Rok 2023 należał do najgorętszych w historii globu. Na naszych oczach Ziemia umiera i naprawdę trudno w tym wszystkim znaleźć jakiś pozytyw. Tobie się to jednak udaje. Od prawie pięciu lat, co czwartek konsekwentnie zalewasz sieć dobrymi wiadomościami, które przywracają wiarę w ludzkość i dają nadzieję. Wierzysz, że w ten sposób można uratować świat?
Paulina Górska: Nie wiem, czy uratować, ale chcę wierzyć, że warto dzielić się też dobrem. I oczywiście nie neguję w ten sposób faktów. Dużo piszę o kryzysie klimatycznym, o tym, w jakim jesteśmy teraz momencie, co nas wkrótce czeka, jakie są scenariusze końca, ale mam poczucie, że pokazując też to, co się nam udało, daję odrobinę światła. Algorytmy kochają strach, więc wszystko to, co wywołuje lęk, świetnie się klika. Może więc na przekór algorytmom dzielę się tym, co działa na ludzi i wywołuje u nich uśmiech.
Ja zawsze z niecierpliwością wyglądam twoich czwartkowych wiadomości i tylko trochę się martwię, że się kiedyś skończą, bo się okaże, że nic dobrego już się nie wydarzy.
Nie będę ukrywać, że regularne wyszukiwanie tych newsów to zarówno wyzwanie, jak i przyjemność. Nie mam jednak obaw, że się skończą. Wręcz przeciwnie. Ostatnio w moim podcaście rozmawiałam z Marcinem Napiórkowskim, który napisał książkę o tym, jak opowieści mogą uratować świat. Jest w niej też sporo o różnych narracjach na temat klimatu. Jedna z nich, ta, która jest mi najbliższa, mówi, że możemy sobie poradzić z całym tym kryzysem tylko wtedy, kiedy wszyscy zaczniemy ze sobą współpracować. Mam poczucie, że ta moja pozytywna narracja może być właśnie taką inspiracją do działania. I wiem, że to nie zadziała na wszystkich, ale myślę, że nawet kilka osób, które po przeczytaniu pomyślą, że to fajne, że można tego spróbować u siebie w mieście, w domu czy w życiu, to już jest sukces.
Oczywiście. Zatem inspiruj albo raczej powiedz, co ciebie ostatnio pozytywnie zmotywowało do działania.
Na pewno uśmiechnęłam się, czytając o tym, że Francja będzie wprowadzać podatek od rzeczy kupionych na platformach z tzw. ultra fast fashion, takich jak chociażby bardzo popularny w Polsce sklep Shein. Będzie on naliczany od każdej zakupionej sztuki odzieży. I oczywiście może się to wydawać kontrowersyjne, że odpowiedzialność za tego typu biznesy jest przerzucona na konsumenta, ale czuję, że to początek większej zmiany. Tym bardziej, że niedawno natrafiłam na badania, które pokazywały, że tempo rozwoju rynku odzieży używanej jest 15 razy szybsze niż w latach poprzednich. Ta zmiana w myśleniu, że najpierw poszukam z drugiej ręki, a jak nie znajdę, to pójdę do sklepu, bardzo mi się podoba.
Też lubię ten trend i myślę, że każdy może go choćby w minimalnym stopniu wprowadzić w życie. To taki pozytyw lokalny, a co dobrego na świecie?
Maleje liczba wycinek drzew w lasach tropikalnych Amazonii. Takie newsy zawsze wywołują duże emocje, bo te „zielone płuca świata” mocno oddziałują na naszą wyobraźnię.
To rzeczywiście świetny news, ale co za nim stoi?
Zmiana władzy w Brazylii – a więc jest szansa, że ten trend utrzyma się dłużej. Nawiązując do polityki: nie tylko w Ameryce Południowej, ale i u nas wybory mocno namieszały w klimacie. Mam poczucie, że te ostatnie, samorządowe, były pierwszymi w historii, gdzie tak dużo mówiło się o ekologii. Może to warszawska optyka, bo nie czytałam programów lokalnych w mniejszych miejscowościach, ale przynajmniej w stolicy liczba postulatów dotyczących terenów zielonych, lepszego transportu publicznego czy ograniczenia smogu była duża. Aktywiści głoszący je weszli do Rad Dzielnic i Rady Miasta, więc pokładam w tej zmianie ogromne nadzieje. Tym bardziej że teraz samorządy będą mogły sięgnąć po blisko 40 mld zł z KPO na zazielenianie terenów miejskich.
Powiało wielkimi nadziejami.
Żeby nie było tak pięknie, to długo walczyliśmy o sensowny system kaucyjny w Polsce. Dla mnie to było źródło ogromnej frustracji, tym bardziej gdy widzimy, jak świetnie to się sprawdza na zachodzie Europy. Na szczęście i w tym temacie widać światełko, system kaucyjny ma działać od 2025 r. Ale niektóre miasta już teraz biorą sprawy w swoje ręce. W Szczecinie, w ramach budżetu obywatelskiego, powstały butelkomaty. Zbiera się w nich punkty, które można potem wymienić na cegiełki dla schroniska dla zwierząt. Takie inicjatywy zawsze mnie poruszają. Po pierwsze dlatego, że to oddolne działanie, czyli ludzie sami chcą dbać o środowisko, a po drugie, bo taki system daje nam poczucie sprawczości, pokazuje, że realnie mamy wpływ.
Czwartkowe newsy wrzucasz co tydzień. Co z twoich obserwacji najlepiej się klika?
Dużym zainteresowaniem zawsze cieszą się roślinne zamienniki mięsa i generalnie roślinne produkty spożywcze. Zajmuję się ekologią od ponad ośmiu lat i mam poczucie, że coraz więcej i głośniej mówi się o klatkowej hodowli zwierząt i jej konsekwencjach. Świadomość społeczna rośnie i mam poczucie, że coraz łatwiej znaleźć mi kolejne dobre newsy na ten temat. Druga rzecz to rowery. Mam wrażenie, że ten rok będzie należał do dwóch kółek. Wystarczy zresztą wyjść w ciepły dzień na spacer, żeby zobaczyć, że cała Warszawa jeździ. Bardzo mnie to cieszy, choć to niestety tylko wielkomiejska perspektywa. W całej Polsce nadal 14 mln ludzi cierpi na wykluczenie komunikacyjne i to jest na pewno ważny temat dla polityków.
Czym jeszcze powinni się zająć?
Betonozą. O tym mówi się już więcej, ale nadal trzeba patrzeć władzy na ręce, żeby kolejne miasta nie zamieniały się w betonowe pustynie. Temat jest tym bardziej aktualny, im bardziej gwałtownie postępuje zmiana klimatu. W miastach po prostu nie będzie dało się żyć latem ze względu na upały i utrzymującą się wysoką temperaturę. Dlatego tak ważne jest zazielenianie miast i ograniczanie ruchu samochodowego. I to wszystko powoli się dzieje.
Mam wrażenie, że od kiedy zmiana klimatu realnie zaczęła nam przeszkadzać, to tempo zmian wzrosło. Jakby ludzie uwierzyli w kryzys klimatyczny dopiero w momencie, kiedy zaczęli go w dotkliwy sposób doświadczać.
Zdecydowanie. Mam poczucie, że w ostatnich latach aktywiści klimatyczni przestali być traktowani jak ekoterroryści, tylko przeszli do mainstreamu. Oczywiście nadal część społeczeństwa nie wierzy w kryzys klimatyczny, ale z roku na rok głos ekologów, naukowców, aktywistów jest mocniejszy. I czuję, że za tym idzie większy wpływ zarówno na polityków, jak i społeczeństwo.
Rozmawiamy w wyjątkowym dniu – Dniu Ziemi. Czego byś jej życzyła z okazji święta?
Spokoju i tego, żebyśmy przestali żyć na jej kredyt. Co roku ogłaszany jest Dzień Długu Ekologicznego, czyli moment w roku, kiedy wykorzystujemy wszystkie naturalne zasoby Ziemi przypadające na dany rok i zaczynamy żyć na kredyt. W zeszłym roku był to 2 sierpnia – od tego dnia Ziemia była przez nas eksploatowana ponad swoje możliwości. Życzę Ziemi, żebyśmy nie musieli zaciągać u niej długów, a nam ludziom – umiaru.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.