
Filipka Rutkowska w cyklicznym felietonie opisuje, dlaczego wybrała się do Dubaju i Abu Zabi – miejsc, gdzie osoby nieheteronormatywne nie mają żadnych praw.
Dubaj i Abu Zabi to nie był najbardziej oczywisty kierunek podróży dla osoby nieheteronormatywnej. Do zgłębienia tajemnic świata islamu zainspirował mnie jeden z kochanków, który przyjechał do Polski z tego regionu. Mieszkańcy Bliskiego Wschodu są w Europie regularnie demonizowani, dlatego jako osoba mająca doświadczenie społecznej opresji, czułam z nimi więź. Poświęciłam mu nawet performance, z czego bardzo się cieszył.
Na Bliskim Wschodzie zachodnie definicje płci przestają mieć zastosowanie
Na lotnisku pojawiłam się sauté, czyli tak normatywnie, jak tylko się dało. No, prawie! Eksperymentowałam wtedy z rozjaśnianiem włosów, jednak w krajach muzułmańskich mężczyźni często noszą długie włosy, a nawet je farbują. Zwykle nie widać ich jednak spod kefiji – chusty przytrzymywanej przez czarny pierścień zwany agalem. Arabowie na co dzień zakładają thobe – białe tuniki do kostek. Uwielbiają perfumy. Wszystko to jest dla nich wyrazem męskości, co pokazuje, że zachodnie definicje płci przestają tu mieć zastosowanie.
Codziennie przed szóstą rano budził mnie w hotelu śpiew imama, wzywający wiernych do modlitwy. Byłam oczarowana tym, że dzień zaczyna się od subtelnej pieśni niosącej się nad miastem, a nie dźwięku budzika. W Europie islam jest niestety często postrzegany przez pryzmat swoich radykalnych odmian i pomija się jego progresywne odłamy. W islamie, inaczej niż w katolickiej tradycji, istotniejsza niż rodzina biologiczna wydaje się wspólnota w szerokim sensie. Podczas pobytu w państwie opartym na religii wszyscy odnosili się do mnie z dużą życzliwością. Nawet jeśli dostrzegali we mnie zagubionego niewiernego.
Dla wielu osób z mojego otoczenia problematyczny w islamie wydaje się status kobiet. To prawda – z perspektywy liberalnej trudno pogodzić niektóre praktyki z zachodnimi ideałami. Warto jednak zastanowić się, w jaki sposób nasze spojrzenie na świat jest kształtowane przez kulturę. Może feministyczne wartości w zachodniej interpretacji powinny być adresowane tylko do tych kobiet, które pragną się z nimi utożsamić? Zamiast tworzyć z zachodniego feminizmu formę neokolonialnej dominacji – pamiętać, że w krajach arabskich istnieje jego, zakorzeniony w specyfice kulturowej, islamski odpowiednik. Polega on między innymi na interpretowaniu Koranu poprzez równouprawnienie płci, a funkcjonuje na poziomie lokalnych wspólnot, a nie przekazu medialnego. Zachodnia kultura nie jest uniwersalna, a kobiety żyjące w burkach i hidżabach nierzadko postrzegają europejskie roznegliżowanie jako brak godności i szacunku. To, co my uznajemy za wolność i niezależność, dla nich może być równoznaczne z porzuceniem opieki i wspólnoty.

W muzeach historia europejskiej kolonizacji pokazywana jest z punktu widzenia ofiar, a nie oprawców
W podróży oglądałam wiele sztuki. Odwiedziłam Biennale w Sharjah – największe wydarzenie artystyczne w krajach Zatoki Perskiej, prezentowano tam kiedyś wielką rzeźbę Moniki Sosnowskiej. Omówiono tam na wiele sposobów ruchy feministyczne Globalnego Południa, na przykład działającą od lat 90. w Tajlandii organizację artystyczną Womanifesto.
Część wystawy znajdowała się w Domu Mądrości – nowoczesnej bibliotece, której nazwa nawiązuje do podobnej instytucji założonej w Bagdadzie w czasach oświecenia islamskiego przypadającego na VIIII–XIII wiek. Poznałam tam intrygującą artystkę z Kuwejtu. Jej instalacja poruszała, metaforycznie, temat transpłciowości. Oto uwiecznione w rzeźbie małże z kuwejckiego portu pod wpływem farby używanej do malowania statków zmieniły płeć z żeńskiej na męską. Artystka podzieliła się ze mną historiami o queerowych wątkach w kulturach arabskich – o sułtanie Omanu, który słynął z nieheteronormatywnych upodobań i otaczał się najpiękniejszymi mężczyznami, o podziemnych klubach działających na pustyni albo o tym, jak w mistyce islamskiej postać dżina wymyka się sztywnym kategoriom płci.
W Abu Zabi odwiedziłam zaprojektowaną przez Jeana Nouvela filię Luwru. Spektakularny budynek mieści ekspozycję opowiadającą historię sztuki wielogłosowo, a nie z eurocentrycznej perspektywy. Wystawę zaprojektowano inaczej niż na Zachodzie. Historia europejskiej kolonizacji i niewolnictwa nie została tu ukazana poprzez obrazy przemocy wyrządzonej ludom rdzennym. Zamiast tego pokazano rzeźby afrykańskich artystów z XVI wieku, które przedstawiają portugalskich żołnierzy – historyczne zjawisko poznajemy zatem z punktu widzenia ofiar, a nie oprawców.
Musiałam ważyć każdy gest i każde słowo, bo osoby nieheteronormatywne nie mają w Emiratach Arabskich żadnych praw
Osoby nieheteronormatywne nie mają oczywiście w Emiratach Arabskich żadnych praw – stosunki homoseksualne i transpłciowość są karalne. Dlatego przez cały czas pozostawałam w trybie czujności. Musiałam ważyć każdy gest i każde słowo. Potrafię jednak dostosowywać się do różnych sytuacji i przyjmować rozmaite tożsamości – robiłam to przez większość mojego życia, zanim w Polsce rozpoczęła się jakakolwiek dyskusja o dyskryminacji mniejszości. Ta podróż nauczyła mnie jednak patrzeć na ludzi z innych kultur przez pryzmat ich codzienności, a nie światowej polityki czy działań przywódców. I właśnie o to chodzi w feminizmie: by dostrzegać w drugim człowieku osobę, nie system.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.