Znaleziono 0 artykułów
04.06.2024

Filipka w wielkim mieście: W obliczu katastrofy klimatycznej priorytety się zmieniają

04.06.2024
Warszawska Syrenka oblana farbą (Fot. East News)

Filipka w wielkim mieście w cyklicznym felietonie pisze o aktywistach niszczących dzieła sztuki. Czy w obliczu katastrofy klimatycznej priorytety się zmieniają?

Przez lata pracy w galerii przekonałam się, jak delikatne są dzieła sztuki. Rzeźby i obrazy, wrażliwie niczym ludzkie ciało, nieraz przenosiłam w materiałowych rękawicach. Obcowanie ze sztuką nauczyło mnie współodczuwania z przyrodą, która kiedyś była mi znacznie bardziej obojętna. Sztuka, pomimo że z definicji sztuczna, uczy nas przecież miłości do natury. 

Aktywiści klimatyczni w ramach akcji sprzeciwu niszczą dzieła sztuki 

Ze smutkiem i gniewem śledzę, jak w obliczu zagrożenia katastrofą klimatyczną nie wprowadza się koniecznych rozwiązań dla ochrony naszej planety. Wszystko dzieje się zbyt wolno i na zbyt małą skalę, żeby przynieść wymierny skutek. Oswoiłam się już do pewnego stopnia z medialnymi obrazami aktywistów, którzy w muzeach oblewają znane obrazy. Ich akcje uświadamiają nam, że naprawdę mamy kłopoty. 

Wokół splotu protestów klimatycznych i sztuki opinie są mocno podzielone. Z jednej strony większość akcji nie powoduje realnych szkód, bo drogocenne dzieła są zabezpieczone szybą. Kiedy ofiarą pada rzeźba, sytuacja jest inna, ale wiele zmian często można odwrócić dzięki metodom konserwatorskim. To wszystko jest jednak bardzo kosztowne. Można zadać pytanie, czy lepszych efektów nie przyniosłoby przeznaczenie tych pieniędzy na edukację w zakresie ochrony środowiska.

Z drugiej strony, ataki na dzieła sztuki nie są niczym nowym i wynikają na ogół ze ścierania się różnych ideologii. Obalało się przecież pomniki Stalina czy Lenina w państwach wchodzących w skład dawnego Związku Radzieckiego. W krajach z kolonialną przeszłością taki los spotyka upamiętnienia imperialnej opresji. 

Znajdująca się w Luwrze "Mona Lisa" pędzla Leonardo Da Vinci oblana zupą przez aktywistki klimatyczne (Fot. DAVID CANTINIAUX/AFP/East News)

Po ingerencji aktywistów dzieła sztuki mogą być interpretowane jako znak czasów 

Sama idea, że dzieła sztuki powinny być prezentowane w niezmienionej formie, jest uwarunkowana kulturowo. Równie dobrze można by uznać, że upływ czasu jest ważniejszy niż próba jego powstrzymania. Nie należy więc odnawiać odpadającej farby czy stiuków. Entropia materiału, która powoli zmienia obiekt w pustkę, może dać ciekawy efekt. Założenie, że dzieła nie mogą wchodzić w fizyczne interakcje z otoczeniem, też jest umowne. Z tej perspektywy działania aktywistów oznaczałyby raczej nową interpretację dzieła. Ocieplenie klimatu spowoduje także, że zapewnienie warunków muzealnych – odpowiedniej wilgotności i temperatury – będzie coraz trudniejsze. 

W akcjach klimatycznych pobrzmiewają także mniej oczywiste intencje. Ze względu na swoją materialną wartość dzieła sztuki mogą być traktowane jako lokata kapitału, a to właśnie kapitał i jego konotacje z dużymi korporacjami często stoją w sprzeczności z interesem aktywistów. Nie bez znaczenia jest także fakt, że atakuje się z reguły prace artystów nieżyjących, którzy nie mogą już osobiście zaprotestować przeciwko niszczeniu efektów ich pracy. 

Fot. DAVID CANTINIAUX/AFP/East News

Tylko radykalne nieposłuszeństwo otworzy oczy decydentom w obliczu kryzysu klimatycznego? 

Niedawno oblano barwnikiem spożywczym warszawską syrenkę. Mijam ją regularnie, jest mi bliska, to symbol kobiecości i wolności. Na swoim Instagramie urządziłam ankietę w tej sprawie. Tylko jedna piąta osób uznała, że akcja była słuszna. Reszta była jej przeciwna. „Rolnicy mogą paraliżować stolicę i to jest okej, a gdy gest sprzeciwu jest wykonywany przez kobiety, to jest to potępiane”, skomentowała jedna ze znajomych. Faktycznie, większość osób aktywistycznych to kobiety. I skoro hasło „przyszłość jest kobietą” ma być prawdziwe, to w kontekście zmian klimatycznych nikogo nie powinien dziwić taki obrót sprawy. 

Czy takie protesty mają więc sens, skoro poparcie dla nich jest znikome? Czy nie jest tak, że brak społecznego uznania dla ataków na dzieła sztuki powoduje, że działania aktywistów jawią się jako zwykły wandalizm, kreują obraz aktywizmu, w którym emocje rozmijają się z rozsądkiem? Jednocześnie wyobrażam sobie, że to właśnie takie akcje, które niosą za sobą radykalizm i nieposłuszeństwo, mogą wywrzeć wpływ na decyzje polityków, którzy ignorują pokojowe działania. Rozmyślania prowadzą mnie do jednej konkluzji – ataki na dzieła sztuki konfrontują nas z pytaniem, co w obliczu katastrofy klimatycznej jest naprawdę ważne. 

Filipka Rutkowska (Fot. Karolina Zajączkowska)

 

Filipka Rutkowska
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. Filipka w wielkim mieście: W obliczu katastrofy klimatycznej priorytety się zmieniają
Proszę czekać..
Zamknij