Sztuka przyjmowania i dawania komplementów. Dlaczego nie umiemy tego robić?
Nawet w czasach serc i kciuków w górę z trudem przychodzi nam przyjmowanie komplementów. Problematyczne bywa też ich przekazywanie. Dlaczego doszukujemy się w nich drugiego dna, co robić, kiedy słyszymy miłe słowa na temat swojego wyglądu czy osiągnięć, jak reagować na negging i ukryte w komplementach złośliwości? Pytamy psycholożkę Katarzynę Kucewicz.
Spotykamy się, żeby porozmawiać o komplementach, ale najpierw – pięknie dziś pani wygląda!
Wczoraj było lepiej, dzisiaj jestem spuchnięta (śmiech). Często nie potrafimy przyjąć komplementu, więc zaprzeczamy. Opcjonalnie – szukamy podstępu, zastanawiając, się jaki druga osoba może mieć w tym interes. Rzadko kiedy potrafimy odpowiedzieć: „Dziękuję” albo: „Zgadzam się, cudownie się dziś czuję w swojej skórze”. Kiedy ktoś tak mówi, śmieszy nas to i w jakiś sposób zapala lampkę ostrzegawczą: czy ta osoba nie jest narcystyczna?
Kiedy słyszę, że pięknie wyglądam, najczęściej odpowiadam: „Widocznie zrobiłam dobry makijaż”. Jak to zmienić?
Zacząć od pracy ze sobą, komplementując się przed lustrem: „ładnie wyglądam”, „podobam się dzisiaj sobie”, „dobrze mi w tych oprawkach”. To oswaja z tematem doceniania siebie. Ważne jest, żeby mówić rzeczy, w które się wierzy. Drugi krok to mówienie komplementów innym ludziom. Nienachalnie. Na przykład: „Piękna ta zielona kurtka, widać, że masz wspaniały gust”. Efekt: osobie obdarowanej komplementem jest miło i obdarzającej nim również, bo cieszy się, że sprawiła przyjemność tej drugiej. To wzajemność. Często ludzie, którzy nie potrafią przyjmować komplementów, nie umieją również ich przekazać.
Komplementy czasem bywają też sztuczne i nietrafione.
W komplementach ważne są empatia i szacunek do odbiorcy. „Ale masz śliczny dekolt” – mówi nieznajomy do dziewczyny. To seksualizowanie. Komplementy nie mają prawa być molestujące. Kiedy szef powie ci, że spódnica pięknie leży na twoich biodrach, to jest to naruszenie twoich granic. Albo gdy ty z podobnym zdaniem zwrócisz się do swojej przełożonej. Komplementy trzeba dostosować do okoliczności, pozycji, człowieka. Ważna jest empatia, żeby wyczuć drugą stronę i nie zranić jej swoimi dobrymi intencjami. Kiedy ktoś ci mówi: „Pięknie ci w tej fryzurze, ukrywa twoją brzydką cerę”, to jest hejt, a nie komplement.
Nieraz słyszałam od przełożonej: „Pięknie wyglądasz, jesteś taka młoda, a ja taka siwa, pomarszczona...”.
W takiej sytuacji zaczynamy pocieszać, mówiąc: „Nie przesadzaj, wcale tak nie jest”, czując się winnym takiemu stanowi rzeczy. Tymczasem to opowieść o tym, że przełożona nie akceptuje swojego procesu starzenia, dzieli się czymś osobistym. Kiedy przyjaciółka tak powie, zareagujesz: „Co ty mówisz?!” albo „Chodźmy razem na zabieg, znam świetną lekarkę”. Kiedy szefowej odpowiesz: „Znam genialne zabiegi wygładzające zmarszczki”, ona może zareagować nerwowo: „Sugerujesz, że powinnam?”. Dlatego czasami warto ugryźć się w język i zachować w uprzejmy sposób bez wchodzenia w szczegóły. Należy też unikać zdań, które są zaprzeczeniem komplementów, w stylu: „No faktycznie, starość Bogu nie wyszła, ale figurę masz ładną”. To jest negging, który jest raniący. I świadczy o braku kultury osobistej.
Jak reagować na komplementy, które de facto nimi nie są?
Komplement szpila to forma biernej agresji. Ktoś chce zrobić nam przykrość albo wyrazić swoją złość czy niechęć do nas, ale nie ma odwagi zrobić tego wprost. Dobrze jest stawiać granice i od razu mówić, że poczułyśmy się niekomfortowo, że te słowa były dla nas przykre. Bez złośliwości czy odbijania piłeczki. A jeżeli nie jesteśmy w stanie zareagować na negging, to chociaż się nie uśmiechajmy! Mową ciała dajmy znać, że nam to nie pasuje. Często mamy, jak to mówią Francuzi, „żart na schodach”, czyli dwa dni później wymyślamy ciętą ripostę, bo na początku aż nas zatyka. Ja zawsze mówię, że jak się nie odwiniesz, to trudno, ale się nie uśmiechaj!
Nasze pokolenie było uczone, żeby nie mówić dziewczynce, że jest ładna, zgrabna, zdolna, bo „obrośnie w piórka”. Chwaliło się wyłącznie za wyjątkowe osiągnięcia. I też nie za często, żeby dziecko nie popadło w samozachwyt.
Niestety to prawda. Jeżeli wyszliśmy z domu, w którym było dużo doceniania, chwalenia, dopingowania, lepiej przyjmujemy i prawimy komplementy. Ale w większości polskich domów (mówię o milenialsach i zetkach) głównie krytykowało się innych. Dlatego dużo szybciej znajdujemy w innych wady. W świecie zdominowanym przez hejt i krytykowanie komplementy są aktem uważności na drugiego człowieka. Dawajmy je naturalnie – wtedy, kiedy czujemy się z nimi swobodnie. I nie budujmy poczucia własnej wartości w oparciu o pochwały innych.
Wspomniałaś o docenianiu za inne rzeczy niż wygląd, np. za dobrze wykonaną pracę. Jak chwalić za zasługi i osiągnięcia?
Warto zwracać uwagę na konkretne rzeczy, które nam się podobają. Niech komplementy zawierają nutę naszych emocji. Ja na przykład, kiedy wysyłam esemesa do kolegi, który pracuje w telewizji, zawsze wyjaśniam mu, dlaczego jakiś reportaż mnie bardzo poruszył. Piszę konkretnie o tym, co mi się podobało, ale też o emocjach, które wywołał. To jest coś, czego nauczyłam się w Stanach – otwartego zachwycania się ludźmi.
Mówiąc: „Podobało mi się, ale zabrakło/na drugi raz spróbuj/dodałabym”, chyba nie przekazujemy miłej treści?
Wszystko, co jest po „ale”, kasuje wcześniejszą część zdania. Gdy słyszysz: „Pięknie wyglądasz, ale z włosami mogłabyś coś zrobić”, nie pamiętasz o komplemencie, za to cały czas myślisz o odrostach. Ponieważ ludzie potrafią nami w ten sposób manipulować, należy uważać, żeby od komplementów się nie uzależnić i żeby nie traktować ich jako prawdy o nas. Miły komentarz to tylko bonus do życia. Nie może być jego esencją. Nie żyjemy dla komplementów. Funkcjonowanie dla nich sprawia, że stajemy się więźniami innych ludzi.
Czy nie jest tak, że kiedy wstawiamy zdjęcie w mediach społecznościowych, liczymy na komplementy i komentarze? Czy serduszka i lajki uzależniły nas od pochwał?
Dobrze jest mieć wyważoną samoocenę – doceniać lajki, ale nie budować poczucia własnej wartości tylko na podstawie ich liczby. Nie traktujmy ich jako prawdy na nasz temat.
Są też ludzie, którzy kadzą innym. Potrafią wymyślić komplement, żeby dobrze się umościć w różnych sytuacjach zawodowych czy prywatnych.
Umiejętność komplementowania jest ważną kompetencją społeczną i komunikacyjną. Podstawą dobrego komplementu jest jednak szczerość, czyli docenienie. Wiele wartościowych osób czuje się pomijanych w czasach, w których liczą się zasięgi, stan konta czy wygląd. Warto rozmawiać z ludźmi o tym, co ich najbardziej interesuje, co robią. Słuchać drugiego człowieka.
A co z komplementami, które nas nie dotyczą, a dotykają? O czym to świadczy, kiedy w towarzystwie ktoś jest chwalony, a koleżanka po drugiej stronie stołu usycha z zazdrości?
Ukłucie zazdrości na cudze komplementy i odczytywanie ich jako zabieranie nam czegoś to znak, że nasze ego wymaga ukojenia. Taka sytuacja uruchamia coś z przeszłości, np. dziecięce poczucie odtrącenia. Myśl: „Znowu chwalą wszystkich, tylko nie mnie. Coś jest ze mną nie tak”. Odzywa się w nas małe dziecko, które było pomijane, niewidzialne. Ale z drugiej strony nie wchodźmy w rolę wybawców świata. Często, żeby ktoś nie był zazdrosny, umniejszamy siebie. Mam taką koleżankę, która nie mówi innym, że ma doktorat, żeby przypadkiem jej nikt nie zazdrościł i nie poczuł się głupio w jej towarzystwie. Zawsze jej mówię, że tak nie można. Trzeba być z siebie dumnym, chwalić się osiągnięciami i zbierać komplementy. Otaczać się ludźmi, którzy dźwigają twoją wyjątkowość i umieją cię docenić. Bo prawdziwych przyjaciół poznaje się w sukcesie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.