i w konsekwencji, oczywiście z powodu sukcesu komercyjnego: im bardziej oddziałujesz lub im większy masz wpływ na większą liczbę ludzi mówiących twoim językiem i z twoją estetyką, to wpływa to na twój biznes.
A więc czy w czasie tego kryzysu bycie taką częścią popkultury było korzystne? Myślę, że zdecydowanie nie. Bycie częścią popkultury powoduje, że każdy temat staje się wiralem, więc ten wiralowy aspekt danego tematu może mieć ogromny wpływ.
Co z twoją rolą w tym popkulturowym krajobrazie? W dzisiejszych czasach od projektantów często oczekuje się, że będą kimś więcej niż twórcami; istnieje pogląd, że muszą też zdobyć pewną sławę lub widzialność, by marka funkcjonowała. W twoim przypadku wydawało się, że jesteś mocno widzialny w kulturze – funkcjonujesz teraz tylko jako Demna; niewielu z nas może to zrobić – i jednocześnie starasz się z niej wycofać, nosząc maskę, by ukrywać swoją tożsamość.
Nigdy tak naprawdę nie wyjaśniłem nikomu spoza Balenciagi, poza moimi bliskimi przyjaciółmi, dlaczego chciałem zmienić swoje nazwisko w pracy, funkcjonować po prostu jako Demna. Według mnie, by zarządzać domem mody, zwłaszcza domem mającym takie dziedzictwo jak Balenciaga, najważniejszą rzeczą, której potrzeba, jest posiadanie wizji twórczej.
Absolutnie nie uważam, że projektant musi mieć znaną twarz lub być uosobieniem celebryty, by zarządzać [domem mody]. To, że noszę maskę i nie chcę być widziany, oraz sytuacja z moim nazwiskiem, to wszystko pokazuje, jak niekomfortowo czułem się z czymś, co jest częścią mojej pracy. Pracuję dla globalnej marki, której wizję mam, i myślę, że częścią mojej pracy jest bycie kojarzonym z tą wizją.
Jednak jednocześnie jestem człowiekiem, człowiekiem mającym kompleksy i uczucia, człowiekiem, który miał wiele problemów ze swoim nazwiskiem, i w ciągu ostatniego roku starałem się znaleźć sposoby na to, by było mi łatwiej. Więc zakrywanie twarzy oznaczało, że nie musiałem przejmować się tym, jak wyglądam na zdjęciach albo w internecie, albo na Met Gali. Nie chowałem się za maską, robiłem to, by łatwiej było mi radzić sobie z zainteresowaniem i byciem w centrum zainteresowania, które w naturalny sposób wiąże się z pracą, którą wykonuję.
Nigdy nie szukałem zainteresowania, było to coś, do czego musiałem się przyzwyczaić, nauczyć się samemu sobie z tym radzić. Gdy istnieje wizja marki, ma to pewien wpływ: osoba stojąca za tą wizją znajduje się w centrum zainteresowania i chętnie – lub niechętnie – w pewien sposób staje się częścią kultury celebryckiej. To część mojej pracy, ale ja nie czuję się jej częścią. To coś, czego tak naprawdę nigdy nie byłem w stanie właściwie zakomunikować, ponieważ każdy chce być celebrytą, ale ja jestem introwertykiem, który po prostu chce być w swoim atelier.
Jeżeli chodzi o moją decyzję, by posługiwać się tylko imieniem, to bardzo osobisty, a w pewnym sensie również artystyczny wybór. Po prostu uważałem, że właściwsze będzie dla mnie posługiwanie się tylko imieniem, ponieważ, tak jak w przypadku noszenia maski, sprawiło to, że łatwiej mi radzić sobie ze swoim stanowiskiem i tym, co ono reprezentuje. W sześćdziesięciu procentach przypadków [moje nazwisko] było albo źle wymawiane, albo źle pisane i był to dla mnie pewien problem, poza tym było kojarzone z moim poprzednim projektem [Vetements]. Chciałem odciąć się od mojej przeszłości zawodowej i przedstawiać się po prostu jako Demna.
Jak powrót do kładzenia nacisku na rzemiosło tworzenia ubrań wpływa na to, co i jak pokażesz w marcu?
Scenografia pokazu celowo będzie prosta, tak by móc skupić się na kolekcji i naprawdę przykuć do niej uwagę. Zostawiam tylko to, co niezbędne: kolekcję, dźwięk, światło. Jestem tym podekscytowany. To bardziej zgodne z tym, kim jestem, kim się staję, w kogo ewoluuję. To również dużo lepiej koresponduje z dziedzictwem tego domu mody. Pokażemy dużo ubrań, ubrań, które wymagają dużo pracy.
Czy możesz powiedzieć coś więcej o tym, jak będzie wyglądać ta kolekcja?
To ewolucja. Gdy pracuję nad kolekcją couture, istnieje bardzo bezpośrednie powiązanie z dziedzictwem i pracami Cristóbala, które jeszcze nie zostały wystarczająco przetłumaczone na język ready-to-wear. I myślę, że w marcowej kolekcji znajdzie się dużo takich elementów. Chcę, by to, co zobaczycie, było niespodzianką, ale będą trzy części. Jedna część naprawdę bazuje na krawiectwie i dużej dozie eksperymentowania z nim, wykrajania, dekonstruowania i rekonstruowania, co stanowi bazę mojego krawiectwa. Będzie też druga część, w której pracuję nad sylwetką i która jest bardziej zorientowana na modę, bardzo skupiająca się na formie. A w trzeciej części, która według mnie jest najbardziej powiązana z dziedzictwem domu mody, a nie tak bardzo z couture, ponieważ nie chcę, by to się ze sobą pokrywało, ale w sposób, w jaki ja widzę współczesną elegancję. Będą tam rzeczy, których według mnie z pewnością nie robimy zbyt często w naszych pokazach ready-to-wear.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.