Oto, co wciąż sprawdzałoby się, a co nie w randkowym życiu Bridget Jones w 2023 roku
Jak zmieniło się randkowanie od czasów pamiętnych romansów Bridget Jones, jej przygód opisanych w powieściach i opowiedzianych w filmach?
Kiedy pytają mnie o ulubioną powieść, mam tylko jedną odpowiedź. Oczywiście chciałabym, by były nią „Miasteczko Middlemarch” albo „Rebeka”. Bo te bardzo długie książki – o czym dobrze wiesz, jeśli udało ci się przez nie przebrnąć i masz na ich temat coś do powiedzenia – mogą wywrzeć na rozmówcach wrażenie, że jesteś inteligentną osobą.
Ale niestety problem polega na tym, że George Eliot w żadnym momencie swojej książki nie opowiada o potencjalnie problematycznym piciu swojej bohaterki Dorothei, a tytułowa postać powieści Daphne du Maurier nie zsuwa się przed kamerami ze słupa w remizie strażackiej w mało elegancki sposób. A biorąc pod uwagę, że oba te elementy są niezbędne, żebym czerpała przyjemność z literatury, moje serce naprawdę może należeć tylko do jednej książki: „Dziennika Bridget Jones” autorstwa Helen Fielding.
Wydana w 1996 r. powieść była rozwinięciem felietonu Fielding w „The Independent” – fikcyjnych zapisków z pamiętnika singielki z Londynu. Bridget jako biała i zamożna kobieta widzi świat przez specyficzną soczewkę. Odwołując się do tej perspektywy, zawodowej niekompetencji Bridget i jej upodobania do praktycznej bielizny, Fielding udało się uchwycić ducha tamtych czasów. I już od prawie trzech dekad nazwisko „Bridget Jones” jest synonimem doświadczeń samotnych kobiet po trzydziestce.
Mam 29 lat, co oznacza, że Bridget Jones jako archetyp samotności towarzyszy mi przez prawie całe życie (po raz pierwszy przeczytałam powieść jako nastolatka). Podczas gdy Fielding kilka razy aktualizowała postać w sequelach i jednorazowych felietonach, oryginalna Bridget nie zmienia się. Warto więc sprawdzić, jak randkowanie i ogólna sytuacja osób samotnych zmieniły od połowy lat 90. Czy ta rzekoma biblia samotności nadal ma zastosowanie? A może to niemożliwe, bo świat za bardzo się zmienił?
Wtedy: Poleganie na dziwnych spotkaniach w poszukiwaniu miłości
Teraz: Poleganie na jeszcze dziwniejszych spotkaniach z ludźmi poznanymi przez aplikacje randkowe
Aplikacje randkowe nie ustalają sposobu, w jaki w 2023 r. zawierane są wszystkie znajomości, ale z pewnością są najważniejszym symbolem zmiany w kulturze randkowania od czasu opublikowania „Dziennika Bridget Jones”. Tak więc, choć los wciąż w wielu przypadkach interweniuje, nie możemy na co dzień oczekiwać, że spotkamy seksownych i cnotliwych prawników zajmujących się prawami człowieka (dodatkowo w skórze młodego Colina Firtha o oczach Bambi) w bufecie z indykiem curry w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Jeśli więc nasz krąg znajomych nie dostarcza nam nowych okazji do spotkań, media cyfrowe przynoszą nowe sposoby na randkowanie.
Aplikacje są dziwnym zjawiskiem, podczas gdy dla niektórych stanowią miłą alternatywę dla pogrążania się w bólu serca lub nudzie, dla innych ich transakcyjny charakter może być po prostu nieco przygnębiający. Znam zarówno ludzi, którzy nigdy nie korzystali z aplikacji randkowych, ponieważ nienawidzą samego ich konceptu, oraz takich, którzy trwają w stałych związkach będących owocem przypadkowego spotkania na Hinge’u. Niezależnie od opinii wszyscy możemy się zgodzić, że chociaż aplikacje zapewniają wygodniejszy sposób na poznanie kogoś, nowa rzeczywistość bywa prawie zawsze tak samo niezręczna, jak spotkanie IRL w świątecznym swetrze.
Kiedyś: Flirtowanie z szefem przez komunikator internetowy
Teraz: Wysyłanie e-maili do działu kadr
Flirt online nie jest całkowicie nieobecny w świecie Bridget. W jednej z najzabawniejszych sekwencji książki wikła się w romans ze swoim szefem Danielem Cleaverem za sprawą wymiany wiadomości na komunikatorze, rozpoczynającej się od słów: "Wiadomość do Jones: Wygląda na to, że zapomniałaś spódnicy. Jak sądzę, umowa o pracę jasno określa, że pracownicy powinni być zawsze w pełni ubrani. Cleave”.
Co dość oczywiste, taki scenariusz jest nieco mniej prawdopodobny w dzisiejszych czasach ze względu na to, że zmieniło się rozumienie władzy w miejscu pracy. Najpewniej większości z nas nie jest obce zauroczenie w pracy (doskonałe jako forma zabicia czasu w ciągu dnia) lub potajemne, wielogodzinne wysyłanie wiadomości do sympatii spoza pracy, a przy tym gorączkowe przerzucanie okien na pulpicie między WhatsAppem a podejrzanie pustym dokumentem Google’a, gdy ktoś przechodzi obok. Teraz, jak w połowie lat 90., randki bywają bardzo miłym sposobem na odwrócenie uwagi od czegoś tak nużącego, jak praca.
Kiedyś: Życie w przygnębiającej samotności
Teraz: Niemożliwość bycia samą albo samemu
Tym, co z dzisiejszej perspektywy wielu londyńczykom, szczególnie singlom, może wydać się najbardziej skandaliczne w realiach życia Bridget Jones, jest to, że udaje jej się żyć i utrzymywać w pojedynkę. Film „Dziennik Bridget Jones” z 2001 r. jest w tym względzie jeszcze zabawniejszy, gdyż umiejscawia jej mieszkanie tuż obok Borough Market. Podczas gdy fantazja takiej Bridget mogła istnieć w Londynie za czasów Blaira, dziś single po trzydziestce często wynajmują mieszkania w stolicy w grupach z powodu zarówno kryzysu mieszkaniowego, jak i wysokich kosztów życia.
I chociaż mieszkanie pod jednym dachem z kolegami może być zabawne, wiele samotnych osób z radością przyjęłoby propozycję słodkiego życia w stylu Bridget. Bo jednak w gotowaniu randkowej kolacji, gdy czworo znajomych obserwuje cię z kanapy, jest coś naprawdę ponurego.
Kiedyś: Zaprzyjaźnione z tobą małżeństwa irytują cię swoimi dziećmi
Teraz: Zaprzyjaźnione z tobą małżeństwa irytują cię swoimi dziećmi, również online
Jedną z najdziwniejszych rzeczy w byciu singlem, kiedy przekraczasz trzydziestkę, jest to, że połowa twoich znajomych nadal imprezuje do białego rana w każdy weekend, a druga połowa została już rodzicami. Ci, którzy mają dzieci, przykro mi to mówić, stają się nieznośni. Bo choć dzieci są miłe, posiadanie ich wydaje się ostatnią rzeczą, na jaką masz ochotę.
Jedna z imprez dla dzieci, w której uczestniczyła Bridget, udowadnia, jakie to szczęście, kiedy możesz uciec, kiedy tylko chcesz: „Podwieczorek był koszmarem: ja w pokoju pełnym wpływowych matek, z których jedna miała czterotygodniowe dziecko... Nie minęło 10 minut, gdy na dywanie pojawiły się trzy kupy” – zauważa. „W końcu udało mi się wykręcić i pojechałam do domu, gratulując sobie bycia singielką”.
Kiedyś: Omawianie randek w łazienkach i Café Rouge
Teraz: Omawianie randek na czacie grupowym
Zamiast czytania analizujących randki wiadomości na czacie grupowym, Bridget otrzymuje telefony od swojej przyjaciółki Jude, która siedząc w biurowej toalecie, opowiada z „przenośnego telefonu” o swoim chłopaku (Bridget nazywa go „podłym Richardem”), który „rzucił ją za to, że zapytała, czy chciałby pojechać z nią na wakacje”. Jest to bzdurny powód zerwania, który jednak wciąż można usłyszeć w 2023 r. Współcześnie system wsparcia opiera się na randkujących podobnie jak my przyjaciołach, którzy wspierają nas w chwilach smutku lub rozczarowania, nawet jeśli każdy i tak skupiony jest na własnych problemach („Musiałam najpierw przejść przez problemy Jude z podłym Richardem. Najwyraźniej są one poważniejsze, bo spotykają się od 18 miesięcy, a nie tylko raz się przespali”). Zmieniło się to, że naszym ulubionym miejscem dyskusji jest czat grupowy, a nie telefony lub spotkania w Café Rouge. To znacznie ułatwia omawianie problemów. (Powinnam też wspomnieć, że nie osłabła tendencja całych grup przyjaciółek, by nadawać przezwisko każdemu mężczyźnie, z którym się umawiają. Wybór takich przydomków z jednego z moich czatów grupowych obejmuje takie ksywki, jak Bagel Man, The Boxer, Vape Guy).
Kiedyś: Ciągłe próby rzucenia palenia
Teraz: Ciągłe próby rzucenia palenia
Są rzeczy, które się nie zmieniają.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.