Film na podstawie bestsellera Blanki Lipińskiej bije rekordy popularności na całym świecie. Wokalistka Duffy, która zwierzyła się z własnych doświadczeń z gwałtem, skrytykowała produkcję w otwartym liście do Netfliksa.
Autorka hitu „Mercy” nie pozostawiła na polskiej produkcji suchej nitki. W otwartym liście do właściciela Netfliksa, Reeda Hastingsa, zwróciła uwagę na to, że platforma streamingowa wykazuje się brakiem odpowiedzialności. „Ten film gloryfikuje przemoc wobec kobiet” – uznała Duffy, przywołując wątki porwania i gwałtu.
Dwa miesiące temu wokalistka podzieliła się własnymi doświadczeniami z porwaniem do obcego kraju i gwałtem. Opowiedziała o traumie i myślach samobójczych, które pojawiły się po czterotygodniowym zaginięciu. Nie dziwi więc krytyka filmu, który z gwałtu czyni marzenie każdej kobiety.
– Ten film nie powinien być źródłem rozrywki dla nikogo, ani nie powinien być w ten sposób reklamowany. Nie mogę zrozumieć jak Netflix mógł nie zwrócić uwagi na bezmyślny, nieczuły i niebezpieczny wydźwięk tego filmu. Niektóre młode kobiety po obejrzeniu obrazu poprosiły nawet odtwórcę głównej roli, Michele Morrone’a, by je porwał – opowiada Duffy. Gwiazda skrytykowała platformę za niekonsekwencję i hipokryzję. Skoro nie wyświetla filmów chwalących pedofilię, rasizm, homofobię, ludobójstwo czy inne przestępstwa, to czemu gloryfikuje gwałt i porwanie? Zwróciła się także z prośbą, by Netflix wyświetlił obrazy, które pokazują prawdziwe i brutalne oblicze handlu ludźmi.
Duffy zwróciła się do widzów, prosząc o to, by dokształcili się, jak zostać sojusznikiem osób zgwałconych lub porwanych. – „365 dni” zranił wielu ludzi, którzy przeszli przez brutalne doświadczenia, pokazane w filmie w tak lekki i rozrywkowy sposób. To czego ja i inni, którzy doświadczyli niesprawiedliwości potrzebujemy, to coś zupełnie odwrotnego. Prawdy, nadziei i własnego głosu – tłumaczy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.