Efektowny ślub Rosany Lai z wnukiem Gustave’a Eiffela na Wybrzeżu Amalfitańskim
W czasie swojego przyjęcia weselnego, które odbyło się na Wybrzeżu Amalfitańskim na klifie porośniętym drzewami cytrynowymi, Rosana Lai i Thibault Couperie Eiffel celebrowali kultury, z których się wywodzą. Za sprawą sukien ślubnych panny młodej w wydarzeniu nie brakowało też modowych uniesień.
Rosana Lai i Thibault Couperie Eiffel poznali się siedem lat temu przez aplikację randkową w Hongkongu. Pochodząca stamtąd dziennikarka modowa i przedsiębiorca o korzeniach francusko-portugalskich cieszyli się swoją miłością, jeżdżąc po świecie, a ich zamiłowanie do podróży znalazło odbicie w weselu, które odbyło się pomiędzy włoskimi miejscowościami Positano i Amalfi w czerwcu 2023 roku.
Jeśli twoje nazwisko brzmi Eiffel, czy możesz oświadczyć się w innym miejscu niż wieża Eiffla?
Ponieważ Thibault jest potomkiem Gustave’a Eiffla, wraz z Rosaną często śmiali się z wyświechtanych oświadczyn na szczycie wieży Eiffla w Paryżu, a jednak… – Czy to nie byłoby wspaniałe miejsce na oświadczyny? – zapytał Thibault Couperie Eiffel Rosany na szczycie zabytku. Rosana odpowiedziała: – Ha, ha, bardzo śmieszne – po czym roześmiała się, nie biorąc tego na serio. – Mówię poważnie – powiedział Thibault. – Uklęknął przede mną. Byłam w szoku, ponieważ biorąc pod uwagę to, ile razy z tego żartowaliśmy, było to naprawdę ostatnie miejsce na świecie, w którym spodziewałam się oświadczyn – przyznaje Rosana.
Choć Rosana i Thibault mogli wziąć ślub we Francji, skąd pochodzi pan młody, narzeczeni woleli zaprosić swoich bliskich na Wybrzeże Amalfitańskie we Włoszech. Wszystko wydarzyło się w komfortowej willi przypominającej rodzinny dom, należącej do pewnego architekta. Usytuowana pośrodku zielonej wiejskiej okolicy, porośniętej drzewami cytrynowymi willa, znajdowała się niedaleko prywatnego stromego klifu, typowego dla tego regionu. – Chcieliśmy, by nasz ślub był kameralnym wydarzeniem, w którego każdym elemencie odzwierciedlenie znajdą nasze osobowości i kultury, z których się wywodzimy – wyjaśniła Rosana. – Na przykład nasze winietki miały kształt kafelków do madżonga, to ukłon w stronę mojej kultury, a na odwrocie robiony na zamówienie znak, w którym przeplatały się elementy stylu chinoiserie i wzory z portugalskich kafelków.
Dzięki sukni ślubnej z peleryną, dziełu chińskiego projektanta przygotowanego na ceremonię picia herbaty, oraz niesamowicie kolorowemu lokowi ślub Rosany Lai z Thibaultem Couperiem Eifflem był prawdziwym modowym świętem.
W związku z tym, że Rosana Lai sama pracuje w branży mody, wiedziała, że znalezienie ślubnych stylizacji nie będzie łatwym zadaniem. – Poszłam na kilka przymiarek i po prostu nie byłam w stanie znaleźć niczego gotowego, co by mi się spodobało. Gdy na Instagramie natknęłam się na tę pelerynę Khyeli, dosłownie oniemiałam z wrażenia. Jej suknia na ceremonię była nowoczesna, romantyczna, bez ozdób, miała też odczepianą pelerynę, którą do kolacji można było zastąpić parą długich koronkowych rękawiczek. Znalazł się tam również osobisty detal. – Jako „coś niebieskiego” wycięłam kwadrat ze starego krawata należącego do mojego zmarłego ojca, który moja niesamowita druhna Kellye pomogła mi wszyć do sukni, aby mój tata był ze mną duchem i w ten sposób poprowadził mnie do ołtarza.
W innych momentach ślubnego weekendu Rosana Lai postawiła na kolor. Na kolację w wieczór poprzedzający ślub wybrała mandarynkową suknię od Giuseppe di Morabito z piórami u dołu, a na chińską ceremonię picia herbaty tradycyjną „kuę” ze złotymi detalami od Roberta Wuna.
Włoskie przysmaki cieszyły oko i rozpieszczały kubki smakowe gości. W otoczeniu drzew cytrynowych, ochładzani przez morską bryzę byli częstowani charakterystycznymi dla tego regionu daniami: spaghetti alla Nerano, carpaccio z krewetek, paccheri vongole, bułeczkami z rybą morską oraz pełniącym funkcję tortu weselnego tiramisu. – Ponieważ byliśmy we Włoszech, o 1 w nocy koniecznie musieliśmy zjeść pizzę margheritę! – wspomina panna młoda. Ich wesele było chwilą pełną prawdziwej, szczerej miłości. Dzięki galerii zdjęć możemy przeżyć ją jeszcze raz.
Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.fr.
1/33 Jaką jesteście parą i jak się poznaliście?
Rosana Lai: Poznaliśmy się z Thibaultem przez aplikację randkową w Hongkongu siedem lat temu. On urodził się w Paryżu, ale jako chłopiec mieszkał w różnych miejscach Azji, a kiedy się poznaliśmy, mieszkał już i pracował w Hongkongu. Tam się urodziłam, a studiowałam na uniwersytecie w Stanach Zjednoczonych. Poznałam Thibaulta chwilę po tym, jak wróciłam do swojego rodzinnego miasta, by podjąć tam pracę.
Naszą pierwszą randką był niedzielny brunch, po którym obejrzeliśmy „Gdzie jest Dory?” (on twierdzi, że próbował pocałować mnie w kinie, ale ja byłam zbyt skupiona na rysunkowej rybce). W kolejnym tygodniu musiał odbyć podróż służbową, z której miał wrócić dopiero w piątek, ale pojawił się z powrotem w środę, tylko po to, by zrobić mi niespodziankę!
2/33 Jak wyglądały oświadczyny?
Thibault należy do rodziny Eiffelów (jego przodkiem był Gustave Eiffel, który zbudował wieżę Eiffla). Choć to fajna ciekawostka, zawsze śmialiśmy się z oświadczyn na wieży Eiffela lub pod nią. Wydawały nam się niesamowicie kiczowate i wyświechtane. Półtora roku temu, gdy mieszkaliśmy w Paryżu w czasie pandemii, Thibault powiedział mi, że zorganizował dla nas prywatne zwiedzanie wieży. Nie zastanawiałam się nad tym szczególnie. Był mroźny listopadowy dzień. Weszliśmy do prywatnych pomieszczeń, które nie są otwarte dla zwiedzających, używanych do spotkań stowarzyszenia rodzinnego. Chwilę na nie popatrzyłam i już miałam wychodzić, gdy Thibault powiedział: – Czy to nie byłoby wspaniałe miejsce na oświadczyny? Roześmiałam się, nie biorąc tego pomysłu na serio, i powiedziałam: – Ha, ha, bardzo śmieszne. Odpowiedział: – Mówię poważnie. Uklęknął przede mną. Byłam w szoku, ponieważ biorąc pod uwagę to, ile razy z tego żartowaliśmy, było to naprawdę ostatnie miejsce na świecie, w którym spodziewałam się jego oświadczyn. Tylko on mógł zrobić coś dokładnie przeciwnego niż to, o czym myślałam!
3/33 Czy za twoim pierścionkiem zaręczynowym i obrączką kryje się jakaś szczególna historia?
Moja obrączka to projekt Tiffany & Co. Elsa Perettiego, a Thibault ma obrączkę De Beers z ukrytym diamentem. Wewnątrz mojej wygrawerowane jest imię Thibaulta, a w jego obrączce moje. Chcieliśmy mieć ponadczasowe projekty, które będą nam służyć przez kolejne ponad 60 lat!
4/33 Opowiedz nam o miejscach, które wybraliście.
Bliscy zakładali, że weźmiemy ślub we Francji, ponieważ większość rodziny i przyjaciół Thibaulta nadal tam mieszka, ale zakochaliśmy się we włoskim wybrzeżu i obfitości znajdujących się tu rustykalnych willi. Gdy odwiedziliśmy tę prywatną, którą znalazła nasza genialna wedding plannerka Magdalena, ukrytą w Praiano, pomiędzy gwarnymi miejscowościami Positano i Amalfi, wiedzieliśmy, że to ta jedyna.
Ta willa to dom wakacyjny dla rodziny, zbudowany przez australijskiego projektanta wnętrz. Każdy jej kąt emanuje elegancją i minimalistycznym urokiem. Oprócz domu z siedmioma sypialniami na terenie posiadłości znajdują się piękne trawniki, cytrynowy zagajnik i ukryte zakątki. Posiadłość rozciąga się aż do prywatnego klifu, na którym rozstawiono leżaki. Poczuliśmy się jak w domu i oboje z Thibaultem powiedzieliśmy, że gdybyśmy mieli wymarzyć sobie dom wakacyjny, wyglądałby dokładnie tak jak ten.
Planując przyjęcie powitalne, chcieliśmy, by nasi goście mogli napawać się niezakłóconym niczym widokiem na morze, więc właściwym miejscem okazał się kultowy Grand Hotel Tritone.
6/33 Czy wybraliście jakieś konkretne dekoracje kwiatowe?
Było dla nas ważne, by w dekoracjach znalazły się osobiste akcenty i elementy naszego dziedzictwa kulturowego, ale oczekiwaliśmy też twórczej propozycji, która byłaby bardziej nowoczesna i nie wydawała się zbyt ślubna.
Na przykład na chińską ceremonię picia herbaty nasze utalentowane florystki z Anthea Studios porozkładały wszędzie mandarynki, ponieważ w naszej kulturze słowo je określające brzmi jak „złoto”, mają więc przynosić szczęście i dobrobyt.
Na ceremonię wybraliśmy trochę bardziej naturalny design, rezygnując z altany, by nie blokować widoku na morze, a zamiast tego postawiliśmy na eteryczny okrąg ze stokrotek, które są jednymi z moich ulubionych kwiatów.
Na przyjęcie zdecydowaliśmy się na minimalistyczny akcent w postaci posągowych łodyg białej driakwi w czarnych misach.
7/33 Jaką atmosferę chcieliście stworzyć na weselu?
Chcieliśmy, by nasze wesele było kameralnym wydarzeniem, w którego każdym elemencie odzwierciedlenie znajdą nasze osobowości i kultury, z których się wywodzimy, oraz by wszystko to łączyło się w delikatny, subtelny sposób. Na przykład nasze winietki miały kształt kafelków do madżonga, to ukłon w stronę mojej kultury, a na odwrocie miały robiony na zamówienie znak, w którym przeplatały się elementy stylu chinoiserie i wzory z portugalskich kafelków (ponieważ rodzina Thibaulta od strony matki pochodzi z portugalskich Azorów).
W części wyznaczonej na przyjęcie powiesiliśmy białe lampiony, które przyjechały aż z Da Nang w Wietnamie, gdzie pojechaliśmy z Thibaultem na pierwsze wspólne wakacje i jest znane z produkcji takich właśnie lampionów. Spersonalizowaliśmy nazwy koktajli i stworzyliśmy zabawne połączenie naszych nazwisk, „L’Aiffel”, którym oznakowaliśmy serwetki.
8/33 A posiłek?
Oczywiście włoskie przysmaki z wybrzeża! Zarówno na przyjęciu powitalnym, jak i na kolacji weselnej staraliśmy się mieć tylko dania zrobione z lokalnych produktów, na przykład spaghetti alla Nerano (mój absolutnie ulubiony makaron), carpaccio z krewetek, paccheri vongole i bułeczki z rybą morską. Jeżeli chodzi o ciasto, ważne jest, by podkreślić, że jestem fanką czekolady, w związku z czym zawsze zakładałam, że mój tort weselny będzie jakiegoś rodzaju ciastem czekoladowym.
Ale kiedy doszło do degustacji menu, tiramisu pistacjowe dosłownie zwaliło mnie z nóg, nie miałam więc wyboru, musiałam zamówić jego gigantyczną wersję jako tort weselny. Wszystkim naszym gościom niesamowicie smakowało, a kilku z nich dopadło nawet szefa kuchni, by poprosić o przepis! No i w końcu, ponieważ byliśmy we Włoszech, o 1 w nocy koniecznie musieliśmy zjeść pizzę margharitę!
9/33 Czy możesz opowiedzieć nam, jak powstawała twoja suknia ślubna?
Pewnie większość panien młodych z branży mody się ze mną zgodzi, że praca w tym biznesie tak naprawdę powoduje, że trudniej jest znaleźć tę idealną. Poszłam na kilka przymiarek i po prostu nie byłam w stanie znaleźć niczego gotowego, co by mi się spodobało. Gdy na Instagramie natknęłam się na tę pelerynę Khyeli, zabrakło mi tchu w piersiach i natychmiast umówiłam się na przymiarkę. Skusiła mnie peleryna, która ma w sobie coś odważnego, a jednocześnie ponadczasowego. Bardzo spodobało mi się to, że była spektakularna, ale bez nadmiaru zbędnych ozdób. Projekty Ahmeda z Khyeli to romantyczne połączenie mody i stylu ślubnego, a praca z nim była pracą marzeń.
Jako „coś niebieskiego” wycięłam kwadrat ze starego krawata należącego do mojego zmarłego ojca, który moja niesamowita druhna Kellye pomogła mi wszyć do sukni, aby był ze mną duchem i poprowadził mnie do ołtarza. Kilka panien młodych podzieliło się ze mną wskazówką, by postarać się jak najdłużej pozostać w sukni ślubnej, więc na przyjęcie postanowiłam wymienić pelerynę na koronkowe rękawiczki.
10/33 A co z twoim lookiem na ceremonię picia herbaty?
Jeżeli chodzi o moją sukienkę na chińską ceremonię picia herbaty, poprosiłam mojego przyjaciela i szalenie utalentowanego projektanta Roberta Wuna o projekt uszyty specjalnie na tę okazję, oraz jego pierwszą w życiu „kuę”. Wiedziałam, że chcę zrezygnować z tradycyjnej czerwieni na rzecz złota, ale zachowaliśmy tradycyjne elementy – połączenie żakietu i spódnicy, rękawy trzy czwarte, by zostawić przestrzeń na podarowane mi złote bransolety – ale oczywiście znalazły się w niej charakterystyczne dla Roberta plisy oraz wyhaftowane na ramionach skrzydła żurawia. To naprawdę jedyna w swoim rodzaju, najbardziej wyprzedzająca aktualne trendy „kua”, jaką kiedykolwiek widziałam.
11/33 Czy na weselu miałaś jeszcze jakiś inny look?
Ze względu na to, że w swoim codziennym stylu uwielbiam bawić się odważnymi kolorami, szczególnie pomarańczowym, ważne było dla mnie, by w czasie ślubnego weekendu mieć jakiś element kolorystyczny.
Jako look na przyjęcie powitalne wybrałam mandarynkową suknię od Giuseppe di Morabito z warstwami piór na dole, ekstrawaganckie kolczyki od Magdy Butrym i ogromną kopertówkę z masy perłowej od Madelony z Cult Mia.
12/33 A strój twojego męża?
Smoking Thibaulta to szyty na miarę Dunhill. Tworzenie tego looku w zabytkowych pomieszczeniach Bourdon House było niesamowitym doświadczeniem, a zespół ludzi z Dunhilla przeszedł samych siebie.
Thibault wybrał dwurzędową marynarkę z satynowymi klapami, a jego buty to projekt Magnanni. Poprosiłam moją przyjaciółkę i jubilerkę Akanshę Sethi, by zrobiła dla Thibaulta ślubne spinki do mankietów. Jej biżuterię można już było zobaczyć u wielu gwiazd, od Lady Gagi po Adele, a projekt tych spinek to masa perłowa wyrzeźbiona w kwiatowy wzór, z maleńkim akwamarynem (moim szczęśliwym kamieniem) pośrodku, więc ma na swoim rękawie kawałek mojego serca.
13/33 Czy wyznaczyliście konkretny dress code dla swoich gości i druhen?
Drużbowie mieli na sobie pasujące smokingi, z kolei druhny (oraz moja mama i teściowa) ubrały się w paletę cytrusowych, słonecznych barw. Każda z nich miała troszkę inny odcień pomarańczu lub żółci w stylu, który najbardziej im pasował, a ja dałam im różne wersje kolczyków Les Bonbons od Rebecki de Ravenel w kolorze złamanej bieli.
Moja mama, teściowa, duhny i ja miałyśmy też spersonalizowane szlafroki marki Olivia von Halle, ponieważ jestem przyjaciółką tego luksusowego domu mody produkującego piżamy.
14/33 Opowiedz o makijażu i fryzurze, które wymarzyłaś sobie na ten wielki dzień.
Mam wielkie szczęście, że mój glam team to również moi przyjaciele, Gabbie Lee i Ross Kwan, którzy są również niesamowicie utalentowanymi artystami zajmującymi się stylizacjami do sesji oraz włosami i makijażem gwiazd.
Wymienialiśmy się pomysłami, ale wiedziałam, że jeżeli chodzi o makijaż, chcę czegoś w odcieniach brązu. Żartowałam z Gabbie, że chcę słoneczno-uwodzicielskiego looku w stylu Victoria’s Secret, a ona naprawdę stanęła na wysokości zadania.
Jeżeli chodzi o włosy, chciałam mieć kilka fryzur w różnych momentach weekendu, więc Ross zrobił mi wspaniałą burzę włosów na sesję na klifie, ekstrawagancki warkocz pasujący do mojej pomarańczowej sukienki koktajlowej z piórami oraz eleganckiego, nowoczesnego koka dopasowanego do mojej sukni ślubnej z peleryną.
15/33 Ślub i para, która cię inspiruje?
Może to zabrzmi banalnie, ale pary, które mnie inspirują, to rodzice moi i Thibaulta. Moich rodziców łączył nie tylko związek romantyczny, zbudowali też razem prosperujący biznes, więc są uosobieniem mojej idei power couple. A rodzice Thibaulta po 40 latach są nadal szczęśliwym małżeństwem, przed którym wiele wspólnych chwil. Tak naprawdę wuj Thibaulta, Eric, katolicki ksiądz, który w czerwcu udzielił nam ślubu, poprowadził również ślub rodziców Thibaulta dokładnie 40 lat temu!
16/33 Co symbolizuje dla ciebie ślub?
Thibault i ja wzięliśmy ślub cywilny we Francji w czasie pandemii, ale nikt nie był w stanie w nim uczestniczyć. Więc dla nas to był prawdziwy ślub, podczas którego mogliśmy świętować z rodziną i przyjaciółmi, którzy przyjechali z całego świata. Symbolizuje on obietnicę, którą składamy sobie nawzajem, i nadzieję, że wszyscy, którzy w nim uczestniczą, mogą być naszymi świadkami i przyszłym wsparciem dla nas jako pary.
17/33 Czy przed swoim wielkim dniem trzymałaś się jakiegoś rytuału pielęgnacyjnego albo ćwiczyłaś?
Jeżeli chodzi o ćwiczenia, trzy razy w tygodniu trenowałam na siłowni z trenerem personalnym oraz chodziłam na pilates na reformerach w Strong Pilates.
W kwestii pielęgnacji wierzę w skuteczność The Skin Sculptor tutaj, w Londynie. Guendalina robi najlepsze masaże transbukalne rzeźbiące twarz, a także zabiegi LPG konturujące ciało.
Uwielbiam desery, więc ograniczenie ich na ostatnich kilka miesięcy było trudne, ale ogólnie rzecz biorąc, starałam się po prostu ograniczyć spożycie cukru i trzymać się diety pescowegetariańskiej.
18/33 Czym najbardziej się denerwowałaś?
Przy naszym weselu pracował wspaniały zespół, od wedding plannerki Magdaleny przez fotografów La Dichosa po florystki z Anthea Studios, więc tak naprawdę byliśmy bardzo zrelaksowani w czasie tego weekendu.
Powiedziałabym, że jednym z naszych zmartwień było to, że willa znajdowała się na bardzo stromym klifie, z wieloma stopniami, po których trzeba było się wspiąć, więc obawialiśmy się, czy nasi starsi goście nie będą mieli z tym problemów lub nie zrobią sobie krzywdy. Na szczęście obyło się bez wypadków!
19/33 Na jakich wspomnieniach gości z tego wielkiego dnia ci zależało?
Chcę, by zapamiętali ludzi, których tam poznali – nasi goście przyjechali z całego świata, z Australii, Singapuru, Kanady, Ameryki, Hiszpanii… I mamy nadzieję, że w czasie wesela udało im się zawrzeć trwałe przyjaźnie. Ale jestem pewna, że wszyscy zapamiętali ciasto!
20/33 Wasz ślub w dwóch słowach?
Pełny emocji.
Rosana Lai i jej druhny przygotowują się do ceremonii ślubnej, wszystkie ubrane w projekty marki Olivia von Halle.
Rosana Lai przed swoim ślubem z Thibaultem Couperiem Eiffelem.
Karty drinków na weselu.
Ślubne buty Rosany Lai.
Późno w nocy gościom biorącym udział w weselu Rosany Lai i Thibaulta Couperie Eiffela zaserwowano pizzę.
Thibault Couperie Eiffel z drużbami przed jego ślubem z Rosaną Lai.
Rosana Lai i Thibault Couperie Eiffel składają sobie przysięgi w czasie ślubu na Wybrzeżu Amalfitańskim.
Ślub Rosany Lai i Thibaulta Couperiego Eiffela we Włoszech.
Ślub Rosany Lai i Thibaulta Couperiego Eiffela we Włoszech.
Ślub Rosany Lai i Thibaulta Couperiego Eiffela we Włoszech.
Rosana Lai w swojej sukni Khyeli uszytej na ślub z Thibaultem Couperiem Eiffelem we Włoszech.
Pierwszy taniec nowożeńców.
Winietki łączące w sobie elementy stylu chinoiserie i wzorów z portugalskich kafelków.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.