Znaleziono 0 artykułów
22.04.2019

Elizabeth Holmes: Technologia kłamie

22.04.2019
Wynalazczyni: Dolina Krzemowa w kropli krwi (Fot. Materiały prasowe HBO)

Miała ambicje Steve’a Jobsa, upór Marka Zuckerberga i siłę perswazji Billa Gatesa. Była skazana na sukces. W przeciwieństwie do kolegów z Doliny Krzemowej zbudowała go jednak na kłamstwie. Twórczyni Theranosa, Elizabeth Holmes, to antybohaterka dokumentu „Wynalazczyni: Dolina Krzemowa w kropli krwi” w reżyserii nominowanego do Oscara Alexa Gibneya.

Kiedy była dzieckiem, najchętniej grała w Monopol. Lubiła też swój zestaw małego chemika. Już wtedy wiedziała, że zostanie lekarzem. Chciała pomagać innym. Jednak w okresie dojrzewania strach przed igłami powstrzymał ją przed studiami medycznymi. Na widok wbitej w skórę igły niemal od razu mdlała. Bardzo ją to irytowało. Gdy odkryła, że tę przypadłość mają dziesiątki innych ludzi, postanowiła temu zaradzić. Jako studentka inżynierii biochemicznej opracowała maszynę, która miała raz na zawsze zakończyć pobieranie krwi z żył, metodę, która od ponad pół wieku nie uległa żadnej ewolucji. W 2003 roku porzuciła studia i otworzyła firmę Theranos, z którą miała to zmienić.

Jej wynalazek był wielkości małej skrzyneczki, która w krótkim czasie miała wykonywać ponad 200 testów z samej tylko kropli krwi. W Dolinie Krzemowej zapowiadała się jako rewelacja. Nic dziwnego, że szybko znaleźli się inwestorzy, którzy chcieli w start-up Holmes zainwestować krocie. A że miała dar przekonywania, udało jej się szybko zebrać wiele milionów dolarów – przypomina dokumentalista Alex Gibney, który przez ostatnich kilkanaście miesięcy badał jej głośną sprawę.

Kontrowersyjny twórca (po jego filmach o scjentologach był nachodzony nocami, wykupiono także szkalującą go reklamę w internecie, która wyświetlała się, gdy wpisało się w wyszukiwarkę jego nazwisko) przypomina, że kiedy 20-letnia Elizabeth po raz pierwszy pojawiła się u inwestorów w 2004 roku, miała wygląd niewinnego dziecka. – Była bez makijażu, ubrana schludnie, z miną niewiniątka zapewniała słuchaczy, że odmieni oblicze Ziemi. Sprawiała wrażenie, jakby nigdy nie skalała kłamstwem niewinnych usteczek – mówi.

Wynalazczyni: Dolina Krzemowa w kropli krwi (Fot. Materiały prasowe HBO)

Pierwszy miliard

Dziesięć lat później Elizabeth stała się pierwszą w historii tak młodą miliarderką, która sama zrobiła majątek. Nosi ostry makijaż i śmiało patrzy w oczy, kiedy zapewnia, że Theranos od początku był zaprogramowany na sukces, działa zgodnie z przeznaczeniem i przynosi zyski. – Nie wierzę, że Elizabeth dopuszczała do świadomości, że może się jej nie udać. Choć wiedziała, że Theranos to ściema, nie chciała tego zaakceptować, wypierała to – twierdzi Gibney.

Była przy tym na tyle wiarygodna, że nie wysypała się ani przed mediami, ani przed tymi, którzy, dając jej kredyt zaufania, sfinansowali program. Ale była też zapobiegawcza. Szybko rozbudowała dział prawny, który tak konstruował umowy z pracownikami, że za zdradzenie tego, co dzieje się w firmie, groziły gigantyczne kary. Podobnie za robienie Theranosowi czarnego PR-u.

„Kropla zmienia wszystko” – tak brzmiało hasło, które codziennie widzieli zatrudnieni u Holmes, kiedy szli w stronę laboratorium. W kadrze miała niemal wyłącznie młode osoby, co również było efektem jej przemyślanej strategii. Chciała mieć pewność, że podwładnych nie będzie stać na ewentualne procesy. Rzeczywistość Theranosa była bardzo odległa od tego, co komunikowali specjaliści od marketingu. Jednak nawet kiedy pracownicy mieli dość, bali się odejść i wyznać światu prawdę, ponieważ w konsekwencji groziło im nawet więzienie. Przepytani przez Gibneya mówią, że czasem odpalenie maszyny zajmowało nawet sześć godzin. Wspominają, że warunki pracy narażały ich bezpośrednio na utratę zdrowia, a nawet życia.

Urządzenie transportowało bowiem pobraną od pacjenta kroplę krwi w cienkiej, długiej igle, z której następnie rozdzielało mikrocząstki do kilkudziesięciu pojemniczków. Miało się to dziać szybko, ale maszyny ciągle się zacinały. Trudno było utrzymać odpowiednią temperaturę, igła często zamarzała i zastygała w miejscu, więc trzeba ją było rozruszać ręcznie. Rzecz w tym, że nie była niczym osłonięta, więc w razie nagłego uruchomienia się maszyny nakłucie nią groziło wprowadzeniem krwi, a wraz z nią wirusów, obcego człowieka do organizmu naukowca. Sceny, które oglądamy w „Wynalazczyni…”, mrożą, nomen omen, krew w żyłach.

Wynalazczyni: Dolina Krzemowa w kropli krwi (Fot. Materiały prasowe HBO)

Kropla (krwi) przelewa czarę

Gdy zniechęceni pracownicy przebąkiwali, że chcieliby odejść, albo nadmieniali, że mają etyczny problem z tym, co robią, byli straszeni procesami, które w ostatniej chwili odwoływano. Szantażowano ich też końcem kariery naukowej przez wystawienie negatywnych referencji, które w Dolinie Krzemowej mogą skutecznie zamknąć drzwi do ważnych firm.

Tego wszystkiego nie mógł wytrzymać Ian Gibbons, zajmujący wysokie stanowisko, na które został powołany bezpośrednio przez Holmes. Wiedział, że pacjenci są oszukiwani, ale jeśli piśnie o tym słówko, wyląduje na bruku. Zapomnienia szukał w alkoholu, który wpędził go w depresję. Targnął się na swoje życie w 2013 roku. Niestety, skutecznie.

Wynalazczyni: Dolina Krzemowa w kropli krwi (Fot. Materiały prasowe HBO)

To wydarzenie jeszcze bardziej przeraziło kolegów Gibbonsa, którzy wiedzieli, że skoro tak wysoko postawiona osoba wolała się zabić, niż ryzykować potyczkę z Holmes i jej prawnikami, małe płotki są w konfrontacji z nią bez szans. Tym bardziej że kariera prezeski nabierała tempa. Kobieta patrzyła na nich już nie tylko z piętra firmy, ale też z okładek „Forbesa”, „Fortune” czy „Glamoura”. Jej popularność była tak duża, że gdy zjawiała się na uczelniach i wygłaszała referaty, studenci spijali słowa z jej ust.

W zmaskulinizowanym świecie nauki kobieta, która pokonała najgrubsze ryby biznesu, łatwo zostawała idolką innych kobiet. A Holmes chętnie opowiadała, że choć na spotkanie z prezydentką Brazylii pojechała w towarzystwie szefów takich gigantów jak Facebook czy Airbnb, to w jej badania Brazylijka chciała zainwestować.

Holmes potrafiła też sprzedać się jako osoba wrażliwa i emocjonalna. Pytana o początki pracy nad Theranosem, często przywoływała wspomnienie o dziadku, którego bardzo kochała. Kiedy zdiagnozowano u niego raka mózgu, nie zdążyła się nawet z nim pożegnać. Jej pragnieniem stało się, żeby uchronić innych wnuczków przed takim losem.

Elizabeth Holmes (Fot. Michael Kovac/Getty Images for Vanity Fair)

Dr Jekyll i Mrs Hyde

Kobieta funkcjonowała w dwóch światach: na zewnątrz firmy nazywano ją nowym Beethovenem, wewnątrz wierzono, że jest diabłem wcielonym, który nie cofnie się przed niczym, by wcisnąć ludziom, że Theranos to sukces. Do czego się posuwała w kłamstwie? Gibney: – Z 200 testów, które wykonywano, prawdziwe wyniki dawało niecałe 100. Kiedy chodziło o zawartość jakichś składników w organizmie, wtedy można było jeszcze łatwo wytłumaczyć pomyłkę. Kiedy chodziło o poważne choroby, wtedy już się tak łatwo wybielić nie dało.

A takie choroby to syfilis, HIV, a nawet nowotwór. Z testów wykonanych z użyciem Theranosa wynika, że aż 65 proc. badanych było zarażonych tym pierwszym. Ludzie wpadali w panikę, ale nie każdemu przyszło do głowy, żeby potwierdzić wynik gdzie indziej. Ci, którzy to zrobili, mieli do Holmes pretensje, ale ta się im nie poddała. Jako kontrargument podawała wykorzystanie jej urządzenia w wojsku. Rzeczywiście, na stronie armii amerykańskiej można znaleźć taką informację. Okazała się jednak również nieprawdziwa. Była jedynie efektem strategii marketingowej firmy.

Szopka trwałaby pewnie dłużej, gdyby sprawą nie zainteresował się dziennikarz „The Wall Street Journal”, który usilnie próbował się skontaktować z naukowcami pracującymi u Holmes. Ci jednak okazali się do tego stopnia przerażeni, że nawet rodzinie bali się powiedzieć, co się dzieje za murami ich firmy. Dwójka z nich – Tyler Shultz i Erika Cheung – niemal równocześnie postanowiła jednak postawić wszystko na jedną kartę. Woleli zaryzykować więzienie, niż żyć ze świadomością, że odpowiadają za dezinformację społeczeństwa na temat stanu jego zdrowia.

Elizabeth Holmes i Bill Clinton (Fot. JP Yim/Getty Images)

Seria artykułów (mogąca powstać dzięki nim, tak samo jak film Gibneya, do którego wynieśli materiał wideo z firmy) doprowadziła do ataku paniki w Dolinie Krzemowej, której obraz odmalował się w ciemnych barwach. Theranos był wart dziewięć miliardów dolarów, a od lat był ściemą. W efekcie dziennikarskiego śledztwa Holmes stanęła przed sądem, którego wyrokiem została skazana na 10 lat zakazu obejmowania stanowisk dyrektorskich w firmach notowanych na giełdzie. Musiała też zapłacić potężną grzywnę. Do końca przekonywała wszystkich, że Theranos działa.

Udało mi się z nią skontaktować, gdy zaczynaliśmy prace nad filmem. Chciała się wypowiedzieć, ale nie odnosiła się do zarzutów, tylko zasypywała mnie peanami na cześć Theranosa i świadectwami jego sukcesu. Była przekonana, że lada moment wróci do pracy i znów stanie na szczycie – mówi Gibney.

Z jego filmu wyłania się obraz kobiety zarazem oddanej bez reszty własnej idei i kompletnie pozbawionej empatii wobec tych, na których przeprowadzała badania. Czy w Holmes można jeszcze uwierzyć? Jak się okazuje, można. Kobieta właśnie spotyka się z o 10 lat młodszym biznesmenem, które rozkręca start-up z elektrycznymi samochodami. Jak daleko posunie się tym razem?

Dokument „Wynalazczyni: Dolina Krzemowa w kropli krwi” w reżyserii nominowanego do Oscara Alexa Gibneya można już oglądać w HBO GO.

Artur Zaborski
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Elizabeth Holmes: Technologia kłamie
Proszę czekać..
Zamknij