Znaleziono 0 artykułów
06.05.2024

Dlaczego Dries van Noten odszedł ze świata mody?

06.05.2024
(Fot. Fe Pinheiro)

Dries van Noten odszedł z założonego przez siebie domu mody. Analizujemy fenomen projektanta, który należał do Antwerpskiej Szóstki.  

Gdy dzieje się coś ważnego i/lub niepokojącego Dries zawsze daje nam znak. A że zmysły nas zwodzą, przegapiamy drobny druczek i nie słyszymy krzyku, to już nie jego wina. W październiku 2017 roku „New York Times” przyznał van Notenowi tytuł Wielkiego Mistrza. Claesowi Oldenburgowi, Stephenowi Sondheimowi oraz aktorce Amy Adams też. Jak również artystce Nicki Minaj. Dlaczego Dries teraz i w takim towarzystwie, czytelnikom próbowała wytłumaczyć Hanya Yanagihara, prywatnie psychofanka projektanta, ubiera się tylko u niego. Poleciała do Antwerpii, na lunch w atelier swego idola, sześć pięter, 5500 metrów kwadratowych w dzielnicy, która całkiem niedawno była podła, ale dziś jest hot jak lato u Viscontiego. Następnie wprosiła się do domu pod miastem, gdzie Dries i Patrick Vangheluwe przestają być partnerami w interesach i są po prostu partnerami. Projektant zaproponował spacer po ogrodzie, pisarka nie oponowała, kwiaty to ważny motyw w twórczości Driesa, chyba najważniejszy. Hanya przystawia nos do róży, bierze bardzo głęboki wdech i snuje analogie między ogrodem a niezależnym domem mody. Dries jest Belgiem, dżentelmenem, robi, co trzeba, by rozmowa nie siadła. Pewnego dnia napiszemy z Patrickiem książkę „Depresja ogrodnika”, mówi. O tym, co idzie nie tak jak trzeba, chociaż ogrodnik wziął pod uwagę i zmianę klimatu, i nieprzewidywalną pogodę, i nienażarte owady. Ogrodnik wpada w depresję, bo próbuje kontrolować coś, czego kontrolować nie można. Być ogrodnikiem to wystawiać się na nieustanne poniżanie, dzień po dniu pozwalać się naturze policzkować. Ale to też wielka satysfakcja, gdy mimo pasma niepowodzeń człowiek powstrzymuje się od aktów barbarzyństwa, nie wyrywa z korzeniami piękna, które zrodziła niewdzięczna ziemia. Czy tylko ja w tym liryczno-poradnikowym wywodzie wyczuwam rozbrajającą woń rozczarowania, jakiego nie sposób uniknąć, jeśli próbuje się utrzymać rytm: zasiać, wypielęgnować, podziwiać, chociaż dookoła betonowa dżungla a jej rezydenci wolą kwiaty sztuczne lub ze szklarni na przedmieściach.

Kto zastąpi Driesa van Notena w założonym przez niego domu mody?

Dzień po ogłoszeniu decyzji Driesa ruszyła karuzela z kandydatami na jego dziedzica. Dużo dobrego mówi się o Belgijce Meryll Rogge, także dlatego, że przez cztery lata pracowała z Driesem, ktoś typuje Christophera Johna Rogersa, ktoś inny Sandera Laka, chociaż jego marka Sies Marjan zwiędła szybciej niż peonie. No ale przynajmniej wygląda jak Dries, przystojny chłopak, należy mu się drugi akt. Przy takich okazjach najbardziej trafne wydają się jednak słowa Helmuta Langa „duszy nie można skopiować”. Jeżeli już raz je przywoływałem, to przepraszam, potrzeba chwili, wyższa konieczność. Po Driesie więcej okazji do cytowania Helmuta raczej nie będzie.


Cały tekst i jeszcze więcej inspiracji znajdziecie w majowym wydaniu magazynu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.

 

Piotr Zachara
  1. Moda
  2. Zjawisko
  3. Dlaczego Dries van Noten odszedł ze świata mody?
Proszę czekać..
Zamknij