Emma Stone to jedna z najciekawszych aktorek swojego pokolenia. Równie dobrze odnajduje się w komedii i dramacie, choć najlepiej czuje się gdzieś pomiędzy. Zanim jednak znalazła swoje miejsce w odcieniach szarości filmowej skali, była bliska porzucenia Hollywood, które przewidziało dla niej wyłącznie rolę uroczej dziewczyny z sąsiedztwa. Jej ostatni występ w obsypanych nagrodami „Biednych istotach” to dowód, że stać ją na wiele więcej.
W otwierającej „Biedne istoty” scenie młoda kobieta rzuca się z mostu, by zakończyć swoje nieszczęśliwe życie. Jej radykalny gest to forma buntu przeciwko światu, który widzi w niej wyłącznie żonę i matkę. Za sprawą szalonego naukowca (Willem Dafoe) bohaterka otrzymuje szansę, by zasmakować życia na własnych zasadach. Jako kobieta, jako naukowczyni, jako Bella Baxter.
Rola kobiety wyzwalającej się z patriarchalnych więzów (wciąż jednak w ramach konwencji stworzonej przez mężczyzn) to świetna metafora dla kariery Emmy Stone. Aktorka przeszła długą drogę od czarującej, choć drugoplanowej dziewczyny z sąsiedztwa do pełnowymiarowej gwiazdy kina.
Kariera Emmy Stone rozpoczęła się od prezentacji w PowerPoincie
– Choć ciężko w to uwierzyć, patrząc na mój odcień skóry, dorastałam w słonecznej Arizonie – żartowała wielokrotnie aktorka. Emily Jean Stone przyszła na świat 6 listopada 1988 roku w Scottsdale, mieście na wschód od Phoenix. O karierze aktorki marzyła, od kiedy skończyła cztery lata. Jej rodzice byli temu przeciwni, bo jako dziecko była „bardzo chorowita i bardzo głośna” (czemu zawdzięcza charakterystyczny, zachrypnięty głos). Emily skupiła się więc na nauce, jednak szkolna presja sprawiła, że dziewczynka zaczęła doświadczać stanów lękowych i ataków paniki. Ukojenie znalazła na scenie szkolnego teatru. Jako jedenastolatka zadebiutowała w roli Wydry w „O czym szumią wierzby”.
Przez następne dwa lata godziła naukę w domu z występami z ramienia Valley Youth Theatre w Phoenix. W końcu udało jej się przekonać rodziców, by pojechali z nią do Los Angeles, aby mogła wziąć udział w castingach do filmów i seriali. Po kilku nieudanych próbach wróciła do rodzinnej miejscowości. Emily nie miała jednak zamiaru się poddać. W liceum uczęszczała na zajęcia aktorskie i wokalne, by ponownie spróbować sił w Hollywood. W tym celu była gotowa zrezygnować ze szkoły i na stałe przeprowadzić się do Los Angeles.
Aby przekonać rodziców do swojego pomysłu, przygotowała dla nich prezentację w PowerPoincie z argumentami za i przeciw. – Gdy na czymś mi bardzo zależy, zaczynam płakać. Prezentacja miała mi pomóc zachować twarz – wspominała z rozbawieniem. Ku zaskoczeniu jej samej rodzice przystali na jej prośbę, a zimą 2004 roku ruszyła w drogę.
Amerykańska aktorka, czyli dziewczyna z sąsiedztwa
Rzeczywistość szybko zrewidowała oczekiwania Stone. Przyszła aktorka dzieliła malutkie mieszkanie z mamą, a pomiędzy castingami pracowała w piekarni dla psów. – Zabiegałam o role córki w każdym, nawet najpodlejszym sitcomie. Nie dostała ani jednej. Pierwsze trzy lata w Mieście Aniołów wspomina jako najtrudniejszy okres w życiu: – To było emocjonalne dno. Aktorka miała poczucie, że Hollywood pozbawi ją dziecięcej pasji, a nawet imienia. Przystępując do związku zawodowego aktorów SAG, musiała zmienić imię na „Emmę”, bo na liście figurowała już Emily Stone.
Pierwszym przełomem w jej karierze była rola Jules w „Supersamcu” i Witchity w „Zombieland”. Jak przystało na komedie pierwszej dekady XXI wieku, wszystkie role kobiece, w tym Stone, sprowadzały się do funkcji drugoplanowych ozdobników. Mimo to aktorce udało się zwrócić uwagę krytyków, którzy okrzyknęli ją wschodzącą gwiazdą kina. Ich przewidywania nie przełożyły się jednak na ciekawsze oferty dla Stone, która przez kolejne lata raz za razem odgrywała te samą rolę seksownej dziewczyny z sąsiedztwa. Chcąc uniknąć zaszufladkowania, aktorka zwróciła się do Willa Glucka, który pracował właśnie nad luźną adaptacją „Szkarłatnej litery”. – Wiedziałam, że potrzebuję tej roli tak bardzo, jak ona mnie – wspominała później. Stone poprosiła reżysera o casting i po kilku tygodniach niepewności dostała upragniony angaż.
Na potrzeby roli Olive Penderghast aktorka przefarbowała naturalne blond włosy na miedziany rudy. Występ w „Łatwej dziewczynie” zapewnił jej pierwszą nominację do Złotych Globów i uwagę branży. Na fali sukcesu Stone wystąpiła w „Kocha, lubi, szanuje”, „Służących” i dwóch częściach „Niesamowitego Spider-Mana” jako Gwen Stacy. Na ekranie partnerował jej Andrew Garfield. Para spotykała się również poza ekranem, ale swój związek długo utrzymywali w sekrecie (podobnie jak Zendaya i Tom Holland dziś). Para rozstała się w 2015 roku. Jaka jest Emma Stone prywatnie, właściwie nie wiadomo do dziś. – Jest dla mnie jak siostra – mówi o niej jedna z najlepszych przyjaciółek, Taylor Swift, która kibicowała aktorce podczas rozdania Złotych Globów 2024.
Mimo kasowego sukcesu „Niesamowitego Spider-Mana” kariera aktorki utknęła w martwym punkcie. Oprócz fenomenalnego występu w „Birdmanie”, za który otrzymała pierwszą nominację do Oscara, Stone zaliczyła kilka dotkliwych wpadek. „Gangster Squad. Pogromcy mafii” okazał się kompletną porażką, podobnie jak „Magia w blasku księżyca” i „Nieracjonalny mężczyzna” Woody’ego Allena. Złą passę przypieczętowały kontrowersje wokół filmu „Witamy na Hawajach”, w którym aktorka wcieliła się w postać o chińsko-hawajskich korzeniach. Gwiazda wielokrotnie przepraszała za swoją decyzję. Po latach przyznała również, że nigdy nie była bliższa porzucenia kariery i powrotu do domu.
„La La Land” rozbija szklany sufit
Szukając alternatywy dla Hollywood, Stone zadebiutowała na deskach Broadwayu. Choć jej występ w „Kabarecie” nie został dobrze przyjęty, aktorka zapewniła sobie uznanie co najmniej jednego widza. Damien Chazelle dostrzegł w niej swoją Mię. Reżyser właśnie skończył scenariusz do musicalu „La La Land” o aspirującej aktorce i muzyku jazzowym, którzy towarzyszą sobie w karierowych wzlotach i upadkach. Na ekranie po raz trzeci (po „Kocha, lubi, szanuje” i „Gangster Squad”) partnerował jej Ryan Gosling. Za swój poruszający występ, inspirowany własnymi zmaganiami, aktorka otrzymała Oscara w 2017 roku, razem ze Złotym Globem, statuetką BAFTA i szeregiem innych nagród.
Sukces „La La Land” otworzył przed Stone, wtedy najlepiej zarabiającą aktorką w Hollywood, nowe możliwości. – Potrzebowałam prawie 15 lat, by móc decydować o kształcie swojej kariery – mówiła później. Gwiazda postanowiła wykorzystać nowo zdobytą wolność do eksperymentów. W „Wojnie płci”, niedocenionym „Maniacu” i doskonałej „Faworycie”, która nie tylko zapewniła jej kolejną nominację do Oscara, ale również zapoczątkowała kreatywną współpracę z greckim reżyserem Giorgosem Lanthimosem.
Szczególnym talentem Emmy Stone jest umiejętność poruszania się między skrajnościami. Aktorka równie dobrze wypada w lekkich komediach, jak w poruszających dramatach, megaprodukcjach i niezależnych filmach. Jest równie przekonująca jako bohaterka, jak i czarny charakter na miarę „Cruelli”. To dzięki Stone, w roli aktorki i producentki, przeciętna produkcja została wyniesiona do rangi popkulturowego fenomenu.
Nowy rozdział, nowe role
Po „Faworycie” i krótkometrażowym „Bleat” Emma Stone powraca do współpracy z Lanthimosem. W „Poor Things” daje popis aktorskich możliwości. Jako Bella bawi, wzrusza i skłania do refleksji. Nic więc dziwnego, że gwiazda jest już faworytką w oscarowym wyścigu. Jako producentka „Biednych istot” Stone ma również szansę na statuetkę w kategorii najlepszy film.
W roli producentki Stone realizuje się od 2020 roku. W czasie pandemii razem z mężem, reżyserem Dave’em McCarym, wystartowała ze studiem Fruit Tree, które może się już pochwalić takimi produkcjami, jak „When You Finish Saving the World” z Julianne Moore i Finnem Wolfhardem (Mike ze „Stranger Things”), polską koprodukcją „A Real Pain” z Kieranem Culkinem oraz „The Curse”, nowym serialem SkyShowtime ze Stone w roli głównej.
Po sezonie nagród gwiazda powróci do pracy nad kolejnym filmem Lanthimosa, „Kind of Kindness”, w którym ponownie partnerować jej będą Willem Dafoe i Margaret Qualley, a także Hunter Schafer i Hong Chau. Następnie przeniesie się na plan „Cruelli 2”. Wszystkie swoje projekty godzi z inną, szczególnie ważną dla niej rolą – mamy trzyletniej Louise Jean.
– Gdy pierwszy raz przeczytałam scenariusz do „Biednych istot”, miałam wrażenie, że to rola, do której przygotowywałam się całe życie – mówiła w rozmowie z „New York Timesem”. Na planie aktorka czerpała zarówno z pierwszych doświadczeń na scenie szkolnego teatru, jak i pierwszych hollywoodzkich porażek i upragnionego sukcesu. Podobnie jak Bella, Stone dobrze wie, czego chce, i nie zawaha się po to sięgnąć.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.