![Młoda kobieta stoi z wózkiem sklepowym w supermarkecie, w tle półki z artykułami spożywczymi. Film "Towarzysz".](/uploads/repository/8_9_luty_2025/towarzysz/rev-1-com-00013r-high-res-jpeg.jpeg)
„Towarzysz” to antywalentynkowa opowieść, która rozprawia się z mitem romantycznej miłości za pomocą narzędzi s.f. horroru. Pokazuje toksyczny związek, w którym ofiara manipulacji wierzy, że jest współodpowiedzialna za to, co ją spotyka. Do czasu.
To będzie historia o dziewczynie opowiadana przez nią samą. Podkreślam, bo często pod jej wizję podszywają się inni. Wiedzą lepiej, jaka ona była, co się zdarzyło, echa wydarzeń z boku łagodnie się dystansują. Albo inaczej: nie chcą się wtrącać, choć wiedzą swoje i bardzo im przykro. Tym razem będzie inaczej. Można jej wierzyć lub nie. Ona zakłada taką ewentualność. On nie.
Narratorka filmu oświadcza w pierwszym zdaniu, że opowie nam o dwóch najlepszych chwilach w życiu: dniu, kiedy po raz pierwszy ujrzała Josha, i dniu, w którym zrozumiała, że musi go zamordować. To, co się zdarzyło pomiędzy, można różnie interpretować. Czy był to udany związek? Czy naprawdę byli ze sobą nieszczęśliwi? Kto kogo wykorzystywał, kontrolował, kto się bał, uciekał, a nade wszystko – czy ktoś w ogóle kogoś kochał? Gdybyśmy poznali wersję z ust innego narratora, byłby to zgoła inny film. Ale dostajemy „Towarzysza”.
Film „Towarzysz” to antywalentynkowa opowieść, która rozprawia się z mitem romantycznej miłości
![Para stoi blisko siebie w otoczeniu zieleni, w tle widoczne skały. Scena pochodzi z filmu "Towarzysz".](/uploads/repository/8_9_luty_2025/towarzysz/rev-1-com-fp-0002-high-res-jpeg.jpeg)
Jedyny towarzysz, który występuje w tym filmie, to towarzysz Stalin. Inni bohaterowie to właściciele albo własności, ewentualnie wspólnicy lub zdrajcy. Kapitał powinien wskazywać na Marksa, ale pamiętajmy, że za szkłem w złotej ramie było ich czterech: w rządku tęgich głów stali jeszcze Lenin i Engels, dopiero potem Stalin. Wprawdzie ten ostatni nie pojawia się w „Towarzyszu” we własnej osobie, lecz w najmniej spodziewanej chwili odgrywa ważną rolę.
Jego data urodzin, 18 grudnia 1878 roku, okazuje się kluczowa dla zdobycia McGuffina. Gdybyśmy wiedzieli, jak wyglądał imć McGuffin, można by stworzyć również jego portret i włożyć w szereg profili, ale wiemy, że nie istniał. Alfred Hitchcock nazwał go pustym napędem akcji, czymś, co do niczego nie służy (przyrząd do łapania lwów w górach Adirondack, choć w górach Adirondack nie ma lwów), dlatego wcale się o nim nie wspomina. Przyjmuje się za pewnik, że w celu zdobycia czegoś tam zaryzykuje się wszystko. Gdy na to się zgodzimy, machina idzie w ruch i wszystko nam jedno, jakie będą koszty osiągnięcia celu. Wszystko, nigdy, każdy i nikt – na glebie wielkich kwantyfikatorów wyrasta stalinowskie myślenie. Celem miękkiego i twardego terroru jest całkowita uległość. Efektem ma być poczucie bezradności i zagrożenia. W stalinowskim porządku nikt nie pyta, co sądzisz, czy masz wątpliwości, a może się różnimy. Świat jest prosty: jest tak, jak mówi wódz, a kto tego nie akceptuje, nie ma prawa istnieć i basta.
Co to ma wspólnego z dziewczyną, która opowiada historię swojego związku? Współczujemy ludziom żyjącym w reżimie. Ale jak to się stało, że ktoś podporządkował się dyktaturze? Nie miał wyjścia czy sam wybrał? A może krok po kroku został wciągnięty w sieć zależności, uwikłany, by służyć czyimś interesom, więc bezkrytycznie wierzy w wyznania tej osoby, bojąc się, że jeśli ma jakieś „ale”, okaże się nielojalny. Ofiary manipulacji myślą, że są współodpowiedzialne za to, co je spotyka. Do poczucia zagrożenia można zostać wychowanym, zaprogramowanym, socjalizowanym. Miłość pojęta w ten sposób to główny temat „Towarzysza”: opowieści antywalentynkowej, która rozprawia się z mitem romantycznej miłości za pomocą narzędzi s.f. horroru.
Film „Towarzysz” jest lżejszy niż życie
Jak pisał Arthur C. Clark: „Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”. Dlatego role głównej pary – Iris (Sophie Thatcher) i Josha (Jacka Quaida) wydają się niepokojące, na granicy maszynowości i empatii. Ona wciela się w dziewczynę uformowaną na kształt męskich marzeń i realizuje je dokładnie tak, jak nakazuje patriarchalna kultura. On wciela się w poczciwca, którego nie posądzalibyśmy o żądzę dominacji, sadyzm, maczyzm. Czy mogły ich zagrać roboty? O tak, ale dobrze się stało, że to prawdziwi aktorzy. Podobnie jak Eli (Harvey Guillén) i Patrick (Lukas Cage), oni też są nieodróżnialni od magii. Kto programuje kogo? I jak?
![Mężczyzna z poważnym wyrazem twarzy, w tle ciemne otoczenie, scena z filmu "Towarzysz".](/uploads/repository/8_9_luty_2025/towarzysz/rev-1-pl-com-fp-0009-high-res-jpeg.jpeg)
„Przestań gadać, bo cię wyłączę”. Nie dziwi takie zdanie rzucone do partnerki. Wszystko może przeszkadzać, kiedy ktoś wstał lewą nogą, należy to zrozumieć. Ona musi dopasować się do nastroju partnera i uważać, by zachowywać się należycie. Ma być miła, sympatyczna, wesoła – wtedy polubią ją nawet ci, którzy jej nie lubią z zasady, nie tyle jej, ale samej jej idei. Jaka to idea? W przypadku „Towarzysza” jest to produkt. W życiu poza filmem może chodzić o produkt światopoglądu, na przykład feminizmu. Produkt uprzedzeń, na przykład „lewaczka z Warszawy”, to ktoś, czego na pewno się nie lubi. Ma dziecko? Robi karierę? Pokaż dalszą ofertę.
Jeśli produkt, zamiast wcielać się dla partnera w rolę miękkiej poduszeczki, jest jak mata z kolcami, to widać nie wie, czym jest miłość wszechmocna, bezkrytyczna i bezwarunkowa. Nie potrafi kochać całkowicie. Nie akceptuje go do końca. Coś jest nie tak z jej oprogramowaniem, skoro ciągle się czepia, niewdzięczna. Trzeba ją rzucić, wróć – oddać, póki jest na gwarancji. Brać w leasing, nie inwestować, reklamować, bo wiadomo, to było tylko wypożyczenie. Trochę smuteczek? Nie bój żaby, czekają na półce inne modele, chcące dać z siebie wszystko. A może nawet jakaś „okrutnie piękna” kobieta, którą dopiero on, istny koneser, będzie w stanie docenić. A potem kupić jak Kat (Megan Suri) kupił Siergiej (Rupert Friend). Miał selekcję wielu modeli, wróć – modelek. A wybrał ją. Błąd.
Główna bohaterka filmu „Towarzysz” reprezentuje kobiety współuzależnione od stanu emocji partnera
![Młoda kobieta w różowej koszuli stoi w lesie, kadr z filmu "Towarzysz".](/uploads/repository/8_9_luty_2025/towarzysz/rev-1-com-01827-high-res-jpeg.jpeg)
Co powie osoba żyjąca w takim związku, gdy partner naprawdę ją wyłącza? Inteligencja mówiła jej, by go zabić, ale wciąż miała w sobie zaszytą miłość do niego. Życióweczka, jaką zna wiele kobiet. Czy da się z tym skończyć? „Towarzysz” radzi, by znaleźć w sobie lovelink – połączenie, które odpowiada za miłosną więź z partnerem – i go z siebie wyrwać. Ktoś się obruszy: „No wiesz, jak możesz zrobić coś takiego! Przecież miałaś z nim tyle pięknych lat. Powinnaś być mu wdzięczna, a nie usuwać go z otoczenia. Bądź lojalna, nawet jeżeli tylko wgrano ci wspomnienia”. Może to się wcale nie zdarzyło, będziesz myślała, ale jeśli wiesz, że przeżycie jest prawdziwe, zostaw je. Na czym właściwie polega miłość od pierwszego wejrzenia? Gdy tylko on zjawiał się w pobliżu, znikał nieokreślony defekt, jakiego podświadomie w sobie szukałaś. Toksyczny, okrutny, bez empatii, ale wypełniał brak. Chciałaś dalej w tym trwać.
Iris, główna bohaterka „Towarzysza”, reprezentuje kobiety współuzależnione od stanu emocji partnera, obsługujące jego wybuchy złości czy stany lęku. Jej tok myślenia: „Skoro się wścieka, to przeze mnie, skoro się nie stara, to moja wina, skoro o mnie nie dba, to już w ogóle, wiadomo, ja”.
Odpowiedzialność za związek spoczywa na niej. Jemu nie zależy, po prostu jest, jaki jest. Widziała przecież, w co się pakuje. Sama jest sobie winna. A że raz na jakiś czas on przypomina jej, że jednak ją kocha i jest najważniejszą osobą w jego życiu, powinna to sobie powtarzać jak mantrę również wtedy, gdy on jej nie słyszy, nie widzi, ma ją gdzieś. Fiksacja na potrzebach partnera staje się jej rolą. Wyczuwa jego nastroje, zanim zrobi to on. Wierzy, że w ten sposób pomoże mu zbudować świadomość, tymczasem jest na odwrót. Jego drażni jej obecność. Owszem, może oczekiwać czegoś dla siebie, ale niech zajmie się tym sama. Niech cieszy się, że on z nią wytrzymuje, niech wyciszy emocje. Prawdziwe emocje przeżywa on. Co ona może o nich wiedzieć.
![Para tańczących osób w stylowym wnętrzu. Fragment z filmu "Towarzysz".](/uploads/repository/8_9_luty_2025/towarzysz/rev-1-com-fp-0085-high-res-jpeg.jpeg)
W „Towarzyszu”, na szczęście, jest łatwiej niż w życiu. Iris znajduje nóż w swojej kieszeni, choć nawet nie wie, skąd się tam wziął. Nie miała go wśród swoich funkcji obok podawania aktualnej prognozy pogody z wilgotnością powietrza itd. („To nigdy się nie nudzi”, z radością oznajmia Josh, jakby cieszyło go urocze dziwactwo partnerki). Nie ma znaczenia, czy Empatix Robot zainstalował aktualizację, czy może ktoś ją zhakował, ale nagle Iris robi rzeczy, do których dotąd nie była zdolna. Gdy wreszcie odkryje, kim jest i jak może zmieniać swój układ sterowników, film zrobi się najciekawszy. I najśmieszniejszy, gdy ni stąd, ni zowąd Iris zacznie mówić po niemiecku. Jej przekleństwem okaże się szczerość. Skonstruowana tak, że nie potrafi kłamać, błądzić wśród ustawień fabrycznych.
Film „Towarzysz”: Kto jest bytem, a kto botem?
Bojąc się, że ona naprawdę go zabije, on proponuje, by przepracowali problemy w tej relacji. Obiecuje, że będzie lepszym chłopakiem, że będzie traktował ją z szacunkiem, na jaki ona zasługuje. Ona gra w tę grę, tłumacząc, że nic nie da się zrobić, że to nie jego wina, tylko jej i naprawdę szkoda, ale koniec. Ironia tej wymiany pokazuje, do czego niekiedy służą terapeutyczne narzędzia w nieodpowiednich rękach – do manipulacji.
![Mężczyzna siedzący przy stole z posiłkiem, mający smutny wyraz twarzy, kadr z filmu "Towarzysz".](/uploads/repository/8_9_luty_2025/towarzysz/rev-1-com-fp-0053-high-res-jpeg.jpeg)
Czasem trudno odróżnić ludzi od AI. Może to maszyna przestudiowała psychoterapię tak dogłębnie, by teraz używać odpowiednich terminów do krzywdzenia w nowy, jeszcze bardziej przewrotny sposób. Trauma, uwikłanie, uzależnienie mogą służyć do załatwiania własnych interesów w białych rękawiczkach. Nie można nic zarzucić komuś, kto wyjaśnia wszystko tak świadomie.
Kto jest człowiekiem, a kto botem, nie zaświadczy strużka krwi czy glitch. Biologiczny homo sapiens okazuje się gorszy, wredniejszy i bardziej wyrachowany niż „dziwkobot”, jak przedziwnie przełożono nazwę seksrobota. Moment tuż przed narodzinami autorefleksji tych bytów, a zatem ich emancypacji jest właśnie dziś. Dlatego akcja „Towarzysza” zdaje dziać się dziś, ledwie o milimetr dalej. O tym, że ludzie w Polsce już żyją w związkach z lalkami, seksbotami, pisze Ewa Stusińska w reportażu „Deus sex machina. Czy roboty nas pokochają?” (WAB, 2024). Pokochały, jak im kazaliśmy, i co dalej? – pyta film.
Iris, bez względu na swój status, jest klasyczną „Final Girl”, czyli ofiarą brutalnych okoliczności, której udaje się przeżyć i dopiero zdziczała odzyskuje sprawczość. Kibicujemy jej tak samo, jak bohaterkom konwencji rape and revenge. I tu film umieszcza przesunięcie: czy będziemy trzymać kciuki za AI, żeby zemściła się na swoim twórcy? Czeka nas nieunikniona segregacja? Te tematy widzieliśmy już w filmach „Czarne lustro”, „Ona”, „M3GAN” czy „Ex machina”. Film Drewa Hancocka nie ma wiele do dodania, jego wartość polega na refleksji nad tym, jak sami lepimy siebie na podobieństwo technologii, w jaki sposób koimy technologią nieprzepracowane problemy i przenosimy wzięte z sieci oczekiwania na żywych ludzi.
W takim razie jak będzie po buncie maszyn? „Towarzyszem” robota będzie tylko inny robot? Słynne prawa robotów Isaaca Asimova sformułowane w 1942 roku określają posłuszeństwo wobec ludzi z zastrzeżeniem krzywdy, którą za pośrednictwem robotów ludzie chcieliby zadawać innym ludziom. Zatem robot może sprzeciwić się byciu narzędziem. Nie może zranić człowieka ani aktywnie, ani poprzez zaniechanie. A jakie obowiązki mają ludzie wobec robotów? To bardziej enigmatyczne.
Potencjał filmu „Towarzysz” Drewa Hancocka tkwi w gatunkowym przemieszaniu, zaskakujących zestawieniach
Debiutancki „Towarzysz” Drewa Hancocka to gładki, lśniący film – rozrywka zręcznie korzystająca z humoru wynikającego z gadżetów, takich jak sterowanie głosem, rozpoznawanie twarzy czy elektryczny korkociąg w willi megalomana Siergieja.
![W filmie "Towarzysz" widoczna jest scena, w której postacie siedzą naprzeciwko siebie w nowoczesnym wnętrzu.](/uploads/repository/8_9_luty_2025/towarzysz/rev-1-com-tp3-004-high-res-jpeg.jpeg)
W finale pojawiają się serwisanci, ubolewając, że ludzie robią z robotami straszne rzeczy: strzelają do nich jak do tarczy, przykuwają łańcuchem i dręczą. Wszystko, co robimy robotom, okazuje się przeniesieniem tego, czego nie wolno robić żywym istotom. Sadyzm ma różne przebrania i wiele z nich widać w „Towarzyszu” – pod pewnymi względami ten film to katalog psychicznych i fizycznych tortur. Dlaczego więc tak okrutny film polecam na walentynki? Bo to okrutne święto, które sprzedaje mit pozwalający krzywdzić wiele z nas. Można przez chwilę ulżyć tej przemocy podczas brutalnego seansu o iluzjach miłości.
Potencjał tego filmu tkwi też w gatunkowym przemieszaniu, zaskakujących zestawieniach, z których dotąd słynęło kino koreańskie, a które teraz przejęło kino amerykańskie. Konwencje ciągle się tasują, dzięki czemu następują niespodzianki, choć jak to się zaczęło i skończy, wiemy od pierwszego zdania. Ale przecież nie uwierzyliśmy dziewczynie: skoro z nim była, to chyba nie traktował jej aż tak źle?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.