Pupilka Demi Moore, Pilaf, stała się gwiazdą na miarę swojej właścicielki
Idzie przez życie z gracją i spokojem – mówi Demi Moore o Pilaf, ważącym pół kilograma piesku chihuahua. Jej pupilka już 14 razy leciała do Europy, uczestniczyła w pokazie Versace i festiwalu w Cannes, wzięła też udział w sesji dla „Vogue’a”.
Demi Moore przynosi na plan całą kolekcję kapeluszy. W studiu Condé Nasta razem ze współpracującym z nią od lat stylistą Bradem Goreskim, obładowana masą torebek i biżuterii od największych projektantów, pełni funkcję garderobianej, scenografki i oświetleniowca. I, przede wszystkim, menedżerki swojej suczki, Pilaf. Bo to nie Moore jest bohaterką sesji zdjęciowej, tylko jej piesek.
Biało-brązowa chihuahua długowłosa wbiega do studia w podskokach, machając ogonem. (– Uważam, że wygląda jak skrzyżowanie złotej rybki i Bette Davis – mówi Moore.) Pilaf wita się z tłumem fanów, do których zaliczam się i ja. Za pozwoleniem Moore podnoszę całe 500 gramów Pilaf (waży mniej więcej tyle, co bagietka) i układam ją sobie na piersi jak noworodka. – Jedną z jej najlepszych cech jest instynkt, dzięki któremu podchodzi do zupełnie obcych ludzi, jakby miała dla nich coś, czego potrzebują – mówi Moore.
Pilaf wygląda z torebki Birkin, ubrana w diamentowe bransoletki zamiast obroży. – Hej, Myszkieterko! – mówi Moore, klaszcząc i machając rozłożonymi palcami, by nakierować uwagę pieska na aparat. – Prześliczna! Prześliczna! Goreski potwierdza jej słowa: – Jest prawdziwym dobrem luksusowym! Jednak od czasu do czasu nawet dziewczyny z okładki robią się nieśmiałe. Na szczęście Moore może w każdej chwili wkroczyć do akcji. Szepcze do pupilki: – Usiądź, proszę. Pilaf siada. – Dziękuję.
Pilaf znowu wchodzi w rytm. Jednak nawet supermodelki potrzebują kogoś, kto się o nie zatroszczy. Przez cały czas trwania sesji Moore ciągle stara się dopracowywać ostateczny efekt pracy, od rekwizytów po kolor tła. – Fioletowy to odpowiedni kolor dla ciebie – twierdzi Moore.
Moore znalazła Pilaf w czasie pandemii. Choć właściwie to jej córka, Tallulah Willis, wypatrzyła ją na Facebooku. Jedyny problem? Dzieliła je odległość ok. 13 tys. km. Pewna rodzina w Tajlandii miała miot szczeniąt, a Willis wiedziała, że maleństwo jest idealne dla Moore. I voilà! Pilaf przyleciała do Los Angeles – była to pierwsza z jej wielu podróży międzynarodowych. Jak później mówi mi Moore: – Już 14 razy leciała do Europy.
Pilaf wzbudza ogromne zainteresowanie mediów dzięki swojemu eleganckiemu stylowi życia. Jak w przypadku każdej prawdziwej gwiazdy wszystko, co robi, zasługuje na wzmiankę w prasie – czy to obecność w pierwszym rzędzie na pokazie Versace w towarzystwie buldożki Pierpaolo Picciolego, Mirandy, po zamiłowanie do kultury i sztuki. Pewien nagłówek w „Daily Mail” głosił: „Demi Moore zdradza, że jej chihuahua Pilaf była poruszona występem Toma Hollanda w sztuce >>Romeo i Julia<< na West Endzie”.
Choć aktorka ma też inne psy, z Pilaf – która jest do niej często dosłownie przywiązana, gdy nosi ją w chuście jak dziecko – łączy ją szczególna więź. Dla Moore sprawa jest prosta: – Ona była przeznaczona mnie, a ja byłam przeznaczona jej.
Demi Moore zapytaliśmy o Pilaf:
Jaka jest najlepsza cecha Pilaf?
Wszędzie czuje się komfortowo.
Kto mógłby użyczyć jej głosu w filmie?
Jej głos jest tak wyjątkowy, że nie słyszałam jeszcze nikogo, kto nadawałby się do tej roli. Jej głos przypomina trochę mój, choć jest dość cienki.
Opisz sposób, w jaki rozmawiasz ze swoim psem.
Jak ubrać to w słowa? Pilaf jest po prostu magicznym stworzeniem.
Jak brzmi najbardziej szalone przezwisko twojego psa i jak je wymyśliłaś?
Ma na imię Pilaf. Dodałam do tego „Małą Myszkę”, ponieważ pracowałam we Francji i czasami trudno było tam wypowiedzieć „Pilaf” tak, by było to zrozumiałe. Ponieważ jest tak maleńka, zwracałam się do niej „Mała Myszko”, a potem zdałam sobie sprawę, że po francusku to petite souris. Więc została Małą Myszką, a potem jej przezwisko ewoluowało w „Myszkieterkę”, aż w końcu, w związku z licznymi wzmiankami w mediach na jej temat, otrzymała również przezwisko Mouse Couture.
Gdzie chciałabyś zabrać Pilaf?
Mogę zabrać Pilaf wszędzie. Była ze mną już na przedstawieniach na Broadwayu, w muzeach, na French Open, wernisażach, w restauracjach. To pies asystujący, więc może ze mną wejść wszędzie. Już 14 razy leciała do Europy.
Jakie jest najdziwniejsze miejsce, w które ją zabrałaś?
Prawie wyrzucono nas z Muzeum Sisi w Wiedniu. Widziała „Romea i Julię” z Tomem Hollandem i była zachwycona. Widziała też „Zabawną dziewczynę” i „Appropriate” z Sarah Paulson.
Najbardziej stresujący był pierwszy pokaz Versace, na który ją zabrałam. Poczułam ogromną ulgę, bo Pierpaolo Piccioli i jego żona też wzięli ze sobą psa.
Gdybyś mogła powiedzieć swojemu psu jedną rzecz, co by to było?
Cuję ogromną wdzięczność i radość, że jest częścią mojego życia.
Pewna pani weterynarz mówiła, że Pilaf powiedziała jej, iż jest gwiazdą i jest tu po to, by nauczyć mnie, jak chodzić w nowy sposób, co, wydaje mi się, robi.
Co jest najbardziej ludzką rzeczą, jaką robi twój pies? A co jest najbardziej psią rzeczą, jaką robi?
Jedną z jej ulubionych rzeczy jest bieganie po dywanach na hotelowych korytarzach, bo może wtedy naprawdę pędzić, nie ślizgając się. To prawdopodobnie jedna z jej ludzkich cech. Co jest najbardziej psim zachowaniem? Dominacja nad pluszowym misiem.
Jak brzmi jej pełne imię?
Pilaf Mała Myszka Moore.
Znak zodiaku?
Urodziła się 9 listopada 2020 r., jest Skorpionem.
Ulubiona zabawka?
Pluszowy miś.
Ulubiony posiłek?
Lubi swoje meal mixers marki Stella & Chewy. Ma też specjalne jedzenie, które nazywa się Lucky Dog soft food, ponieważ jedyną trudnością, jakiej doświadcza w życiu, jest to, że nie wyrosły jej wszystkie zęby, przez co wystaje jej język.
Najgorszy nawyk?
Nie ma żadnych złych nawyków. Jest najlepiej wyszkolona ze wszystkich moich psów. Jej jedyną preferencją, jak bym to określiła – nie jest to zły nawyk – jest to, że siusia tylko na trawę.
Najdziwniejszy nawyk?
Seks z pluszowym misiem.
Co Pilaf określiłaby jako twój najgorszy nawyk?
Wszystko kręci się wokół Pilaf, więc coś takiego jak złe nawyki nie istnieje.
Projekt scenografii: Jordan Mixon.
Tutaj zobaczysz wszystkie pieski z okładek „Dogue”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.