Ulubienica Ameryki ma kłopoty. Ponad 30 pracowników jej programu przez miesiąc nie otrzymało żadnej informacji na temat pensji, ani godzin pracy. Ich telefony ignorowano, a po czasie zwrócono się do nich o pomoc przy kręceniu show zdalnie.
W związku z przeniesieniem się produkcji telewizyjnych ze studia do domów, wiele prowadzących, np. Jimmy Kimmel i Jimmy Fallon, prowadzi swoje audycje w sieci. Podobną decyzję podjęła Ellen DeGeneres, której show określa się jako „amerykańską instytucję zaufania publicznego”.
Niestety komunikacja z ekipą produkcyjną zawiodła, a pracowników poinformowano o redukcjach etatów o 60 proc. Anonimowe źródła donoszą, że tylko czworo stałych pracowników pomaga obecnie przy kręceniu show zdalnie. Odsunięcie od pracy reszty operatorów, dźwiękowców i oświetleniowców nie współgra ze słynnym sloganem DeGeneres, aby „być dla siebie dobrym”.
W normalnych warunkach ekipa kręci program cztery razy w tygodniu. Ostatniej pełnej wypłaty doczekano się więc w połowie marca. Po przerwie wiosennej pod koniec miesiąca pracowników poinformowano, że produkcja nie będzie wznawiania w związku z pandemią koronawirusa. Ku zdziwieniu wszystkich, „Ellen” powróciła jednak na ekrany, kręcąc program zdalnie ze swojej kalifornijskiej rezydencji. Zamiast zatrudnić stałych pracowników, odmówiono im pełnego etatu. Nie przeszkodziło to prowadzącej w zaangażowaniu konsultantów do spraw audiowizualnych z Key Code Media, którzy pomogli przy technicznych aspektach kręcenia show.
DeGeneres w swoim pierwszym odcinku domowego show pokrzepiała fanów. Podkreślała, że robi to dla swojej ekipy i pracowników, których kocha. – Najlepszą rzeczą, jaką mogę teraz zrobić, by ich wspierać, to kontynuować kręcenie programu – mówiła. Wielu pracowników, którzy towarzyszą Ellen przy programie od 17 lat, narzeka jednak na brak kontaktu i opieki. Dochodzą ich też słuchy, że ekipa pracująca przy programie Jimmy’ego Kimmela czy Johna Olivera dostaje pełne wynagrodzenie, często z prywatnej kieszeni prowadzących.
Czyżby ulubienica Ameryki miała popaść w niełaskę swoich pracowników, a potem także publiczności?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.