Znaleziono 0 artykułów
03.02.2025

Redaktorka mody na londyński ślub założyła czarną suknię Dolce & Gabbana

03.02.2025
(Fot. Moeez Ali)

Redaktorka filipińskiego „Vogue’a” i właścicielka marki biżuteryjnej Anna Rosa Vitiello na swój londyński ślub wybrała czarną suknię Dolce & Gabbana, którą pożyczyła od koleżanki.

Przed Gwiazdką Anna Rosa Vitiello, kobieta wielu modowych talentów, po 15 latach związku poślubiła trenera kobiecej drużyny piłkarskiej, Robina Shroota, podczas kameralnej ceremonii w ratuszu londyńskiego Old Marylebone. – Chcieliśmy odtworzyć klimat nie tego pierwszego ślubu Carrie i Biga, gdy on porzucił ją przed ołtarzem, lecz tej drugiej, skromnej ceremonii, gdy ostatecznie przysięgali sobie wierność. Było dla mnie ważne, by panowała tam atmosfera pełna prawdziwej miłości i intymności, łącznie z przyjemnym, pełnym luzu lunchem, podczas którego uda nam się spędzić czas z ludźmi, których kochamy – tłumacza Vitiello.

Zakochani poznali się, kiedy Anna studiowała marketing modowy w Nottingham, a Robin grał w piłkę nożną w Birmingham City. I choć kiedyś kusiło go, by oświadczyć się zaraz po dwudziestce, w końcu czekał ponad dekadę, by uklęknąć przed swoją dziewczyną.

Robin mieszka w Norwegii, gdzie pracuje, więc para młoda spędziła większość minionej dekady w związku na odległość. Podczas jednej z wizyt Anny Robin zaskoczył ją oświadczynami. – Na schodach ustawione były świece i kartki – po jednej na każde z naszych 15 wspólnych lat – wspomina Anna. – Zasłonił mi oczy i zaprowadził do salonu, gdzie znalazłam się wewnątrz serca ułożonego ze świec. Potrzebowałam kilku minut, by zarejestrować, że pomiędzy zdjęciami napisane były słowa „Czy wyjdziesz za mnie?”, a gdy się odwróciłam, zobaczyłam, że przede mną klęczy.

Ślub Anny Rosy Vitiello odbył się w Londynie dzień przed Wigilią

Para zdecydowała się na kameralny ślub cywilny 23 grudnia, po którym zorganizowali lunch na tarasie włoskiej restauracji Il Gattopardo w Mayfair, a następnie zameldowali się w hotelu Mandarin Oriental Mayfair. – Chociaż jesteśmy z Londynu i mamy tu swoje własne mieszkanie, chcieliśmy poczuć się jak podczas weekendowego wyjazdu. Ekipa hotelu wykonała kawał dobrej roboty, przygotowując dla nas wyjątkowe kilka dni. Zrobili dla nas nawet specjalnie na tę okazję poszewki na poduszki z monogramem „A&R 23.12.24” – czuliśmy się jak członkowie rodziny królewskiej. Postanowiliśmy, że będziemy się tam zatrzymywać co roku, każdego 23 grudnia, by jeszcze raz przeżyć to niezapomniane doświadczenie – tłumaczyła Anna.

Anna nie chciała tradycyjnej sukni ślubnej: – Mam szczęście, że mogę się stroić i uczestniczyć w pięknych eventach w związku ze swoją pracą. Wiedziałam, że nie chcę, by dzień mojego ślubu je przypominał. Ale nie chciałam wyglądać jak w pracy. Postanowiłam więc, że zdam się na los, a gdy dałam sobie spokój z wymuszaniem na sobie decyzji, wszystko wydarzyło się dość naturalnie.

Pierwszym ślubnym lookiem Anny, który zdobyła zaledwie dwa tygodnie przed wielkim dniem, była czarna suknia-syrenka z odkrytymi ramionami od jednego z jej ulubionych projektantów, Dolce & Gabbana. – Pokazywałam przyjaciółce prezentację w Power Poincie, w której zawarłam archiwalne projekty Dolce & Gabbana, o które poprosiłam, a ona powiedziała, że zamiast tego mogę pożyczyć jej suknię. Byłam zachwycona, że mogę wszystkich zaskoczyć czarną suknią. Jak skomentowała jedna z naszych gościń, „Wiedziałam, że założysz coś innego niż wszyscy”. Anna dodała sukni jeszcze więcej dramatyzmu za pomocą kawałka czarnej XIX-wiecznej koronki Chantilly, znalezionej na targach vintage, która została przyszyta do trzech metrów tiulu. Pełniła rolę peleryny. – Byłam naprawdę szczęśliwa, że wszystko to były projekty archiwalne albo z historią – mówi.

Do swojej własnej marki z projektami archiwalnymi, Cassetto, sięgnęła po biżuterię, wybierając dwie różne pary kolczyków vintage od Valentino z lat 80., którymi dopełniła każdy ze swoich weselnych looków. Jednocześnie zadbała o to, by jej beauty look był prosty, a zarazem klasyczny, współpracując ze stylistą fryzur Lewisem O’Dowlingiem, który zrobił jej klasycznego koka, oraz makijażystką Katy Jane, która przygotowała powściągliwą wersję jej sprawdzonego glam looku.

Panna młoda dzieli swoje zamiłowanie do mody z Robinem, więc i on zadał szyku dwoma ślubnymi lookami. Smoking od Diora założył bez koszuli pod spodem, tak jak wystylizowano go na wybiegu. – Był to idealny, nieoczekiwany akcent w tym niekonwencjonalnym dniu – mówi Anna. Drugi to garnitur od Fendi, zestawiony z jego sprawdzonymi salomonami. Z kolei goście byli zachęcani do tego, by wypożyczyli stylizacje, a matka i kuzynka Anny wybrały sukienki Solace London.

Ceremonia była dokładnie taka, jak sobie wymarzyłam. Nie ze względu na plan wydarzeń, ale panującej tam atmosfery. Sami napisaliśmy swoje przysięgi, które były absolutnie wyjątkowe. Robin sprawił, że wszyscy śmiali się i płakali jednocześnie – mówi Anna.

Drugi look panny młodej był inspirowany jej filipińskimi i włoskimi korzeniami

Po ceremonii Anna przebrała się w szyte na zamówienie top i spódnicę projektantki i przyjaciółki Cabrini Roy, inspirowane fotografią włoskiej aktorki Claudii Cardinale z lat 90., które otrzymała zaledwie dwa dni przed ślubem. – Top stanowi ukłon w stronę rękawów w filipińskim stylu z tkaniny piña z Filipin, a spódnica została wykonana z włoskiego jedwabiu – to idealna mieszanka moich korzeni – mówi Anna.

Dzień obfitował w niezaplanowane magiczne chwile, jak ta, gdy przyjaciółka, która ich sobie przedstawiła, wygłosiła spontaniczną mowę weselną (– Uprzedziliśmy ją, że ma tylko pięć minut – mówi Anna), z kolei ich przyjaciel fotograf Moeez Ali dotarł na ostatnią chwilę, by robić zdjęcia. – Czasami mniej przygotowań prowadzi do bardziej naturalnych momentów. Mam wrażenie, że właśnie tak wyglądał nasz dzień. Nic byśmy w nim nie zmienili – puentuje Anna.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.co.uk.

Przygotowania w apartamencie Hanover Suite w hotelu Mandarin Oriental Mayfair.

Ostatnie poprawki z moim dream teamem, Lewisem i Katy Jane.

O poranku look Robina nabiera kształtów dzięki Leonowi.

Ostatnia przymiarka, ale w końcu zdecydowałam, że nie założę welonu.

Ostatnia decyzja stylizacyjna: proste połączenie tiulu i koronkowej wstęgi.

Moment, w którym zdałam sobie sprawę, że być może sensownym rozwiązaniem byłaby odrobinę późniejsza ceremonia, kiedy latałam po naszym apartamencie gdzieś pomiędzy śniadaniem, zabiegami beauty i stylizacją, mając między nimi jakieś dwie minuty przerwy.

Zawsze wiedziałam, że to będzie Dolce & Gabbana, a to, że suknia należała do mojej najlepszej przyjaciółki, sprawiło, że była dla mnie jeszcze bardziej wyjątkowa.

Pędzimy, by się pobrać.

Pierwsze spojrzenie w lustro, gdy byliśmy już gotowi. Postanowiliśmy zrezygnować z tradycji i przygotowywaliśmy się i wyszliśmy na ceremonię razem.

Wychodzimy z naszego apartamentu na ceremonię. Robin miał na sobie garnitur Diora i buty od Jimmy’ego Choo.

Chwila, by rozkoszować się tym porankiem przed wyjściem z hotelu na ceremonię.

Na ceremonię jechaliśmy jednym samochodem z moją kuzynką, która jest dla mnie bardziej jak siostra, oraz jej mężem. Wydaje mi się, że po moim wyrazie twarzy widać, jak radosne były dla mnie te wyjątkowe chwile.

Dotarliśmy do ratusza w Marylebone.

W oczekiwaniu na poprawki muzyczne – moja kuzynka była odpowiedzialna za naszą muzykę, ale zagrała złą pieśń na wejście, dzięki czemu od samego początku mieliśmy powód do śmiechu.

Wchodzę na ceremonię z moimi rodzicami. Moja mama była ubrana w suknię Solace London.

Tanecznym krokiem wchodzimy na ceremonię, przy dźwiękach piosenki Colliego Buddza.

Paul, urzędnik stanu cywilnego, świetnie rozumiał, jaką parą jesteśmy, i wniósł do naszej ceremonii mnóstwo ciepła i humoru.

Podczas naszej ceremonii śmialiśmy się, płakaliśmy i czuliśmy miłość – była idealna.

W siódmym niebie w ratuszu Marylebone.

Krótka chwila tylko dla nas po ceremonii. Moeez, nasz fotograf, to nasz bliski przyjaciel, dzięki czemu fotografowanie intymnych chwil było trochę bardziej wyjątkowe.

Po ceremonii – ten dzień był pełen śmiechu i radości na każdym kroku.

Konfetti z płatków róż, które moja przyjaciółka Rachel pozyskała z odpadów z targu kwiatowego.

Robin wyraża wdzięczność za niczym niezmąconą miłość i serdeczność, którą czuliśmy po ceremonii – to coś, czego nigdy nie zapomnimy.

Po powrocie z ceremonii czekała na nas odświętna aranżacja pokoju przygotowana przez zespół hotelu Mandarin Oriental. Przeszli samych siebie, by sprawić, że każda chwila tego dnia była wyjątkowa.

Dodatki do mojego drugiego looku: klasyczne czółenka Choo, kolczyki Valentino z lat 80. i naszyjnik vintage, które znalazłam przez firmę Eclectica Vintage.

W projektach od Cabrini Roy i Jimmy’ego Choo, z Robinem w garniturze Fendi.

Wtedy nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, ale wejście do hotelu Mandarin Oriental okazało się idealnym tłem do zdjęć ślubnych.

Wychodzimy z hotelu Mandarin Oriental jako mąż i żona.

To, że mogłam założyć ten look autorstwa mojej przyjaciółki Cabrini Roy, było wielkim zaszczytem. Jednocześnie udało mi się uczcić moje filipińskie korzenie.

Wspólna chwila przed wejściem do lokalu, by świętować z naszymi rodzinami.

Typowe popołudnie w Mayfair, na chwilę przed wejściem do lokalu i powitaniem wszystkich na lunchu.

Pizza była naturalnie nieodzownym elementem naszego menu lunchowego.

Ja, karmicielka, jak zawsze, nawet w dniu naszego ślubu.

Prawie zrezygnowaliśmy z tortu, ale wraz z naszą cukierniczką Sophie stworzyliśmy ten prosty, a zarazem romantyczny (i przepyszny) projekt.

Rodzinne chwile z moim kuzynem Dannym podczas lunchu.

Drobny, niezwykle wyjątkowy akcent, o który zadbał zespół hotelu Mandarin Oriental. Myślę, że oprawimy te poszewki na poduszki.

Rebecca Cope
  1. Styl życia
  2. Wedding
  3. Redaktorka mody na londyński ślub założyła czarną suknię Dolce & Gabbana
Proszę czekać..
Zamknij