Panna młoda zachwyciła gości suknią ślubną w kwiaty. Kreację zdobiły konwalie

Kwiaty i biżuteria to dwie największe pasje Charlotte Diamond, byłej redaktorki „Vogue’a”. Gdy więc brała ślub z Jimem Palmerem, ceremonia odbyła się w ogrodzie, a ona miała na sobie romantyczną suknię w konwalie zaprojektowaną przez Monique Lhuillier oraz efektowne diamentowe kolczyki i pierścionki z kolorowymi kamieniami.

Ścieżki Charlotte Diamond i Jima Palmera przecięły się po raz pierwszy, gdy byli studentami na Princeton University. Potrzebowali jednak kilku lat – i ukończenia studiów – by po raz pierwszy ze sobą porozmawiać jako dwudziestokilkulatkowie w Nowym Jorku. Już wtedy zaiskrzyło, ale nic się z początku nie wydarzyło. Okazuje się jednak, że nie mogli przestać myśleć o sobie nawzajem. – Prawie rok po naszej pierwszej rozmowie zaczęliśmy się spotykać w październiku 2020 roku i szybko przepadliśmy – mówi Charlotte. – Na szczęście łatwość, z jaką przyszła nam ta pierwsza rozmowa, i radość, którą wtedy czuliśmy, została zwielokrotniona – dodaje panna młoda.

Jim, szef kuchni w The Foul Witch Restaurant w nowojorskiej dzielnicy East Village, oświadczył się w czerwcu 2023 roku podczas spaceru po Prospect Park. Wybór pierścionka, który zadowoliłby Charlotte, byłą redaktorkę „Vogue’a” specjalizującą się w biżuterii, nie był łatwym zadaniem. Jednak Jim znał swoją przyszłą narzeczoną niemal lepiej niż ona sama, dlatego podarował jej pierścionek vintage z kilkoma diamentami Ashley Zhang Jewelry.

Swój wymarzony ślub panna młoda zorganizowała w ogrodzie. Powiedziała tak w bajecznej sukni w kwiaty

Para zorganizowała ślub pod koniec września kolejnego roku w miasteczku Bellport na Long Island w stanie Nowy Jork. – Moja rodzina jeździ do Bellport od ponad 30 lat, a ja i Jim wiedzieliśmy, że to jedyne miejsce na świecie, w którym chcielibyśmy celebrować naszą miłość i wspólne życie – mówi Charlotte. Ceremonię i afterparty wyprawili w rodzinnym domu Charlotte, a przyjęcie weselne w ogrodzie sąsiadów.

Wieczorem w dniu poprzedzającym ceremonię wyprawili kolację przedślubną w The Bellport Restaurant, w której rodzina Charlotte je w każdy piątkowy wieczór od 30 lat. (– Dosłownie w każdy piątek – mówi panna młoda ze śmiechem). Charlotte z Jimem ręcznie ozdobili każdą winietkę, podczas gdy jej siostra i matka ułożyły kwiaty pochodzące z Early Girl Farm mieszczącej się przy tej samej ulicy. – The Bellport to nieduża restauracja, a Jim i ja wiedzieliśmy, że będzie tam ciasno i głośno, ale marzyliśmy o tym, by przyjęcie naturalnie rozlało się poza frontowe drzwi, na chodnik, jak przed londyńskim pubem latem. Byliśmy zachwyceni, widząc, jak to marzenie się spełnia – mówi. Przyszła panna młoda założyła suknię vintage projektu Roberta Cavallego ze Skof Archive.

Pobrali się 21 września – ostatniego dnia lata – w ogrodzie panny młodej. Charlotte wiedziała, że chce wziąć ślub w otoczeniu kwitnących kwiatów. – Kwiaty to jedna z moich ulubionych rzeczy na tym świecie – mówi. Jednak nie miała ich na myśli tylko jako elementu wystroju. Para młoda poprosiła swoich gości, by ubrali się w „kwiaty i kolory” – i nikt nie podszedł do tego dress code’u poważniej niż sama Charlotte, która założyła zielono-białą suknię w konwalie zaprojektowaną przez Monique Lhuillier. Dopełniła swój look kolorową biżuterią – kolczykami z zielonymi turmalinami i diamentami marki jubilerskiej Retrouvaí z Los Angeles, pierścionkiem od Irene Neuwirth, sygnetem Kinn Studio, a także pierścionkiem koktajlowym swojej babci Jackie z ametystem. Ostatni modowy akcent? – Welon mojej mamy, który miała na sobie, gdy brała ślub z moim tatą ponad 33 lata temu – mówi Charlotte. Jim wybrał biały garnitur i zegarek marki Patek Philippe z 1944 roku, który na swoje śluby założyli również jego dziadek i ojciec. – To było najbardziej obrazowe 30 minut mojego życia – mówi Jim o ślubie. – Gdy zamknę oczy, nadal czuję trawę pod stopami, promienie słońca na twarzy i dłonie Charlotte w moich.

Drugą suknię, którą panna młoda założyła na przyjęcie weselne, również zdobiły konwalie. Kreację zaprojektowała Alexandra Pijut

Potem goście udali się na przyjęcie koktajlowe na trawniku ich sąsiadów, gdzie sączyli Aperol Spritz pod trzema sosnami. Następnie nadszedł czas na coś, co Charlotte opisuje jako uroczysty obiad w ogrodzie. – Moja mama uwielbia organizować przyjęcia w Bellport i robi to z ogromną wprawą, od kiedy tylko pamiętam. W wielu aspektach nasze wesele wydawało się przedłużeniem tej tradycji – mówi panna młoda. Jedzenie podano na półmiskach, a siostra Jima zaprojektowała całą papeterię. Nawet część rozrywkowa była kameralna – para młoda wynajęła zespół, natomiast pan młody zaskoczył swoją żonę piosenką „Brown Eyed Girl” wykonaną przed całą rodziną i przyjaciółmi.

Na tę okazję panna młoda przebrała się w szytą na zamówienie sukienkę koktajlową zaprojektowaną przez Alexandrę Pijut, na którą również naszyto konwalie. – Haftowane konwalie stanowiły idealne przedłużenie konwalii z mojej sukni ślubnej, a ja byłam zachwycona, że udało mi się stworzyć z Alexandrą coś tak wyjątkowego – mówi Charlotte. Jeżeli chodzi o tort, para postawiła na ciasto biszkoptowe o smaku jabłek z cynamonem z nadzieniem z dżemu brzoskwiniowego i mascarpone oraz z lukrem z koniakiem i fasolą tonka, udekorowane sezonowymi kwiatami, przygotowane przez Aimee France.

Zdobiona kryształkami suknia – trzecia, którą tego wieczoru miała na sobie panna młoda – to projekt vintage Roberta Cavallego

Później nadszedł czas na afterparty, które odbyło się z powrotem w domu rodziny Diamondów. Charlotte założyła sukienkę vintage od Roberta Cavallego z Happy Isles – ale tylko na 15 minut, ponieważ państwo młodzi postanowili spontanicznie popływać o północy. – Wskoczyliśmy z Jimem do basenu, by rozpocząć świętowanie – ku przerażeniu jednego z gości, który krzyczał: „Tylko nie Cavalli!” – wspomina Charlotte ze śmiechem.

Teraz, gdy jest już po wszystkim – a sukienka od Cavallego została wyczyszczona w pralni – Charlotte mówi, że wraz z Jimem nadal czują ogromną radość: – To jak być na wakacjach z najlepszym przyjacielem. Nie ma nikogo, kogo wolałabym mieć u swojego boku.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.com