Dał światu mody wielokolorowe printy i jednoczęściowy kombinezon narciarski. Zaczynał od niewielkiego butiku na Capri, dziś stworzona przez niego marka to imperium. Jego ubrania i akcesoria pokochały gwiazdy, takie jak Jackie Kennedy czy Sofia Loren. W sukience jego projektu została pochowana Marylin Monroe. W czasach, gdy na świecie królował New Look, Emilio Pucci szedł pod prąd, projektując proste sukienki nadrabiające oryginalnym wzorem. I wyszło mu to na dobre.
Być może nie byłoby charakterystycznych apaszek w fantazyjne wzory we wszystkich kolorach tęczy, gdyby nie narciarska pasja ich twórcy. Emilio Pucci nie odniósł wprawdzie sukcesu na zimowej olimpiadzie w Lake Placid, w której brał udział jako część włoskiej drużyny, ale nadal szusował dla przyjemności. Sam projektował swoje sportowe stroje, które wkrótce spodobały się innym. Kombinezon, który stworzył dla swojej przyjaciółki na wspólny wyjazd do szwajcarskiego Zermatt, wpadł w oko Toni Frissell, fotografce pracującej dla „Harper’s Bazaar”. Kobieta poprosiła Pucciego o zaprojektowania strojów do edytorialu, który miała stworzyć do następnego numeru magazynu. Modelka we wzorzystym kombinezonie projektu Emilia trafiła na okładkę Harpersa, a on sam wiedział już, że nie chce być kolejnym członkiem swojej rodziny, spędzającym życie wyłącznie na pobytach w ekskluzywnych kurortach. Wziął się do pracy, na której efekty nie trzeba było długo czekać.
Pilot na stoku
Emilio Pucci przyszedł na świat 20 listopada 1914 r. w Neapolu jako markiz Barsento. Arystokratyczna rodzina, z której pochodził, jest jedną z najstarszych we Florencji, a pałacyk, w którym wychowywał się Emilio, mieści się na ulicy w centrum starego miasta, nazwanej od jej nazwiska. Początkowo nic nie zapowiadało modowej kariery Pucciego. Młody markiz studiował nauki polityczne, a wolny czas spędzał uprawiając z zapałem sport. W zimie szusował na nartach w Szwajcarii, w lecie pływał na Capri. W 1936 r. wziął nawet udział w zimowych igrzyskach olimpijskich w amerykańskim Lake Placid. Dostatnie, obfitujące w przeróżne rozrywki życie przerwał wybuch II wojny światowej. Pucci wstąpił do włoskich sił powietrznych i służył jako pilot bombowca torpedowego. Kiedy mąż jego przyjaciółki, najstarszej córki Mussoliniego, Eddy, hrabia Galeazzo Ciano był sądzony za udział w usunięciu Mussoliniego spod władzy w 1943 r., Pucci usiłował pomóc w jego uwolnieniu z rąk gestapo. Plan wymiany tajnych dokumentów za życie hrabiego spalił jednak na panewce i mężczyznę rozstrzelano. Eddzie z pomocą Pucciego udało się uciec do Szwajcarii, ale sam Emilio trafił w ręce faszystów. W mediolańskim więzieniu San Vittore torturami próbowano bezskutecznie wyciągnąć z niego informacje. Wreszcie Pucciemu udało się uciec – mężczyzna resztę wojny przeczekał w Szwajcarii.
Po wojnie odznaczony medalami za odwagę Pucci wrócił do sportowej pasji. Szusując po szwajcarskich stokach zauważył, że stroje narciarskie nie są zbyt wygodne, w dodatku nudziła go ich dość monotonna kolorystyka. Zaczął więc sam projektować – początkowo dla siebie, później dla przyjaciół. Kiedy redaktorka „Haper’s Bazaar”, Toni Frissell, zakochała się w jego ubraniach i zaproponowała mu stworzenie autorskiej kolekcji sportowej na potrzeby kolejnego numeru, Pucci rzucił się w wir pracy. Efekt przerósł jego najśmielsze oczekiwania. Chociaż jeszcze przed wojną projektanci eksperymentowali z materiałami zawierającymi stretch, stworzone przez Pucciego jednoczęściowe kombinezony wywołały istną sensację. Stroje były nie tylko wygodne, ale też miały ciekawą kolorystykę. Wszystko to sprawiło, że posypały się zamówienia, projektant dostał też z USA szereg ofert współpracy. Pucci nie przyjął jednak żadnej z nich. Zamiast pracować dla kogoś, postanowił odejść z włoskich sił powietrznych i od podstaw stworzyć własną markę mody. Czas pokazał, że była to słuszna decyzja.
Z Capri na wybieg
Emilio Pucci był pierwszym od tysiąca lat członkiem swojej rodziny, który pracował. W dodatku, zamiast na lokalizację pierwszego butiku wybrać rodzinne miasto, gdzie mógłby liczyć na pomoc wpływowych krewnych, postawił na niewielki kurort na Capri. Pucci, który jeszcze przed wojną spędzał na wyspie sporo czasu, wiedział dobrze, że odzież sportowa znajdzie tam wielu odbiorców. Nie mylił się, bo stroje kąpielowe jego projektu w fantazyjne printy sprzedawały się jak świeże bułeczki. Inne niż wszystkie, pełne intensywnych kolorów, natychmiast stały się obiektem pożądania wszystkich wypoczywających w Canzone del Mare elegantek. Sukces sprawił, że Pucci postanowił poszerzyć asortyment o niezwykle wówczas modne jedwabne chusty. Nie byłby jednak sobą, gdyby i w tym przypadku nie postawił na intensywne kolory i fantazyjne wzory. Podobnie jak w przypadku odzieży sportowej, apaszki natychmiast stały się hitem. Dopiero wówczas Pucci otworzył drugi butik w rodzinnym pałacyku we Florencji.
Marka Pucciego wciąż się rozwijała, jej twórca idąc za ciosem zaprojektował też serię sukienek. Były dość proste w konstrukcji, ale ich siła tkwiła w oryginalnych wzorach i barwach. Intensywna kolorystyka Pucciego odróżniała go od konkurencji. Sam projektant w jednym z ostatnich wywiadów powiedział, że za najważniejsze, co dał światu mody, uważa radość, którą wprowadził do niego za pomocą koloru. I trudno się z nim nie zgodzić, bo projekty florenckiej marki zdają się aż wibrować energetycznymi, soczystymi barwami i wzorami, wobec których nie można pozostać obojętnym.
W 1951 r. Pucci wziął udział w jednym z pierwszych włoskich pokazów mody, zorganizowanym przez Giovanniego Battistę Giorginiego w Willi Torrigiani w Lucce. Po nim przyszły kolejne prezentacje we Florencji i Rzymie. Sukcesowi w ojczyźnie towarzyszyło międzynarodowe uznanie. W 1954 r. kolekcja kostiumów kąpielowych Pucciego została nagrodzona Neiman Marcus Award. W czasach, kiedy na światowych wybiegach królował stworzony przez Christiana Diora New Look, włoski projektant pozostał wierny prostym, wygodnym krojom i eksplozji koloru. I chociaż pozostawanie w opozycji do panującej mody było dość ryzykownym posunięciem, Pucciemu bardzo się to opłaciło. Między innymi to właśnie dzięki niemu świat usłyszał o modzie made in Italy. W USA do projektanta przylgnął nawet przydomek „książę printów”.
Na ziemi i w przestworzach
Oryginalne ubrania florenckiego projektanta pokochały gwiazdy. Jego klientkami były m.in. Grace Kelly, Jacqueline Kenneddy, Sofia Loren czy Marylin Monroe. Ta ostatnia nie tylko pozowała w kreacjach Pucciego do jednej z ostatnich sesji zdjęciowych, ale też została w sukience od niego pochowana. Do istnego szału na ubrania z jego charakterystycznym, będącym odręcznym podpisem twórcy logo przyczyniła się nie tylko miłość ówczesnych celebrytów. W latach 60. ich prosty krój, na który konsekwentnie stawiał Pucci, zaczął idealnie się wpisywać w obowiązującą modę. Ale twórca nie spoczął na laurach. Unowocześniał swoje projekty tak, aby odpowiadały potrzebom nowoczesnych, aktywnych kobiet. Eksperymentował z nowymi materiałami, takimi jak lycra i poliester. Efektem jego poszukiwań były ubrania, które były nie tylko wygodne, ale też praktyczne, bo nie gniotły się podczas podróży.
Praktyczne podejście do mody i lata doświadczeń w pracy z różnymi tkaniami Pucci mógł wykorzystać przy okazji współpracy z liniami Braniff International Airways. Na przełomie lat 60. i 70. projektant miał za zadanie stworzenie uniformów dla załogi samolotów – pilotów i stewardess. Ubrania miały być nie tylko stylowe. Ze względu na to, że załoga często zmieniała strefy klimatyczne, musiały się sprawdzać tak w upalnym, jak i deszczowym klimacie. Efekt współpracy był, jak na Pucciego przystało, niezwykle interesujący. Stewardessy dostały nie tylko różnokolorowe sukienki, apaszki i rajstopy, ale też przezroczyste pelerynki przeciwdeszczowe i kaski-bańki, które miały chronić ich fryzury przed deszczem i silnymi podmuchami powietrza z silników.
W kolejnych latach Pucci we współpracy z włoską marką Ermenegildo Zegna stworzył męską linię ubrań. Na początku lat 70. zaprojektował perfumy Vivara. W późniejszym okresie potencjał jego charakterystycznych printów został doceniony także poza światem mody. Pucci współpracował z takim markami jak Vespa, Parker, Rosenthal czy Ford Lincoln. W 1971 r. zaprojektował logo dla misji kosmicznej Apollo 15. Radość z podbicia kosmosu przez markę osłabił jednak trochę fakt, że zaproponowane przez Emilia intensywne odcienie niebieskiego, żółci i zieleni zostały przez NASA zastąpione bardziej patriotycznymi barwami – granatem, czerwienią i bielą.
Pusty tron
Obok kariery w świecie mody, Pucci od połowy lat 60. zajmował się też polityką. Był posłem włoskiej Partii Liberalnej, jednak nie odniósł na tym polu większych sukcesów. Stworzoną przez siebie markę prowadził aż do śmierci w 1992 r., kiedy jej stery przejęła jego córka, Laudomia.
W 2000 r. francuski koncern Louis Vuitton Moet Hennessy kupił 67 procent udziałów marki Emilio Pucci. Na przestrzeni lat jej projektantami byli kolejno Christian Lacroix, Matthew Williamson i Peter Dundas. Ostatnim dyrektorem kreatywnym marki był Massimo Giorgetti. Po tym, jak Włoch w kwietniu 2017 r. zakończył współpracę z domem mody Pucci, jego miejsce wciąż nie jest obsadzone. Tron modowego imperium pozostaje pusty, ale marka wypuszcza nowe kolekcje tworzone przez związany z nią team projektantów. Ta zaprezentowana podczas mediolańskiego tygodnia mody we wrześniu tego roku pokazuje dobitnie, że Pucci radzi sobie świetnie bez głównego projektanta. Wszak twórca marki zawsze był wizjonerem, a jej historia pokazuje, że warto iść pod prąd.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.