Ślub w stylu DIY. Aktorka Kat Dennings powiedziała „tak” we własnym ogrodzie
Skromne wesele, zorganizowane w domu pary młodej, pełne było własnoręcznie wykonanych detali. Wśród nich znalazła się nawet kwiatowa altana. Zaglądamy za kulisy inspirującej ceremonii Kat Dennings i Andrew W.K.
Aktorka Kat Dennings i Andrew W.K – piosenkarz, tekściarz i performer – lubią mówić, że poznali się w „mistycznych okolicznościach”. O swoim wzajemnym istnieniu wiedzieli od lat, a w pewnym momencie ich ścieżki szczęśliwie się przecięły. – Szybko stało się jasne, że jesteśmy sobie przeznaczeni – wspomina Dennings, znana z głównej roli w sitcomie „Dwie spłukane dziewczyny” stacji CBS oraz z postaci Darcy Lewis w kilku filmach z uniwersum Marvela. – Jakieś trzy lata temu Andrew odwiedził mnie po raz pierwszy. Pod koniec jego wizyty nie mogliśmy sobie wyobrazić, że kiedykolwiek się rozstaniemy. Tak naprawdę oświadczyliśmy się sobie nawzajem w kuchni, dokładnie w tym samym momencie.
Ślub odbył się 27 listopada w ich domu w Los Angeles. Rozważali inne opcje – od pobrania się w tajemnicy po wielkie, tradycyjne wesele. – Często wspominaliśmy zaręczyny w kuchni – wyjaśnia Dennings. – Zdaliśmy sobie sprawę, że nie umiemy się oprzeć wizji skromnego wesela w domu. Poza tym były tam wszystkie nasze rzeczy, więc nie musieliśmy niczego pakować.
Ślub w domu, kreacja vintage od Alexandra McQueena i własnoręcznie przygotowane dekoracje
Para młoda sama wszystko zaplanowała. – Chciałam, by nasze wesele pod każdym względem odbiegało od typowego „eventu branżowego” – mówi panna młoda, która przed przyjęciem rzuciła się w wir przygotowań. – Ręcznie wykonałam wszystkie dekoracje kwiatowe zdobiące ścieżkę prowadzącą do ołtarza, jak i łuk, pod którym odbyła się ceremonia, co zabrało mi całe trzy dni. Chciałam aktywnie brać udział w tym doświadczeniu i czułam, że wspólnie musimy zbudować je od zera.
Po jednym niekomfortowym doświadczeniu w showroomie sklepu z sukniami ślubnymi i kilku falstartach Dennings postanowiła, że chce zrezygnować z tradycyjnego procesu wyboru kreacji. – Zdałam sobie sprawę, że jak każda osoba o bardzo bladej cerze nie podobam się sobie w bieli, zamawiałam więc i zwracałam suknie w każdym kolorze, jaki przyszedł mi do głowy, aż zrozumiałam, w jakich modelach czuję się najbardziej sobą – wspomina. – W końcu znalazłam suknię moich marzeń od Alexandra McQueena, w głębokim odcieniu kości słoniowej. Założyła też buty od Jimmy’ego Choo niczym z „syreniego snu”.
Motyw DIY pojawił się również w dniu ślubu, gdy Dennings sama się czesała i malowała, wykorzystując sprawdzone produkty: podkład Il Makiage, róż Hermès w odcieniu Rose Ombre, kredkę do ust Beauty Pie w kolorze Rummy Pink, eyeliner w płynie Flower Beauty i wodoodporną maskarę Maybelline. – Na wesele wybrałam również wyjątkowy zapach – mówi. – To coś, co polecam każdemu, kto bierze ślub. To wspaniały sposób na zachowanie wspomnień za pomocą czegoś, co działa na zmysły, do czego zawsze można wrócić.
Pan młody współpracował z marką Brioni, z którą zaprojektował szyty na miarę garnitur w kolorze ciemnej oberżyny z fiołkową lamówką. Jego koszula i krawat również zostały wykonane na zamówienie przez Anto Shirtmakers z Beverly Hills.
Kameralna ceremonia spełniła ich oczekiwania. – Była niesamowicie emocjonalna dla nas obojga, a miłość, która nas otaczała, była wręcz namacalna – mówi Kat. – Mój tata zmarł półtora miesiąca wcześniej i był moment, gdy myślałam, że powinniśmy przełożyć ślub, ale zdałam sobie sprawę, że to tym bardziej powód, by szukać radości, gdzie tylko się da. Do ołtarza poprowadziła mnie moja wspaniała mama, a ja w czasie ceremonii czułam się bardzo obecna i pełna wdzięczności dla Andrew i naszych bliskich. Czułam, że mam prawdziwe szczęście, wychodząc za tak dobrego i kochającego mężczyznę. Samą ceremonię pamiętam jak przez mgłę, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Po prostu patrzyliśmy sobie w oczy i byliśmy bardzo podekscytowani faktem, że w końcu jesteśmy małżeństwem.
Po ceremonii wszyscy zebrali się w domu, gdzie spędzili kilka wspaniałych godzin. Było tam około 15 osób, między innymi ich bliscy przyjaciele Macaulay Culkin i Brenda Song. Według Dennings była to idealna liczba gości. – Wszyscy byli radośni, dobrze się bawili i ani przez chwilę się nie nudziliśmy – mówi. – Ja natychmiast zdjęłam buty.
Z perspektywy czasu wesele, które przygotowała Dennings, napawa ją dumą. – Dobrze, że nie zdawałam sobie sprawy, że pomysł, by zrobić wszystko samemu, był totalnie szalony – mówi. – Gdybym wiedziała, że przygotowanie dekoracji kwiatowych to trzy dni pracy non stop, być może zatrudniłabym profesjonalistę. Jednak stanięcie z Andrew pod łukiem, który sama zrobiłam, w który włożyłam tyle wysiłku i serca, było dokładnie tym, czego pragnęliśmy.
Pudełko z aksamitu i mosiądzu marki Aerin, w którym umieściliśmy obrączki. Pomyślałam, że to miła odmiana w porównaniu z tradycyjną poduszeczką. Nasze obrączki to projekty Erstwhile. By przypiąć je do pudełka, wykorzystałam zabytkową broszkę należącą do mojej mamy.
Moja mama nie zakładała mi butów od 30 lat. Jestem przekonana, że była zachwycona, iż znowu może to zrobić.
Maleńka marynarka chłopca, który niósł nasze obrączki, w otoczeniu gałązek eukaliptusa.
Ślubne buty i torebka moich marzeń! Moja suknia jest w głębokim odcieniu kości słoniowej, a buty idealnie do niej pasują. Torebka to projekt Simone Rochy. Perła to mój szczęśliwy kamień, więc wszystko pięknie się spinało.
Nie byłam pewna, czy zakładać pierścionek zaręczynowy na ceremonię, ale w końcu założyłam go na palec prawej ręki. Bardzo chciałam, by obrączka była jedyną rzeczą, która tego dnia znajdzie się na moim serdecznym palcu lewej ręki.
Patrzę z zachwytem na swój welon udrapowany na sofie. Trudno było znaleźć taki, który będzie pasował do sukni, aż w końcu udało mi się to na tydzień przed ceremonią. To angielski jedwabny tiul, wspaniale układający się przy moich ruchach.
Zapinam delikatne rękawy mojej koronkowej sukni marzeń. Na paznokcie wybrałam lakier glass peach DND. Chciałam neutralny kolor, ale nie nude.
Umalowałam się i uczesałam tak jak zawsze. Chciałam wyglądać jak zwykła ja.
Ta ozdoba na głowę! Ten welon! Mój mąż fantastycznie szyje, więc wykonał kilka drobnych przeróbek mojej sukni, by idealnie na mnie leżała.
Suknia Alexandra McQueena jest przepiękna. Przymierzyłam bardzo wiele projektów, ale żaden z nich nie mógł się z nią równać. Do tego jest lekka jak piórko i bardzo wygodna.
Na każdym krześle położyłam małą torebkę płatków róż. Uwielbiam rzucać nimi na weselach.
Na ścieżce prowadzącej do ołtarza położyłam zabytkowy bieżnik. Wspaniale było wykorzystać na ceremonii rzeczy, które już posiadaliśmy.
Ciągnie mnie do looków vintage, ponieważ wydaje mi się, że najbardziej do mnie pasują. Ten był ponadczasowy, a ja wiedziałam, że gdy popatrzę na nasze ślubne zdjęcia w przyszłości, będę dumna z tego wyboru.
Nasz gość odpowiedzialny za obrączki przygotowuje się do pójścia do ołtarza.
Nasz piękny łuk kwiatowy! Nie mogę uwierzyć, że wykonałam go własnymi rękami. Wymagało to wizji, hartu ducha i plastikowych zapinek. Wykorzystałam połączenie białych i różowych róż, eustom, eukapiltusu i gałązek ruszczyka włoskiego. Były na nim urocze, małe, czerwone owoce, które idealnie pasowały do zimowego ślubu. W tle znajduje się szwedzki parawan z 1860 roku. Jestem z tego wszystkiego bardzo dumna.
Przygotowuję się do wyjścia. Musieliśmy poczekać, aż światło będzie idealne, więc bezustannie wyglądałam przez okno i je sprawdzałam. Nie mogłam się doczekać, aż pójdę do ołtarza.
Moja piękna mama. Jestem szczęściarą, że ją mam. Bardzo kocha Andrew i cieszy się, że jest częścią naszej rodziny. Mają naprawdę piękną relację. Warto zaznaczyć, że powiedziała, iż wyglądam jak jedna z marmurowych rzeźb, co odbieram jako komplement.
Nigdy nie zapomnę emocji, które poczułam, gdy zobaczyłam Andrew przy ołtarzu.
Brenda i Mack, nasi drodzy przyjaciele. Brenda wspierała mnie w tak wielu trudnych chwilach, że jestem wdzięczna, że ją mam i że oboje są częścią naszego życia.
Patrzę w oczy mojego prawie męża.
Andrew mówi: „To chwila, w której spełniło się moje marzenie”.
Dumnie kroczy do nas chłopiec z obrączkami.
Małżeństwo!
Mąż i żona, nareszcie.
Dwoje najważniejszych dla mnie ludzi na świecie.
Nasi bezcenni przyjaciele. Tyle miłości.
Kocham ich wszystkich.
Na tym zdjęciu widać wyraźnie wielowymiarowe piękno tkaniny, z której uszyto garnitur Andrew.
Pełnia szczęścia.
Na niektórych zdjęciach starałam się być poważna, ale twarz odmawiała mi posłuszeństwa.
Jose Villa, nasz fotograf, jest najlepszy. Sprawiał, że czułam się komfortowo. Zawsze będziemy doceniać jego pracę.
Po drugiej stronie lustra.
Absolutnie uwielbiam to zdjęcie. Słyszeliśmy, jak w pokoju obok wszyscy świetnie się bawią, mając jednocześnie chwilę tylko dla siebie. To było boskie uczucie.
Stół bankietowy, przy którym nikt nie usiadł. Andrew powiedział mi, że goście pewnie zbiorą się w środku, i dokładnie tak się stało. Ale i tak było pięknie!
Jestem w domu. W każdym tego słowa znaczeniu.
Choć nasze wesele było maleńkie, chcieliśmy mieć duży, piętrowy tort w stylu vintage. Wydawało nam się to właściwe. Był to tort waniliowy, wypełniony kremem truskawkowym. Starczyłoby go dla 100 osób.
Kanapki, bułeczki i ciasteczka w stylu angielskiego podwieczorku. Czy może być coś lepszego?
Para aniołów.
Rodene, jedna z moich najbliższych przyjaciółek, z którą znam się od 23 lat, postanowiła, że jako prezent zrobi dla nas album z polaroidami z wesela. Robiła ukradkiem zdjęcia i prosiła wszystkich, by coś dla nas napisali. To było niewiarygodne.
Więcej ukradkowych działań polaroidem.
Diva, Brenda i Rodene. Jestem tak wdzięczna za to, że je mam.
Mój brat, Geoffrey, bryluje w towarzystwie ciastek. I najwidoczniej opowiada Brendzie coś strasznie śmiesznego.
Oszałamiający oficjalny golf Macka.
Kroję tort ze swoim cudownym, wspaniałym mężem.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.