Po trzech dekadach na ekranie laureatka Oscara Regina King po raz pierwszy stanęła po drugiej stronie kamery. Typowany do nagród Akademii film „One Night in Miami” można oglądać od 15 stycznia na Amazon Prime.|
We wschodnim Londynie nastał zimowy wieczór, ale ekran mojego laptopa rozświetla widok porannego nieba w Nowym Meksyku. Regina King, otwierająca właśnie nowy rozdział w karierze, siedzi na balkonie w Santa Fe. Owija się sportową bluzą, a z jej uszu zwisają złote koła, które uczyniła znakiem rozpoznawczym. – Wcale nie jest ciepło – dodaje, chichocząc lekko zachrypniętym głosem.
Po ponad trzech dekadach kariery King kilka miesięcy temu zdobyła kolejną statuetkę Emmy za rolę w serialu neo-noir „Watchmen”, a teraz zadebiutowała jako reżyserka filmem „One Night in Miami”, adaptacją sztuki Kempa Powersa. Akcja toczy się w czterech ścianach, a obsada ogranicza do czterech bohaterów.
Jest 25 lutego 1964 r. w Miami Beach. 22-letni Cassius Clay, na przekór wszelkim przeciwnościom, pokonuje w walce bokserskiej Sonny’ego Listona i zostaje mistrzem świata wagi ciężkiej. Wśród kibiców obecnych na żywo podczas wydarzenia jest przyjaciel Claya, Malcolm X, charyzmatyczny aktywista walczący o równouprawnienie i prawa człowieka, a także jeden z najwyższych rangą pastorów Narodu Islamu, który tej samej nocy postanawia zorganizować w motelu kameralne przyjęcie na cześć nowego posiadacza mistrzowskiego tytułu. Dołączają do nich legenda muzyki Sam Crooke i ikona amerykańskiego futbolu Jim Brown.
Na tym kończą się znane nam fakty. Tego, co wydarzyło się podczas spontanicznej celebracji zwycięstwa młodego boksera, który dwa dni później ogłosił przejście na islam i zmianę imienia na Muhammad Ali, nie może być pewny nikt, poza tymi którzy w niej uczestniczyli (w ciągu roku Malcolm X i Sam Cooke zmarli). Po latach amerykański dramaturg Kemp Powers postanowił zastanowić się nad tym, co mogło wydarzyć się tamtej nocy.
„One Night in Miami” premierę miała w 2013 r. w Los Angeles. Kiedy King dostała scenariusz na podstawie sztuki, od razu pomyślała: – O mój Boże, to jest dokładnie to, czego szukam. Czy jestem częścią albo byłam świadkiem rozmów na tematy poruszane w sztuce? Bez dwóch zdań. Ale nikt nigdy nie dyskutuje o nich na publicznym forum – omówienie ich na ekranie wydało mi się więc idealną okazją do opowiedzenia o prawdziwych uczuciach, jakie od zawsze towarzyszyły i wciąż towarzyszą czarnej społeczności w Ameryce. Od razu poczułam, że to jest to.
King zaczęła pracę w latach 80. rolą w sitcomie „227”, a następnie kultowym filmie „Chłopaki z sąsiedztwa” w 1991 r., w 2019 r. dostała Oscara za „Gdyby ulica Beale umiała mówić” Barry’ego Jenkinsa. Obecnie kręci „The Harder They Fall”.
We wrześniu „One Night in Miami” zostało pierwszym w historii filmem wyreżyserowanym przez Afroamerykankę wyświetlonym podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Sama King opisała tę sytuacje jako coś szalonego. Jak mówi, za tym projektem „idzie również olbrzymia presja. To, jak sobie poradzi, może otworzyć lub zamknąć drzwi wielu czarnoskórym reżyserkom… tak to właśnie działa”.
Ekranizacja może być jednym z kandydatów do Oscara za najlepszy film, King ma szansę na nominację za reżyserię. Niewykluczone zatem, że dwa lata po zabraniu do domu statuetki dla najlepszej aktorki drugoplanowej, King może powrócić na rozdanie Oscarów (wirtualnie bądź nie) jako pierwsza czarnoskóra, i szósta w historii, kobieta nominowana w kategorii za najlepszą reżyserię.
– Mam nadzieję, że zachęci to ludzi do poszerzenia horyzontów i zaowocuje bardziej zróżnicowanymi historiami. Koniec końców, Oscary zostały stworzone w celach promocyjnych. Choć w żadnym wypadku nie chcę podważyć tego, że to także święto uhonorowujące wybitnych artystów i filmowców, to prawda jest taka, że główny zamysł gali opierał się właśnie na zwiększeniu sprzedaży biletów. Czy to, że każdy może zobaczyć w filmie swoje odbicie, nie zwróciłoby na niego większej uwagi i sprawiło, że więcej osób będzie chciało go obejrzeć? – mówi King.
W następstwie wydarzeń spowodowanych śmiercią George’a Floyda, „One Night in Miami” jest pozycją obowiązkową. – Kemp napisał historię dającą światu możliwość, żeby naprawdę spojrzeć i zrozumieć złożoność problemów, z jakimi boryka się czarnoskóra społeczność. Dyskusje na temat rasy, kultury i władzy odbywają się zazwyczaj w pokojach w akademiku lub w domach. Niezależnie od wszelkich czynników, wszystkie tematy, o których jest mowa w filmie, są częścią życia każdej czarnoskórej osoby żyjącej w Ameryce.
Premiera „One Night in Miami” odbędzie się online w dniu 50. urodzin jego reżyserki. – Myślę, że Helen Mirren jest bohaterką każdej z nas. Jest osobą, która całą karierę zawdzięcza wyłącznie sobie. Patrząc na nią, czuję, że będzie tylko coraz lepiej.
– Teraz, jako niemal 50-letnia kobieta, jestem o wiele bardziej interesującą osobą, niż byłam 25 lat temu. Mogę wnieść sobą o wiele więcej. Z resztą wydaje mi się, że każdy tak ma. Możesz nie mieć tej samej wytrwałości i uporu, jakie miałaś, mając 25 lat, ale to jaką masz wiedzę i doświadczenie... To jest o wiele cenniejsze – mówi reżyserka.
Film „One Night in Miami” dostępny będzie od 15 stycznia na Amazon Prime.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.