Przetwarzane z plastikowych butelek wyłowionych z oceanu, wykonane z biodegradowalnych materiałów, szkła wielorazowego użytku czy opakowane w celofan z włókna kukurydzy. Opakowania kosmetyków dziś mają być nie tylko piękne, ale przede wszystkim ekologiczne. Które marki są na fali tego trendu?
Patrząc na piętrzące się na półkach w perfumeriach i drogeriach kremy, szampony i balsamy, nie sposób nie zastanowić się, co stanie się z plastikiem, z którego wykonano ich opakowania. Jeśli czegoś nie zmienimy, do 2050 roku w morzach będzie bowiem więcej śmieci niż ryb.
„Dary” oceanu
Każdej minuty do oceanów trafia tyle odpadów, ile jest w stanie pomieścić śmieciarka, co rocznie daje łącznie niechlubną sumę ośmiu ton plastiku. Ryby, żółwie i cały morski ekosystem współegzystuje z odpadkami, co rykoszetem trafia w ich wytwórców, czyli ludzi. Oprócz niszczenia oceanicznej flory i fauny zaczynamy jeść coraz więcej plastiku. Nic dziwnego, skoro na świecie produkuje się aż 300 mln ton tworzyw sztucznych rocznie, z czego 95 proc. używa się tylko raz.
Można jednak zacząć przetwarzać odpadki, zamiast tworzyć kolejne. Plastik może być wielokrotnie poddawany recyklingowi, bo produkując opakowanie, nie zmienia się jego składu chemicznego. Dowodem na to są najnowsze pudełka szamponów i odżywek Kevin Murphy, wykonane w 100 proc. z certyfikowanych OWP (Ocean Waste Plastic). Twórca marki, Kevin Murphy, australijski guru fryzjerów, planuje wyławiać 360 ton odpadów oceanicznych rocznie, czyli równowartość 14,6 mln butelek po wodzie. To robi wrażenie!
– Jedyną zaletą plastiku jest fakt, że unosi się na wodzie, więc jest łatwy do wyłowienia. Następnie jest cięty, sortowany według koloru (różowy trafia do różowego kontenera, niebieski do niebieskiego), po czym z granulatu produkujemy nowe opakowania produktów Kevin Murphy (m.in. Angel Wash i Angel Rinse – szampon i odżywka). Czasami dodajemy do masy plastikowej kroplę białego barwnika, żeby uzyskać pastelowe opakowania zgodne z naszym designem. To niesamowita oszczędność energii. 1000 g opakowań wytworzonych z OWP redukuje emisję CO2 aż o 56 proc.! – zachwala Kevin Murphy, właściciel australijskiej marki profesjonalnych kosmetyków do pielęgnacji, stylizacji i koloryzacji włosów.
Pomimo że próbował z opakowań zrezygnować w ogóle, m.in. tworząc szampon przypominający mydło w kostce, to po pierwsze, nie spełniał on oczekiwań długowłosych klientek (sposób aplikacji takiego produktu nie jest ani przyjemny, ani wygodny), a po drugie – nie spełniał norm higieny. Nie można tej samej kostki używać do mycia głów dziesiątek klientów. Co zatem zrobić, żeby ograniczyć piętrzące się sterty plastiku?
– Najlepiej kupować większe opakowania produktów. A jeśli chcesz je poddać recyklingowi, dokładnie umyj butelkę po kosmetyku, żeby pozbyć się nagromadzonych w łazience bakterii. Plastik można przetwarzać setki razy, pod warunkiem że trafi on do recyklingu. A żeby tam się znalazł, musi być oczyszczony, a korek z butelki – zdjęty, bo jest wykonany z innego tworzywa. Można też ograniczyć liczbę opakowań podczas robienia zakupów (m.in. brać ze sobą wielorazowe materiałowe siatki, nie kupować opakowanych warzyw czy owoców) – mówi Kevin Murphy i dodaje, że dla wielu osób ekologia staje się coraz ważniejszym aspektem życia. Nie tylko w Australii, ale w Europie i USA. – Ludzie myślą o tym, z jakiego materiału jest wykonane ubranie, czytają składy produktów do higieny i pielęgnacji.
Lunchbox po szamponie
Na szczęście australijska marka Kevin Murphy nie jest jedyną na świecie produkującą przemyślane opakowania. Robiąc research, trafiłam na wiele innych, nie tylko tych z końca świata.
Konkurencyjna włoska marka kosmetyków do włosów Davines równie mocno promuje ideę eko (nie tylko ze względu na stosowanie w kosmetykach składniki). Butelka szamponu Naturaltech (Energizing i Renewing) powstała z materiału pochodzącego w 100 proc. z recyklingu. Butelka z przetworzonego tworzywa sztucznego przyczynia się do zmniejszenia o 30 proc. emisji gazów cieplarnianych, o 20 proc. zużytej energii oraz o 40 proc. zużytej wody. Nic dziwnego, że marka zdobyła nagrodę za zrównoważone podejście.
A nawilżająca odżywka do włosów suchych i odwodnionych Momo Davines nie dość, że zawiera rzadki okaz: ekstrakt z żółtego melona z gospodarstwa slow food z Sycylii, to ma wyjątkowe opakowanie. Kiedy skończy się produkt do pielęgnacji włosów, w pudełku po nim możesz przechowywać orzeszki, sałatki lub podgrzewać w nim w kuchence mikrofalowej jedzenie. Plastik, z którego zostało wykonane, jest dopuszczony do kontaktu z żywnością, a nawet do obróbki termicznej.
Wiele opakowań z listy produktów Davines można ponowne użyć jako pojemniki na smoothie, ciastka czy makaron. Albo posadzić w nich kwiatek. Marka jest znana także z promowania ekologicznego rolnictwa i zagrożonych gatunków roślin oraz sadzenia setek drzew. Oprócz tego tworzy świetne kosmetyki do włosów, więc wybierając ekologiczne rozwiązania, otrzymuje się w pakiecie wysoką jakość produktu.
Ale nie trzeba chodzić do salonów fryzjerskich, żeby spotkać się z podobnym podejściem. Good for skin.you.all Sephora Collection to nowa linia pielęgnacyjna dostępna w perfumeriach Sephora. Z zupełnie nową filozofią. Większość produktów zawiera przynajmniej 90 proc. naturalnych składników. Butelki wykonane są z plastiku w 100 proc. powstałego z recyklingu butelek po wodzie. Natomiast butelki szklane, tubki i słoiczki zawierają ponad 60 proc. materiału z bioźródeł. Lżejsze opakowania kartonowe pochodzą z ekologicznie zarządzanych upraw leśnych w Finlandii, a na miejsce jednego wyciętego drzewa sadzone są tam trzy tego samego gatunku. Nawet napisy na Good for skin.you.all wykonano roślinną farbą drukarską!
Wszystkie opakowania w tej gamie produktów Sephora Collection zaprojektowano, by zminimalizować ich wpływ na środowisko. W każdej tubce i każdym słoiczku Good for skin.you.all zwykły plastik zastąpiono surowcami roślinnymi, głównie z odpadów przetwórstwa trzciny cukrowej. A flakony szklane podlegają recyklingowi. I co wydaje się najlepsze, od teraz Sephora Collection zobowiązuje się do utrzymania takich ekologicznych rozwiązań w kolejnych produktach i liniach w przyszłości. Trzymam kciuki, bo to duża firma, więc ma ogromny wpływ na otoczenie!
Przynieś swoją butelkę
Na mapie ekologicznie myślących narodów są więc już Australia, Włochy i Francja. Polacy też mają swoje sposoby na zero waste. Hasło BYOB (bring your own bottle, ang. przynieś swoją butelkę) nabiera teraz zupełnie nowego sensu.
Marka Yope, która słynie z pięknych opakowań z charakterystycznymi zwierzątkami i pastelową kolorystyką oraz zjawiskowo pięknych kompozycji zapachowych i ekoskładników, zachęca do zbierania butelek. Do sklepu firmowego Yope możesz przynieść puste opakowanie po żelu czy mydle w płynie, aby je uzupełnić produktem (jest jedna linia kosmetyków, które można ponownie napełniać). W ten sposób oszczędzasz pieniądze i środowisko. I ograniczasz produkcję plastiku, zużycie energii i emisję CO2. To piękny sposób na podarowanie butelkom po kosmetykach drugiego życia. Opakowania oczywiście warto opróżnić i dokładnie wymyć. Wszystkie nadają się do recyklingu, więc na tym ich żywot się nie kończy!
Nieco inny pomysł ma marka Iossi. Wszystkie produkty tej firmy są opakowane w szklane słoiczki, które po zużyciu kosmetyku można przynieść do sklepu firmowego i przyczynić się do ich ponownego napełnienia nowym produktem. Ale nie na miejscu, tylko później, w fabryce.
To nie wszystko. Wystarczy zebrać trzy opakowania po dowolnym kosmetyku Iossi, umyć je i odesłać na adres pracowni marki albo zwrócić osobiście lub podczas targów kosmetycznych. Po otrzymaniu takiego zwrotu na adres mejlowy Iossi trafia specjalny kod na kolejne zamówienie. Do następnego zakupu dodane zostanie serum do twarzy i torebka nasion kwiatów miododajnych: lawendy, kocimiętki, chabru… Opakowania ze zwrotów zostaną wykorzystane ponownie, m.in. do planowanej wkrótce produkcji naturalnych świec Iossi. Te, które nie będą się nadawały, trafią do recyklingu (do huty szkła), aby powstały z nich nowe butelki i słoiki. Na kolejne produkty.
Ministerstwo Dobrego Mydła też przyjmuje zwrot szklanych opakowań po kosmetykach. Słoiczki można oddawać w sklepie MDM w Warszawie. Pięć słoiczków oznacza 5 proc. rabatu na kolejne zakupy. Założycielki Ministerstwa Dobrego Mydła podpowiadają, że słoiczki po kremach można też wykorzystać do przechowywania akcesoriów w łazience, jako doniczki czy świeczniki na tealighty. A opakowanie po spryskiwaczu po hydrolacie wymyć i napełniać wodą, aby spryskiwać rośliny w domu lub na balkonie.
Nasiona w zapałkach i na etykietach
Dlaczego wszyscy nie przejdą na zieloną stronę mocy? Czasami ekologiczne rozwiązania nie dość, że są droższe (w większości niestety tak), to na dodatek brakuje im wytrzymałości. Przekonała się o tym polska projektantka mody, która ukończyła studia w London College of Fashion, a obecnie mieszka i pracuje w jeszcze innej zielonej części świata.
– Moja marka Starseeds przebyła już długą drogę w tym temacie. Jesteśmy eko. Tworzymy od pięciu lat ubrania z ekologicznych, naturalnych i przetworzonych materiałów, więc zależało nam od początku na tym, żeby być eko pod każdym względem. Zaczęliśmy od pakowania ubrań w kartony, co okazało się nieskutecznym rozwiązaniem. Rzeczy tak zabezpieczone się niszczą. Dlatego szybko przeszliśmy do używania folii dostępnych na rynku i wykorzystywaliśmy je ponownie. Po przeniesieniu produkcji ubrań z Polski do Portugalii, udało nam się znaleźć producenta folii z recyklingu. Następnie stosowaliśmy folie nie tylko z odzysku, ale nadające się do ponownego przetwarzania. Kolejnym krokiem były opakowania biodegradowalne z bioplastiku. Tych używamy obecnie. Minusem jest to, że są sześć razy droższe od zwykłych! I niestety, ze względu na naturalny klej nie da się ich użyć po raz drugi. Dlatego w tej chwili testujemy opakowania z manioku. Ale te w wilgotnym klimacie zamieniają się w klejący płyn… Nie jest to więc takie proste i oczywiste. Nawet dla marki ekologicznej – mówi Natalia Zawada, właścicielka Starseeds (www.starseeds.eco) i projektantka mody.
Natalia mieszka obecnie na Bali, które uchodzi za raj na Ziemi. Niestety do raju trafiają plastikowe śmieci. Na początku projektowała ubrania do jogi z organicznej bawełny i dzikiego bambusa. A następnie znalazła materiały takie jak s.cafe z przetworzonych fusów po kawie i plastiku z recyklingu. Ten materiał wygląda jak lycra, ale ma właściwości pochłaniające zapachy i jest zielony, bo przetworzony…
– Czasami rozwiązania najbardziej naturalne nie są tymi najbardziej zrównoważonymi. Rozpuszczające się folie czy psujące opakowania na ubrania lub kosmetyki generują kolejne koszty i energię. A to nie jest eko! W Starseeds oprócz materiałów, nici, gum nawet metki do ubrań wykonane są z dzikiego delikatnego bambusa, a etykiety – z papieru czerpanego z nasionami, które można posadzić w ziemi – dodaje Natalia Zawada.
Trend z nasionami wydaje się rozprzestrzeniać. Dostałam właśnie do testów ekologiczne świece sojowe z olejkami eterycznymi polskiej marki Mokosh. Dołączono do nich papierowe zapałki, a do każdej z nich przytwierdzone jest nasionko. Zużytą zapałkę można posadzić w doniczce i jak radzi producent: obserwować, co z niej wyrośnie. Z pewnością (wy)rośnie w nas wszystkich świadomość, że za dużo plastiku w otoczeniu zaczyna nam poważnie przeszkadzać. Małymi krokami, ale wykonanymi większą grupą, można osiągnąć więcej.
– Bali jest nie tylko rajską wyspą i azjatycką Ibizą, ale ostatnio mekką tak zwanych digital nomads. Kreatywnych ludzi, których prowadzą tutaj start-upy lub średniej wielkości firmy. Pracujemy w miejscach coworkingowych, w których regularnie organizowane są warsztaty na temat ratowania planety i ekologicznych rozwiązań. Ostatnio zaczęliśmy omawiać wspólne zamówienia większych ilości biodegradowalnej folii. Tylko razem możemy coś zmienić – dodaje Natalia Zawada.
Z kolei Kevin Murphy opowiada, że śmieci nie pochodzą z Azji, ale rzeczywiście najczęściej tam trafiają. Współpracuje z balijską firmą 4 Oceans. Każdego popołudnia zbiera ona kontenery śmieci z plaży, a kolejnego dnia gromadzą się następne, w takiej samej ilości. Odpady przypływają z Jawy, która leży nieopodal Bali. Kraje pierwszego świata składują za pieniądze odpady na Jawie, które zamiast być tam przetworzone, trafiają do oceanu. Problem dotyczy nie tylko Azji, bo to nasze śmieci…
– Cieszę się, że ONZ jest przekonana co do racji programu OWP wykorzystywania certyfikowanych tworzyw sztucznych z oceanów na opakowania. To mały wielki krok, żeby coś zmienić. Żeby żyć w mniej zatrutym powietrzu (podczas produkcji plastiku wytwarzane są ogromne ilości CO2), mieć dostęp do różnorodnych gatunków roślin i zwierząt, jeść zdrowsze jedzenie i pić czystszą wodę. Małe zmiany mogą być wielkimi – mówi Kevin Murphy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.