Znaleziono 0 artykułów
24.05.2023

Feminoteka otwiera Punkt pomocy kobietom po gwałcie: Bo państwo wciąż zawodzi

Feminoteka tworzy pierwszy w Polsce Punkt pomocy kobietom po gwałcie / Getty Images

Kobiety boją się szukać pomocy w systemie, który nie stoi po ich stronie. Obawiają się, że będą zniechęcane do zgłoszenia gwałtu, obarczane winą i źle traktowane – mówi psycholożka i psychotraumatolożka Katarzyna Nowakowska, koordynatorka Punktu pomocy kobietom po gwałcie. Stworzony przez Fundację Feminoteka, jest pierwszym w Polsce miejscem, które osobom po doświadczeniu przemocy seksualnej będzie służyło wszechstronnym wsparciem – od udzielenia pomocy medycznej i zabezpieczenia dowodów, przez zgłoszenie gwałtu do odpowiednich instytucji, jeżeli pokrzywdzona sobie tego życzy, po długofalową opiekę psychologiczną.

Pomoc po doświadczeniu gwałtu to niestety kolejna kwestia, w której państwo polskie zawodzi kobiety. – W tej chwili osoba, która doświadczyła gwałtu, musi podróżować pomiędzy wieloma instytucjami. Tam w większości przypadków brak jest wykwalifikowanej kadry, która miałaby kompetencje do udzielenia jej pomocy. Przechodzenie przez szczeble systemu doprowadza do powtórnej traumatyzacji ofiar gwałtu – podkreśla psycholożka Katarzyna Nowakowska z Feminoteki. – Pokrzywdzona osoba i jej potrzeby często nie są w centrum zainteresowania. Ten system to machina, która po prostu karmi się tym nieszczęściem, natomiast działa trochę sama dla siebie. Bardzo często osoby pokrzywdzone spotykają się z tymi, które nie mają wiedzy i nie są empatyczne – dodaje Nowakowska. A że to Polska, kobiety obawiają się przerzucania na nie winy za to, co je spotkało, oceniania, a także tego, że nikt im nie uwierzy.

Osoby z doświadczeniem gwałtu w Polsce zamiast pomocy dostają brak wiedzy i empatii

Pierwsza sprawa: policja. Choć instytucja ma jasne procedury zgłaszania gwałtu, to jak wyjaśnia Katarzyna Nowakowska, nikt nie kontroluje ich realizowania, a funkcjonariusze często nie są z niej przeszkoleni. Po drugie: placówki medyczne. – Bardzo często odmawia się bezpłatnej pomocy medycznej, jeżeli ktoś nie chce zgłosić gwałtu – mówi koordynatorka Punktu Feminoteki. Wiele osób po gwałcie nie dostaje informacji o przysługującej im profilaktyce poekspozycyjnej zakażenia HIV lub chorób przenoszonych drogą płciową czy o środkach zapobiegających ciąży. Często trzeba organizować je sobie na własną rękę, a to wymaga nie tylko czasu, lecz także wiedzy na temat przysługujących praw i świadczeń na wypadek gwałtu. Dla osoby po doświadczeniu przemocy seksualnej to gehenna.

Ale to nie koniec. – W placówkach medycznych nierzadko nie daje się też osobom przechodzącym traumę, zwykle będącym w szoku, szansy na zastanowienie się, czy chcą sprawę zgłosić. Okno czasowe na pobranie materiałów dowodowych i przeprowadzenie badań toksykologicznych jest bardzo niewielkie, dlatego w innych krajach europejskich pobranie materiałów dowodowych nie jest jednoznaczne z wszczęciem postępowania karnego. Dowody są przechowywane, dopóki osoba nie zdecyduje, czy chce ścigania sprawcy – wyjaśnia psycholożka.

Problematyczne jest także prawne ujęcie gwałtu. To osoba poszkodowana musi udowodnić, że do stosunku doszło w wyniku przemocy, podstępu lub bezprawnej groźby. Polskie przepisy nie mówią, że każdy akt seksualny, na który nie było zgody, jest gwałtem, mimo że Polska jest zobowiązana do wprowadzenia właśnie takiej definicji przez konwencję stambulską. W sądach zapadają kuriozalne wyroki, a w procesach na korzyść osoby oskarżonej działa na przykład fakt, że osoba doświadczająca gwałtu nie krzyczała. Nie bierze się pod uwagę mechanizmów uruchamiających się podczas przeżywania traumy seksualnej, jak chociażby paraliżu powodowanego m.in. lękiem o życie. Postępowania sądowe trwają latami, a razem z nimi trauma, której nie można przepracować i wyleczyć, bo jest odświeżana przez kolejne rozprawy.

Warszawski Punkt pomocy kobietom po gwałcie: Mądre wsparcie

Tworzony w Warszawie przez Feminotekę Punkt pomocy kobietom po gwałcie (dla wszystkich kobiet po 18. roku życia, także osób transpłciowych) przede wszystkim ma skupić w jednym miejscu jak najwięcej elementów proceduralnej układanki. Zgłaszającej się do niego osobie zostanie przydzielona przeszkolona asystentka, która pomoże przez nie przebrnąć. Na miejscu znajduje się przystosowany do pobrania dowodów gabinet ginekologiczny z przeszkoloną kadrą, która zadba o komfort pokrzywdzonej osoby podczas badań, a także poda jej poekspozycyjne środki zapobiegające ciąży i chorobom oraz udzieli niezbędnej opieki medycznej. W Punkcie będzie zapewniona także opieka psychologiczna i pomoc w razie chęci złożenia zawiadomienia o przestępstwie na policję lub do prokuratury. – Najważniejsze, żeby osoba, która doświadczyła przemocy seksualnej, była chroniona i nie musiała doświadczać dodatkowej przemocy, stykać się z niewiedzą, niekompetencją, z brakiem empatii – tłumaczy Nowakowska. – Chcemy, by miała asystę osoby, która dobrze orientuje się w tym systemie, ma wiedzę i umie pracować z osobą pokrzywdzoną.

Stworzenie takiego miejsca nie tylko wesprze osoby po skrajnie trudnym doświadczeniu, lecz także może przyczynić się do częstszego zgłaszania przestępstwa, bo jak szacują eksperci, w Polsce zgłaszany jest niewielki odsetek gwałtów. – Jest szereg przyczyn, które na to wpływają. Jedną z nich jest strach przed systemem, o czym wspominałam wcześniej. Kobiety boją się szukać pomocy w systemie, który nie stoi po ich stronie – tłumaczy Nowakowska. – Boją się, że będą zniechęcane do zgłoszenia gwałtu, obarczane winą i źle traktowane. Druga sprawa to fakt, jak ten system działa. W 2014 roku zostały wprowadzone zmiany dotyczące postępowań karnych, a razem z nimi ściganie z urzędu. Oznacza to, że policja czy prokuratura mają obowiązek zgłaszać i nadawać bieg sprawom o gwałt. Miało to zapobiegać zniechęcaniu ofiar do zakładania spraw o przestępstwa seksualne. Niestety zmianom w postępowaniu nie towarzyszyło konieczne przeszkolenie kadr, więc procedury nie chronią poszkodowanych przed ponowną wiktymizacją. Przepis o ściganiu z urzędu uderzył natomiast w osoby pokrzywdzone, które są zmuszane do zgłaszania przestępstwa, jeśli chcą uzyskać pomoc medyczną.

Kultura gwałtu: Dlaczego tak często nie wierzy się pokrzywdzonym?

Jest też inny powód, przez który osoby zgwałcone nie chcą zgłaszać przestępstwa. Jak szacują eksperci, w znacznej większości gwałtów sprawcą jest osoba znana pokrzywdzonej: partner, członek rodziny, znajomy. Najwięcej dramatów rozgrywa się w domach. – Niestety w naszej kulturze bardzo często nie wierzy się osobom pokrzywdzonym. Ludzie identyfikują się ze sprawcą. W pierwszym odruchu kwestionują to, co mówią osoby pokrzywdzone, bo bardzo często ci sprawcy potrafią być uroczymi osobami, szanowanymi członkami społeczności, fajnymi kolegami, a nagle kobiety „robią im taki problem”. Kultura gwałtu jest faktem i kobiety o tym wiedzą. Odrzucenie społeczne często spada na ofiary gwałtu, a nie na gwałcicieli – tłumaczy Nowakowska.

Policja informuje, że w 2021 roku zgłoszono w Polsce 2257 gwałtów. W 38-milionowym kraju te dane wydają się mocno odrealnione (WHO podaje, że w ciągu swojego życia 30 proc. kobiet doświadcza napaści na tle seksualnym). Jak mówi Nowakowska, połowa z tych niespełna 2300 zgłoszeń jest odrzucana, zanim trafi do sądu, zwykle z powodu niewystarczających dowodów. Tak naprawdę gwałt to w większości przypadków w Polsce bezkarne przestępstwo.

Punkt pomocy kobietom po gwałcie zacznie działać od połowy czerwca 2023 roku

Procedura obowiązująca w warszawskim Punkcie będzie zgodna z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (na język polski zostały niedawno przetłumaczone przez zespół naukowczyń z Uniwersytetu Zielonogórskiego i prof. Zbigniewa Izdebskiego). Choć to miejsce potrzebne, w dalszym ciągu jedyne takie w Polsce. – W każdej miejscowości powiatowej powinien być taki punkt w szpitalu, z pracownikami, którzy są przeszkoleni i zajmują się tylko pomocą osobom po doświadczeniach przemocy seksualnej. Pokrzywdzone powinny mieć zapewnioną pomoc medyczną, psychologiczną, prawną, ale także poradnictwo socjalne, gdyż często na skutek traumy po gwałcie wali im się całe życie, tracą pracę, zdrowie, bliskich. To wsparcie powinno być kompleksowe i długotrwałe – mówi Nowakowska. – My jesteśmy małą organizacją pozarządową, a taki system pomocowy powinien funkcjonować na skalę całego państwa, mieć finansowanie i wsparcie od władz, co ma miejsce w wielu krajach. To nie jest marginalny problem, który da się załatwić siłami wolontariuszek.

*

Fundacja prowadzi telefon zaufania dla kobiet doświadczających przemocy, także seksualnej. Telefon 888 88 33 88, w języku polskim i angielskim, jest czynny od poniedziałku do piątku, w godzinach od 11 do 19, telefon 888 88 79 88 w językach ukraińskim i rosyjskim w dni powszednie od 14 do 17. Na stronie Fundacji dostępny jest także poradnik dla bliskich osób po doświadczeniach przemocy seksualnej, który również im pomaga odnaleźć się w tej traumatycznej sytuacji. Więcej o działaniach Feminoteki i Punktu pomocy na stronie internetowej i w social mediach Fundacji.

Ewelina Kołodziej
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Feminoteka otwiera Punkt pomocy kobietom po gwałcie: Bo państwo wciąż zawodzi
Proszę czekać..
Zamknij