
Program 16. edycji LGBT+ Film Festival Poland wydaje się niezwykle bogaty. Pośród wielu ciekawych propozycji uwagę zwraca „Jeśli umrę, to z radości” – francuski dokument o trojgu bohaterów, którzy buntują się przeciwko przymusowi znikania na starość. W Polsce, gdzie obraz osoby starszej jest konsekwentnie deseksualizowany i kojarzony z kolejką do lekarza, ten film może wybrzmieć szczególnie mocno.
Wymazywanie. To proces, któremu poddać się będzie musiał każdy z nas. Im bardziej wypadamy z kanonu, tym bardziej stajemy się niewidzialni. Wraz z nieheteronormatywną tożsamością psychoseksualną lub niewpisywaniem się w binarne definiowanie płci. Gdy nasze ciało przestaje być sprawne. Gdy, wraz z upływem czasu, śmie się nam pomarszczyć, rozpulchnić lub zwiotczeć – wtedy zaczynamy znikać dla świata. Ale niekoniecznie dla siebie samych.
GreyPRIDE naświetla podwójne, potrójne, a nawet poczwórne wykluczenie starzejących się osób queerowych
„Jeśli umrę, to z radości” to film buntowniczy, który stawia weto tej tendencji. Narodził się z ciekawości i lęku. Skończywszy 43 lata, dokumentalista Alexis Taillant zaczął zauważać, że społeczność LGBT+, w której się obraca, zdaje się nie dostrzegać osób starszych. Tak trafił na organizację GreyPRIDE, powołaną do życia przez aktywistę Francisa Carriera, który podsunął mu kilkoro bohaterów. Taillant wybrał ich troje. Jako starsze osoby queerowe, są oni wykluczeni podwójnie, a czasami potrójnie lub poczwórnie – ze względu na płeć czy sytuację zdrowotną. Wszyscy czują głęboką niezgodę na to, jak traktuje ich świat. Walczą o zrewolucjonizowanie systemu opieki nad osobami starszymi, mówią głośne „nie” oburzonym, którzy odmawiają emerytom prawa do zmysłowości i seksu. „Starzenie się młodzi traktują jak coś odległego i abstrakcyjnego, a przecież ono spotka każdego z nas. Dlatego warto i trzeba je dostrzegać” – mówi podczas płomiennej przemowy doświadczony aktywista Carrier.
Siwizna nie sprawia, że tracimy głos czy przestajemy odczuwać pożądanie
Siedemdziesięciolatek zjadł zęby na działaniach społecznych i nie godzi się, by jego głos miał być mniej słyszalny z powodu przyprószającej skronie siwizny. Staje się samozwańczym przedstawicielem tych starszych, którzy wciąż chcą żyć pełną piersią, być dostrzeżeni i słyszani – także poprzez działania GreyPRIDE, która pokazuje światu, że tęcza i siwizna pięknie się uzupełniają. Sześćdziesięcioośmioletni Yves próbuje na nowo odnaleźć się w świecie randek i aplikacji, niedopasowanym do jego oczekiwań, możliwości i nawyków. Sposobem na oswojenie starzenia staje się dla niego tworzenie krótkiego filmu, w którym przygląda się osobom starszym, ich poczuciu ciała i seksualności. Osiemdziesięciojednoletnia Micheline przeżyła w życiu tylko 12 orgazmów i marzy, by osiągnąć ich jeszcze więcej. O wypełniającej ją chuci mówi z nastoletnim entuzjazmem i odświeżającą autoironią. Otwarcie opisując buzujące pożądanie i próby zaspokojenia go z szacunkiem dla swoich możliwości, ale bez pruderii, otwiera szeroko drzwi do krainy tabu i tematów nieporusza(l)nych.
Wraz z upływem czasu razem z kamerą uczymy się widzieć bohaterów tak, jak oni by sobie tego życzyli
Taillant opowiada historie trojga bohaterów równolegle, stopniowo je rozwijając. Wraz z operatorem Cédrickiem Davelutem nadają tej opowieści świadomy, symboliczny kształt. Zaczynają od poetyckich obrazów izolacji, w jakiej zwykle społeczeństwo wyobraża sobie ludzi starszych. Micheline spaceruje w górach, daleko od kamery, osamotniona i w ciszy. Ale z czasem ta sama kamera uczy się pokazywać obiekty swego zainteresowania inaczej – coraz bliżej tego, jak oni sami chcą być widziani. Odkrywa ich energię, siłę, osobne, delikatne piękno. Podchodzi blisko, z miękkością zapisując coraz to nowe strony kroniki starych ciał. Znajduje w nich tak upragnioną zmysłowość, przez każdego budzoną na własnych zasadach. U Francisa kluczem do jej odkrycia będzie przemiana w drag queen, śpiewającą przewrotny hymn o starości. Yves weźmie udział w kręconym przez siebie filmie, a odsłaniając ciało przed kamerą, poczuje wyzwolenie, wzruszenie i ulgę. Micheline wypowie na głos zapisane w pamiętniku słowa, a w jej dłoniach zaświeci czerwona kula mocy – tajemnicza seks-zabawka, obietnica wszystkich nieprzeżytych orgazmów.
Bohaterowie „Jeśli umrę, to z radości” zadają kłam wyobrażeniom o staruszkach, którym nie chce się już nic, poza powolnym umieraniem w marazmie i kolejkach do lekarza. W świecie, który nie dostrzega ich potencjału, stają się siłą, która obala stereotypy wokół starości. Trudno nie zgodzić się z Micheline, gdy deklaruje figlarnie, że „starzy ludzie są jak świeca. Zanim zgasną, mogą rozniecić ogień”.
16. edycja LGBT+ Film Festival Poland odbędzie się 4-11 kwietnia w Warszawie, a następnie w 8 wybranych kinach studyjnych w całej Polsce oraz online.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.