Panna młoda założyła welon w stylu boho, a na weselu pokroiła tort, który sama upiekła
Byłem skłonny oświadczyć się Stephanie tydzień po tym, jak ją poznałem – mówi David Ulevitch, świeżo upieczony mąż Stephanie Nass, założycielki marki kulinarno-lifestyle’owej Chefanie. Para, która zaręczyła się po ośmiu miesiącach znajomości, z weselem nie chciała tyle czekać. 10 tygodni później Stephanie – w sukni ślubnej, którą otulał 3-metrowy haftowany welon w stylu boho – i David wzięli romantyczny ślub w jej rodzinnej posiadłości w stanie w Nowy Jork.
Większość panien młodych spędza ślubny poranek, siedząc spokojnie w fotelu fryzjerskim i powtarzając swoją przysięgę podczas makijażu, ale Stephanie Nass jest panną młodą inną niż wszystkie. Jako szefowa kuchni i założycielka marki kulinarno-lifestyle’owej Chefanie Stephanie potraktowała swoje wesele jak każdy inny event, przy którym pracuje. Zaangażowała się w jego przygotowanie tak bardzo, że, jak sama opowiada sama: – Nawet w dniu ślubu o poranku wcześnie się obudziłam, by upiec ciasteczka i upewnić się, że posiłek wygląda jak należy.
2 czerwca 2024 roku Stephanie poślubiła Davida Ulevitcha, wspólnika w firmie zajmującej się funduszami venture capital Andreessen Horowitz. Ich ślub odbył się w ogrodzie jej domu rodzinnego w Westchester w stanie Nowy Jork. Biorąc pod uwagę stworzoną specjalnie na tę okazję tkaninę z wzorem, na którym znalazły się spersonalizowane ilustracje przedstawiające ludzi i miejsca odgrywające ważną rolę w życiu pary młodej, wykonane na zamówienie haftowane obrusy oraz ręcznie malowane karty dań – a wszystko to w letniej, kolorowej estetyce odpowiadającej przyjęciu na świeżym powietrzu – goście biorący udział w ślubie byli zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, że para miała zaledwie 10 tygodni, by zaplanować swój wielki dzień. Stephanie i David zaręczyli się w marcu, gdy byli na nartach w Montanie, a wesele odbyło się niecały rok po tym, jak się poznali, ponieważ, jak mówi znane powiedzenie, „to się po prostu wie”. Nie było powodu, by zwlekać, żeby powiedzieć sobie „tak”.
Kwiaty, które David podarował Stephanie na pierwszej randce, wyhaftowano potem na jej sukni ślubnej, którą otulał długi welon w stylu boho
Stephanie, autorka mającej się niedługo ukazać książki „Swing By!”, którą publikuje wydawnictwo Rizzoli, akurat przygotowywała jedzenie, gdy poznała Davida na przyjęciu w Easthampton 14 lipca 2023 roku. – Wracałam z innej kolacji, ale zostawiłam sobie trochę miejsca na drugą – wyjaśnia Stephanie. – Jednak gdy przyjechałam, okazało się, że jedzenia nie ma. W kuchni były jakieś produkty, które zaczęłam grillować. Przy grillu poznałam Davida. Zaczęliśmy rozmowę, która tamtego wieczoru trwała kilka godzin i którą kontynuujemy codziennie – dodaje panna młoda.
– Zbierałem się do wyjścia, gdy weszła przepiękna kobieta, po której ubiorze można było stwierdzić, że wcześniej była na bardziej eleganckiej kolacji – dodaje David. – Kilka miesięcy później wpadliśmy na inną osobę, która była na tym przyjęciu. Była w szoku, że poznaliśmy się tamtego wieczoru. Myślała, że od lat byliśmy parą. Tak się czuliśmy i od tamtego czasu czujemy się tak na co dzień – mówi pan młody.
Wkrótce odbyła się ich pierwsza randka: David przyszedł po Stephanie z bukietem hortensji, które natychmiast stały się „ich” kwiatami. (W dniu ślubu Stephanie miała na sobie suknie, na których znalazł się haft przedstawiający hortensje, motyw ten pojawił się również na mokasynach Stubbs & Wootton, które założył David).
Po zaręczynach podczas wakacji na nartach (– Byłem skłonny oświadczyć się Stephanie tydzień po tym, jak ją poznałem, ale poczekałem osiem miesięcy – mówi David) ustalili datę ślubu: na zaledwie 10 tygodni później. Jakie miejsce wybrali? Dom rodzinny Stephanie. – Zawsze marzyłam o ślubie w domu w Westchester w stanie Nowy Jork, w którym spędziłam dzieciństwo, ponieważ jest to naprawdę piękne, spokojne miejsce – mówi.
I już Stephanie w tym głowa, by w ciągu kilku miesięcy zaplanować pełne detali wydarzenie. – Wesele jak na 300 osób było dla 30 i było absolutnie idealne. Naturalnie, Stephanie dopracowywała nakrycia stołu nawet po tym, jak już założyła suknię ślubną – opowiada David.
Od białej sukni ze złotym haftem od Giambattisty Vallego, przez ślubną kreację z trenem i welonem katedralnym w stylu boho, po sukienkę mini vintage od Chanel – panna młoda zachwycała każdym lookiem
Ponieważ prognozy pogody przewidywały słoneczny dzień, wesele odbyło się przede wszystkim na zewnątrz. (Wcześniej Stephanie i David wzięli ślub cywilny w Ratuszu na Manhattanie, po czym zorganizowali uroczystą kolację w Maison Barnes należącym do Daniela Bouluda – pan Boulud nawet pojawił się tam osobiście). W związku z tym, że zarówno panna młoda, jak i pan młody są Żydami, dzień rozpoczął się od podpisania ketuby, która została ozdobiona przypominającym koronkę wzorem, pasującym do złotego haftu na sukni od Giambattisty Vallego, którą Stephanie włożyła na ceremonię religijną.
Potem nadszedł czas, by Stephanie przygotowała się do ślubu. Ze spokojem panny młodej znajdującej się we własnym domu dopracowała wszystkie szczegóły wystroju, w tym nakryć stołów, oraz deserów. Jeżeli chodzi o suknię ślubną, Stephanie miała na sobie dwuczęściowy look stworzony we współpracy z Moranem Kashim z Kashi Couture: jedwabny gorsetowy top bez ramiączek oraz spódnicę z ciągnącym się po ziemi trenem. Na obu tych elementach znalazły się aplikacje przedstawiające kwiaty hortensji, które Stephanie sama zaprojektowała. Po welonie boho o długości katedralnej spływały kaskady misternych haftów przedstawiających pnącze w odcieniach pudrowej zieleni i błękitu (coś niebieskiego). Nass uzupełniła swój look o naszyjnik z pięciu sznurów pereł należący do jej matki (coś pożyczonego) i perłową bransoletkę, którą dostała w prezencie od babci (coś nowego).
Panna młoda poszła do ślubu przy dźwiękach „I Can’t Help Falling in Love” Elvisa Presleya. Ze swoim przyszłym mężem spotkała się pod przystrojoną kwiatami chupą, na której znalazł się baldachim ze ślubnego talitu, który był przekazywany z pokolenia na pokolenie, zaczynając od pradziadka Davida. – Podczas ceremonii czułam, że przepełnia mnie szczęście – mówi Stephanie. – Później spędziliśmy z Davidem kilka chwil w samotności w domu, a potem dołączyliśmy do wszystkich na przyjęciu koktajlowym na dworze – wspomina panna młoda. Następnie Stephanie założyła coś wygodniejszego, zastępując swój jedwabny gorset T-shirtem z hortensją, który David zrobił dla niej, gdy zaczęli się spotykać.
Potem goście zajęli miejsca przy stole bardzo w stylu Chefanie i zjedli późny lunch. W górze, nad stołem, wisiały lampiony z rafii, które florysta Zeke Westerman udekorował suszonymi kwiatami, podczas gdy Stephanie i David położyli na nim obrusy, które zamierzają zatrzymać i używać ich na zmianę w swoim nowym domu – obrusy wykonane są z biało-niebieskiej tkaniny, na której aż roi się od symboli, a na serwetkach znajdują się monogramy przedstawiające literę U. (– Ponieważ zastawa stołowa to moja działka, tworzyłam ją w taki sam sposób, w jaki tworzę produkty Chefanie. Uzupełniłam przygotowane specjalnie na tę okazję projekty o nasze ulubione naczynia – mówi Stephanie). Przez środek stołu ciągnęło się 8,5-metrowe przypominające bieżnik ciasto usiane wiśniami i kiełkującymi z niego jaskrami.
Do krojenia tortu Stephanie też się przebrała, tym razem w białą sukienkę vintage Chanel, a po ostatniej zmianie looku na biały kostium kąpielowy i okrycie z frędzlami marki Emilio Pucci przyjęcie przeniosło się nad basen. Tam Stephanie usiadła wygodnie ze swoimi najbliższymi przyjaciółmi, rodziną i oczywiście świeżo upieczonym mężem. – Jestem bardzo szczęśliwa, że wzięliśmy ślub dokładnie tak, jak to zrobiliśmy – dodaje Stephanie.
W drodze po nasz akt ślubu. Moja sukienka to projekt Valentino, którą zdobyłam zaledwie pół godziny przed tym, jak zrobiono to zdjęcie. Kupiliśmy ją prosto z manekina, a ja wskoczyłam w nią na chwilę przed wyjściem do urzędu.
Kilka słów o moich „dziwnych” dodatkach. Te buty vintage od Manolo Blahnika, z kwiatami z czarnymi środkami, stanowiły inspirację dla mojego bukietu z zawilców od Ora de la Casa de las Flores oraz efektownych paznokci pomalowanych przez Marie Nails z Prince Street. Była to również odpowiednia okazja, by założyć moją torebkę Chanel w kształcie serca i zegarek Bulgari Serpenti.
Licencja na zamążpójście. Na uszach mam moje czarne kolczyki dopasowane do czarno-białego looku.
Nakrycia stołu podczas naszej kolacji przedślubnej w Maison Barnes. Pomalowałam karty dań tak, by pasowały do talerzy Chefanie inspirowanych porcelaną Imari. Białe kwiaty kontrastują z ciemniejszą zastawą. Uwielbiam te granatowe podkładki pod talerze z rozchodzącymi się promieniami.
Ręcznie napisałam imiona wszystkich gości, a potem poprosiłam o wyhaftowanie ich na granatowych lnianych serwetkach.
Detale sukienki od Giambattisty Vallego, która z daleka wydawała się prosta, ale z bliska widać było wiele drobnych szczegółów, takich jak przejrzyste wycięcia, a także ogromne cyrkonie po bokach.
Chwila gratulacji, z szefem kuchni Danielem Bouludem i jego zespołem.
Dzięki wybielonemu amarantusowi uzyskaliśmy efekt topiących się świec, a kompozycje z białych storczyków stanowiły nowoczesny twist. Sala na prywatne przyjęcia w restauracji jest pełna półek z francuskimi talerzami, które wydawały się bardzo na miejscu.
Chwila luzu z moją wspaniałą mamą.
Kolekcja składająca się z niektórych (!) serwetek, które stworzyłam z myślą o naszych ślubnych eventach, od wieczoru panieńskiego po krojenie tortu. Serwetki koktajlowe, chusteczki i serwetki na kolację – będziemy ich używać przez całe nasze wspólne życie.
Inspirując się kwiatami hortensji, malowałam naszą papeterię, między innymi monogram DS. Wyściółka kopert to pierwszy element zdradzający, co znalazło się na wzorzystej tkaninie, którą zaprojektowałam na nasz ślub. Drukarnia w Oyster Bay wydrukowała wszystko szybko, zwracając baczną uwagę na niuanse kolorystyczne. A do tego dodatkowe obrusy, pieczęcie lakowe, świece i kwiaty z ogrodu moich rodziców. Od góry do dołu widać, jak ewoluowały kolory, od pastelowych po nasycone barwy.
Biżuteria ślubna. Perły, diamenty, przebłyski złota, a wszystko to ma wartość sentymentalną. Brakuje mi mojej babci, ale dzięki temu, że założyłam na ślub jej bransoletkę, czułam, że jest częścią tego dnia.
Obrączki ślubne. David oświadczył się bez pierścionka, ale by nasze zaręczyny były bardziej oficjalne, kupiliśmy pierścionek z panterą od Cartiera. W końcu to ja zaprojektowałam pierścionek zaręczynowy: masywne złoto z kamieniami po bokach przypominającymi płatki kwiatów i odważnym okrągłym kamieniem na środku. Moją wizję zrealizowała firma Doppelts. Ślubna obrączka Davida pochodzi od Stephanie Gottlieb i wygrawerowano na niej sekretną wiadomość.
Spódnicę stanowiącą element mojej sukni ślubnej uszyliśmy lokalnie, ale hafty przedstawiające hortensje zamówiliśmy za granicą. Miała długi tren i mnóstwo paciorków z pereł.
Moje buty na ślub od The Row.
Większość panien młodych ubiera się na biało przez cały dzień, ale ja byłam zachwycona tym kolorowym szlafrokiem frotté marki Missoni. Był to prezent z okazji wieczoru panieńskiego od jednej z moich koleżanek z liceum i zarazem ubranie, w którym przyjemnie mi się szykowało.
Złoty haft na mojej sukience, w której podpisywałam ketubę, był dopasowany do samej ketuby. Uwielbiam bufiaste rękawy z mankietami tego projektu vintage od Giambattisty Vallego.
Rabin Davidson prowadzi nas przez zawiłości ostatniej papierkowej roboty.
Uwielbiam to, jak szeroko uśmiecha się rabin Davidson, podczas gdy ja i David dajemy sobie buziaka.
A teraz nadszedł czas, by ubrać się na główne wydarzenie!
Mój ślubny look był klasyczny, ponadczasowy i zawierał też nasze ukochane hortensje.
Pierwszą osobą, która zobaczyła mnie w sukni ślubnej, była moja pierwsza miłość, mój przystojny tata!
W drogę! Schodzę po schodach mojego rodzinnego domu, a z każdym stopniem jestem bliżej małżeństwa z Davidem.
Uwielbiam to ujęcie. Haftowane kwiaty przecinają się z żywym bukietem.
Tanecznym krokiem idę, by David zobaczył mnie po raz pierwszy w sukni ślubnej.
David czeka w bibliotece. Jego garnitur to szyty na zamówienie projekt Zegna przygotowany za pośrednictwem sklepu Richards w Greenwich. Jego buty zostały wykonane specjalnie na tę okazję przez markę Stubbs & Wootton. Złoty zegarek Tiffany & Co., który ma na ręce, najpierw został podarowany mojemu ojcu przez moją babcię, a następnie mój ojciec przekazał go jemu.
Widzimy się po raz pierwszy w ślubnych strojach, podczas gdy nasze rodziny przyglądają nam się zza aparatu fotograficznego.
Stół! Od czego by tu zacząć… Zamiast tradycyjnej dekoracji z kwiatów umieściliśmy na środku stołu 8,5-metrowe ciasto. W różnych częściach stołu miało różne smaki, powciskaliśmy w nie również świeże kwiaty. Prawdziwą kwiatową dekoracją na stole były wianki zdobiące talerze wykonane z suszonych kwiatów. Stanowiły one piękne dopełnienie talerzy Chefanie, podobnie jak nasze ręcznie haftowane serwetki z literą U. Pod każdą serwetką znajdowało się ręcznie malowane menu, a pomiędzy zębami każdego widelca umieściliśmy winietki w kształcie kwiatów. Talerze to projekt Chefanie. Obrus został uszyty z naszej ślubnej tkaniny, która idealnie pasowała do krzeseł. Wszystko jest kolorowe, ale nie krzykliwe.
Nad stołem powiesiliśmy lampiony, które Zeke Westerman udekorował suszonymi kwiatami.
Stół ciągnął się przez całą werandę.
Narożnik ciasta, które zostało upieczone przez Flour Power, ale poskładane i udekorowane w domu.
Tadam…
Kieliszki na fantastycznej nóżce pochodzą z kolekcji Botanica marki Ischendorf Milano. Będziemy ich używać przez całe nasze małżeńskie życie.
Na tej werandzie celebrowaliśmy wiele radosnych świąt i uroczystości, ale ten stół jest najpiękniejszy ze wszystkich.
Chupa gotowa, łącznie z bambusową sztalugą, którą przygotował Zeke Westerman, a na której postawimy ketubę.
Talit wiszący w chupie był przekazywany z pokolenia na pokolenie, poczynając od pradziadka Davida.
Na wszystkich siedzeniach znajdowały się: biała jarmułka, plan ceremonii oraz chusteczka Chefanie. Na każdej wyhaftowaliśmy żartobliwą wiadomość.
Kolejna chusteczka i wnętrze planu ceremonii.
Goście zostali powitani szampanem, a także szytymi na zamówienie fartuszkami z weselnej tkaniny i serwetkami koktajlowymi.
Słodkie lizaki ze słodkimi ilustracjami.
Nasi kochani chłopcy, którzy nieśli do ołtarza obrączki, w strojach marki Pepa London. Wyglądają uroczo w identycznych kołnierzykach. W tym momencie lizaki się przydały. Oboje z Davidem jesteśmy zakochani w tych chłopcach!
Spotykając się z Davidem pod chupą, poczułam, że spełniają się wszystkie moje dziewczęce marzenia.
Widok z lotu ptaka na naszą ceremonię. Widać tu zarówno ludzi, których kochamy najbardziej na świecie, jak i mój długi welon katedralny z haftem przedstawiającym hortensje.
Widok z boku na naszą ceremonię. W tym zdjęciu uwielbiam to, że widać wyraz twarzy każdego z obecnych.
Na tym zdjęciu dom wygląda, jakby stał przodem do nas, jak jeden z gości.
Moment tłuczenia szkła przez Davida. Jesteśmy małżeństwem. L’chaim!
„Tak!”. Najszersze uśmiechy w najszczęśliwszym momencie.
Państwo Ulevitchowie.
Gotowa na koktajle w mojej rozłożystej spódnicy i ulubionej koszulce, którą zrobił dla mnie David. (David robi naprawdę fajne T-shirty!) Byłam przeszczęśliwa, że mogę rozpuścić włosy.
Mąż, brat i ojciec w pantoflach Stubbs & Wootton.
Toast za nasze małżeństwo, z suszonymi kwiatami przymocowanymi do kieliszków do szampana.
Wszyscy usiedli do obiadu na werandzie.
Zaczynają się toasty! Prawie każdy obecny na naszym ślubie przygotował jakiś komentarz, a my rozkoszowaliśmy się każdą opowieścią. Siedzieliśmy pomiędzy naszym rodzeństwem.
Przed błogosławieństwem mojego dziadka nasza chałka była przykryta ręcznie haftowaną serwetką z literą U.
Podano do stołu!
Popisowe danie Acquoliny: okoń morski z „łuskami” z cukinii, podany na talerzu Chefanie. Jestem zachwycona tym, jak karczochy przypominają kwiaty.
Kieliszki z winem Donkey & Goat.
Pocałunek pomiędzy daniami.
Całuję męża, słuchając kolejnych opowiadanych historii. Im więcej się o nim dowiaduję, tym bardziej go kocham!
Przed krojeniem tortu przebrałam się w kolejną sukienkę – tym razem mini vintage Chanel i klapki od Giambattisty Vallego, które dały mi więcej luzu.
Gdy goście kończyli jeść, David i ja usiedliśmy po drugiej stronie stołu. Jedną z najlepszych rzeczy w naszym kameralnym weselu było to, że mieliśmy szansę na prawdziwą, wartościową rozmowę z każdą osobą.
Podano torciki dla każdego. To pierwszy deser, o smaku kruchego ciasta z truskawkami.
Tradycyjny weselny tort w miniaturze wygląda uroczo na kolejnym talerzu Chefanie.
Na stole z deserami w salonie znajdowało się wiele domowych smakołyków i kwiatów z przydomowego ogrodu. Wszystkie srebra to prezenty ślubne lub inne rodzinne skarby.
To domowej roboty ciasto czekoladowe jest pokryte setkami płatków „hortensji” z lukru. To mój popisowy przepis na ciasto czekoladowe, które wszyscy uwielbiają!
Na tej piramidzie znajdują się setki małych pączków od naszego lokalnego producenta, Ducks.
Figi w białej czekoladzie z Acquoliny. Nawet owoce były przystrojone jak najpiękniejsza panna młoda!
Ciasteczka w kształcie serc, czekoladowe desery bouchon, owoce, cukierki i nie tylko.
Tort pokryty naszym ślubnym wzorem, który pasuje do obrusu i wielu innych weselnych detali. Zaprojektowałam i zrobiłam „tapetę”, która znalazła się na torcie, a firma Lulu’s postarała się, by wyglądała idealnie na cieście waniliowym.
Tort już rozkrojony!
Częstuję tortem mojego świeżo upieczonego męża.
Kolejne całusy.
Świece Chefanie pomalowane w hortensje w świeczniku Christofle od mojej ciotki.
Wracamy na zewnątrz, gdzie goście kosztują ciasta stojącego na środku stołu.
A potem wszyscy zaczynają je pakować, by zabrać je ze sobą do domu. Mój dziadek, który uwielbia słodycze, robi to w wielkim skupieniu.
Nad basenem przygotowaliśmy poduszki i ręczniki z naszej weselnej tkaniny w kolorowej wersji.
Prowadzę wszystkich do basenu, mając na sobie narzutkę z frędzlami marki Emilio Pucci. Na dworze nadal jest jasno, co jest dodatkową korzyścią długiego letniego dnia.
Najpierw prowadzę Davida.
Koniec!
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.