Znaleziono 0 artykułów
08.02.2025

Klasycznemu wnętrzu w słynnej Reymontówce charakteru dodają zaskakujące detale

08.02.2025
Fot. Archiwum prywatne

Przed stu laty do kamienicy na wiślanej skarpie w Warszawie wprowadził się świeżo upieczony noblista Władysław Reymont, dziś jest ona domem wielu ludzi kultury i sztuki. Architekt Jarosław Chmielewski w swoim mieszkaniu wyszedł od klasycznej formuły, ale nie realizował jej zbyt wiernie. Postanowił, że kluczowe będą niuanse.

Górnośląska 16 to dobry adres. – Budynek sejmu widzę z okna. Żeby do niego dotrzeć, należy przejść przez park. Za nim modernistyczna ulica Wiejska – mówi Jarosław Chmielewski, który zamieszkał tu przed pięcioma laty. Wrażenie robi zarówno neostylowa fasada budynku sprzed wieku, jak i jego historia. To w tym domu w 1925 roku zamieszkał Władysław Reymont. Swoje mieszkanie pisarz prawdopodobnie kupił za część Nagrody Nobla, którą dostał rok wcześniej. Dwa miesiące po tym, jak się wprowadził, zmarł.

– Jego duch wciąż jest tu wyczuwalny – mówi Chmielewski, który w okolicy często spotyka aktorów z „Ziemi obiecanej”. Filmu legendy, którego scenariusz Andrzej Wajda oparł na powieści noblisty pod tym samym tytułem.

Fot. Archiwum prywatne

Jak kupuje się taką nieruchomość? – Trzeba mieć szczęście. Ja akurat wynajmowałem w tym budynku mieszkanie, dowiedziałem się, że sąsiednie będzie na sprzedaż – mówi architekt, dodając, że stan lokalu był opłakany. Przestarzałe plastikowe okna, zrujnowana stolarka i instalacje nadawały się do wymiany. – Podłoga też poszła na straty, poprzedni właściciele zerwali ją w poszukiwaniu przedwojennych skrytek, to był jeden z ich warunków sprzedaży – opowiada Chmielewski.

Poza murami we wnętrzu nie zachowało się więc nic oryginalnego, a nawet układ został przearanżowany. W PRL-u 130-metrowe mieszkanie podzielono.– Tu znajdowały się szerokie drzwi – mówi architekt, podchodząc do ściany w salonie. – Moja część mieszkania była bardziej reprezentacyjna. Po drugiej stronie znajdowały się kuchnia i głównie pomieszczenia gospodarcze. Może kiedyś uda mi się ją odkupić i odtworzyć dawny kształt – dodaje. Na razie w miejscu drzwi powiesił wielkie lustro.

Wnętrze w słynnej Reymontówce w Warszawie urzeka klasyką, której architekt nie potraktował zbyt serio

Jarosław Chmielewski jest doświadczonym architektem, założycielem pracowni Jach Architekci, ale kapitalny remont jego prywatnego, 90-metrowego mieszkania nie był ani szybki, ani perfekcyjnie rozplanowany. – Dobre wnętrze wymaga czasu. Żeby stało się wygodne, musi być przemyślane, to kwestia obserwacji i namysłu – tłumaczy, dodając, że na tym polega proces wyłaniania się prawdziwie autorskiego projektu: – Tu nie ma stałych zasad, nie sięgam też po chwilowe trendy. Ufam przede wszystkim intuicji.

Fot. Archiwum prywatne

Intuicja zaś podpowiadała, żeby wyjść od klasycznej formuły, ale nie realizować jej zbyt wiernie. Zaskakującymi detalami podkreślić wyrazistość przestrzeni. Jak to wygląda w praktyce? Jeśli podłoga, to dębowa jodełka. Nie francuska, nie węgierska, tylko tradycyjna, układana na zakładkę, tak jak w XIX- i XX-wiecznych kamienicach. – Przeskalowałem jednak wielkość desek – wspomina Chmielewski.

Drugi obowiązkowy element to jasne ściany. – Są idealnie gładkie, biel złamałem ciepłym beżem – mówi, ale inaczej, niż można by się spodziewać, daleko im do minimalizmu. Zamiast niskich ćwierćwałków jest wysoki profilowany cokół w kolorze ściany. Przy suficie geometryczna sztukateria, w niszach okiennych kasetonowe boazerie, a w otworach drzwiowych kamienne wykończenie.

– Cenię marmur i tu rzeczywiście jest go dużo – przyznaje architekt, opisując biały kamień w kuchni, szary w łazienkowej mozaice i portalu drzwi, ciemno brązowy we froncie kominka. Po czym zdradza złotą zasadę: unikać wysokiego połysku. – Kamień jest piękny sam w sobie. Błysk to za dużo. A poza tym odbicie sprawia, że nie widzimy szlachetnej, krystalicznej struktury – mówi Chmielewski i dodaje, że ta sama zasada dotyczy podłogi. Lekko chropowata faktura została wydobyta dodatkowym przetarciem desek, po położeniu parkiet zaolejowano.

Fot. Archiwum prywatne

Kasetonowe drzwi i skrzynkowe okna są odtworzone w typie, ale tu też kluczowe są niuanse. Szyby dwuskrzydłowych drzwi zostały wykończone transparentnym szkłem, co nadaje im lekkości. Ramy okienne od środka pomalowano białoszarym odcieniem. – Białe szprosy za mocno rzucają się w oczy – tłumaczy Jarosław. Nawet kuchnia, choć nowoczesna, puszcza oko i otwiera ciekawe konteksty. Miedziana blacha we frontach szafek kojarzy się z idealnie wypolerowanymi rondlami historycznych francuskich kuchni.

Uspokojony eklektyzm idealnie wpisuje się w eleganckie wnętrze w warszawskiej kamienicy

Do mebli Chmielewski podszedł lekko, wiedział, że będzie eklektycznie i elegancko, zdecydował się na sprawdzone, uznane projekty. W kuchni nad stołem wisi ikoniczna skandynawska lampa PH 5. W salonie stoi najmodniejsza z pandemicznych kanap Camaleonda. Jest też lampa Taccia projektu Achillego i Piera Giacomo Castiglionich, a obok fotel Barcelona Miesa van der Rohego. To, co łączy wszystkie te przedmioty, to biel przewijająca się w obiciach i kolorze lakieru. Jasny jest też trawertynowy stolik kawowy. – Dziś to szczyt mody, ale ten pochodzi z lat 80., kupiłem go lata temu za grosze i wyremontowałem – mówi Chmielewski.

Ściany zapełniają lustra i kolekcja czarno-białych plakatów opowiadających o dwóch największych pasjach właściciela: modernistycznej architekturze i filmie. Odrębną strefę zajmuje sprzęt muzyczny. – Szpulowy magnetofon  Revoxa to spełnione marzenie z dzieciństwa. Dziś słucham na nim Pink Floydów – mówi i dodaje, że stojący obok odtwarzacz Beosound 9000 marki Bang & Olufsen przed 30 laty był symbolem luksusu. Dziś laser przesuwający się między wirującymi płytami jest wciąż oryginalną wizją nowoczesności.

Basia Czyżewska
  1. Kultura
  2. Design
  3. Klasycznemu wnętrzu w słynnej Reymontówce charakteru dodają zaskakujące detale
Proszę czekać..
Zamknij