Choć serial „Emily w Paryżu” był wielokrotnie krytykowany za stereotypowe ukazywanie Francuzów i kreowanie stylu życia, który nie istnieje, w kwestii urody niektóre elementy nie odbiegają tak bardzo od rzeczywistości. Przyglądamy się urodowym trikom prosto z planu uwielbianego serialu Netfliksa, które naprawdę stosują Francuzki.
– Mieszka teraz we Francji, ale nadal jest Amerykanką i nie da się tego nie zauważyć – mówi makijażystka Aurélie Payen o Emily Cooper, tytułowej bohaterce serialu „Emily w Paryżu”, granej przez Lily Collins. Z okazji nowego sezonu serialu, który niedawno pojawił się na Netfliksie, opowiada o ekranowych trikach makijażowych Francuzek, użytych na potrzeby fabuły, na przykład czerwonej szmince na ustach Emily, która ma oddawać jej pewność siebie. – Emily wie, czego chce. Musi dokonywać wyborów w pracy i życiu osobistym, dlatego nosi wyrazisty kolor na ustach – mówi Payen.
Stworzenie makijażu odpowiedniego dla każdej postaci zależy od jej historii i tego kim jest. I tak, graną przez Philippine Leroy-Beaulieu Sylvie (szefowa Emily, której losy zdaniem wielu zasługują na spin-off) Payen widzi jako „idealną elegancką paryżankę – kogoś, kto potrafi żyć sam, nikogo nie potrzebuje, ma swoje własne zasady”. W makijażu oznacza to „proste, naturalne, klasyczne” odcienie różowego brązu, wypielęgnowaną skórę i niezauważalne sztuczne rzęsy. W przypadku granej przez Ashley Park Mindy Chen, zawsze gotowej do pojawiania się w świetle reflektorów performerki, w makijażu pojawia się zdecydowanie więcej odważnych kolorów. – Wszystko jest kwestią równowagi – mówi Payen o łączeniu paryskiego wyczucia stylu z podążaniem za urodowymi trendami, takimi jak naklejki na twarz Face Lace czy intensywne pigmenty do oczu. – Wszystko jest dobre, zależy jak tego używasz – mówi. Poniżej przedstawiamy pięć urodowych trików prosto z planu serialu „Emily w Paryżu”.
Zadbana skóra na pierwszym miejscu
– Dbanie o skórę jest dla mnie numerem jeden, na długo przed makijażem – mówi Payen, która na planie „Emily w Paryżu” priorytetowo traktuje pielęgnację skóry wszystkich aktorów. Przygotowanie cery zawsze składa się z tego samego rytuału Payen: zaczyna się od maski LED Light Therapy od Currentbody, która pojawia się również na twarzy Emily w scenie otwierającej trzeci sezon. Światło łagodzi wszelkie zaczerwienienia (– To naprawdę działa, uwielbiam to urządzenie – mówi Payen). Następnie nakłada nawilżające płatki pod oczy Talika, twarz spryskuje mgiełką Payot i aplikuje kultowy krem od Augustinusa Badera. Podstawowa lekcja paryskiego piękna, jakiej udziela Payen, mówi o tym, że naturalna, pozornie goła cera jest najważniejsza. Nawet jeśli zdecydujemy ją zakryć makijażem. – U Sylvie chcieliśmy uwidocznić skórę, zobaczyć jej twarz – mówi Payen. – Dlatego mogliśmy tylko podkreślić te partie twarzy, które tego wymagały. To wszystko.
Wyraziste usta (i grzywka), które nie potrzebują niczego więcej
– Malowanie ust na czerwono jest bardzo francuskie – mówi Payen. Każdego dnia na planie razem z Collins, która jest ambasadorką Lancôme, wybierały odcień szminki, aby odpowiednio osadzić Emily we francuskiej kulturze. – Kiedy malujesz usta na czerwono, tak jak robią to francuskie kobiety, oczy wymagają lżejszego podkreślenia – sugeruje Payen. W przypadku Emily, której grzywka w stylu lat 70. debiutuje w trzecim sezonie, potrzebna była lekka ręka makijażystki do reszty make-upu. – Grzywka, mocno podkreślone usta, a do tego intensywny makijaż oczu mogłyby sprawić, że jej twarz zginęłaby w tym wszystkim – mówi Payen. Zamiast tego wybrała naturalnie podkreślone spojrzenie czarnym tuszem do rzęs, zapewniając całości równowagę we francuskim stylu.
Cieliste odcienie
Payen podkreśla, że kluczem do piękna francuskich dziewczyn jest znalezienie i noszenie takich odcieni, które nie rzucają się w oczy. – We Francji naszą specjalnością są cieliste odcienie – kochamy kolory nude, a mocne makijaże nie są popularne – wyjaśnia specjalistka, podkreślając wagę uwydatniania, a nie ukrywania swoich unikalnych cech. – Jesteśmy bardzo świadomi tego, jak najlepiej prezentować siebie. W przypadku francuskiego wyglądu, jest to raczej minimalny makijaż – naturalna skóra, lekki podkład i lekki korektor po to, aby ukryć drobne rzeczy, a nie by wykonturować całą twarz. Camille, grana przez Camille Razat, jest postacią, która odzwierciedla ten styl. – Dla mnie naprawdę reprezentuje paryską dziewczynę, a jej makijaż jest uosobieniem francuskiego szyku – mówi Payen. Francuski nude to niekoniecznie odcień brązu, jak mogłoby się wydawać, ale kolor, który naturalnie pojawia się na twarzy, np. różowy. Taki, jak odcień balsamu do ust i policzków Chanel nakładany przez makijażystkę na kości policzkowe.
Niezauważalne sztuczne rzęsy
W przeciwieństwie do ciężkich przedłużanych rzęs, które kojarzymy z gwiazdami amerykańskiej telewizji, paryskie sztuczne rzęsy są prawie niezauważalne. W przypadku Sylvie, silnej, „perfekcyjnie eleganckiej paryżanki”, technika aplikacji Payen sprawdziła się idealnie. – Chcieliśmy wyeksponować jej naturalne piękno, więc na powiekach rysowałam linię brązową lub czarną kredką i doczepiałam pojedyncze rzęsy o różnej długości – mówi ekspertka. – Doklejałam je jedna po drugiej i mieszałam najdłuższą z najkrótszą. Rezultatem jest złudzenie optyczne, dzięki któremu naturalne rzęsy wydają się dłuższe i grubsze. – Kiedy na nią patrzysz, nie zdajesz sobie sprawy, że ma doczepione rzęsy – mówi Payen, która na planie używała niezawodnych rzęs od marki Lash Lash (i sporej ilości maskary). By wykończyć look, wystarczyła odrobina balsamu do ust albo pomadka w kolorze nude, ponieważ jak mówi Payen, „przy sztucznych rzęsach, kolor ust powinien być neutralny”.
Zabawa makijażem
Nawet z tradycyjną subtelnością i zachowaną równowagą w makijażu paryżanki inspirują się trendami i czasami stawiają na rzucający się w oczy makijaż. – Wyrazisty make-up też może być bardzo elegancki – mówi Payen. – W tej kategorii kochamy absolutnie wszystko. Postać Mindy, która jest artystką, pozwoliła Payen na bardziej eksperymentalne podejście do wizerunku. – To właśnie w jej przypadku mogłam szczególnie bawić się makijażem na planie. Mindy zawsze nosi szalone, kolorowe i graficzne kreski. Jest po prostu gotowa na scenę. W trzecim sezonie Payen i Jeremy O. Harris, który gra projektanta Grégory'ego Elliota Duprée, współpracowali przy tworzeniu jego makijażu. W najnowszej odsłonie serii nawet Camille pojawia się z dyskotekowym okiem inspirowanym YSL. To przypomnienie, że makijaż francuskich dziewczyn nie zawsze stroni od kolorów (wystarczy przypomnieć sobie niebieski cień do powiek Anny Kariny z filmu „Kobieta jest kobietą”). Według Payen „wszyscy możemy bawić się makijażem i być jednocześnie eleganccy i modni”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.