Gdy pierwszego dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę Ksenię Schnaider obudziły bomby spadające na Kijów, na początku nie rozumiała, co się dzieje. – Było około czwartej nad ranem, a ja usłyszałam eksplozje, ale nie zdawałam sobie sprawy, co to oznacza, więc znowu zasnęłam. Potem moja mama zaczęła do mnie wydzwaniać jak szalona, więc odebrałam telefon. Powiedziała: „Zaczęła się wojna”. To był najgorszy moment w moim życiu – wspomina projektantka, która dziś odbudowuje swoją markę.
Jeszcze w lutym, po spędzeniu kolejnej nocy w podziemnym schronie, Schnaider i jej mąż Anton – z którym założyła markę noszącą jej nazwisko – postanowili wyjechać do zachodniej Ukrainy, na pierwszym miejscu stawiając bezpieczeństwo swojej córki. – Gdy uciekaliśmy z Kijowa, myśleliśmy, że wyjeżdżamy na maksymalnie trzy dni. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że będzie to tyle trwało – wspomina.
Gdy wojna zaczęła dotykać zachodnią Ukrainę, Schnaider z mężem podjęli trudną decyzję o wyjeździe z kraju – najpierw przekraczając granicę z Polską, a potem udając się na Węgry. – Nie mieliśmy żadnego planu. Po prostu wsiedliśmy do samochodu – opowiada Ksenia.
Na szczęście kiedyś współpracowała z ludźmi z Budapesztu, którzy odezwali się do niej, proponując rodzinie mieszkanie na kilka tygodni. Od tamtego czasu Schnaiderowie przenosili się do kolejnych miejsc w Europie, gdzie mieli przyjaciół, już tyle razy, że stracili rachubę. – Wydaje mi się, że mieszkaliśmy w około jedenastu mieszkaniach w czterech różnych krajach – mówi projektantka, przebywająca obecnie w Niemczech, w Norymberdze.
Na pierwsze dwa miesiące wojny Schnaider zawiesiła produkcję w Kijowie. Jej zespół rozpoczął pracę dopiero na początku maja. – Staramy się pomału wracać do działania i odbudowywać firmę – wyjaśnia Ksenia. – Kilka tygodni temu pojechałam samochodem do Kijowa, by spotkać się z tymi współpracownikami, którzy postanowili tam zostać. Zdecydowaliśmy o wznowieniu produkcji. Jest tam zaledwie pięć osób, więc pracujemy w mniej więcej 30 procentach, ale czuję podziw i dumę, że jakoś jesteśmy w stanie funkcjonować.
Od założenia marki Ksenia Schnaider dekadę temu zyskała ona międzynarodowe uznanie – po części dzięki pochodzącym z upcyklingu hybrydom dżinsów i szortów, które w 2017 roku nosiła Bella Hadid. –Początkowo produkowaliśmy tylko małe kolekcje, odnosząc sukces na lokalnym rynku. Potem stworzyłam dżinsy składające się z dwóch wcześniej zdekonstruowanych par, które stały się trendem – mówi projektantka.
Popularność wspomnianych dżinsów – które Schneider początkowo zaprojektowała dla siebie – doprowadziła do skupienia się marki na procesie upcyklingu. Do produkcji wykorzystywano używane ubrania pozyskiwane lokalnie w Ukrainie. – Szczerze mówiąc, zawsze przerabiałam ubrania dla siebie, ponieważ moja rodzina nie była zamożna – mówi projektantka, dodając, że na początku nie była pewna, czy Ukrainki będą chciały kupować projekty z upcyklingu ze względu na stygmatyzację dotyczącą ubrań używanych i vintage.
Historycznie Ukraina była największym w Europie importerem ubrań z drugiej ręki, które sprzedawano później na rynkach i targach w całym kraju. Niektóre z nich działają nawet w czasie wojny. – Nie wiem jak, ale w zachodniej Ukrainie nadal są otwarte, więc kupujemy na nich używane ubrania, które chcemy poddać upcyklingowi, i przewozimy je do Kijowa – wyjaśnia Schnaider.
Choć jej firma znowu zaczyna działać, przyszłość Schnaider pozostaje niepewna, a jej zespół jest teraz w wielu różnych krajach. – W tym roku nasza marka obchodzi dziesiąte urodziny. Myśleliśmy o hucznych obchodach jubileuszu i kapsułowej kolekcji. Wszystkie plany musiały zostać zmienione z powodu wojny – mówi projektantka.
Ksenia jest jednak zdeterminowana, by dalej pracować i wspierać swoją ojczyznę. – Bardzo chcę utrzymać produkcję w Ukrainie i zatrudniać cały swój zespół. Jesteśmy razem od bardzo dawna. Ci ludzie potrzebują tej pracy, szczególnie teraz – wyjaśnia.
Dla Schnaider kluczowe jest wsparcie międzynarodowej społeczności modowej dla ukraińskich projektantów, którego doświadcza od kilku miesięcy. – Naprawdę zachęcam do zamawiania ubrań ukraińskich marek, by okazać im wsparcie i solidarność. To wiele dla nas znaczy. Bez tego wsparcia pewnie nie otworzylibyśmy firmy na nowo – podsumowuje Ksenia. – To źródło siły, by pracować dalej.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.