Wrześniowe wesele Julii i Miguela, które odbyło się w Gironie, było pełne zieleni, bieli i odcieni lasu.
Wesele Julii i Miguela, które odbyło się 25 września w Gironie, udowodniło, że dzięki magii natury można zorganizować bajkową ceremonię. Zieleń, rustykalność i dużo natury to filary, na których opierała się cała koncepcja wydarzenia. Ceremonia ślubna, w czasie której państwo młodzi złożyli sobie przysięgi, miała miejsce w La Farinera de Sant Lluis w katalońskim regionie Empordá.
Choć młodzi zaręczyli się w roku 2019, a ślub planowali na wrzesień 2020 r., z powodu pandemii zmuszeni byli przełożyć go na później. Nic nie powstrzymało pragnienia, by świętować osiem lat związku i świetnie się przy tym bawić. W końcu, rok później niż planowali, miłośnicy mody i filmu zorganizowali wesele w atmosferze, którą sobie wymarzyli.
Obrusy białe jak mąka
Ich serca skradła stara fabryka mąki, która stała się głównym bohaterem ceremonii religijnej na wolnym powietrzu. To miejsce, w którym, jak mówi para, „pośród drzew i z jeziorem w tle, człowiek czuje się, jakby był w naturalnym kościele”. Gdy je zobaczyli, nie mieli wątpliwości, że będzie to idealne miejsce na ślub i późniejsze przyjęcie.
Od początku było dla nich jasne również to, czym inspirowana będzie ich ceremonia. – Chcieliśmy, by wszystko wpisywało się w estetykę tego miejsca. Zgodnie z tym wybieraliśmy dekoracje, dbając o każdy szczegół i dążąc do jak największej harmonii – wyjaśniają państwo młodzi.
Za organizację i koordynację wydarzenia odpowiedzialna była Marina Martín z Bodas de Cuento. Dla młodej pary bardzo ważnym elementem był catering, dlatego zdecydowali się na firmę Les Magnolies. – Wybraliśmy ich ze względu na spersonalizowane podejście i dobre produkty, których używają. Poza tym, poczęstowali nas najlepszymi i najbardziej oryginalnymi przystawkami, jakie kiedykolwiek jedliśmy – mówią. Dekoracje kwiatowe, wpisujące się w temat przyjęcia, inspirowane klimatem posiadłości, wykonane zostały przez zespół Flors Bah. – Floryści udekorowali wejście i ołtarz dużymi bukietami. Dodaliśmy też kwiaty jako ozdoby do drewnianych krzeseł, na których siedzieli goście – wyjaśniają państwo młodzi. W ten sposób rośliny umocniły atmosferę towarzyszącą ceremonii. Podczas posiłku goście mogli podziwiać girlandy z liści dębu i oliwek biegnące wzdłuż stołów, w które wpleciono małe białe kwiatki. Przy wyjściu z wesela czekały koszyki z białymi goździkami i płatkami z drzew oliwnych. W czasie ceremonii muzykę zapewniali Tina i Jo, śpiewający i grający na gitarze.
Na drodze do wspólnego życia
Wybrana przez Julię suknia ślubna również wpisywała się w klimat przyjęcia – był to minimalistyczny projekt Cortana połączony z kremowymi espadrylami. – Dzięki nim czułam się wygodnie i niczym się nie martwiłam – mówi Julia. Jeśli chodzi o biżuterię, panna młoda miała na sobie diamentową bransoletkę i kolczyki.
Pan młody postawił z kolei na szyty na zamówienie garnitur od The Cad & the Dandy, kremową kamizelkę Santa Eulalia i buty Church's.
„Oryginalne, radosne i magiczne” – tak opisują swoje wesele w Gironie. Najlepszym odzwierciedleniem magii przenikającej każdy detal są zdjęcia, od dekoracji po biżuterię. Krzesła, stoły i drewniane podstawki, DJ dbający o atmosferę, gdy serwowane były przystawki, piękne jedzenie, a nawet projektor, dzięki któremu Miguel pokazywał sceny przyjęć z kultowych filmów. – To było wyjątkowe wesele, w czasie którego wszystko poszło lepiej, niż planowaliśmy – przyznają nowożeńcy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.