Aktorka Ophelia Lovibond wybrała teatralną suknię na swój ślub w teatrze muzycznym
Ophelia wyszła za aktora Henry’ego Pettigrew w historycznym teatrze Wilton’s Music Hall we wschodnim Londynie. Ten pomysł wydawał im się naturalny, bo poznali się i zakochali w sobie podczas pracy nad spektaklem.
Czy jest lepsze miejsce niż scena do złożenia przysięgi małżeńskiej przez dwójkę aktorów? Ophelia Lovibond i Henry Pettigrew poznali się i zakochali w sobie, grając razem w „The Effect” w teatrze Crucible w Sheffield. Siedem lat później – po „niesamowicie romantycznych” oświadczynach Henry’ego wśród hiacyntowców w parku Hampstead Heath – para wzięła ślub w odpowiednio teatralnej przestrzeni Wilton’s Music Hall. – Wiedzieliśmy, że nie chcemy pobrać się w kościele ani w wiejskiej posiadłości – to po prostu nie było w naszym stylu – mówi Ophelia. – Poznaliśmy się w teatrze, więc pomysł ślubu na scenie, rodzaj nawiązania do sztuki imitującej życie, wydawał nam się bardzo atrakcyjny.
Panna młoda, która gra Carrie Johnson u boku Kennetha Branagha w serialu „This England”, chciała, by jej suknia również dostarczyła odpowiednich wrażeń. – Moja suknia ślubna nie była czymś, o czym myślałam przed zaręczynami, ale kiedy już musiałam podjąć decyzję, zdałam sobie sprawę, że dość dobrze wiem, czego chcę – mówi Ophelia. – Chciałam czegoś ponadczasowego i eleganckiego, szlachetnego i świeżego, ale jednocześnie teatralnego. Myślę, że miałam w głowie pewne obrazy: cudowne suknie Givenchy i Balenciagi z końca lat 60., ze wspaniałymi wielkimi kokardami i pelerynami. Pomyślałam, że właśnie na tym mi zależy: na czymś tradycyjnym i prostym, ale z elementem robiącym wrażenie.
Projektantka sukien ślubnych Kate Halfpenny stanęła na wysokości zadania, a nawet więcej. – Butik Kate był jedynym miejscem, do którego się wybrałam, żeby szukać sukni, a moje poszukiwania zakończyły się właściwie, jeszcze zanim się zaczęły – mówi Ophelia. – Kate jest bardzo miła i kreatywna, a gdy mówiłam jej o swoich pomysłach, przy mnie przenosiła je na rysunki. Cały ten proces był prosty – wiedziałam, że znalazłam właściwą osobę, która stworzy moją suknię.
Suknia Ophelii, uszyta na zamówienie z jedwabiu mikado, miała z tyłu wymarzoną ogromną elegancką kokardę oraz pelerynę, która nie zakrywała zupełnie ramion. Co najważniejsze, panna młoda wiedziała, że będzie w tym stroju „tańczyć do upadłego”. – Czułam się absolutnie komfortowo – mówi. –Oczywiście suknia miała kieszenie. Naprawdę brakuje mi określeń, by opisać, jak bardzo zadowolona byłam z tego projektu.
Decyzja dotycząca butów również była bezstresowa. Ophelia wiedziała, że chce założyć klasyczne szpilki Hangisi Manolo Blahnika (natychmiast rozpoznawalne przez fanki „Seksu w wielkim mieście” na całym świecie) w kolorze zielonym; wiedziała to od momentu, gdy Henry podarował jej inspirowany stylem art déco pierścionek zaręczynowy Ivy Nixon ze szmaragdem. Kolczyki ze szmaragdami i diamentami – „prezent na trzydzieste urodziny od mojej mamy” – posłużyły za coś starego, a perłowa torebka Shrimps od druhny, Heidi, idealnie sprawdziła się w roli czegoś pożyczonego. – Żeby pojawiło się również coś niebieskiego, Cressida Jamieson wyhaftowała na mojej sukni ślubnej kwiaty dzwoneczki – mówi panna młoda. Perłowa spinka do włosów Simone Rochy w inspirowanym retro upięciu była idealnym wykończeniem. – Uwielbiam estetykę lat 60., ale nie chciałam wyglądać, jakbym zeszła prosto z planu filmowego – mówi Ophelia. – Chciałam wyglądać jak bardziej wyrazista wersja samej siebie.
Sama ceremonia – zorganizowana 1 maja, kiedy przypada staroceltyckie święto Beltane – była „wyjątkowo radosna”, jak mówi Ophelia. – Wszystko podobało mi się w tym dniu – dodaje. Para młoda poprosiła Daniela Evansa, reżysera sztuki, przy pracy nad którą się poznali w 2015 roku, żeby był ich celebrantem. – W sztuce bohaterowie zakochują się w sobie, a Henry i ja faktycznie, pracując nad spektaklem, zakochiwaliśmy się w sobie. Daniel zdradzał w swoim przemówieniu znajomość tych sytuacji, co sprawiło, że cała ceremonia była bardzo głęboka i osobista.
Ważnym elementem wydarzenia był też występ chóru gospel, który śpiewał „All You Need Is Love”, gdy Ophelia szła do ołtarza pod rękę ze swoją mamą. – Odwróciłam się, uniosłam swój bukiet wysoko w górę, wiwatując, a wtedy wszyscy też zaczęli wiwatować – wspomina panna młoda. – To nadało ton całej ceremonii. Po tym jak wymieniliśmy się obrączkami, chór zaśpiewał „Signed, Sealed, Delivered”, a 140 osób do niego dołączyło. Było to dla mnie ważne i wzruszające.
Stamtąd goście wyszli na Graces Alley we wschodnim Londynie, by rzucać konfetti, a następnie nowożeńcy poprowadzili zebranych z powrotem do teatru na „morze szampana Moët”. Miejsce ceremonii przeszło kolejną transformację – na scenie znalazł się stół dla pary młodej i najważniejszych gości, były też stoliki bankietowe, przy których można było delektować się posiłkiem składającym się z wołowiny Bannockburn i placków ziemniaczanych smażonych na kaczym tłuszczu, a na deser podano bezmączne włoskie ciasto czekoladowe i kompot z rabarbaru.
– Zamiast zdecydować się na duży piętrowy tort weselny, poprosiliśmy pięcioro przyjaciół, żeby upiekli różne ciasta – mówi Ophelia. – Moja mama zrobiła „teddy-bear’s picnic cake” – takie samo przygotowała na moje szóste urodziny, moją osiemnastkę, a teraz na mój ślub.
Ophelia zachowała swoją suknię od Halfpenny na przyjęcie, które rozpoczęło się od energetycznego tańca céilidh – z ojcem pana młodego wśród muzyków; potem wystąpił Hackney Colliery Band, a następnie na zakończenie świętowania set zagrała przyjaciółka Ophelii, Gemma Cairney, DJ-ka z BBC 6 Music. – Gdy nadeszła pora na céilidh, pomyślałam, no dobra, zdejmuję pelerynę! – wspomina ze śmiechem panna młoda. – Chcieliśmy mieć pewność, że będzie dużo pysznego jedzenia i muzyki i że wszyscy będą mogli się rozluźnić. A zapamiętamy z tego dnia radość.
Makijażystka Justine Jenkins zajmuje się panną młodą, która przygotowywała się do ślubu w apartamencie Grand Heritage hotelu The Ned.
Dodatki ślubne Ophelii: szmaragdowe szpilki Hangisi marki Manolo Blahnik i torebka Shrimps.
Efektowna kokarda z tyłu ślubnej sukni Halfpenny.
Ruszając na ceremonię. – Kate Halfpenny pomyślała o wszystkim – mówi Ophelia o swojej wymarzonej sukni. – Jedwab był niewiarygodnie lekki.
Z The Ned do Wilton’s Music Hall Ophelię zabrał cadillac z 1941 roku.
Firma Worm Flowers ze wschodniego Londynu stworzyła naturalny bukiet panny młodej.
Drobna pomoc druhny podczas drogi Ophelii na ceremonię.
Chór gospel zaśpiewał „Lean on Me” i „Signed, Sealed, Delivered”.
Kwiaty ozdabiają scenę, na której Ophelia i Henry składają przysięgi napisane przez siebie.
Suknia ślubna od Halfpenny była inspirowana sukniami Balenciagi i Givenchy, zaprojektowanymi w połowie ubiegłego wieku, z pelerynami i kokardami.
Oficjalnie mąż i żona.
– Czuliśmy, że Wilton’s to naprawdę magiczne miejsce od setek lat, od których tam stoi – przetrwał niemieckie naloty.
Pan młody miał na sobie granatowy aksamitny garnitur Casely-Hayford.
– Oczywiście Henry nie wiedział, w co się ubiorę, i vice versa. Gdy go zobaczyłam, zdałam sobie sprawę, że idealnie się dopełniamy.
Ophelia ze swoimi druhnami i drużbą. Wybrała dla druhen właśnie takie satynowe suknie Ghost, ponieważ szarozielony kolor pasował do barw murali zdobiących Wilton’s Music Hall. – Zieleń kojarzy się też ze świętem Beltane – mówi panna młoda.
Para młoda została obsypana konfetti na Graces Alley, blisko miejsca ceremonii.
Karty dań i porządek ceremonii zostały zilustrowane przez Fee Greening, która zawarła w nich kwiaty z bukietu Ophelii oraz kolumny z Wilton’s Music Hall, oplecione jęczmieniem.
– Kate dodała kilka zaczepów pod suknią z kokardą oraz pasujące do nich wiązania na trenie, by stworzyć efekt turniury. Tren zupełnie unosił się z podłogi, tak że mogłam tańczyć.
– Dzięki akustyce teatru muzycznego głośno brzmiały dźwięki towarzyszące krokom tanecznym. Moje szpilki Manolo były zaskakująco wygodne!
– Nie wydaje mi się, by na tym etapie przyjęcia goście dbali o dokładność kroków.
– Tym, co zapamiętam, jest radość.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.