Książę Harry w książce „Ten drugi”: Konflikt między Meghan i Kate stworzyły media
Fakty opisywane w książce „Ten drugi” przez księcia Harry’ego to jeden z dowodów na to, że relacjonowany przez media „konflikt” pomiędzy Meghan Markle a Kate Middleton polegał na wyolbrzymianiu niektórych spraw, a nawet mizoginii.
W wywiadzie udzielonym Andersonowi Cooperowi w programie „60 Minutes” książę Harry postanowił wyjaśnić wiele spraw. Najważniejsza z nich? To, że jego dezintegracyjna rola, jaką odegrał w rodzinie królewskiej, zapowiadała się od dłuższego czasu. Jak wyjaśnił Harry, jego więzi z bratem, ojcem i samą instytucją, wisiały na włosku od dekad. I przyczyną ich ostatecznego rozpadu wcale nie była jego żona, Meghan Markle. – Książka przedstawia pełen obraz sytuacji, w jakiej dorastaliśmy – powiedział o swojej publikacji „Ten drugi". – Kładzie też kres poglądowi, że to moja żona w jakiś sposób zniszczyła relację pomiędzy dwoma braćmi.
Od momentu pierwszych przecieków dotyczących treści książki było wiadome, że Harry jest gotowy odnieść się do pełnej napięć relacji ze swoim bratem, czy to twierdząc, że William wywołał bójkę w 2019 roku, w czasie której popchnął Harry’ego na ziemię i roztrzaskał psią miskę, która raniła go w plecy, czy to nazywając swojego brata „arcy-nemezis” w kontekście ich zaciętej braterskiej rywalizacji o spotkanie z Cooperem i Michaelem Strahanem z „Good Morning America”. Harry oskarżył też gabinet swojego brata o przekazywanie brytyjskim tabloidom informacji stawiających go w złym świetle i ujawnił, że od pewnego czasu ze sobą nie rozmawiają. W jednym z artykułów magazyn „Times of London” posunął się na tyle daleko, by określić wspomnienia Harry’ego jako „zniesławienie księcia Walii”.
Meghan versus Kate
Do tej pory w mediach społecznościowych oraz na pierwszych stronach brytyjskich tabloidów winą za nieszczęśliwe stosunki Harry’ego z rodziną królewską obarczano jego związek z Meghan. Ich głośne odejście potocznie nazwano „Megxitem,” niezbyt subtelnie wskazując na udział księżnej jako katalizatora ich przeprowadzki do Montecito (okazuje się jednak, że tę decyzję podjął sam Harry: – To była moja decyzja – powiedział w serialu dokumentalnym „Harry & Meghan” na Netfliksie. – Ona nigdy nie prosiła o to, żebyśmy wyjechali).
Mimo wszystko to właśnie Meghan najbardziej odczuła to, że Harry poróżnił się ze swoją rodziną – przez jakiś czas twierdzono, że to relacje pomiędzy Meghan i Kate Middleton były głównym powodem napięć pomiędzy obecnymi księciem i księżną Walii a Sussexami. Po tym, jak pojawiły się informacje o kłótni dwóch kobiet przed ślubem Meghan dotyczącej sukienek druhen, w tabloidach wzmocniła się narracja o ich konflikcie, opisująca go jako „gryzące się ze sobą żony”.
W marcu 2019 roku Pałac Kensington opublikował bezprecedensowe oświadczenie zapowiadające, że zacznie monitorować, a nawet usuwać komentarze w mediach społecznościowych, co przez wielu było uznane za odpowiedź na hejt w komentarzach, będący efektem plotek na temat kłótni pomiędzy Kate i Meghan. W tym samym czasie relacja Williama i Harry’ego, która, jak wiemy, szybko się psuła, leżała daleko od centrum medialnego zainteresowania.
Nikt nie twierdzi, że Kate i Meghan były najlepszymi przyjaciółkami. Harry opisuje ich ciągłe porównywanie przez brytyjskie tabloidy jako mechanizm kreujący niezręczną, a nawet pełną napięcia sytuację. „Miałem nadzieję, że nasza czwórka będzie się dogadywać, jednak bardzo szybko nasza relacja została sprowadzona do Meghan versus Kate”, pisze w „Tym drugim”. „A gdy wszystko rozgrywa się publicznie, nie da się przed tym uciec”. I prawdą jest, że obie kobiety pokłóciły się przed ślubem Meghan (w ramach przeprosin Kate przyniosła jej potem kwiaty).
Jednak Meghan i Kate nigdy nie były – używając określenia użytego przez Harry’ego – arcy-nemezis. W rzeczywistości podczas wywiadu Sussexów z Oprah Winfrey Meghan sama prosiła, by ich w ten sposób nie postrzegać. – Jeśli mnie kochacie, nie musicie jej nienawidzić – powiedziała. – A jeśli kochacie Kate, nie musicie nie znosić mnie.
Historia, która lubi się powtarzać
Niestety ten oklepany, mizoginiczny wątek walki pomiędzy dwiema kobietami jest ciągle wykorzystywany przez media, by podkręcić sprzedaż gazet – szczególnie biorąc pod uwagę precedens dotyczący kobiet z rodziny królewskiej. Po tym, jak wżeniła się do niej Sarah Ferguson, natychmiast „wystawiono ją” do walki z Dianą („Gorzki konflikt Di & Fergie – która jest bardziej seksowna?” głosił nagłówek na okładce „The Globe” z sierpnia 1990 roku). Diana często opisywana była jako mniej rozrywkowa od Fergie, z kolei Fergie przedstawiano jako mniej wytworną niż jej szwagierkę. Tabloidy ze szczególnym okrucieństwem przykleiły Fergie łatkę „modowego bezguścia” i „Księżnej wieprzowiny”. – Pojawiałyśmy się tam tylko po to, by inni ludzie mogli zarabiać duże pieniądze – mówiła po latach Ferguson. – Ale wtedy żadna z nas nie zdawała sobie z tego sprawy.
Teraz, gdy konsekwencje wydania „Tego drugiego” są widoczne, a twierdzenia o potencjalnie najbardziej niszczycielskiej sile skupiają się na Williamie, Karolu i Camilli Parker-Bowles, jest już jasne, że zarówno Meghan, jak i Kate były tylko pionkami w większej grze, grze o tron, choć to ich dotyczyła lwia część prasowych publikacji.
Jak napisała wcześniej Michelle Ruiz z „Vogue’a”: „W rzekomym podziale Kate versus Meghan nigdy tak naprawdę nie chodziło o te kobiety, ale o siły rasizmu i seksizmu działające przeciwko nim, jak lustro postawione przed niezachwianą brytyjską monarchią i toksycznymi tabloidowymi mediami”. Być może po tym wszystkim przemyślimy narrację o „toczących wojnę kobietach”, gdy następnym razem zobaczymy je na pierwszej stronie swojej strony internetowej. Choć może być to płonne życzenie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.
Wczytaj więcej