– Kocham modę, bo mówi dużo o nas, kobietach – mówi redaktorka naczelna nowej edycji „Vogue’a”. W skandynawskim wydaniu doświadczona dziennikarka i stylistka Martina Bonnier postawi na ekologię, feminizm i inkluzywność.
„Vogue Scandinavia” (wydawany dla Szwecji, Danii, Norwegii, Finlandii i Islandii) to 28. członek rodziny „Vogue’a”, który wystartuje w wersji cyfrowej i drukowanej po angielsku już w 2021 roku. Martina Bonnier, która od wielu lat pracuje w branży mody, została redaktorką naczelną. – Jestem bardzo szczęśliwa. Czekaliśmy na „Vogue Scandinavia” od lat. Skandynawski styl jest bardzo istotny, a świat bacznie nas obserwuje – opowiada. Informacja o nowej edycji często budzi zdziwienie. – Jeszcze nie macie własnej wersji? – to typowa reakcja.
Bonnier nie przeraża wyzwanie, jakim jest start z nową edycją podczas pandemii. – Staramy się robić rzeczy z odwagą i świeżością. Myślę, że właśnie teraz jest na to dobry moment – mówi podczas rozmowy na Zoomie. Redaktorka reprezentuje wydawnictwo Bonnier, które działa na rynku od ponad 200 lat. Teraz chce wprowadzić do branży nowe rozwiązania, m.in. zredukować liczbę podróży i połączyć regionalne pokazy mody.
– Musimy zmienić podejście. Chcę być cały czas w kontakcie z czytelnikami. To dla mnie bardzo ważne, abyśmy nie byli elitarni. Dlatego stworzyłam hasztag #myvoguescandinavia. Chcemy wysłuchać wszystkich głosów – tłumaczy.
Redaktorka traktuje magazyn osobiście. Inne platformy Condé Nast (które współpracują ze „Scandinavią” w ramach umowy licencyjnej) będą rywalizować na tym samym rynku, co publikacje Bonnier. Dla redaktorki wprowadzenie edycji „Vogue’a” na rynek skandynawski oznacza wygraną feminizmu i powagę branży modowej.
Bonnier urodziła się w Szwecji. Mieszkała w Danii (twierdzi, że pierwsze słowa wypowiedziała właśnie po duńsku) oraz w innych miejscach w Europie, a także w Nowym Jorku, gdzie czuje się jak w domu. – Zanim skończyłam 20 lat, mieszkałam już w pięciu krajach i 15 różnych miastach – opowiada. Dzięki temu stała się samowystarczalna i uważna. Doświadczenie mieszkania za granicą pozwoliło jej zrozumieć, jak ludzie z innych krajów postrzegają region nordycki. Dlatego „Vogue Scandinavia” będzie skierowany do Skandynawów i fanów regionu. Nowa edycja „Vogue’a” będzie wspierać całą Skandynawię, nie tylko Szwecję, w której się urodziła.
Jako dziecko, które mieszkało w różnych miejscach, Bonnier wykształciła w sobie miłość do mody. Matka szyła dla niej ubrania, a sukienki zawsze były dla niej czymś więcej niż tylko ubraniem. – Ludzie nie traktują mody na poważnie. Myślą, że to tylko hobby. Takie podejście jedynie umocniło moją pasję, bo musiałam o wszystko walczyć – o swoje miejsce, o to, by traktowano modę jak coś istotnego dla kobiet, i o to, by uznano ją za normalny biznes. To jest trudna branża – wymaga szybkiego podejmowania decyzji i pracy z wieloma ludźmi – mówi.
Mentorką Bonnier była dużo starsza i szanowana krewna. Bonnier odbyła staże w Paryżu i Göteborgu w Szwecji, gdzie nauczyła się biznesu. Powiedziano jej, że musi znaleźć pracę bez pomocy rodziny. – Zaczęłam jako dziennikarka. Zawsze byłam zainteresowana modą, więc zebrałam się w sobie i spytałam, czy mogę zostać asystentką w dziale mody – opowiada. Jej przełożona była zdziwiona, ale pozwoliła Bonnier spróbować sił jako asystentka. Potem awansowała. – Potrafię pisać, stylizować, pracować za kamerą. Mogę napisać książkę, byłam też często w telewizji. Zrobiłam wszystko, więc mogę zawsze obronić się znajomością zawodu od podszewki – tłumaczy.
Nie bez znaczenia jest to, że podczas rozmowy na Zoomie Bonnier siedzi w pokoju wypełnionym książkami. – Kocham historię mody. Potrafię zatracić się w książkach na ten temat. Kocham modę, bo mówi wiele o nas, kobietach – opowiada. Zapytana o to, jak zmieniło się życie kobiet na przestrzeni jej kariery, Bonnie podaje za przykład szwedzką modelkę, która walczy o równość płci. – Myślę, że zrobiliśmy ogromne postępy w kontekście równości w Szwecji. Nadal musimy popracować nad równością pensji, ale jeśli porównamy ją do sytuacji w innych krajach, okazuje się, że wypadamy naprawdę dobrze. Inne kraje mogą się tego od nas uczyć, bo to naprawdę działa – mówi.
Poszukiwanie balansu jest wpisane w nordycką branżę mody, która skupia się na dostępności środkowego sektora, a nie tylko tego najwyższego. Moda ma być otwarta dla wielu, a nie tylko dla wybrańców. Czytelnicy mają nadzieję, że redaktorka postawi na inkluzywność. Równość, także w kontekście środowiskowym, jest istotna. Mieszkańcy Skandynawii mają głęboką, wręcz religijną więź z naturą i zrównoważonym podejściem do środowiska. – Mamy powiedzenie: „Nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania”. Tak samo myślimy tu o modzie. To praktyczne i funkcjonalne podejście do ubrań, które muszą sprawdzać się w warunkach panującego klimatu – dodaje.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.