Patologie w polskim systemie sprawiedliwości zwykle dotykają ludzi najsłabszych, wykluczonych, ofiary najokrutniejszej przemocy. A naszym zadaniem jest ich bronić.
Kasia miała trzynaście lat, gdy ksiądz porwał ją od rodziców. Więził i przez kilkanaście miesięcy gwałcił. Zakon wynajął mu świetnego adwokata. Jego matka mieszkająca w Stanach Zjednoczonych opłaciła drugiego. Wkrótce wyszedł z więzienia. Został księdzem w podpoznańskim Puszczykowie. Byłam na mszy świętej, na której wręczał komunię dzieciom. Sprawdziłam, w jaki sposób kontaktuje się z nimi na Facebooku.
Kasia mówiła mi: – Często zabierał mnie na plebanię w Stargardzie. Jedliśmy obiad ze wszystkimi księżmi, a potem brał mnie do swojego pokoju. Nie rozumiem, dlaczego nikt nie reagował. Ja byłam bardzo drobną dziewczynką, wszyscy widzieli, jaka jest między nami różnica wieku, a księża się nie dziwili, że u niego śpię. Zabrał mnie do znajomego egzorcysty w Szczecinie i nawet tam poprosił o wspólny pokój na noc.
Dziewczynka miała cztery próby samobójcze.
Ksiądz Roman, który przyznał się do kilkudziesięciu przestępstw seksualnych, wyjaśniał sędziemu: „Nie wiem, jak do tego doszło, że dziecko trzymałem u siebie na plebanii i jeździłem z nią do Lichenia czy Łagiewnik. Po prostu nikogo to nie interesowało”.
W mediach w ostatnim czasie pojawiło się dużo materiałów dotyczących chronienia sprawców afer pedofilskich w Kościele.
To prawda. Często o tym pisałam. Zbyt wielu duchownych wiedziało o przestępstwach na dzieciach i chroniło pedofili. Jednak bardzo rzadko wspomina się, że w tych sprawach zapadały też drastycznie niskie wyroki.
Socjologowie podkreślają, że ludzie mają tendencje do bronienia grup silnych, tzw. uprzywilejowanych. Nie chcą bronić tych, których głos nie ma znaczenia.
Pani sędzia, która drastycznie złagodziła wyrok dla księdza Romana, nigdy nie widziała dziewczynki. Biegli podkreślili, że ksiądz jako pedofil nie mógł w pełni kontrolować swojego zachowania. Kolejny sędzia ponownie złagodził wyrok. Usunął zapis, że ksiądz dokonał przestępstwa „przez nadużycie zaufania wynikającego z pełnionej funkcji kapłana katolickiego”.
Nie mogłam tego zrozumieć. Pracowałam nad reportażem osiem miesięcy, znałam wszystkie dokumenty sprawy na pamięć. Ksiądz był nauczycielem religii tej dziewczynki, wmówił rodzicom, którzy nadużywali alkoholu, że zabierze Kasię do szkoły z internatem. Wysyłał jej kartki z napisem „Modlę się za Ciebie”, używał leków, by ją zamroczyć. Jednak dwóch sędziów zdecydowało, że otrzyma śmieszną, drastycznie niską karę i w żaden sposób nie będzie kontrolowany na wolności.
Mieli dowody, że zaczepiał też inne dziewczynki, rozmowy na chacie, treści pedofilskie w jego komputerze. Gdy spytałam panią sędzię, czy wydałaby taki sam wyrok, gdyby ofiarą gwałtów była jej córka, rzuciła telefonem.
Powtarzam często, że znam także wspaniałych sędziów, którzy w ostatnim czasie byli niesłusznie utożsamiani z jakąś „nadzwyczajną kastą”. Sędziów, którzy wydają wyroki w sprawach mafijnych czy narkotykowych. Narażają się na pogróżki i lęk o swoje dzieci. Sędziów empatycznych i oddanych pracy.
Nie zmienia to faktu, że patologie w systemie sprawiedliwości nie są jednostkowe, ani sporadyczne! To zjawisko bardzo częste. Zwykle dotyka ludzi najsłabszych, wykluczonych. Dzieci Gorszego Boga. Naszym zadaniem jest ich bronić.
Do niedawna blisko połowa spraw, w których gwałt był udowodniony, kończyła się wyrokami w zawieszeniu. Koleżanki policjantki mówią mi, że nigdy nie zgłosiłyby gwałtu, bo wiedzą, jak maltretowane na sali rozpraw są kobiety. W sprawach dotyczących długoletniego znęcania nad dziećmi, przemocy seksualnej i fizycznej, zapadają wyroki kuriozalne. Siostra Bernadetta otrzymała dwa lata więzienia. Do momentu publikacji mojego reportażu sędziowie odraczali jej wyrok ze względu na ból gardła i podeszły wiek. Miała 59 lat.
Polska nie jest krajem sprawiedliwym. Nie dla najsłabszych, nie dla ofiar najokrutniejszej przemocy.
Prezes Sądu Najwyższego, profesor Gersdorf, która mówiła w wywiadzie dla Onetu: „Za te ok. 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji”, jest w mediach non stop. Mało jest tych, którzy mówią o okrucieństwie sędziów wobec dzieci.
To oczywiste, że sądy nie zmienią się, gdy podporządkujemy je politykom. Powstanie niebezpieczny układ sędziowsko-polityczny. Ale zbyt wielu mówi, że wcześniej było normalnie. Powtarza: „Brońmy sędziów”. A ludzie nie chcą słuchać tych, którzy bronią niesprawiedliwości, bronią tego, co było. Przestają wierzyć takim osobom.
Zamiast starych układów, o których w mocnych słowach opowiadała wiceminister Monika Zbrojewska, brońmy niezależności, wolności i demokracji. I przede wszystkim oddajmy głos tym, którzy na co dzień go nie mają. Opowiedzą nam, jak naprawdę wygląda państwo, w którym żyjemy.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.
Wczytaj więcej