Ślub AnnySophii Robb: Suknia od Danielle Frankel i przysięga w dzień pełni Księżyca
Spotkali się nad książką w kawiarni, a telefonami wymienili, chroniąc się przed deszczem w jednej z winiarni. „Tak” powiedzieli sobie w dzień pełni Księżyca. Historia AnnySophii Robb i prawnika Trevora Paula to dowód na to, że scenariusze do komedii romantycznych czasem potrafi napisać życie.
Pierwsze spotkanie aktorki i producentki AnnySophii Robb oraz prawnika specjalizującego się w branży rozrywkowej Trevora Paula przypomina wydarzenie z minionej epoki, gdy to, czy znajdzie się miłość, zależało raczej od szczęśliwego zbiegu okoliczności lub przeznaczenia. Był marzec 2016 roku, gdy czytając książki przy wspólnym stole w Partner’s Coffee w Williamsburgu na Brooklynie, zaczęli ze sobą rozmawiać. – Ja czytałam „Z genealogii moralności”, bo byłam w college’u, a Trevor „Harry’ego Pottera i kamień filozoficzny” –wspomina AnnaSophia. – Zapytałam, czy pierwszy raz czyta „Harry’ego Pottera”, a on odpowiedział, że robi sobie przerwę od swoich dużo mniej ekscytujących książek prawniczych.
Gdy skończyli wymianę zdań, każde poszło w swoją stronę, nie wymieniając się numerami telefonów. Już kolejnego wieczoru traf chciał, że gdy AnnaSophia wysiadała z metra na Bedford Ave, Trevor czekał tam na swojego współlokatora. Nawiązali kontakt wzrokowy, a potem – zupełnie jak w filmach – zaczęło padać. Weszli do winiarni na rogu, gdzie Trevor w końcu poprosił AnnaSophię, by dała mu swój numer telefonu. – Był to jeden z tych momentów, gdy działa przeznaczenie – wspomina.
W sierpniu 2021 roku, gdy byli razem już od ponad czterech lat, pojechali do Amsterdamu, by odwiedzić przyjaciół. – Planowaliśmy, że potem będziemy podróżować – mówi AnnaSophia. –Nie miałam pojęcia, że Trevor przez cały czas przygotowywał coś specjalnego.
„Zawsze tam gdzie ty"
Po przyjeździe spędzili dzień, zwiedzając Amsterdam. – Trevor był zachwycony i ciągle nucił naszą ulubioną piosenkę „Everywhere” Fleetwood Mac. Nie mogłam się domyślić, co się za chwilę wydarzy! – przyznaje AnnaSophia. – Wieczorem wynajęliśmy łódkę, by obejrzeć zachód słońca. Okazuje się, że każdy może to zrobić i pływać po kanałach Amsterdamu – nie potrzeba żadnych uprawnień na sterowanie łodzią.
W końcu udało im się zatrzymać, dokładnie gdy słońce zachodziło nad kanałami. – Nagle, bez żadnego ostrzeżenia Trevor ukląkł i powiedział, że chce być ze mną „wszędzie”. To dlatego cały dzień nucił piosenkę Fleetwood. Po tym poprosił mnie o rękę. Zatkało mnie, byłam totalnie zaskoczona, potem się popłakałam i zaczęłam krzyczeć do wszystkich wokół, że właśnie się zaręczyliśmy.
Świeżo zaręczeni zadzwonili do swoich rodzin na FaceTime, a potem spacerowali po ulicach Amsterdamu z butelką szampana. Świętując, stracili poczucie czasu i przegapili rezerwację stolika na kolację. – Wszystkie restauracje w pobliżu były zamknięte, więc w końcu zamówiliśmy Happy Meal – mówi AnnaSophia. – Okazuje się, że holenderski McDonald’s jest pyszny.
Gdy pierwszy szok minął, AnnaSophia i Trevor zaczęli szukać miejsca, w którym chcieliby wziąć ślub. Rozważali Sonomę, wyspy San Juan, Meksyk, Kolorado i Europę. – Byliśmy otwarci na wszelkie propozycje – mówi AnnaSophia. – Jakiś czas później, w październiku zeszłego roku, byliśmy w Berkshires z moją przyszłą druhną Coco. Trevor i ja patrzyliśmy na kwitnące hortensje słodko pachnące jesienią i zabarwione na rudo wzgórza, gdy pomyślałam: „Weźmy ślub na północy stanu!”. Łatwo było dotrzeć tam naszym przyjaciołom z miasta, a jednak trzeba kawałek przejechać, poza tym poznaliśmy się w Nowym Jorku – to nasz dom od ponad dekady. Dodatkowo to miejsce, które przypominało nam miejscowości, z których pochodzimy: Trevor jest z małego miasteczka na Środkowym Zachodzie, a Upstate New York ma zielone pastwiska podobne do tych w południowym Illinois. Ja jestem z Kolorado, więc widok gór Catskill w oddali to jak wspomnienie Gór Skalistych.
„Vow for Girls": W słusznej sprawie
Tej nocy, już po północy, przetrząsając cały internet w poszukiwaniu potencjalnych miejsc, Trevor znalazł Inness, hotel otwarty zaledwie kilka miesięcy wcześniej. W następny weekend pojechali do niego razem. – Zakochaliśmy się w tym miejscu, a w brzuchach mieliśmy stado motyli, które upewniło nas w poczuciu, że to właściwe miejsce – mówi AnnaSophia. – W tym radosnym okresie doceniliśmy to, że wybraliśmy się nawzajem w takim momencie naszego życia, gdy czujemy wolność i bezpieczeństwo ekonomiczne – to dar i przywilej. Co roku za mąż wychodzi 12 milionów dziewcząt, niektóre w wieku zaledwie ośmiu lat, więc chcieliśmy podjąć współpracę z Vow for Girls, by zwiększać świadomość i zbierać fundusze mające zapobiegać małżeństwom dzieci. W tym celu uwzględniliśmy Vow for Girls w naszym rejestrze ślubnym i nocie powitalnej. Organizacja podejmuje działania i wysiłki na rzecz zapobiegania małżeństwom wśród dzieci, zapewniając dziewczynkom dostęp do edukacji, szkoleń zawodowych i nauki niezbędnych życiowych umiejętności.
W czasie ślubnego weekendu na początku września AnnaSophia i Trevor trafili na trzy słoneczne dni. Ślub wzięli w Inness w czasie pełni Księżyca najbliższej równonocy jesiennej. –Jesień już się zaczynała, ale w powietrzu nadal wisiało ciepło lata – wspomina AnnaSophia. –Nowy Jork był zielony i wszystko w nim kwitło.
Florystka młodej pary, Molly Ford, przedstawiła im znakomitą wedding plannerkę, Rachel Urban z Loli Events. – Fantastycznie przeprowadziła Trevora i mnie przez cały proces – mówi AnnaSophia. – Zajęła się całą logistyką, wszystkimi przyprawiającymi o ból głowy elementami wesela, które są zdecydowanie mniej efektowne niż tort, suknie, kwiaty i miłość. Czyli prawdziwą pracą!
Na terenie Inness znajduje się ponad 30 domków w skandynawskim stylu, a także duży wiejski dom pełniący funkcję hotelu i wspólnego salonu. Rodzina i przyjaciele zajęli wszystkie domki oraz hotel, tworząc coś, co przypominało obóz letni dla dorosłych, a gdy zrobiło się trochę bardziej wytwornie, coś podobnego do rekreacyjnego wyjazdu w góry Catskill.
Slip dress od Johna Galiano
By dobrze rozpocząć weekend, w piątkowy wieczór para młoda zorganizowała kameralną kolację przedślubną w oszklonej werandzie wiejskiego domu, w której wzięli udział najbliższa rodzina i druhny. – Zawsze uwielbiłam klimat vintage i wiedziałam, że chcę, by nasz weekend ślubny zawierał jakiś wyjątkowy element – AnnaSophia opowiada, jak wybrała swój look na piątkowy wieczór. – Szukałam przez dłuższy czas, aż pewnego dnia napisałam do jednego z moich ulubionych sklepów, Aralda Vintage, i zapytałam, czy mają proste białe sukienki. Odpisali natychmiast, załączając zdjęcie idealnej sukienki: slip dress z wycięciami od Johna Galliano z 2001 roku. Na kolację przedślubną i przyjęcie powitalne chciałam założyć coś trochę bardziej zmysłowego i figlarnego, co kontrastowałoby z luksusowym romantyzmem mojej sukni ślubnej.
Po kolacji przedślubnej rozpoczęło się przyjęcie, na którym przywitali gości. – Jedynym słowem, którym można opisać uczucie, gdy widzisz wszystkich ludzi z różnych części twojego życia, są fajerwerki – mówi AnnaSophia. – Przez cały czas, gdy kolejni goście pojawiali się przed wiejskim domem, miałam usta otwarte z zachwytu.
W czasie przyjęcia przyjaciółka i szefowa kuchni Sarah Glover gotowała na otwartym ogniu. – Zawsze ma ochotę na zabawę. Wzięła ze sobą swój zespół – uroczą grupę młodych kucharzy, z którymi gotowała na żywo – mówi AnnaSophia. – Sarah wie, co robić z jedzeniem, docenia i zdobywa najlepsze lokalne składniki. Gdy wszyscy przyjechali, zebrali się wokół ognia, na którym gotowała Sarah, by wysłuchać przemówień i toastów, skosztować drinków z St. Germain i pysznego jedzenia. Wieczór upłynął na tańcach, jedzeniu lodów z Jeni’s Ice Cream, partyjek bilarda, rozmów, a nawet… pływania.
W weselny poranek AnnaSophia przygotowywała się w jednym z pokoi ze swoimi druhnami i kuzynkami. Wszystkie się krzątały, sączyły szampana i tańczyły. – Mogłam siedzieć i je obserwować godzinami i po prostu oddychać, gdy Cristin Armstrong i Carolina Gonzales czyniły na mej głowie i twarzy cuda – wspomina.
Choć AnnaSophia regularnie pojawia się na czerwonym dywanie, wybór sukni ślubnej był dla niej zupełnie nowym doświadczeniem. – Zazwyczaj gdy przygotowuję się na jakiś event lub zakładam kostium postaci, w którą się wcielam, ciągle myślę o tym, co mówi moje ubranie, w jaką narrację lub scenę muszę się wpisać danego dnia – wyjaśnia. W związku z tym trochę trwało, zanim AnnaSophia doszła do tego, w którą stronę chce pójść w kwestii stylizacji.
– Pamiętam, że gdy pierwszy raz weszłam do studia Danielle, opadła mi szczęka – mówi panna młoda. – Jej suknie są inne niż wszystko, co do tej pory widziałam: nowoczesne i wymyślne, a zarazem klasyczne i ponadczasowe – to odrębny głos w świecie ślubnych kreacji.
Gdy już wybrała swoją suknię, podczas przedślubnych przymiarek zakładała ją tak wiele razy, że gdy nadszedł jej wielki dzień, miała wrażenie, że zakłada swoją ulubioną sukienkę. – Nie wiem, co na to powiedzą fani „Władcy Pierścieni”, ale przypominała mi mithril – cenną, lekką jak piórko zbroję, która sprawiła, że czułam się niezwyciężona. Zwiewne warstwy zewnętrzne luksusowo powiewały przy każdym moim ruchu, jednak ze względu na strukturę zdekonstruowanego gorsetu wszystko pozostawało na swoim miejscu. Kunszt jej wykonania był niesamowity. Balansowała pomiędzy stylem Grace Kelly i czymś nowym, czymś, co zrobić mogła tylko Danielle.
AnnaSophia zdecydowała się na dodatki do looku w postaci kolczyków z diamentami swojej babci. – Zmarła na samym początku pandemii, a ja wiedziałam, jak wiele będzie dla mnie znaczyć to, że w naszym wielkim dniu będę mieć przy sobie jakąś jej część – mówi. Na końcu były buty, po które jej stylista Thomas Kikis odezwał się do marki Roger Vivier. – Gherardo i jego zespół byli kochani i szybko stworzyli dla mnie platformy i czółenka na zamówienie w rozmiarze 34,5 – mówi AnnaSophia. – Czółenka stanowiły hołd dla Grace Kelly i dodały stylizacji blasku.
Równonoc jesienna
Na początku ceremonii przyjaciele młodej pary zaśpiewali „Everywhere” Fleetwood Mac jako ukłon w stronę historii ich zaręczyn. – Nie chciałam, by ich występ mnie ominął, więc nasza plannerka ustawiła za stodołą głośnik, dzięki któremu mogłam wszystko słyszeć – mówi AnnaSophia. – Byłam bardzo spokojna i przejmowałam się raczej dopingowaniem Alice, naszej dziewczynki sypiącej kwiaty, jednak gdy usłyszałam głosy moich przyjaciół, emocje mnie przytłoczyły. Razem z moim tatą potrzebowaliśmy chwili ciszy, zanim podeszliśmy do ołtarza.
Z miejsca ceremonii rozciągał się widok na góry Catskill, w tle ścieliły się polne kwiaty. Stopnie prowadzące do ołtarza zostały zaznaczone gałęziami dębu, więc gdy goście i druhny po nich schodzili, mieli wrażenie, że wchodzą w jakieś nowe, magiczne miejsce. – Wyglądało to jak wejście do innego wymiaru – mówi AnnaSophia. – Na końcu tunelu znajdowali się wszyscy ludzie, których kocham najmocniej, a w samym centrum Trevor. Miałam wrażenie, że jestem w filmie, było tak niezwykle.
Na początku mszy pastor młodej pary, Michael Rudzena, zaproponował, by „napawali się atmosferą” i spojrzeli na tłum otaczających ich twarzy. Potem nadszedł czas na przysięgi, które zarówno panna młoda, jak i pan młody samodzielnie napisali. – To jedyna chwila, w której mieliśmy szansę złożyć świętą, uroczystą przysięgę w obecności naszej społeczności – mówi AnnaSophia. – Przysięga Trevora była doskonała. Wszyscy płakali, łącznie ze mną.
Jednak gdy nadszedł czas na powiedzenie swojej własnej przysięgi, AnnaSophia poczuła stres. – Gdy czytałam słowa, które napisałam, czułam, że właśnie ogłaszam najlepszą decyzję w swoim życiu. Podzielenie się tymi słowami ze wszystkimi obecnymi, prosto z serca, było ekscytujące i wyjątkowo satysfakcjonujące.
Po ceremonii nowożeńcy podpisali dokumenty na stole, na którym stały zdjęcia ślubne ich dziadków, będące uhonorowaniem ich życia i miłości, a następnie przeszli do zdjęć rodzinnych. – Zgromadzenie wszystkich w jednym miejscu wyglądało jak zaganianie owiec, ale było dla nas bardzo ważne, by wszyscy znaleźli się na jednej fotografii – mówi AnnaSophia. Po zdjęciach wszyscy wypili koktajle na trawniku, a następnie udali się do stodoły, gdzie przyjęcie zaczęło się od pierwszego tańca młodej pary przy dźwiękach „Time After Time” Cheta Bakera wykonanego przez East Coast Band.
– Kilka miesięcy przed moim ślubem mój tata ogłosił: „Nie chcę tańczyć jednego z tych oklepanych, ckliwych tańców, w których po 20 sekundach wszyscy czują się niezręcznie”. Zasugerował więc, by zamiast tego zatańczyć Napoleon Dynamite do „Canned Heat”, co bardzo mi się spodobało – mówi AnnaSophia. – Ćwiczyliśmy na Zoomie i dzień przed weselem. Wyszło wesoło i bardzo zabawnie. Nie zapomnę tego momentu do końca życia.
Zaledwie kilka godzin później przyjęcie dobiegało końca. – Ostatni taniec to prawdopodobnie jedno z moich ulubionych wspomnień w życiu – mówi panna młoda. – Zespół zagrał „I Get by With a Little Help From My Friends”, a w pewnej chwili wszyscy obecni na parkiecie objęli się nawzajem i zaczęli śpiewać i płakać w miłosnym kręgu, który wtedy powstał. Moja przyjaciółka Analise pobiegła, by złapać Trevora, po czym zostaliśmy wypchnięci na środek. Widziałam wszystkie twarze otaczające Trevora i mnie, które dosłownie unosiły naszą miłość.
Zaraz po wyjściu nowożeńców, któremu towarzyszyły obowiązkowe zimne ognie, tańcząc i śpiewając, goście zeszli w dół wzgórza znajdującego się w posiadłości. Po powrocie do wiejskiego domu zabawa była kontynuowana, bo przyjaciele zaskoczyli ich występem DJ Key. – To niekwestionowana królowa muzyki, z którą ludzie świetnie się bawili – mówi AnnaSophia. – Moja kuzynka Lauren i jej mąż zawsze przynoszą na wesela peruki, co uwielbiam. Kupiliśmy świecące patyki i lampy dyskotekowe, organizując wielką imprezę taneczną. Zamówili czterdzieści pizz, dzięki czemu goście wchodzący do kuchni czuli się jak na domówce. – W którymś momencie wieczoru każdy skończył z rękami pełnymi pizzy – żartuje AnnaSophia.
Pierwszy wspólny dzień
Następnego ranka zorganizowano brunch przy basenie. To tam wszyscy się żegnali. – Nadal byłam w szoku, że wszystko tak idealnie się udało, nie mogłam wyjść z podziwu, ile nowych przyjaźni zawiązało się pomiędzy naszymi ukochanymi w czasie tego weekendu – mówi AnnaSophia. – Fajnie było patrzeć na mojego dziadka rozmawiającego z reżyserem mojego ostatniego filmu czy mojego trenera aktorstwa spędzającego czas z moją babcią. Być może już nigdy nie spotkają się w tym samym miejscu, ale zapewnili nam tę radosną bańkę z tego czasu, którą już zawsze będziemy w sobie nosić.
We współpracy z Minted stworzyliśmy papeterię, od zaproszeń po menu i kartki powitalne. Był to wymarzony proces kreatywny. Do naszej kolacji przedślubnej chcieliśmy wprowadzić trochę elementów kolorystycznych i zabawy, wiedząc, że kolejny wieczór będzie bardziej elegancki. Uwielbiam dekoracje kwiatowe zaprojektowane przez Molly Ford i jej zespół. Fantazji dodały ogromne gałęzie, które położyła na stołach. Jej projekty florystyczne pięknie współgrały z talerzami i szkłem z Soluca Collections.
Mama i ja śmiejemy się przy zachodzie słońca.
Wspólna chwila z Trevorem, zaraz przed naszą kolacją przedślubną.
Sukienka vintage Galliano to spektakularne znalezisko! Znalazłam ją w sklepie Aralda Vintage. Trevor chciał dotrzymać kroku kwiatom wyciętym w mojej sukience, więc założył ozdobioną koralikami koszulę Bode.
John Dolan, nasz nowy najlepszy przyjaciel i niesamowity fotograf przywiózł ze sobą aparat 8 x 10 z lat 30. Widać, że to zdjęcie z kolacji przedślubnej, bo na mojej twarzy maluje się oczekiwanie.
Trevor i ja nie możemy ustać w bezruchu, dlatego jestem zachwycona, że Johnowi udało się trafić w odpowiedni moment! Sarah Glover i jej zespół niesamowitych szefów kuchni! Tak dobrze się razem bawiliśmy podczas kolacji przedślubnej, że zaprosiliśmy ich wszystkich na przyjęcie weselne kolejnego wieczoru.
Sarah Glover i jej zespół niesamowitych szefów kuchni! Tak dobrze się razem bawiliśmy podczas kolacji przedślubnej, że zaprosiliśmy ich wszystkich na przyjęcie weselne kolejnego wieczoru.
Joosje i Russell, królowa i król każdej z naszych imprez.
Teściowie i reszta rodziny Trevora.
Mój tata i nasz przyjaciel James zamawiają drinki z francuskiego truck-baru St. Germain and Ketel One Botanicals. Popisowe koktajle, które robili na naszym weselu, były boskie!
Po kameralnej kolacji przedślubnej zaprosiliśmy wszystkich gości do wspólnego świętowania. Zebraliśmy się wokół ognia i jedzenia, które przygotowała Sarah. To była magiczna noc. Widok tak wielu ludzi, których się kocha, w jednym miejscu, to prawdziwy dar.
Jestem zachwycona naszymi robionymi na zamówienie zaproszeniami od Minted. Na każdym etapie byli bardzo pomocni i współpracowali z nami, tak że każda nasza prośba okazywała się możliwa do zrealizowania.
Moja mama i ja zawsze uwielbiałyśmy St. Germain. Przyjemnie było mieć je jako część weselnego weekendu. Najpierw dzięki mamie zakochałam się w likierze o smaku kwiatu dzikiego bzu, a St. Germain Spritz był moim pierwszym rzemieślniczym koktajlem.
Zaraz po tym, jak zrobione zostało to zdjęcie, moja kuzynka Madi i ja zaczęłyśmy tańczyć do „I Wanna Dance With Somebody” Whitney Houston. Miałam na sobie halkę ShonaJoy i szlafrok vintage, który kupiłam sześć lat temu na pierwszych zakupach z Trevorem! Mój przyjaciel Gavin przygotował moją skórę i dodał jej blasku, przyjaciółka Cristin Armstrong uczesała mi włosy, a utalentowana Carolina Gonzalez zrobiła makijaż.
Druhny mówią błogosławieństwo. Jestem niesamowicie wdzięczna za te kobiety! Jako drobny symbol miłości i siostrzeństwa dałam im pasujące bransoletki od mojego ulubionego zrównoważonego jubilera Vrai.
Kuzynki, przyjaciółki, szwagierki. Czuję, że mam ogromne szczęście. Na tym zdjęciu wyglądamy bardzo elegancko, ale tak naprawdę jesteśmy bandą lubiącą wygłupy. Poza tym… crocsy rządzą!Inspiracją do stworzenia mojej suki była kreacja Grace Kelly. Uszyła ją Danielle Frankel.
Inspiracją do stworzenia mojej suki była kreacja Grace Kelly. Uszyła ją Danielle Frankel.
Gdy zobaczyliśmy się po raz pierwszy, nie mogliśmy przestać się śmiać. To było surrealistyczne doświadczenie, a jednocześnie bardzo wyczekiwany przez nas moment. Tak wiele emocji!
Żałuję, że to zdjęcie nie jest w 3D. Uwielbiam mój bukiet, dziękuję Molly!
Podziwiam swojego przyszłego męża w szytym na zamówienie garniturze Bode.
Wiruję, bo tej sukni się to należało.
Namiętny pocałunek. Przyznaję, nie mogłam oderwać od niego rąk.
Byłam zachwycona różnymi sukniami moich druhen. Był to długi proces, ale każda pasowała każdej i wszystkie wyglądały w nich oszałamiająco!
To chwila, gdy usłyszałam, jak moi przyjaciele, Tarune i Mary Brennan, śpiewają „Everywhere” Fleetwood Mac. Byłam wtedy opanowana, ale gdy tylko usłyszałam ich głosy, zrobiło mi się gorąco i pomyślałam: Wow, ta chwila właśnie nadchodzi. Jednocześnie czułam spokój i wyrzut adrenaliny.
Wszyscy ustawiają się w rządku, a ja przygotowuję Alice, która będzie sypiać kwiatki.
Alice, moja kuzynka i jedna z dziewczynek sypiących kwiatki. Bardzo poważnie podeszła do tego zadania i świetnie je wykonała.
Jestem naprawdę szczęśliwa, że tata i ja mieliśmy trochę czasu, by dojść na ceremonię, każdy krok był dla mnie bardzo ważny. Wszystko stało się jasne, oboje mieliśmy z tego powodu aż zawroty głowy.
Łzy szczęścia! Nie mogę się doczekać, aż obejrzę to jeszcze raz na filmie zrobionym przez naszą przyjaciółkę Abenę!
Trevor napisał spektakularną przysięgę. Uwielbiam jej słowa. Może zjem tę kartkę, na której jest napisana, ale najpierw zrobię jej kopię i ją oprawię. Żartuję. Ale na pewno ją oprawię.
Nasz pastor, Michael Rudzena, zasugerował, byśmy przez chwilę się rozejrzeli i zapamiętali wszystkie twarze. Czułam się, jakby poraził mnie prąd miłości.
Bodhi, młodszy kuzyn Trevora. Pamiętam wesela z czasów, gdy byłam w jego wieku. Chciałam tylko tortu i miejsca, gdzie mogłam pobiegać.
Podpisujemy dokumenty! Na stole znajdowały się też ślubne zdjęcia naszych dziadków.
Czuję ogromne szczęście kotłujące się w brzuchu. Muszę też wspomnieć o moich pierścionkach! Mój pierścionek zaręczynowy to robiony na zamówienie projekt @theoneilove, a obrączka ślubna została zrobiona przez moją bliską przyjaciółkę Mary Brennan z @brennanstudios. Projektując ją, świetnie się bawiliśmy!
Danielle Frankel jest genialna, a ja ją uwielbiam. Dziękuję, Danielle!
Czuję ogromne szczęście kotłujące się w brzuchu.
Cóż mogę powiedzieć, ta suknia domagała się, by w niej wirować.
Trevor i ja ćwiczymy nasz pierwszy taniec.
Czuję się sobą.
Ciągle chichoczemy, nie jestem pewna dlaczego!
Chwila przerwy przed przyjęciem. Ketel One Botanical robili wyjątkowe koktajle, które były przepyszne.
Dwie z moich najbliższych przyjaciółek, Jaz i Rachel, niczym promyki słońca.
Te, na których zawsze mogę polegać – moje kuzynki!
Jedzenie było pyszne. Podczas wszystkich przemówień podejmowałam wysiłki, by moje usta były pełne, ponieważ wszyscy mówili mi, że nie jedli na swoich weselach. A ja chciałam mieć pewność, że będę czerpać przyjemność z jedzenia.
Love sandwich pomiędzy Trevorem, moją druhną Coco i mną.
Młodzież uwielbia biegać po zjedzeniu tortu.
Wyjątkowa chwila z Lorraine. Zawsze była dla mnie jak starsza siostra.
Danielle uszyła dla mnie wymarzoną sukienkę do tańca.
Bardzo chciałam pokroić tort moich marzeń od Fromlucie. Był to pistacjowy biszkopt z dżemem malinowym i szampańską polewą. Pyszny!
Właśnie się przebrałam, więc szalałam z radości z powodu mojej nowej sukienki, również zaprojektowanej przez Danielle Frankel, i brokatowych szpilek Jimmy’ego Choo.
Nasza urocza mała gościni, Nova.
Kuzynki były w zmowie, by zdobyć bukiet. Ale gotowy na niego był mój przyjaciel Russell.
Czuję się jak w niebie. Zwróćcie uwagę na haft Bode.
Maluchy zachwycone zimnymi ogniami.
Mała „wstawka” z „Pamiętnika Księżniczki”. Baleriny to projekt Margaux, dzięki nim mogłam spędzić całą noc na parkiecie.
Pełnia szczęścia, niech impreza trwa!
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.